Autor: Joanna Wachowiak
Tytuł: O czym nie śniło się dorosłym
Ilustracja: Jola Richter-Magnuszewska
Wydawnictwo: Bis
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 96
Oprawa: twarda
Kategoria wiekowa: 4-8
Czy wiecie, jakie
dzieci potrafią mieć sny? Słuchając opowieści mojego syna ciągle się
zastanawiam, co kryje się w tej małej główce, skąd bierze się wyobraźnia, która
pozwala mu śnić takie historie. Dziś na przykład stwierdził, że śniło mu się,
że wyszedł z tatą na spacer do pobliskiego lasu i nie mogli wyjść. Musieli
zadzwonić do dziadka Janusz i on przyjechał po nich Passatem (dodam, że dziadek
mieszka ponad trzysta kilometrów od nas). Innym razem zaś, przerażającym
szeptem wołał mnie w nocy, a kiedy przyszłam leżał schowany pod kołdrą i
powiedział, że nie może wyjść, bo ugryzie go ten pies co tu siedzi. Zdarzało mu
się też śnić, że jest chomikiem… ( to chyba efekt ciągłego czytania bajki o
Chomiczku Pimpusiu)… Nie wiem, w jakim stopniu jego sny mieszają się z jawą,
ale wyszłaby z tego gruba książka science fiction. Nie on zresztą jeden miewa fascynujące
nocne przygody.
Dzięki książce pani Joanny Wachowiak, O czym nie śniło się dorosłym spędzamy
ostatnio bardzo przyjemne wieczory na pograniczu jawy i snu właśnie. Bartek – główny bohater jest przedszkolakiem,
i jak to zwykle bywa miewa swoje codzienne „problemy” z rodzicami, którzy nie
chcą mu kupić zwierzątka, bądź zmuszają go do jedzenia czegoś tak okropnego jak
soczewica. Czasem nawet myśli, że lepiej byłoby, gdyby urodził się psem, bo
nikt ich przynajmniej do niczego nie zmusza.
Jak każde dziecko, Bartuś mocno przeżywa to, co dzieje się wokół niego
każdego dnia, a upust swoim emocjom daje właśnie w nocy, kiedy śpi i śni… No i
trzeba przyznać, że sny ma po prostu fascynujące!
Kiedy ma dość zakazów
rodziców śni mu się, że budzi się w ciele dorosłego człowieka. Na początku jest
zadowolony, bo może robić wszystko, na co tylko ma ochotę. Szybko się jednak
przekonuje, że to, co bezkarnie mogą robić dzieci, zupełnie nie przystoi osobie
dorosłej. Wszelkie skoki w błocie, głośne śpiewy i huśtanie na huśtawce są
przez innych dorosłych odbierane jako choroba, dziwactwo czy nawet szaleństwo. Dobrze, że wszystkie sny Bartka pozwalają mu
spojrzeć z dystansem na pewne zachowania, zrozumieć błędy i dojść do
pozytywnych wniosków. Pewnego razu chłopiec nie może zrozumieć, że mama bywa
bardzo zajęta i nie zawsze może spędzać czas na zabawie z synem. Czasem po
prostu przydałby się drugie ręce… O tym chyba też pomyślał Bartek, bo czekając
na mamę w swoim pokoju zasypia i śni, że mamie wyrosły dwie dodatkowe pary rąk.
Niestety jak się okazuje, czym więcej rąk, tym więcej pracy do wykonania i
znowu nici z zabawy. Zaraz po przebudzeniu chłopiec postanawia, że teraz już
zawsze będzie pomagał mamie i to on stanie się tą drugą para rąk.
O
czym nie śniło się dorosłym, to książeczka, którą bardzo
przyjemnie się czyta. Mimo, że opowiadania są dosyć długie, nie da się
poprzestać tylko na jednym. W sumie lektura zajęła nam dwa dni, a teraz już
tylko regularnie powtarzamy.
Niektóre historie
wcześniej nawiązują do pewnych wydarzeń z codzienności, czego efektem jest
oryginalny sen Bartka, czasem jednak czytelnik od pierwszej linijki staje się
naocznym świadkiem snu, choć początkowo nie zdaje sobie z tego sprawy. Dopiero,
kiedy Bartek w kulminacyjnym momencie budzi się, staje się jasne, że to był
tylko sen i tak naprawdę nie odwiedziła go w nocy Baba Łamaga, która zabłądziła
po drodze na spotkanie z innymi czarownicami, ani też nie zamienił się w leżący
na polanie kamień ( uff, co za ulga!). W każdym razie na dreszczyk emocji nie
można narzekać. Zauważyłam też, że książeczka pozytywnie wpłynęła na Tymka,
który teraz dużo częściej opowiada mi swoje sny i lubi na ich temat dyskutować.
Zwykle sam wieczorem wybiera akurat tę lekturę, która nastraja go pięknie na
dobry sen. Oczywiście już niemal rytualnie musimy obejrzeć wszystkie ilustracje
pani Joli Richter-Magnuszewskiej, które nawiasem mówiąc są rewelacyjne.
Nastrojowe, ciepłe w klimacie z pogranicza jawy i snu. Tymek często wodzi po
nich paluszkami, co świadczy o pełnym zachwycie.
Potem przychodzi już
pora tylko na sen, o którym nie śniło się nawet dorosłym!
Polecam!
Książka bierze udział w wyzwaniu Odnajdź w sobie dziecko
Bis wydaje świetne książki - nie dość, że mają interesującą treść, to jeszcze są świetnie wykonane, a ilustracje przykuwają wzrok. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się:) Teraz czytamy świetną książkę o Katowickim Giszowcu i nie mogę się nacieszyć, takie cudeńko!
Usuńmamy :) nie długo zabieramy się za czytanie
OdpowiedzUsuńAga, życzę udanej lektury i czekam na wrażenia:)
UsuńPiękne ilustracje :) Mina małego jest najlepszą rekomendacją :)
OdpowiedzUsuńMarta, Wydawnictwo Bis wszystkie książeczki dla dzieci ma tak pięknie wydane, dopracowane i z zabójczymi ilustracjami.
OdpowiedzUsuńZnasz "Dziadek na huśtawce"? Jeśli nie to koniecznie musisz poznać - bardzo ciepła, wzruszająca i mądra książeczka, a o takim dziadku to sama mogłabym marzyć (choć ja to w ogóle chciałabym jakiegokolwiek dziadka czy babcię...).