Tytuł: Basia i podróż, Basia i alergia
Ilustracje: Marianna Oklejak
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2013
Oprawa: twarda
Seria książeczek o
rezolutnej Basi, umila czas dzieciom już od 2008 roku. Do tej pory ukazało się już dwadzieścia jeden
części i tworzy pokaźną kolekcję w wielu dziecięcych bibliotekach. My
zaczęliśmy swoją przygodę z książeczkami o Basi zupełnie niedawno, bo też i
Tymek dopiero dorósł do tego typu lektur. Od pierwszych chwil jednak, mój syn
niesamowicie polubił całą rodzinkę Basi i średnio kilka razy w tygodniu namawia
mnie do czytania. Mało tego, potrafi powtórzyć z pamięci całe kwestie
wypowiadane przez bohaterów, odpowiednio przy tym modelując głos. Kiedy
pierwszy raz to zrobił, myślałam, że pęknę ze śmiechu. Nie dziwię się zatem, że
Basia zyskała sobie ogromną rzeszę wiernych czytelników i tych małych i nieco
większych.
Co mają w sobie te
książeczki, że zostały przyjęte z takim entuzjazmem? Przede wszystkim
bohaterowie są nam bardzo bliscy. Mają wiele zalet, ale też wad. Basia i jej
rodzeństwo nie są idealnymi dzieciakami, a ich rodzice też czasem popełniają
błędy.
Dzieci przede
wszystkim śledząc przygody Basi mogą wiele czerpać dla siebie. Dziewczynka żyje
w znanej im dobrze rzeczywistości i miewa bardzo podobne, jeśli nie identyczne
problemy. Basia potrafi być niegrzeczna, marudna i nie raz zaciska piąstki ze
złości, kiedy nie wszystko układa się tak, jak sobie wymarzy. To świetnie, bo
gdyby była idealnym dzieckiem, na pewno nie zyskałaby sobie takiej sympatii. Basia
ma dwóch braci: starszego Janka i młodszego Franka. Mimo wielu nieporozumień
starają się trzymać razem, a młodszego Franka nie odsuwają od siebie. Wiedzą, że
jest mały i wielu rzeczy jeszcze nie pojmuje, a ich zadaniem jest mu w tym
pomóc.
Wszystkim mamom na
pewno przypadła do gustu mama Basi (oj wiele bym dała, żeby mieć tyle
cierpliwości). Trzeba być niesamowicie
zorganizowanym, żeby dać sobie radę z trójką dzieci i jeszcze pracować
zawodowo, wprawdzie w domu, ale właściwie cóż to za różnica. Zanim urodziła
trójkę dzieci, pracowała jako nauczycielka, teraz pisze podręczniki do szkoły
podstawowej. W ogarnianiu domowego
chaosu pomaga jej oczywiście mąż, czasem również opiekunka, ale wydaje się, że
to właśnie mama trzyma w ryzach cały dom i wszystkich jego mieszkańców. Mimo
wielu obowiązków stara się zawsze znaleźć czas dla swoich dzieci i wykorzystuje
każdy moment, aby z nimi porozmawiać, pomóc rozwiązać problemy w przedszkolu,
rozstrzygnąć spory między rodzeństwem. Nie zawsze się to udaje, bo przecież
żadna mama nie jest idealna. Mamie Basi również puszczają nerwy, kiedy gonią ją
terminy zawodowe, mąż jest ciągle w pracy, a nad głową wrzeszczy stado
rozszalałych pociech. W końcu ileż można:)
Po tym dosyć długim
wstępie przejdę wreszcie do książeczki, o której chciałam Wam dziś
opowiedzieć. Basia i podróż, to pierwsza Basia, którą przeczytaliśmy z Tymkiem.
Cała rodzina wybiera się na święta Wielkanocne w góry. Dzieciaki strasznie się
cieszą na ten wyjazd. Janek chce spotkać się z kuzynem, a Basia pragnie ujrzeć
swoje ukochane koniki. Niestety w ostatniej chwili okazuje się, że tato musi pracować
i nie dostanie urlopu. Basia i Janek nawet
nie chcę słyszeć, że ich plany legły w gruzach.
Mama podejmuje heroiczną decyzję, że pojadą sami, a tato dojedzie do
nich w późniejszym czasie. Kłopoty
zaczynają się jeszcze zanim cała czwórka właduje się do samochodu. A to ktoś
zapomniał ulubionej maskotki, a to komuś wpadła czapka do kałuży. No cóż z trójką
dzieci nie jest łatwo. To jednak dopiero początek kłopotów…, ponieważ po
przejechaniu krótkiego odcinka, podczas którego dzieciaki kłócą się i krzyczą wniebogłosy, następuje wielki huk i mama z piskiem opon zjeżdża na pobocze. Czy
może stać się coś, co i tak już dosyć ekstremalną podróż zamieni w mały
koszmar? Zdecydowanie tak, okazuje się bowiem, że odpadła rura wydechowa. Dzielna mama leżąc pod samochodem próbuje odczepić
rurę, aby jakoś dojechać do mechanika, a dzieci w tym czasie prowadzą niezwykle
interesujące rozmowy. Zastanawiają się, do kogo mówi mama leżąc pod samochodem.
Janek, jako ten starszy, jest przekonany, że mama mówi brzydkie słowa,
uświadamia swoją siostrę, że wszyscy dorośli to robią…
A
Tata, jak jest zdenerwowany, to mówi: A niech to… I potem coś mruczy pod nosem,
ale nie udało mi się usłyszeć co.
-
Może… - zaryzykowała Basia - … A niech to jasna…parówka!
Janek
zachichotał*
My też zachichotaliśmy
z Tymkiem, a właściwie śmialiśmy się już do samego końca. Na szczęście pobliski mechanik szybko naprawia
usterkę i późnym wieczorem zmęczona, lecz szczęśliwa rodzinka dociera na
miejsce. Mama pada zmęczona na łóżko, a Basia odbiera telefon od mocno
zdenerwowanego już taty. Relacjonuje podróż najlepiej jak potrafi, a dorośli
czytelnicy mogą przy tym boki zrywać:
-Nie
mogłem się do was cały dzień dodzwonić. Co się stało? – dopytywał Tata. – Jak minęła
podróż?
-A
niech to pierogi z serem, Tato! Całkiem normalnie – powiedziała Basia i
podskoczyła na łóżku. – Odpadła nam rura, jedliśmy hot dogi, a Mama mówiła
prawie brzydkie słowa. Było super!**
I jak tu nie
podziwiać takiej mamy prawda? Dała sobie radę z trójką zmęczonych i
rozdrażnionych dzieciaków, niczym zdolny mechanik poskromiła rurę wydechową i
mimo ciągłej ulewy dowiozła bezpiecznie na miejsce całą rodzinę. To, że potem
padła prawie bez życia na łóżko, to już zupełnie inna sprawa. Miała kobieta
święte prawo mieć dośćJ
Świetnie wybrnęła z sytuacji, kiedy dzieci podejrzewały, że mówiła brzydkie
słowa. Chciała się wyżyć na zepsutym
pojeździe, ale na wiele by się to nie zdało. Może pozwoliłoby rozładować
nagromadzone napięcie, ale w żaden sposób nie przyczyniłoby się do naprawy auta.
Niestety,
kiedy mama zasypia głębokim snem, nawet nie przypuszcza, co wydarzy się następnego
dnia, i że to wcale nie koniec przykrych niespodzianek. W kolejnej bowiem książeczce Basia i alergia, która jest
kontynuacją rozpoczętej wycieczki w góry, Basia dostaje silnej reakcji
alergicznej na konie. Dziewczynka prawie cały dzień spędziła w stajni przy
ukochanym koniku Gniadym. Nikt nie
przypuszczał, że może być uczulona na sierść, kiedy podczas obiadu dostaje
silnych duszności. Mama znowu zachowuje zimną krew, choć jest przestraszona nie
na żarty. Zostawia chłopców pod opieką cioci i niezwłocznie udaje się Basią do
szpitala. Tam zaś, nie pozwala pielęgniarce na to, żeby sama zajęła się dziewczynką
i towarzyszy jej w każdej minucie. Basia jest przerażona, bo nie może złapać
powietrza. Na szczęście lekarka szybko ustala przyczynę ataku i podaje
odpowiedni zastrzyk. Basia szybko odczuwa ulgę. Niestety pani doktor ma dla
niej złą wiadomość. Od tej pory dziewczynce nie wolno zbliżać się do koni.
Basia jest załamana, krzyczy, że nie chce żyć. Mama okazuje jej zrozumienie.
Sama uważa, że alergia jest głupia. Wie, że musi Basi jakoś wynagrodzić te ciężkie
chwile. Razem kupują jedzenie dla Gniadego, dla Basi zaś zabawkowe koniki i
wspólnie idą na lody. Wprawdzie nic nie jest w stanie zastąpić jej obcowania z
kochanym koniem, ale kiedy obserwuje go z bezpiecznej odległości, a w rączkach
trzyma zabawkę, życie nie wydaje się już być takie okropne. Dobrze, że
przynajmniej nie jest uczulona na zabawki:)
Podoba mi się,
że mama Basi, nie zlekceważyła problemu. Pozwoliła się córce wypłakać i
spokojnie skierowała jej uwagę na inne sprawy. Okazała jej zrozumienie, jednocześnie
tłumacząc, że alergia, choć nie jest przyjemna, nie jest końcem świata.
Seria
książeczek o Basi ma w sobie niepowtarzalny urok. Dzieci utożsamiają się z
bohaterką, ponieważ jest taka jak one, dorosłym zaś często pomaga właściwie
zachować się wobec dziecka w sytuacji, która do tej pory sprawiała wiele
trudności. Wesoła, współczesna rodzina, zupełnie normalna, taka jakich wiele.
Mają swoje problemy, ale starają się zawsze rozwiązać je w sposób mądry i pokojowy.
Nie zawsze obywa się bez krzyków i złych humorków, za to każdy potrafi
przeprosić za swoje błędy i wyciągnąć wnioski na przyszłość. Mądrej i bardzo
często zabawnej treści towarzyszą ilustracje Marianny Oklejak. Oszczędne,
proste, za to niewyidealizowane, lecz zupełnie prawdziwe i pięknie oddające
wszystko to, co napisze Zofia Stanecka.
Charakterystyczna,
okrągła buzia Basi urzekła serca tysięcy dzieciaków w całej Polsce, a zaradność
rodzicielska mamy wzbudziła sympatię i podziw rodziców. My z Tymkiem
postawiliśmy sobie za cel skompletowanie całej serii. Basia towarzyszy nam
dosłownie wszędzie i nie ma żadnego znaczenie, że główna bohaterka jest
dziewczynką. Jadąc w daleką trasę do dziadków, prawie zawsze słuchamy
audiobooków z Basią, choć przyznaję, że mnie osobiście nie podoba się
interpretacja Marii Seweryn. To jednak nie ma większego znaczenia, bo dla
mojego dziecka, nie ma nic lepszego niż trasa z Basią (ostatnio zabrał ze sobą
w drogę lizaka, misia i chciał jeszcze dorzucić kawałek kabanosa, biorąc
przykład z Basi, ale się nie zgodziłam). Podoba mi się natomiast, że na każdej
płycie można wysłuchać aż dwóch książek, co pozwala na spokojne podróżowanie.
Polecam
ogromnie całą serię książeczek i audiobooków. A dla tych, którym znudzi się
czytanie i słuchanie mam nie lada gratkę, a mianowicie grę planszową opartą
właśnie na książeczkach o Basi:
Basia.
Łap kolory! Ale o tym przeczytacie w jutrzejszym
poście. Zapraszam:)
*Zofia Stanecka, Marianna Okleja, Basia i podróż, Egmont, Warszawa 2013,
**tamże.
Za książeczki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Egmont
Książka bierze udział w wyzwaniu Odnajdź w sobie dziecko
my kilka książeczek o Basi zakupiliśmy niedawno, ale jakoś się u nas na razie nie przyjęły ( chyba córeczka jest jeszcze za mała na Basię). Za to moje dziecko kocha Zuzię z serii Mądra Mysz- może dlatego, że Zuzia, tak jak i moja córeczka, jest blondynką?
OdpowiedzUsuńO, a my nie znamy Zuzi:) Pobuszowałam teraz po internecie i widzę, że to całkiem fajna seria:)
OdpowiedzUsuńMy mamy "Basia i podróż" bardzo fajna książeczka. Mamy też "Wielka księga.Basia" trochę tam więcej opowieści o tej dziewczynce :) Polecam :) niedawno pisałam o niej, bo akurat umilała mojemu dziecku zasypianie w szpitalu.
OdpowiedzUsuńYllla, właśnie widziałam na twoim blogu, że czytaliście Wielką Księgę Basi. Marzymy o niej z Tymkiem:)
UsuńTeż mi się podobają książeczki o Basi. Czytałam tylko te dwa tytuły co Ty, ale jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńNa początku miałam mieszane uczucia co do ilustracji, ale szybko zmieniłam zdanie, gdy zobaczyłam jak bardzo ilustratorka skupiła się na emocjach i nastroju bohaterów.
Super te książeczki pod każdym względem :)
My również przepadamy za Basią. Dziś właśnie przynieśliśmy z biblioteki kolejne odcinki i zamierzamy tak spędzić wieczór:)
Usuń