Postanowiłam bardzo chyba nieskromnie pochwalić się moim dziełem, jakim są te oto drożdżówki. A pochwalić chciałam się dlatego, że pierwszy raz odważyłam się je upiec i wyszły...no...całkiem pyszne. Przepis zapożyczyłam z bloga White plate, którego serdecznie Wam polecam http://whiteplate.blogspot.com/ Pierwszy raz w życiu jem drożdżówki, które są tak delikatne i lekko wilgotne. Nie trzeba do nich zatem wypijać litra herbaty. A sekret tkwi w...gotowanych ziemniakach, które dodaje się do ciasta. Ja zmieniłam trochę nadzienie, bo dodałam dżemku truskawkowego i brzoskwinki (po prostu tylko to miałam w domu). Wyszło smakowicie. Teraz siedzę na kanapie, wcinam drożdżówkę i delektuję się Prowincją pełną marzeń K. Enerlich. Połączenie wprost genialne, choć pewnie niejedna osoba krzywi się na zestawianie jedzenia z książką):):):):) Trudno, ja takie połączenie uwielbiam, a jak mam jeszcze do tego kubek parującej kawy to jestem w niebie.
Wyglądają bardzo smakowicie, aż mam ochotę sięgnąć i podebrać sobie choć jedną :)
OdpowiedzUsuńGratuluję udanego "drożdżówkowego" debiutu
Dziękuję bardzo i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń