Tytuł: Układ nerwowy
Wydawnictwo: Nasza księgarnia
seria: Cztery pory roku
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Pierwsza książka
Agnieszki Gil, jaką miałam okazję przeczytać przyniosła wielkie pozytywne
zaskoczenie, ciekawie spędzone dwa wieczory przy lekturze, która porusza i daje
do myślenia. Biorąc ją do ręki nie miałam pojęcia, czego się spodziewać, bo od
czasu do czasu funduję sobie czytelniczą niespodziankę i nie czytam ani tego,
co jest wydrukowane na okładce, ani żadnych recenzji w sieci. Mam czystą kartę,
niezmąconą opiniami wydawcy i innych czytelników. Tym razem trafiło na
Agnieszkę Gil.
Książka porusza
bardzo trudny problem alkoholizmu i jego wpływu na członków rodziny alkoholika.
Jest procesem, przez który przechodzi Magdalena – żona, od uświadomienia sobie
problemu, próby dotarcia do pijącego męża i skłonienia go do leczenia, w końcu
zwrócenia się ku sobie, swojemu życiu. A na początku wszystko wydaje się być
takie piękne…
Magdalena, Szymon i
Gabrysia – rodzina jak z obrazka. On prowadzi dobrze prosperującą firmę, ona,
jako że nie musi pracować sprząta, gotuje i wychowuje córkę. Nie musi się martwić
o sprawy finansowe, a jedyny minus takiego układu, to fakt, że Szymona ciągle
nie ma w domu. No cóż, taka cena. Jest prawie idealnie i to właśnie zaczyna
wzbudzać w czytelniku pewne obawy. Zaczyna się doszukiwać tej rysy, która
przełamie, unormalni ten wspaniały układ. Długo czekać nie trzeba. Poznając bliżej Magdalenę ( a to głównie z
jej perspektywy patrzymy na świat) dowiadujemy się o coraz częstszych powrotach
Szymona pod wpływem alkoholu, po których wprawdzie nie robi awantur, a jedynie
zalega na kanapie, jednak fakt jest faktem. Kobieta początkowo odsuwa od siebie
myśli o ewentualnej chorobie męża, zrzuca to na ciągły stres i dużą
odpowiedzialność w pracy, potem na konieczność integrowania się z klientami (bo
przecież przy kieliszku najlepiej rozmawiać o interesach). Kiedy wreszcie z jej
oczu spadają klapki, w pierwszej kolejności zaczyna obwiniać siebie, że jest
roszczeniowa, ma humory, denerwuje męża, kiedy ten wraca zmęczony z pracy. To
wszystko skłoniło go na pewno, aby szukać pocieszenia w butelce. Dopiero długie
rozmowy z przyjaciółką (córką alkoholika) i wizyta Magdaleny w poradni
uświadamiają jej, że razem z córką są współuzależnione, a alkoholizm męża od
długiego czasu skutecznie niszczy im życie.
A. Gil z niezwykłym
wyczuciem i wnikliwością opisuje cały proces wychodzenia z traumy kobiety, żony
alkoholika. Magdalena raz robi pięć
kroków do przodu, to znów cofa się o dziesięć i musi zaczynać wszystko od początku.
Przez wiele lat żyła w szklanym kloszu, nie chcąc dostrzec problemu, który i
tak w końcu wyszedł na światło dzienne z całą swoją obrzydliwością. Na
spotkaniach DDA ciągle słyszy, że czas pomyśleć o sobie, mężowi na tym etapie i
tak nie może pomóc. Człowiek przecież sam musi chcieć przestać pić. Chęć żony i
córki niczego nie zmieni. Kobieta przeprowadza w swojej głowie retrospekcję,
jest zdruzgotana faktem, że mając tak jasne sygnały nie zauważyła, że Szymon
regularnie pije. Przecież już nawet, kiedy była w ciąży…ehhh. W końcu dojrzewa do decyzji, że faktycznie
czas zadbać o siebie i córkę. To długa i
mozolna droga, ale gdzieś tam między łzami przynosi spełnienie i satysfakcję. Magdalena
powoli odbudowuje pewność siebie, którą już dawno straciła trwając przy mężu,
który jej w żaden sposób nie dostrzegał. Nie liczcie tutaj na szczęśliwe, cukierkowe
zakończenie. Przy takim problemie nie ma
na nie szans. Jakiegokolwiek wyboru dokona Magdalena, pewnie minie jeszcze
wiele czasu, zanim stanie na nogi i z optymizmem popatrzy w przeszłość. Powieść
kończy się jednak krokiem milowym, który kobieta stawia zdecydowanie, co
pozwala mieć nadzieję na lepsze jutro.
Agnieszka Gil biorąc
na warsztat tak trudny temat, stanęła na wysokości zadania. Rozłożyła go na
czynniki pierwsze, rozpruwając rany i zdając ból, który jest jednak prawdziwy.
Mimo, że naprawdę szczegółowo zagłębia się w temat nie może być mowy o
znużeniu, jakie często towarzyszy lekturom o ciężkiej tematyce. Powieść jest
przetykana wątkami codziennymi, gotowaniem, spacerami. Wszechobecna jest też
pasja Magdaleny do dziergania. Razem z nią wędrujemy do Niebieskiego kuferka,
aby nasycić oko barwną wełną, jedwabiem, mieniącymi się guziczkami i innymi
dodatkami. To niezwykle uzdolniona
kobieta, która dopiero próbując zmierzyć się z problemami, dostrzega w sobie
prawdziwy potencjał i szansę na spełnienie marzeń z młodości.
Jako, że Gabrysia i
jej mama bardzo lubią spacery, książka może śmiało spełniać rolę przewodnika po
Wrocławiu. Magdalena niczym zafascynowana turystka przemierza ulice, skwerki,
place. Zwiedza muzea i przygląda się starym kamienicom. I tutaj nie brak
szczegółów z historii bardzo ciekawych miejsc. Widać, że autorka bardzo lubi i
ceni swoje miasto, choć potrafi mu też wytknąć buble architektoniczne i kicz.
Układu
nerwowego nie połyka się jednym tchem. Tę książkę się
smakuje i podąża wraz z nią leniwym rytmem, co jakiś czas łapiąc się za
szybciej bijące serce. Nie jest to lektura lekka i łatwa, głównie przez
tematykę, którą porusza. Sam styl pisarki bardzo mi odpowiada. Agnieszka Gil
jest wnikliwa i wtedy, kiedy trzeba bardzo drobiazgowa. Stara się przedstawić
problem ze wszystkich możliwych stron, choć oczywiście najwięcej do powiedzenia
ma Magdalena. Nie podaje gotowych rozwiązań, a jedynie mocno nakreśla problem.
Nawet zakończenie nie jest do końca jednoznaczne, ale o tym cicho sza. Kiedy oprowadza
czytelnika po ciekawych zakamarkach Wrocławia, bądź błądzi w koszach pełnych
miękkiej wełny, robi to z pasją i prawdziwym zainteresowaniem.
Tak sobie pomyślałam,
że książka odkrywa i mówi wiele, dzięki temu może stać się pomocna wszystkim
kobietom, a może i mężczyznom, którzy pod przykrywką rodzinnej sielanki,
zmagają się z problemem uzależnienia. Kto wie, może kogoś popchnie do działania,
otworzy oczy, obudzi z letargu, podpowie jak zrobić pierwszy krok? Wszystkich
pozostałych uwrażliwi i uświadomi, że problem istnieje może gdzieś tuż za
ścianą…
Bardzo się cieszę, że
moje pierwsze spotkanie z autorką było tak udane i liczę na kolejne, choć
przyznam, że po Układzie nerwowym poprzeczka
postawiona jest dość wysoko. Może na początek sięgnę po prozę dla nieco
młodszych czytelników?
Polecam gorąco!
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym Polacy nie gęsi...
Pierwsze słyszę o autorce, ale bardzo mnie zachęciłaś, rozejrzę się za książką :)
OdpowiedzUsuńClary, dla mnie to też było pierwsze spotkanie z autorką, ale już na pewno nie ostatnie ;)
UsuńCieszę się, że autorka potraktowała temat alkoholizmu poważnie, a nie jak motyw literacki, który na pewno się sprzeda. Zapamiętam sobie jej nazwisko.
OdpowiedzUsuńOj tak wnikliwości i dokładnego zgłębienia tematu jest tu na pęczki! Polecam!
UsuńZainteresowałaś mnie, lubię literaturę obyczajową poruszającą trudne tematy. Bardzo współczuję żonom, a jeszcze bardziej dzieciom alkoholików i żałuję, że tak niewiele kobiet znajduje w sobie siłę, by odejść od pijącego męża.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam tę książkę :-)
Czytając tę książkę uświadomiłam sobie dopiero jaki ogromny wpływ alkoholizm jednego członka rodziny ma na resztę. Straszne. Cieszę się, że ją przeczytałam
UsuńNie miałam nigdy styczności z alkoholizmem w literaturze. Chciałabym w przyszłości to zmienić i dzięki Twojej recenzji będę wiedziała po jaką książkę mogę sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńJustyno, w takim razie bardzo polecam ci tę książkę. Pozdrawiam:)
UsuńUwielbiam książki o takich trudnych tematach, nawet jeśli (a zazwyczaj tak jest) po lekturze czuję się dziwnie, jestem rozbita i smutna. Na pewno sięgnę po "Układ nerwowy".
OdpowiedzUsuńSylwuch, mam tak samo. Długo potem dochodzę do siebie i wiele o tym myślę:)
UsuńW pierwszym momencie myślałam, że to jakieś czytadło, ale po chwili wczytania się w Twoją recenzję zobaczyłam, że nie. Chętnie przeczytam, bo lubię trudne tematy.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że przed lekturą też się obawiałam, że będzie to zwykłe czytadło. A jednak pozytywnie się zdziwiłam:)
UsuńPrzekonałaś mnie. I to tak bardzo, że zaczynam żałować, że nie ma tej powieści na mojej półce. Niedobrze... Moje pierwsze spotkanie z autorką również będzie miało miejsce z "Układem nerwowym". Jestem ciekawa, czy i mnie oczaruje fabuła i styl pisarki.
OdpowiedzUsuńAneta, to ja czekam na twoją opinię. Ciekawe jakie będą kolejne książki autorki:)
UsuńBardzo kusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuńBo to bardzo kusząca książka:)
UsuńNazwisko autorki jest mi zupełnie nieznane, ale po Twojej recenzji wiem, że muszę sięgnąć po jej książkę. Czasami też sięgam po powieści, o których nic nie wiem, miło tak dać się zaskoczyć od czasu do czasu :)
OdpowiedzUsuńO widzisz, to nie jestem sama z takim małym dziwactwem:)
UsuńZachęcasz, chciałabym przeczytać
OdpowiedzUsuńPolecam Olu:)
UsuńW gąszczu lektur ta książka umknęła mi, a chętnie się z nią zapoznam.
OdpowiedzUsuńOj tak to jest. Nie ma szans, żeby wśród tylu książek człowiek czegoś nie przegapił:) Dobrze, że w każdej chwili można nadrobić:)
Usuń