Marcel Pagnol był niezwykle
popularnym i cenionym francuskim dramaturgiem, prozaikiem oraz reżyserem
teatralnym i filmowym. Dorastał w Marsylii razem ze swoim młodszym rodzeństwem.
Okres letnich wakacji cała rodzina spędzała w wiosce La Treille (obecna
dzielnica Marsylii), o czym właśnie między innymi opowiada w autobiograficznym
cyklu Wspomnień z dzieciństwa. Pagnol
w wieku 15 lat napisał pierwszą sztukę. Został nauczycielem angielskiego, ale
po przeprowadzce do Paryża zrezygnował z
tej posady i zajął się tylko pisaniem.
Swoją przygodę z twórczością tego
autora zaczęłam właśnie od Czasu tajemnic,
która jest trzecią częścią całego cyklu autobiograficznego, po Chwale mojego ojca i Zamku mojej matki. Nadmienię zaraz na
początku, że to, iż zaczęłam czytanie nieco od końca, w żaden sposób nie
przeszkadzało mi w lekturze. Książka jest tak napisana, że nie poczułam się
zdezorientowana. Nie jest to więc taki klasyczny dalszy ciąg, bez którego
czytania wcześniejszych tomów ani rusz.
W Czasie tajemnic Marcel jest już dorastającym chłopcem, który nie
chce się już bawić z bratem Pawłem w Indian. Popełnia też niejaką zdradę wobec
swojego najlepszego przyjaciela Lili. A wszystko przez to, że poznaje Izabellę,
swoją pierwszą miłość. Marcel zostaje rycerzem dziewczynki, a ona jego
księżniczką, dla której jest w stanie chodzić na czworakach i udawać psa, czy
zjadać ślimaki i świerszcze. Nie interesują go już polowania z Lilim i
zastawianie pułapek. Każdą wolną chwilę, chce spędzać z Izabellą i jej nieco
ekscentryczną rodziną. Taka zażyłość z
dziewczyną bardzo przeszkadza Pawełkowi i Liliemu, którzy niejednokrotnie
podglądają upokarzającego się Marcela. Problem po pewnym czasie rozwiązuje się
sam, gdyż ojciec Izabelli, poeta i alkoholik, jest zmuszony zmienić pracę i
cała rodzina wraca do miasta. Wcześniej jeszcze uczucie Marcela nieco stygnie,
kiedy zauważa, że Izabellę, którą do tej pory postrzegał jako boginię, nękają
tak prozaiczne rzeczy jak niestrawność i związane z tym wizyty w toalecie.
Wkrótce też wakacje spędzane na
wsi kończą się i Marcel musi rozpocząć nowy etap w swoim życiu jakim jest nauka
w liceum. Początkowo chłopiec jest przerażony tą sytuacją, ale już po kilku
miesiącach, całkiem nieźle potrafi się przystosować do warunków panujących w
szkole. Ku zaskoczeniu ojca nie jest już prymusem, tak jak w szkole
podstawowej. Radzi sobie jednak na tyle, by nie być na szarym końcu. Zresztą,
nie samą nauką człowiek żyje, o czym Marcel szybko się przekonuje obcując z
nowymi kolegami. Pewnego razu zyskuje sobie ich szacunek i poważanie
rozkwaszając nos niejakiemu Pégomasowi, grubasowi z brzuchem pełnym
zupy, który śmiał nazwać stypendystów (którym notabene był Marcel) nędzarzami.
Książkę pochłonęłam w oka
mgnieniu. Mimo iż akcja nie ma jakiejś zawrotnej prędkości, od lektury ciężko
się oderwać. No i co najważniejsze! Już dawno się tak nie uśmiałam, bo humoru w
tej powieści nie brakuje. Świat widziany oczami Marcela i jego naiwne
filozofowanie jest tak rozkoszne i zabawne, że można boki zrywać.
Szczególnie długi wywód na temat
płci pięknej jest przekomiczny. Zacytuję fragment, kiedy Marcel opisuje swoją
kuzynkę, żebyście mieli pogląd na niezwykle komiczny język, który miejscami
doprowadzał mnie do łez:
Jednakże kiedy jej rodzice przyjechali do nas na obiad któregoś dnia,
przyłapałem ją w pokoju mojej mamy i to tak zajętą, że mnie nawet nie
zauważyła.
Całkiem sama przed lustrzanymi drzwiami szafy składała sobie ukłony,
trzymając sukienkę czubkami palców. Potem pochylała głowę to w prawo, to w lewo
i wymieniała ze swoim odbiciem psotne uśmiechy, a każdy był inny, jakby szukała
najlepszego.
W końcu po jeszcze kilku grymasach, podeszła do lustra i ucałowała trzy
razy pod rząd odbicie swoich własnych ust!
Zamknąłem bezszelestnie drzwi, przekonany, że odkryłem sekret jakiegoś
zaburzenia umysłowego i że nie należy o tym nikomu mówić. Zresztą byłoby mi
wstyd o tym opowiadać.
A oto jeszcze jedna
dawka humoru. Marcel opowiada o pewnej koleżance swojej mamy:
Była nawet jedna taka koleżanka mojej mamy, która miała przypudrowaną
całą twarz – wyglądała jak surowa sardynka, z wymalowanymi ustami i
uczernionymi powiekami. Całowała mnie bardzo miło i nie powiem, żeby to było
przykre, ale kiedy wychodziła, musiałem się myć, a mój ojciec otwierał okno, bo
pachniało mocniej niż u fryzjera.
Język, którym posługuje
się autor jest jednym z największych atutów tej powieści. Prosty, dosadny i
bardzo humorystyczny. Myślę, że to on sprawia, że książkę czyta się szybko i
przyjemnie.
To ciepła i przyjazna powieść
o dorastaniu i problemach z tym związanych, których przecież nie brakuje.
Pierwsza miłość, postawiona na szali przyjaźń męska, nowa szkoła, w której
trzeba się zaaklimatyzować, no i rodzice, którym nie można już wszystkiego
powiedzieć. Wszystko to owiane jest cudownym klimatem Prowansji, zapachem
lawendy, tymianku i kopru, z dochodzącą z daleka muzyką cykad.
Nie sposób nie
wspomnieć o doskonałych rysunkach Sempégo, które jak żadne inne idealnie
wpasowują się w tło. Ja osobiście mam duży sentyment do charakterystycznej
kreski tego rysownika, które oczywiście kojarzą mi się z serią o Mikołajku.
Przyznaję też, że to dzięki tym rysunkom zwróciłam uwagę na tę książkę.
Powieść M. Pagnola
polecam wszystkim bardzo gorąco. Szczególnie teraz w okresie letnim przyjemnie
będzie wam zasiąść w fotelu i przenieść się w niezwykły klimat francuskiej
prowincji.
Tytuł: Czas tajemnic
Autor: Marcel Pagnol
Rysunki: Sempé
Wydawnictwo: Esprit
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 359
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Esprit
Recenzję zamieściłam również na portalu Lubimyczytac.pl
Recenzję zamieściłam również na portalu Nakanapie.pl
Recenzję zamieściłam również na portalu Webook.pl
Recenzję zamieściłam również na portalu Nakanapie.pl
Recenzję zamieściłam również na portalu Webook.pl
Cieszę się, że książka tobie także się spodobała.
OdpowiedzUsuńTak i teraz z niecierpliwością przeczytam twoją recenzję:) Pozdrawiam
UsuńCzytałam "Chwałę mojego ojca. Zamek mojej matki" oraz "Żonę piekarza" i zauroczyły mnie książki Pagnola. Po "Czas tajemnic" niedługo sięgnę :)
OdpowiedzUsuńO, to przeczytałaś prawie wszystko:) Ja własnie mam zamiar sięgnąć po wcześniejsze tomy wspomnień z dzieciństwa i "Żonę piekarza". Pozdrawiam
UsuńBardzo miło wspominam prozę Pagnola, z chęcią przeczytałabym coś jeszcze jego pióra:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
To tak jak ja:) Już mam chętkę na kolejne pozycje. Pozdrawiam
Usuńwidywałam już recenzje tej książki i przyznać muszę, że sama z chęcią bym ją przeczytała
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Przypatruję się Twojemu blogowi chyba od samego początku, recenzje są co raz to lepsze, może Pagnol też uświadomił sobie, że to co chce robić w życiu to właśnie bawić ludzi....???
OdpowiedzUsuń