Przekład z języka włoskiego: Krystyna Kozak
Tytuł: Encyklopedia zdrowego żywienia. Z klasztornej piwnicy. Nalewki, wina i herbaty ziołowe
Wydawnictwo: Jedność
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 239
Właśnie wróciłam z podróży. Nie tak dalekiej. W Europie. To
była niezapomniana przygoda, pełna smaków, kolorów i zapachów. Odwiedziłam miejsca, o których wcześniej nie
miałam pojęcia. Byłam we Włoszech. Smakowałam wina, nalewki, likiery i pachnące
ziołami i przyprawami herbaty. Przechadzałam się po ogrodach najstarszych
klasztorów, wdychając zapach świeżego rumianku i melisy cytrynowej. Podróż ta odbyła się tylko w mojej wyobraźni,
ale wrażenie są niezapomniane. Jak to się stało? Ano tak! Siadłam wygodnie na
kanapie, wzięłam do ręki książkę Z
klasztornej piwnicy. Nalewki, wina i herbaty ziołowe, otworzyłam… i już
błądziłam palcami po wysmakowanych zdjęciach, wdychałam zapach orzechówki i mieszanki balsamicznej. Rozgniatałam w dłoniach suche listki wonnej werbeny, słodkiej
mięty i koszyczki rumianku. Już dawno tak nie przepadłam dla świata. I to za
sprawą… encyklopedii. Encyklopedii jednak tak nietypowej, że czyta się ją jak
najwspanialszy przewodnik turystyczny połączony z degustacją.
Ta opasła księga podzielona jest na dwie części. Pierwsza
poświęcona jest winom, nalewkom i likierom, natomiast druga, zabiera nas do
świata aromatycznych ziół i przypraw. Nie na tym jednak koniec. Przepisy na te wspaniałe specyfiki okraszone
są niezwykłymi opisami klasztorów, gdzie mnisi od dawien dawna zajmują się
produkcją trunków, ziołowych i miodowych mieszanek, kosmetyków, lekarstw, a
nawet wonnych woreczków. Dzięki
przepięknym fotografiom, czytelnik bez trudu może się przenieść w zakątki Włoch
i podglądać z ukrycia wyobraźni krzątających się braciszków. A jeśli przyjdzie wam ochota na żywo zobaczyć,
któreś z opactw, pomocne będą informacje umieszczone na końcu każdej części:
strona internetowa, numer telefonu i specjalność danego klasztoru.
Kiedy
zwiedziłam już ogród przy klasztorze Świętego Krzyża Jerozolimskiego, który to
niegdyś był dworskim teatrem przystosowanych do venationes, czyli polowań na dzikie bestie, Opactwo Matki Bożej w
Finale Ligure, w którego bibliotece znajduje się pięćdziesiąt tysięcy tomów
ksiąg, Klasztor Abtei Muri, w którym produkuje się najlepsze włoskie wino
Lagrein Dunkel i wiele innych równie fascynujących miejsc, udałam się w domowe
pielesze, aby smakować przepisy na trunki i napary. Czego tu nie ma słuchajcie:
korzeniówka, kminkówka, orzechówka, likier z jeżyn, jajeczny, cytrynowy,
akacjowy, nalewka eukaliptusowa, przepysznie wyglądający likier brzoskwiniowy,
likier różany, czekoladowy likier mnicha (pychota), wino z chrzanem, wino
aromatyczne orzechowe, bowle selerowe, a
do tego herbatka z dzikiego wina, oczyszczająca, odchudzająca, wykrztuśna,
egzotyczna, z prawoślazem lekarskim i aromatyczną werbeną i wiele, wiele
innych. To po prostu istna kopalnia wiedzy i receptur stworzonych na
podobieństwo tych autentycznych, pilnie strzeżonych przez mnichów.
Co najważniejsze, autorzy zdając sobie sprawę z tego, że
większość receptur jest bardzo stara, a co za tym idzie, niektóre ze składników
mogą być nieosiągalne, poprosili o pomoc doktor nauk zielarskich. Razem
opracowali setki przepisów, które są dosyć proste do odtworzenia w zaciszu
domowym. Nie potrzeba do tego żadnych specjalnych urządzeń. Wystarczy słoik,
czyste butelki, korki i do dziełaJ
Encyklopedia jest tak bogata w cudowne zdjęcia, że nie
mogę przestać jej przeglądać. Ciągle zastanawiam się, który z przepisów
wypróbować na początek, a jaką herbatkę
zaparzyć mężowi, kiedy wróci zmęczony z pracy. Okiem wyobraźni już widzę te
wszystkie kolorowe butelki stojące w mojej witrynce oraz siebie brylującą
między gośćmi zachwalającą domowe nalewki. Żeby nie być gołosłowną, powiem wam,
że próbowałam orzechówki wedle przepisu znajdującego się w tej księdze, którą
zrobił mój tato i muszę przyznać, że jest bardzo dobra. Działa cuda po zbyt
obfitym posiłku. Poprawia trawienie i sprawia, że uczucie ciężkości mija bardzo
szybko. Polecam zatem na świętaJ Następnie mam w planach likier brzoskwiniowy. Ma
piękny kolor i nie musi długo leżakować.
Polecam gorąco!
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki, serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jedność
No proszę, okazuje się, że w encyklopedii też można się zaczytać :) Zdjęcia prezentują się świetnie i sama chętnie nauczyłabym się przygotowywać jakąś nietypową nalewkę. Trochę się bałam, że część przepisów będzie nieaktualna, ale widzę, że i o to zadbano - super ;)
OdpowiedzUsuńTak, to taka trochę inna encyklopedia:) Jest naprawdę rzetelnie opracowana, a zdjęcia są zabójcze:)Z tego ci się orientowałam w internecie, większość składników jest u nas do zdobycia:) Pozdrawiam
UsuńWiesz, dopóki nie spróbowałam właśnie orzechówki, nie wiedziałam, że nalewka może mieć tak intensywny smak i zapach! A zdarzyło mi się próbować kilku :DDD
OdpowiedzUsuńCudowny album, aż mnie korci, by do niego zajrzeć i co nieco wypróbować:)
Pozdrawiam serdecznie!
Masz rację, ja byłam bardzo zdziwiona, kiedy poczułam taki intensywny smak, nie mówiąc już o zapachu:) Jak mi wyjdzie likier brzoskwiniowy to zapraszam na degustację:) Pozdrawiam
UsuńNie przepada za encyklopediami i poradnikami, tak więc spasuję.
OdpowiedzUsuńps. Zapraszam na mojego bloga, gdzie przed kilkoma dniami ruszył konkurs! Do wygrania powieść "Cień kruczych skrzydeł" !!!
Szczegóły tu:
http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/2012/11/pierwszy-blogowy-konkurs.html
Jeżeli ktoś ma do tego dryg, to tego typu pozycja może być świetną inspiracją. Ja sama połasiłabym się na piękne fotografie, robienie nalewek zleciłabym komuś innemu :)
OdpowiedzUsuńOj tak, fotografie są bardzo piękne. Aż żałowałam, że taki ze mnie kiepski fotograf i nie mogłam wam pokazać wszystkich walorów;)
UsuńMartuś, wiesz, że ja lubię eksperymenty kuchenne, a przetwory robię z ogromną przyjemnością. Moja mamcia jest ekspertem od likierów domowej roboty. Ja osobiście wolę je pić, niż robić. Chyba jestem alkoholiczką ;)
OdpowiedzUsuńJa się chyba zaraziłam od mojego taty, bo marzy mi się jakiś likierek własnej roboty:)E tam zaraz alkoholiczką:) Poczekaj do urodzin. Może uda mi się już zgromadzić do tego czasu kilka buteleczek:):):):) Pozdrawiam:)
UsuńNalewki i wina to coś w sam raz na długie, jesienne wieczory, kiedy grzejnik nie jest w stanie wystarczająco Cię ogrzać :) Piękne wydanie, a sama encyklopedia (jakkolwiek poważnie to brzmi) wydaje się być bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńOj tak. Już zacieram ręce jak pomyślę o tym, że zasiądę pod kocykiem z książką i kieliszeczkiem jakiejś aromatycznej nalewki:) Pozdrawiam
UsuńUwielbiam wina i nalewki,które robi mój młodszy brat :) Jest to ksiazka idealna dla niego. A tak poza tym, to uwielbiam Wydawnictwo Jedność
OdpowiedzUsuńWydawnictwo Jedność również należy do moich faworytów:) Pozdrawiam
UsuńPrzeważnie niestety, nie wiem jak w tym przypadku, jest tak, że przepisy te są strasznie okrojone a autorzy cierpią na brak podstawowej wiedzy na temat wina - proponują wino bez drożdży, bez klarowania, z jakimiś dziwacznymi patentami. Jeśli tu jest nie co lepiej, a z doświadczenia wiem, że to chyba pobożne życzenie, to książkę warto kupić.
OdpowiedzUsuń"Przefermentuj", to nie jest książka o produkcji win a o robieniu nalewek i napitków z wykorzystaniem gotowych, dobrych win (takich nalewek na winie). Bardzo ciekawe przepisy. Mnie zafascynował np przepis na wino z chrzanem, jutro przystępuję do wykonania :)
OdpowiedzUsuń