7 listopada 2012

Zdarzyło się w Marienbadzie - Krystyna Kaplan

Król Edward VII. Czy każdy z was kojarzy tego pana? Ciężko prawda? Coś tam świta, ale pewnie tylko wielbiciele historii potrafią powiedzieć coś więcej na temat tej osobistości.  Ja również, przyznaję się bez bicia, że postać akurat tego władcy była mi nieznana. Z tym większą radością zasiadłam więc do lektury. A lektura to bardzo, bardzo przyjemna. 
Jak w sposób interesujący przedstawić sylwetkę tak ważnej persony? Rewelacyjnie udało się to Pani Krystynie Kaplan, Polce, od kilkudziesięciu lat mieszkającej w Londynie. Pisarka, dziennikarka i producent filmowy. W 2006 roku wydała przewodnik w języku polskim Londyn po polsku, w którym zachęca do zwiedzania polskich atrakcji w Londynie. Autorka wraz z mężem nakręciła film Glittering Crowns (Błyszczące korony), wiele razy też miała okazję zetknąć się z członkami rodziny królewskiej osobiście. Życiem Edwarda VII zainteresowała się podczas pobytu w Marienbadzie na początku lat dziewięćdziesiątych.  To wtedy właśnie natknęła się na wzmianki o królu, który przyjeżdżał tutaj na kuracje odchudzające, a przy okazji załatwiał sprawy wagi państwowej i romansował do woli. Zaintrygowana  autorka, po powrocie do Londynu zaczęła zbierać materiały na temat Edwarda VII i tak właśnie powstała książka Zdarzyło się w Marienbadzie, debiut powieściowy autorki.

Edward VII bardzo późno został królem i panował tylko dziesięć lat. Jego matka, królowa Wiktoria, żyła bowiem bardzo długo, a i za jej panowania Bertie (Edward VII przed koronacją używał imienia Albert) nie należał do faworytów na tron królewski. Dlaczego? Przyszły król znany był ze swoich licznych romansów, wystawnego trybu życia i zamiłowania do gier hazardowych. W dzisiejszych czasach należałby pewnie do grona najbardziej rozchwytywanych przez prasę celebrytów, co raczej kłóciło się z poglądami jego cnotliwej matki.  Kiedy już jednak został królem, w roku 1901, zdobył sobie niezwykłą popularność i uznanie. Doceniono jego talent do poruszania się w towarzystwie, znajomość polityki europejskiej, które to pomagały mu w sprawach niezwykle ważnych dla Zjednoczonego Królestwa. Był poliglotą, otaczał się dużą grupą przyjaciół z różnych środowisk i krajów. Zawsze elegancki i wytworny, stał się też ikoną mody i wzorem do naśladowania. Wystarczyło, że król w czasie deszczu podwinął nogawki spodni, chroniąc je przed zmoknięciem, a już po chwili większość mężczyzn robiła to samo. Nietrudno się także domyślić, że jego dbałość o wygląd przyciągała rzesze kobiet, które Edward traktował z należytym szacunkiem.  Jego żona królowa Aleksandra, zdawała sobie sprawę z licznych romansów męża, ale miała ponoć w pełni akceptować takie zachowania. A może nie do końca? Miała bowiem przy łożu śmierci męża wypowiedzieć słowa: Przynajmniej wiem, gdzie jest*

Król Edward bardzo często spędzał letnie miesiące w modnym wówczas kurorcie czeskim Marienbad (dziś Mariańskie Łaźnie). Znane uzdrowisko, przeżywało wtedy lata swojej świetności. Ludzie przyjeżdżali tam w celach zdrowotnych i towarzyskich. Korzystny wpływ powietrza, kąpieli solankowych i błotnych, przyciągał całą śmietankę towarzyską. Król Edward bardzo lubił to miejsce, nie tylko za dobroczynny wpływ na jego sylwetkę. Kochał widoki Marienbadu, przyrodę i ludzi tam mieszkających. Każdy wyjazd z tego miejsca wprawiał go w przygnębienie:
Słońce znajdowało się wysoko, powietrze było świeże, wiatr przynosił zapach lasu. Król poczuł nagłe pragnienie, żeby po raz ostatni zobaczyć kolumnadę i Kreuzbrunnen, lecz zmienił zdanie, kiedy zauważył spojrzenie majora – ten był już gotowy do odjazdu. Czemu muszę stąd wyjeżdżać – pytał siebie bez końca*.
To w tym pięknym miejscu K. Kaplan snuje swoją opowieść o królu, który po raz kolejny przyjeżdża do uzdrowiska w ramach kuracji odchudzającej (autorka wspomina w epilogu, że król nigdy nie mógł się długo cieszyć zgrabną sylwetką, gdyż zaraz po wyjeździe przybierał z powrotem na wadze). Niestety do austriackiej policji docierają pogłoski, że za królem do Marienbadu przybyli anarchiści z organizacji Czarna Ręka, którzy pragną targnąć się na jego życie. Do ochrony króla zostaje zatrudniony najlepszy detektyw Josef Hepner, ale nawet on nie jest w stanie w pełni kontrolować króla, który ma ochotę chociaż w tym miejscu poruszać się bez świty ochroniarzy i detektywów. Edward VII mawiał często, że król musi umrzeć jak każdy inny** i nie przejmując się niczym, spędzał czas z kochanką Mitzi, właścicielką salonu z kapeluszami. Oczywiście taka beztroska musiała w końcu sprowokować anarchistów, ale o tym, co przydarzyło się królowi i jego towarzyszom cicho sza. Przeczytajcie sami.

Źródło zdjęcia


Książkę pani Kaplan czyta się świetnie. To przewodnik po Marienbadzie i powieść historyczno-detektywistyczna w jednym. Dzięki wpleceniu fikcyjnej postaci  Betty, która przyjeżdża do uzdrowiska, w celu napisania przewodnika, mamy szansę poznać najpiękniejsze zakątki tego miasta wraz z ich dokładnym opisem. Właściwie, możemy się poczuć jakbyśmy sami spacerowali uzdrowiskowym deptakiem, popijając słoną wodę z kubka zakończonego dzióbkiem. Jak przystało na dobry przewodnik, dowiemy się gdzie król Edward mógł spożyć doskonały posiłek i napić się aromatycznej kawy. Autorka nie zapomniała też o paniach, które w takim miejscu szczególnie musiały zadbać o swoją garderobę i wplotła do książki liczne fotografie i ryciny przedstawiające ówczesne fasony sukien, stroje sportowe na rower, gorsety i kapelusze. Niestety mimo wyraźnego rozluźnienia obyczajów, kobieta nadal była uważana za gorszą i wyobraźcie sobie, że istniały nawet wytyczne co do tego, jak płeć piękna powinna zachowywać się przy bliższym spotkaniu z mężczyzną, na nawet królem.


Źródło zdjęcia


Źródło zdjęcia


Książka pani Kaplan opiera się na faktach historycznych. Prawie wszystkie osoby występujące w powieści istniały naprawdę. Autorka stworzyła tylko postaci detektywa Hepnera (chociaż powszechnie wiadomo, że Edward VII miał swojego osobistego detektywa) oraz Betty Allen. Co bardzo ciekawe, wszelkie rozmowy króla i jego przyjaciół zostały napisane w oparciu o liczne biografie, wspomnienia dziennikarzy i lekarzy. Jak widać, autorka włożyła ogrom pracy, aby w interesujący i nieodbiegający znacznie od prawdy sposób, przedstawić rekonstrukcję wizyty króla Edwarda w Marienbadzie latem 1906 roku.
Bardzo podobało mi się, że postać króla została nakreślona w sposób obiektywny, pozbawiony stereotypów. To nie tylko obraz bawidamka i lekkoducha, jak przedstawiało go wiele źródeł. Owszem, król był raczej rozrywkowym człowiekiem, ale dzięki tej książce, poznajemy go także z innej strony. To władca mądry, wykorzystujący zdolności brylowania w towarzystwie, do wyższych celów związanych z bezpieczeństwem państwa. To wrażliwy, kochający zwierzęta człowiek, który ceni sobie przyjaźń ze swoim ukochanym terierem Cezarem, wreszcie mężczyzna, który dbał o wszystkie swoje kobiety. Zapewniał im byt, pomagał w prowadzeniu interesów i darzył je szacunkiem. Swoje upodobania do licznych romansów tłumaczył, tym, że dochowanie wierności przez mężczyznę nie leży w jego naturze;)
Zdarzyło się w Marienbadzie, czyta się szybko i z wielką przyjemnością. Samo wydanie zasługuje na najwyższą notę. Pięknie zdobiona oprawa, liczne fotografie, ryciny i wkładki sprawiają, że człowiek ma ochotę delektować się tą lekturą bez końca.
Serdecznie polecam!!!

*Krystyna Kaplan, Zdarzyło się w Marienbadzie, PWN, Warszawa 2012, s. 291,
**K. Kaplan, Zdarzyło się w Marienbadzie, PWN, Warszawa 2012, s. 10.

Autor: Krystyna Kaplan
Tytuł: Zdarzyło się w Marienbadzie
Wydawnictwo: PWN
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 344

Za możliwość przeczytania tej książki, serdecznie dziękuję Wydawnictwu PWN




  

22 komentarze:

  1. O, zapowiada się naprawdę intrygująca lektura! Cieszy to, że unika stereotypów, jest rzetelna i stara się być obiektywna, a przy tym intrygująca. Sam dobór tematu jest ciekawy, z przyjemnością przeczytam!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że jak czytałam tę książkę, to sobie pomyślałam, że tobie by się na pewno spodobała:) Jestem bardzo ciekawa twojej opinii:) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Wspaniała recenzja. Cieszę się, że lektura jeszcze przede mną:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo:) Jeśli przed tobą, to nic tylko czekam na twoją recenzję:)

      Usuń
  3. Bardzo ciekawa recenzja, aczkolwiek do książek historycznych, zapadających pod biografie, unikam jak ognia, więc odpuszczę. ;)

    A co do moich avatarków, ostatnio wcale tak często się nie zmieniał ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, chociaż to bardziej powieść detektywistyczna z przewodnikiem. Autorka umiejętnie wplotła w nią wątek historyczny:)
      Pozdrawiam ciepło:)

      Usuń
    2. W takim razie będę miała ją na uwadze. Sama nie poszukam, ale jak wpadnie, przeczytam. A przynajmniej spróbuję ;)
      __
      Odważnie czy nie, w końcu może uda mi się Greya przeczytać. Tyle sprzecznych opinii, najwyższa pora wyrobić swoją ;)

      Usuń
  4. Ksiażka zaciekawiła mnie, a wszystko za sprawą interesujacej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję:) Wspaniale jest czytać takie komentarze:) Pozdrawiam

      Usuń
  5. Ciekawa, rzetelna recenzja i świetny pomysł z tymi zdjęciami. Co do książki chętnie przeczytam, jak trafi się okazja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że cię zachęciłam. Jak zajrzałam do sieci w poszukiwaniu informacji o Mariańskich Łaźniach i natknęłam się na te piękne zdjęcia, nie mogłam się powstrzymać przed ich umieszczeniem w poście:) Pozdrawiam

      Usuń
  6. Interesująca i zachęcająca recenzja, jednak książka niestety nie dla mnie :) Jednak wierzę, że wiele osób zainteresuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, to specyficzna literatura i nie każdy taką lubi:) Dziękuję bardzo za komplement:) Pozdrawiam

      Usuń
  7. www.imcarlaa.blogspot.com , zapraszam ! :)
    świetnie prowadzony blog ! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sama nigdy nie sięgnęłabym po tę książkę (zawsze obawiam się suchych, nudnych faktów), ale po Twojej recenzji już wiem, że jakby mi się trafiła okazja do przeczytania, to nie należy jej zmarnować.

    Zapraszam do zabawy:
    http://soy-como-el-viento.blogspot.com/2012/11/liebster-blog-odsona-pierwsza.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Ja również chwilę zastanawiałam się nad tą pozycją, ale teraz w ogóle nie żałuję:) Dziękuję za zaproszenie. Dziś wieczorem odpowiem na wszystkie zaległe pytania. Pozdrawiam

      Usuń
  9. Martuś, to zdecydowanie moja tematyka. Wiesz, że kocham historię (klasa o profilu historycznym w liceum, studia stricto związane z historią) - dla mnie książka idealna. Będę ślinić się na jej widok, jeśli dane mi będzie złapać ją wzrokiem. Jak zwykle przeszłaś samą siebie - doskonała recenzja, którą czytałam z uśmiechem na ustach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolka nie zawstydzaj mnie proszę:) A książka może polecieć do ciebie, kiedy tylko zechcesz:) Pozdrawiam:)

      Usuń
  10. Odkąd przeczytałam biografię Marii Antoniny i Marii Stuart przestałam bronić się przed tego typu książkami. Postacie znane nam (lub mniej znane) z historii mogą być niezwykle barwne i ciekawe, nawet ciekawsze od wykreowanych, fikcyjnych bohaterów.
    Interesująca recenzja :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad