Autor: Virginia Woolf
Tytuł: Niebieska zasłona
Ilustracje: Julie Vivas
Tłumaczenie: Magda Heydel
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 32
Oprawa: twarda
Kiedy byłam mała i
zdarzyło mi się zachorować, rodzice zawozili mnie do jednej z babć. Babcia
Marysia była krawcową i zwykle nocami szyła dla swoich klientek. Ja miałam
wtedy oczywiście spać, ale turkot maszyny i moja ciekawość nie pozwalały na to.
Przez babcine kolana przewijały się kilometry tkanin o najróżniejszych wzorach.
A to na zasłonki, a to na garsonkę dla pani M., czasem na spódniczkę dla
dziewczynki. Wszystkie te kolory i wzory nabierały magii właśnie późnym
wieczorem, kiedy babcia zabierała się do pracy. Wtedy ja leżąc cichutko na
rozkładanym fotelu obserwowałam zwinne palce babci, która ciągłymi ruchami
sprawiała, że materiał ożywał. Oczywiście najwięcej robiły pewnie moje
zamykające się oczy i bujna wyobraźnia, ale to były niezapomniane chwile...
Przypomniałam sobie o tym wszystkim czytając
książeczkę Virginii Woolf Niebieska
zasłona, w której stara niania Lugton zasypia podczas szycia zasłony. Na błękitnym
materiale, którego używa nadrukowano wzór w figurki, które tylko pozornie
wydają się tkwić nieruchomo. Kiedy
niania zasypia w fotelu, zwierzęta z tkaniny zaczynają wiercić się i brykać. Stada
dzikich zwierząt wyruszają w podróż do najniżej położonego jeziora. Błękitne
powietrze faluje, szumią drzewa, a woda cichutko szemrze. W harmonijnej zgodzie
mocno stąpają słonie, zebry, żyrafy, tygrysy, podskakują świstaki, mangusty,
drepczą pingwiny i pelikany. Zmienia się też krajobraz. Głęboki błękit
przeobraża się w soczystą zieleń łąki usianej kwieciem. Nieświadoma niczego
niania śpi, a zwierzęta piją i zajadają przysmaki rzucane przez przechodzących
przez pobliski most ludzi. Wiedzą, że dopóki trwa sen olbrzymki widocznej z
każdego skrawka materiałowej krainy są wolne i bezpieczne. Czary pani Lugton
nie mają wtedy swej mocy. Lecz, gdy obudza przez muchę otwiera oczy, na jej
kolanach tkwi błękitny materiał z nieruchomo utkwionymi weń zwierzętami… Czary
niani znowu działają, a ona w spokojnie unosi igłę i ponownie zabiera się do
szycia…
Piękna to opowieść,
idealna na dobranoc. Senny klimat panujący na każdej stronie, zaczarowana
kraina Milematudopolis sprawiają, że nawet dorosłemu czytelnikowi oczy same się
zamykają. Jedyne, co może nieco otrzeźwić
to przepiękne ilustracje Julie Vivas, które można oglądać bez ustanku. Virginia
Woolf niezwykle dokładnie opisuje wzór znajdujący się na tkaninie, a Julie Vivas
precyzyjnie odtwarza go na kilkunastu stronach tej magicznej książeczki.
Bardzo się cieszę, że
historia niebieskiej zasłony ujrzała światło dzienne. Długo przeleżała w
maszynopisie powieści Pani Dalloway,
bo aż czterdzieści jeden lat (V. Woolf miała ją napisać dla swojej bratanicy, Ann
Stephen, która przyjechała do niej z wizytą). Z tego co wiem, to jedyna taka historia w
dorobku pisarki, dlatego bardzo ją sobie cenię. Magiczna historia!
Książka wydana w 2008 roku, a ilustracje kojarzą mi się z ilustracjami książek jakie czytałam w dzieciństwie - lata 80`te i początek 90`tych. Chętnie sięgnęłabym po tę lekturę już dla samych ilustracji właśnie.
OdpowiedzUsuńKasiu, ja również miałam takie skojarzenia z ilustracją z mojego dzieciństwa:)
UsuńNie miałam pojęcia, że Virginia Woolf popełniła książkę dla dzieci, co za odkrycie :) Ilustracje są rzeczywiście baśniowe, aż miło popatrzeć.
OdpowiedzUsuńKarolina, ja sama stałam osłupiała, kiedy zobaczyłam tę książkę. Nie było mowy, żebym jej nie przeczytała:)
UsuńCzytałam tę książkę i uważam za niezłą. Jednak równolegle z "Niebieską zasłoną" czytałam "Pamiętnik Blumki" Chmielewskiej i ta opowieść przyćmiła wszystkie inne.
OdpowiedzUsuńDziękuję za podpowiedź. Nie znam "Pamiętnika Blumki" i zaintrygowałaś mnie niesamowicie. Poszukam koniecznie:)
UsuńBardzo dawno temu czytałam jej powieści, ale nie miałam pojęcia, że napisała książkę dla dzieci.
OdpowiedzUsuńTo ta jak ja:) Uwielbiam odkrywać takie smaczki:)
Usuńbosz ale piękne ilustracje <3
OdpowiedzUsuńAga, na żywo jeszcze piękniejsze:)
UsuńUjrzawszy nazwisko autorki myślałam, że mam halucynacje. Wirginia Woolf i książka dla dzieci? Jednak niekiedy rzeczywistość jest jeszcze w stanie mnie ogromnie zdziwić.
OdpowiedzUsuńAgnieszka, miałam to samo:) Dopytywałam, czy to rzeczywiście Ta pani Woolf :):):)
UsuńPrzepiękne ilustracje!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMartuś wolę czytać o Twoich wspomnieniach, niż treści tej książeczki - mogłabyś sama spróbować swoich sił w pisaniu. Może to będzie Twój nowy zawód?
OdpowiedzUsuńSpróbuj! Obiecuję szczerze skomentować pierwsze Twoje utwory :) Mówię teraz całkowicie poważnie.
Poważnie? Wiesz jaki miło mi przeczytać coś takiego? Obiecuję, że jeśli coś powstanie, to poproszę cię o opinię:):)
Usuń