Koniec wakacji, oj ciężki to czas dla uczniów i nauczycieli.
Ciężki też dla mnie, ponieważ moje dziecko poszło dziś pierwszy raz do
przedszkola. Nie spodziewałam się, że tak bardzo będę się tym faktem
stresować. Zamiast czytać i pisać,
siedziałam i myślałam co ten mój mały szkrab porabia. No cóż, ponad dwa lata w
domu z dzieckiem to długi okres i ciężko się przyzwyczaić do zmian. Żeby skierować swoje myśli na inny tor postanowiłam
napisać kilka słów o dwóch książeczkach dla dzieci.
Pierwsza z nich, Alfabet
Kacpra to propozycja w sam raz na początek roku szkolnego, bo oto Kacper,
zabawna papuga zaprasza wszystkie dzieci do krainy Abecadlocji, po której
oprowadza je słowami wiersza Alfabet Tadeusza Rawy.
Na każdej stronie znajduje się jedna linijka wiersza,
dopasowana do litery alfabetu, natomiast na końcu książeczki możemy przeczytać
wiersz w całości. Alfabet Kacpra oparty
jest na bardzo prostym pomyśle. Na
stronach pojawiają się kolejno litery alfabetu, w wersji drukowanej i pisanej
oraz linijki, aby dziecko już samo mogło ćwiczyć pisanie. Obowiązkowo literkom towarzyszy
też, stworzony prostą kreską, obrazek z Kacprem w roli głównej, który może służyć
dziecku jako kolorowanka. Na końcu książeczki oprócz wspomnianego wiersza,
znajdują się strony z nadrukowanymi liniami, które dziecko już wedle uznania
może zapełnić ulubionymi literkami bądź szlaczkami.
Niby nic takiego prawda? A jednak skłonna jestem w natłoku krzykliwych,
kolorowych ćwiczeń z tak zwanym miszmaszem w środku, wybrać taką właśnie prostą
książeczkę, która będzie zabawną pomocą dla mojego dziecka, podczas nauki
alfabetu.
Zapomniałabym jeszcze dodać, że Kacper napisał także list-wiersz
do dzieci, w którym życzy naszym milusińskim, aby czytanie szło jak z płatka, a
pióra trzymane w małych rączkach czarowały tylko piękne zdania, do których nie
wkradną się żadne błędy. Zachęca też, aby dzieci w wolnej chwili napisały do
niego list.
Autorzy: Tadeusz Rawa i Wojciech Śliwerski
Tytuł: Alfabet Kacpra
Wydawnictwo: Impuls
Rok wydania: 2008
Stron: 56
Za możliwość
przeczytania i zrecenzowania książeczki, dziękuję serdecznie Wydawnictwu Impuls
Druga z książeczek, o których chciałabym tu dzisiaj
napisać, to nowość Wydawnictwa Jedność.
Naklejki. Samochody, jedna z pięciu propozycji z tej
serii. Dotychczas ukazały się jeszcze:
Naklejki. Koty, Naklejki.
Psy i Naklejki. Pupilki.
W moim przypadku pasje mojego synka wygrały i
oczywiście wybrałam samochody. Książeczka zawiera ponad sześćdziesiąt
kolorowych naklejek, które jak wiadomo dzieciaki uwielbiają. Musimy z mężem dawkować synkowi to
szaleństwo, bo najchętniej przykleiłby wszystko na raz. Książeczka zawiera też mnóstwo
ważnych informacji i ciekawostek na temat marek samochodowych (od tych
klasycznych, eleganckich, po drapieżne sportowe bryki). Mały pasjonat
motoryzacji pozna historię i przeznaczenie każdego modelu. Nie są to jednak
jakieś specjalistyczne terminy, których chłopiec nie potrafiłby zrozumieć. Samochody zakwalifikowano do kilku działów:
·
W
mieście i na wakacjach
·
Agresywne
i warczące
·
Do
naszych usług
·
Optymalne
usługi
·
Kamera,
akcja!
·
Dawno,
dawno temu…
·
Nietypowe
silniki
Dzięki temu dziecku łatwiej trafić w odpowiednią stronę. Oczywiście
każdemu pojazdowi przypisany jest numerek, więc jeśli komuś nie uda się
odgadnąć marki po opisie, można sobie ułatwić sprawę i wyszukać odpowiedni
numerek. Powiem wam, że dla nas dorosłych, to może nic takiego, jednak maluchy
są zachwycone, kiedy mogą coś oderwać, odkleić, przykleić itp. Oczywiście nie będę
wielkim odkrywcą jeśli dodam, że takie zabawy poprawiają zdolności manualne.
Mamy więc przyjemne z pożytecznym! Polecam!
Tytuł: Naklejki. Samochody
Wydawnictwo: Jedność
Rok wydania: 2012
Stron: 8 + 4 strony naklejek
Wiek czytelnika: 5-8 lat
Za możliwość zapoznania
się z tą książeczką dziękuję serdecznie Wydawnictwu Jedność
Kocham Wydawnictwo Jedność.Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńGdy patrzę na te wszystkie książeczki dla dzieci (kolorowe i wesołe) to nabieram ogromnej ochoty na macierzyństwo :) Kochana, nic się nie martw, Twoja Pociecha na pewno poradzi sobie w nowym środowisku, a wręcz będzie tęsknić z przedszkolem w wolne dni (przedszkole = mnóstwo zabawek, mnóstwo śpiewania i tańczenia, mnóstwo koleżanek i kolegów, mnóstwo radości). :)
OdpowiedzUsuńMam wielką nadzieję, że już niedługo będzie tak jak mówisz:)Pozdrawiam ciepło:)
Usuńaż żal, że za moich czasów nie było takich cudeniek. człowiek szalał gdy dostał nowy numer Kaczora Donalda, a tu naklejki i barwne obrazki na każdym kroku.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Pamiętam, że kiedy miałam ospę, w zamian za to, że dałam się smarować mamie żółtą mazią, tato kupił mi naklejki z motylami... i to było wielkie święto:)
UsuńBoszsz, właśnie zdałam sobie sprawę, jak strasznie te naklejki z autami spodobałyby się mojemu mężowi :/
OdpowiedzUsuńKsiążeczki dla dzieci z wydawnictwa Impuls są szczególnie wartościowe, polecam i ja:) I trzymam kciuki za Twojego Przedszkolaka - moja córka poszła właśnie do gimnazjum - to jest dopiero STRES!
Pozdrawiam serdecznie:)
No mają te mamy nie powiem przechlapane:) Jak na razie u mnie jest masakra. Płacz i krzyk. Ale wiem, że to minie. A do gimnazjum właśnie zawitał mój najmłodszy brat i moja mama również się stresuje:) A tak przy okazji współczuję wydatku na książki. Sama zamawiałam bratu przez internet i byłam w szoku, kiedy moim oczom ukazała się kwota do zapłaty. Pozdrawiam
Usuń"Alfabet Kacpra" brzmi jak naprawdę dobra książeczka do nauki literek. Prosto podane, z wierszykiem w tle, bez żadnych odwracających uwagę malucha i niekoniecznie potrzebnych urozmaiceń.
OdpowiedzUsuńZ kolei naklejki, i to nie tylko samochody, muszą być naprawdę świetną zabawą. Pamiętam swoje uwielbienie do nich z czasów dzieciństwa. Pewnie wybrałabym jakieś zwierzaki :)
Fajnie mają teraz dzieciaki prawda? Pozdrawiam
UsuńMoje dziecko również debiutuje w przedszkolu :)
OdpowiedzUsuńWczoraj nie mogłam się w ogóle na niczym skupić, taki miałam wewnętrzny stres. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie :)
Zazdroszczę Ci. U nas jest koszmar. Właśnie usypiałam mojego synka, który błagał, żebym go jutro nie zaprowadzała do przedszkola:(
Usuńjak moja córka podrośnie, to z chęcią kupię jej pierwszą książeczkę :)
OdpowiedzUsuńJuż raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też nie, ale macierzyństwo pozwala bezkarnie cieszyć się takimi drobiazgami:)
Usuńszkoda, że za moich czasów nie było takich gadżetów. Teraz nadrabiam z córką :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń