Tytuł: Szczęśliwy pech
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria wydawnicza: Babie lato
Rok wydania: 2013
Oprawa: miękka
Liczba stron: 288
Szczęśliwy pech – czy
kiedykolwiek zastanawialiście się nad sensem tego pojęcia? Czy pech może być szczęśliwy?
Zanim zaczęłam czytać książkę Iwony Banach Szczęśliwy
pech, siadłam, przemyślałam i rzeczywiście doszłam do wniosku, że miałam w
życiu kilka takich sytuacji, kiedy jakieś feralne wydarzenie zaowocowało w
przyszłości pełnią szczęścia. Jednak dopiero podczas lektury przekonałam się, o
jaki rodzaj pecha chodziło autorce…
Reginalda Kozłowska –
to nietuzinkowa osóbka. Ciekawska, kochająca pakować się w kłopoty dziewczyna,
od której wszyscy uciekają gdzie pieprz rośnie.
Ale cóż się dziwić. Ona działa jak tajfun, zanim pomyśli – już zrobi, a
skutki bywają opłakane. Przykłady? Regi może się pochwalić długą czarną listą: kabriolet
umyty na myjni – zwykłej myjni dodam, spalony domek letniskowy, wyrąbana ściana
w pokoju, dziura pod prysznicem skutkująca szybką wycieczką do piwnicy i wiele,
wiele innych rzeczy, wśród których próba otrucia posiłkiem z piekła rodem to
nic takiego… Z początku Regi wydaje się bardzo ciekawą kobietą, dosyć ładną,
mądrą, wygadaną… niestety pozory mylą. Boleśnie przekonał się o tym Rafał, do którego
Regi zawitała na trzy długie miesiące w celu napisania książki. Czysty
przypadek: mama Regi postanowiła zorganizować jej wakacje, a że akurat była żona
Rafała postanowiła zagrać mu na nosie i wynająć pokoje w jego domu letnikom –
los połączył niefortunnie tych dwoje i rozpętał lawinę nieprawdopodobnych
zdarzeń. Uwierzcie, mało kto jest w stanie wytrzymać pechowe przypadki Regi, a
już na pewno nie mieszkańcy małej Dębogóry.
Na dzień dobry Rafał
poczęstowany pikantnym satarażem mało nie wyzionął ducha, nie mówiąc już o psie
i Bogu ducha winnym listonoszu, który bez pytania zabrał się do przeglądania
garów i również skubnął co nieco. Kiedy
Regi (nie specjalnie oczywiście) zabiera się do regularnego demolowania domu
Rafała, w celu znalezienia skarbu dziadka – biedny Rafał ma już dość i marzy o
pozbyciu się problemowej lokatorki. Każdy jednak wie, że nieszczęścia chodzą
parami. Już niebawem do drzwi zapuka kolejny przysłany przez byłą żonę lokator –
włoski mafioso Tonino. Jego dziwne zachowanie wzbudzi niepokój Regi i bliskiego
postradania zmysłów Rafała… Najgorsza do zniesienia będzie jednak łamana
polszczyzna, którą Tonino posługuje się na co dzień:
-
Spadłem – oświadczył, wchodząc do saloniku.
-
Jezus Maria, z czego? – zapytał przerażony Rafał, jeszcze roztrzęsiony po
konwulsjach listonosza (…)
-
Jak to z czego? Z umęczenia! – Zrobił
zaskoczoną minę.
-
Włożyłem do łóżka i spadłem – oświadczył z taką mocą (…)
-
Z łóżka? – wyartykułowała wolno i wyraźnie. – Spadłeś z łóżka?
-
Rygi! Nie z łóżka, tylko na łóżka! – odparł, dziwnie przekręcając jej imię.
-Tonino,
po pierwsze, jestem Regi, a nie Rygi, a po drugie jak mogłeś spaść na łóżka? Nic
z tego nie rozumiem…
-
To może miałem spaść na podłodze? Zapłaczę za łóżko!*
Na domiar
złego, w Dębogórze ludzie zaczynają plotkować o pojawieniu się seryjnego mordercy,
który ponoć bez skrupułów zaplanował wykończyć wszystkich dookoła…, a policja
twierdzi, że wszystkie ślady prowadzą na topolowe Wzgórze, do domu Rafała…
Książka Iwony
Banach jest irytująco wciągająca, tak jak jej główna bohaterka Regi. Nie można
jej czytać między gotowaniem zupy, a smażeniem schabowego, bo w rezultacie mąż
zje na obiad zamawianą pizzę. Szczęśliwy
pech nie daje wytchnienia aż do ostatniej strony. Przede wszystkim wzbudza wiele skrajnych
emocji. Autorce nie można odmówić
wspaniałego poczucia humoru, które przekazała swoim bohaterom. Niekontrolowane
wybuchy śmiechu czytelnik ma zagwarantowane. Zdarzało mi się raz wpaść w „lekkie”
rozdrażnienie, spowodowane postępowaniem Regi, której kłopoty w pewnym momencie
wydały mi się nad wyraz przesadzone. Zaczęłam się zastanawiać, czy to nie jakaś
groteska. Pomyślałam nawet o tym, że
Iwona Banach celowo przerysowała główną bohaterkę, aby czytelnikowi nie
pozostało już nic innego jak śmiech z bezsilności… bo Regi mimo wszystko nie da
się nie lubić. Przecież ona pacha się w te wszystkie kłopoty zupełnie
nieświadomie i jest szczerze zdziwiona skutkami, a upór i przekonanie o własnej
nieomylności tylko pomagają jej demolować świat.
Szczęśliwy
pech jest jak jego główna bohaterka – istny tajfun.
Ciągle coś się dzieje, nie ma mowy o chwili wytchnienia – nie przy Regi. Jest
zabawnie, czasem tragicznie i strasznie. Książka to przyjemna, lekka i bardzo
irytująca. Mnie poprawiła humor na kilka dni i z tego się najbardziej cieszę.
Polecam!
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym POLACY NIE GĘSI
To jest to co lubię najbardziej. Muszę ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńIrenko polecam:) Myślę, że ci się spodoba:)
UsuńKompletnie rozbroił mnie przytoczony przez Ciebie fragment książki :) Koniecznie muszę ją przeczytać! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńTikichomiktaki, uwierz mi, ten fragment to jeszcze nic, ale nie chciałam zdradzać lepszych kąsków:) Ubawisz się do łez:)
UsuńPozdrawiam ciepło
Faktycznie, przytoczony fragment jest bardzo zabawny, a skoro w książce jest ich więcej, to chyba mam na nią ochotę, dawno nie czytałam nic lekkiego:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Karolina, jeśli masz ochotę na coś lekkiego, to faktycznie polecam "Szczęśliwy pech". Nietuzinkowa książka wzbudzająca szereg skrajnych emocji:)
UsuńPozdrawiam cieplutko
Czytałam 'Chwast' Banach, to zapadająca w pamięć książka. Dotyka trudnej problematyki, ale tchnie nadzieją.
OdpowiedzUsuń"tematyki" miało być:)
UsuńKarolino, byłam zdziwiona, kiedy przeczytałam, że poprzednie książki I. Banach są tak trudne. Muszę koniecznie przeczytać, a tobie polecam dla odmiany "Szczęśliwy pech"
UsuńPozdrawiam
i ja mam na nią chrapkę, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, bo ręczę, że ci się spodoba:) Przygotuj się na ból brzucha ze śmiechu:)
UsuńPozdrawiam
Bardzo mnie ciągnie do tej książki, lubię tę serię:)
OdpowiedzUsuńW takim razie Paula musisz koniecznie przeczytać:) Polecam i pozdrawiam
UsuńLubię książki z tej serii. Z przyjemnością po nią sięgnę:)
OdpowiedzUsuńNatalio, ja również:) Chyba jeszcze żadna mnie nie zawiodła:)
UsuńPozdrawiam
Iwona Banach i zabawna książka? Jestem bardzo zaskoczona. Jej dwie poprzednie książki były ogromnie pesymistyczne.
OdpowiedzUsuńTo ja jestem teraz zaskoczona faktem, że dwie poprzednie są pesymistyczne:) Tym bardziej jestem ich ciekawa. Dziękuję i pozdrawiam
UsuńZapowiada się naprawdę ciekawie. Lubię książki w których coś nieustannie się dzieje, nienawidzę nudy.
OdpowiedzUsuńMartuś, w takim razie powinno ci się spodobać:) Nuda? W "Szczęśliwym pechu" raczej jej nie zaznasz. Pozdrawiam!
UsuńDo tej pory nie słyszałam nic o tej książce, ale brzmi bardzo ciekawie. Czy Dębogóra to ta w zachodniopomorskim? Czy może nazwa została przypadkowo wymyślona? Będę musiała się tej książce bliżej przyjrzeć. A bohaterka, choć swoim pechem może być irytująca, wzbudziła moje zainteresowanie.
OdpowiedzUsuńAnetko, chyba nic nie przeoczyłam, ale wydaje mi się, że w książce nie było dokładnie wyjaśnione gdzie znajduje się ta Dębogóra. "Szczęśliwy pech" polecam ci ogromnie:)
UsuńPozdrawiam
Książka od dnia katowickich Targów jest w moim posiadaniu i nie mogę się doczekać, kiedy zasiądę do lektury! Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńAneczko, jestem strasznie ciekawa czy i tobie spodoba się ta książka:) Czekam na recenzję i pozdrawiam
UsuńWidzę że to książka zdecydowanie dla mnie, chętnie się za nią rozejrzę.
OdpowiedzUsuńMelu koniecznie. Ja już strzepię sobie pazurki na poprzednie książki tej autorki, choć słyszałam, że są dość pesymistyczne.
UsuńPozdrawiam ciepło:)
Ależ ja lubię takie bohaterki jak Regi. Tzn. niebezpiecznie by się było z nimi przyjaźnić, ale czytam o takich bardzo chętnie. :D
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie - rozbawienie, rozdrażnienie i znów rozbawienie. Przy tej książce nie da się nie wyluzować :) Regi okropna z tymi szkodami, ale nie da się nie lubić :)
OdpowiedzUsuńO, czuję, że i mnie by się ta książka bardzo podobała :)
OdpowiedzUsuń