6 czerwca 2014

Jasne dni - Zsuzsa Bánk


Autor:  Zsuzsa Bánk
Tytuł: Jasne dni
Tłumaczenie: Elżbieta Kalinowska
Wydawnictwo: Czarne
seria: poza serią
Rok wydania: 2014
Liczba stron:  408
Oprawa: miękka


Zsuzsa Bánk zagościła ze swoją powieścią w moim domu właśnie teraz, kiedy nadeszły okropnie upalne dni zwiastujące lato. O tej porze roku też po raz pierwszy spotkały się bohaterki książki Jasne dni  Aja i Seri po to, aby po drodze przygarnąć jeszcze Karla i stworzyć równoramienny trójkąt przyjaźni. Przyjaźni dziecięcej, potem młodzieńczej i tej dorosłej.  Przeżyć razem chwile, które już nigdy nie będą mogły się powtórzyć, jasne dni, których jasność gwarantuje tylko niewinność płynąca z bycia dzieckiem. A wszystko to, działo się w małym niemieckim miasteczku Kirchblüt.

Seri wraz z matką mieszkają tutaj od zawsze, podobnie jak Karl. Jedynie Aja z matką Evi zjawiają się pewnego upalnego lata, by zamieszkać w krzywym domku na peryferiach miasteczka.  Dla Seri – narratorki powieści, nie liczą się dni, kiedy jeszcze nie było Aji i jej mamy, a może ich po prostu nie pamięta? Te dwie oryginalne osóbki wrosły w jej życie i stały się nieodzowną częścią, podobnie jak potem Karl. Trzy rodziny naznaczone przez los, noszące blizny. Seri straciła ojca zanim jeszcze dobrze zdążyła go poznać. Jej matka przez wiele lat potem woziła jeszcze na przednim siedzeniu walizkę męża, która wróciła z jego ostatniej podróży. Karl stracił brata Bena, który znikną bez śladu wsiadając kiedyś do niewłaściwego auta. Jego rodzice rozstali się nie mogąc pogodzić się ze stratą. Zamykają się w swojej rozpaczy zapominając, że mają jeszcze drugiego syna. I wreszcie Aja i Evi, matka i córka, dla których krzywy domek zbudował niegdyś ojciec dziewczynki Zigi, po czym odpłynął w siną dal do Ameryki. Jest cyrkowcem, podobnie zresztą jak Evi i jego dusza wędrowca nie godzi się na stacjonarne życie. Wraca do Kirchblüt tylko na kilka tygodni w roku. Dla małej Aji nie liczy się wtedy nic innego. Zresztą dla innych dzieciaków z miasteczka również. Wszystkie spędzają czas patrząc jak Zigi nosi szklankę na czole, uczy Aję jeździć na rowerze, pokazuje swoje cyrkowe sztuczki. W swoich przykrótkich spodniach i rozwichrzonej czuprynie zakrywającej tatuaż z ważką na karku jest dla nich nie lada atrakcją, dla córki zaś tworzy najjaśniejsze dni w roku. 

Nierozłączna trójka spędza ze sobą magiczne lata dzieciństwa, nie dziwiąc się niczemu i przyjmując życie takim, jakie jest. Jasne dni wschodzą i zachodzą i choć każde z nich naznaczył los, ciemne chmury są jeszcze daleko.  Wiek młodzieńczy przynosi pierwsze niepokoje i burze, aż wszyscy razem postanawiają wyruszyć w podróż do Rzymu. Być może tylko po to, aby mogły nadejść ciemne dni, które zmienią wszystko już na zawsze. To tam kamień niezgody zostanie rzucony, a skrzydła ważki okryją świat Aji, Karla i Seri cieniutką siatką niepokoju, który wedrze się do ich serc. Ukojenie wbrew pozorom przyniesie powrót do Kirchblüt, bo tylko tam, wśród pól kukurydzy, pod lipami, patrząc na krzywy domek Evi, gdzie jeszcze niedawno słychać było beztroskie dziecięce okrzyki jest to możliwe.

Kiedy widzę te cztery litery na jakimś samochodzie, ROMA, coś się we mnie kurczy, bo to tam odwróciło się nasze życie, dopiero tam ktoś dmuchnął w trzy piórka i posłał nas w różne strony.

Autorka zdaje się mówić, że wszystko to, co wydarzy się w dzieciństwie przepuszczone jest przez filtr, który osłania nas przed złem. Nie oznacza to, że każde dziecko jest szczęśliwe i nie zaznaje cierpienia. Wszak trójka z Kirchblüt pochodzi z rodzin, gdzie wydarzyły się prawdziwe tragedie życiowe. To dzieci jednak zdają się być na tyle silne, że potrafią żyć normalnie i zaprzątać swoje głowy tysiącem innych spraw. Inaczej jest z dorosłymi, którzy cierpią, zamykają się w sobie, nie dostrzegają nic prócz rozpaczy.  

Całe senne miasteczko zdaje się trwać w oczekiwaniu. Fabuła biegnie niespiesznie, niczym opowieść snuta przez doskonałą bajarkę, ale pod skórą czuć coraz większy dreszcz, adrenalina wzrasta, choć nic nie zmienia się w sposobie mówienia narratorki.  Tak jak cisza przed burzą, która ma rozgonić niemiłosiernie duszne powietrze i dać wytchnienie. Pragniemy jej, choć wiemy, że może przynieść coś złego, że piorun może zniszczyć nasz dom i nas. Nie możemy się przed tym obronić, bo natura, tak jak los ma swoje prawa, do których nie możemy się wtrącać. Jasne dni przychodzą, trwają, a potem zastępują je czarne chmury, które rozgonić może tylko bardzo silny wiatr. Nie każdy wie, jak ten wiatr wezwać, jak sprawić żeby zadął w swe ogromne płuca i pozwolił słońcu rozbłysnąć na nowo. Może nie będzie już tak pięknie, ani tak jasno, ale będzie…

Zsuzsa Bánk stworzyła misternie splecioną opowieść, gęstą, zwartą i tak piękną, że człowiek delektuje się nią przez długi czas. Wielkie brawa należą się na pewno tłumaczce, Elżbiecie Kalinowskiej, która tworząc przekład oddała całe piękno charakterystycznego dla pisarki języka.
Jasne dni, które pojawiają się w książce na dwudziestu trzech stronach (o ile czegoś nie pominęłam) następują niespiesznie po sobie, eksplodując dziecinną niewinnością, bogactwem krajobrazu, który bohaterowie sami sobie stworzyli. Są kontrastem, do tego, co w swoich sercach przeżywają dorośli, rodzice tych beztrosko bawiących się dzieci, którzy z niepokojem spoglądają w niebo.
Nie ma tutaj akcji, nie ma dialogów, a mimo to Serii w taki sposób snuje swoją opowieść, że nie można przestać czytać. Nie można też przestać myśleć jeszcze na długo po skończeniu powieści.

Zsuzsa Bánk odmalowała przede wszystkim piękny obraz dzieciństwa i skontrastowała go z życiem dorosłych. Tak jakby chciała powiedzieć: nich dzieci będę jak najdłużej dziećmi, niech nie są świadome chmur kłębiących się nad ich głowami od dnia narodzin. Ciemne dni i tak nadejdą, ale teraz, teraz jasne dni zatrzymam, ciemne oddam losowi.

Zdecydowanie jedna z najlepszych książek, jakie w życiu przeczytałam!

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Czarne

http://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/jasne-dni
 
Książka bierze udział w wyzwaniu Grunt to okładka


18 komentarzy:

  1. Zaintrygowało mnie już samo nazwisko autorki. Zdecydowanie muszę sięgnąć po tę książkę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. M. przeglądając kiedyś ofertę wydawnictwa Czarne również zwróciłam uwagę na to nazwisko (autorka pochodzi z Węgier) a dopiero potem zaintrygowały mnie opisy jej książek.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Mam słabość do takich historii, a stwierdzeniem, że to najlepsza książka jaką czytałaś już całkowicie mnie przekonałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja również. Nie mogłam przestać żyć ta historią, a w ogóle to moja opinia nie oddaje nawet w połowie tej magii. Tego się nie da opisać. Trzeba samemu przeczytać :)

      Usuń
  3. Poruszające, już wiem, dlaczego ta lektura wywarła na Tobie tak wielkie wrażenie! Bardzo chcę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina, ja już marzę o poprzednich książkach autorki, bo ponoć język i klimat jest we wszystkich podobny, a właśnie to spodobało mi się najbardziej :) Polecam:)

      Usuń
  4. Ogromnie cieszy mnie Twoja opinia o książce gdyż mam ją na swojej domowej półce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! No to ją mogę życzyć tylko udanej lektury Olu:)

      Usuń
  5. Brzmi interesująco, kto wie - gdy wpadnie w moje ręce chyba się jej nie oprę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie pożałujesz jeśli się nie oprzesz:)

      Usuń
  6. Piękna okładka. Dopisuję gdzieś pośrodku listy książek do przeczytania, właśnie dzięki pięknej okładce.
    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się:) Pięknie została zaznaczona ważka, które przechodzi jeszcze na tył okładki. To ważna "postać" tej książki. Polecam:)

      Usuń
  7. Tak się ciepło robi podczas lektury Twojej recenzji. Ogromnie mnie tą książką zainteresowałaś. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zachęcasz, sięgnę gdy spotkam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku pięknie napisałaś! Rozmawialyśmy o tym, że zastanawiałam się nad książką, nie przepadam akurat za tą serią Czarnego, ale tym tytułem mnie zainteresowałas!
    Widzę, że do końca było tak dobrze, jak się zaczęło ;) będę miała ją na uwadze!
    Pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika, dziękuję:) A "Jasne dni" polecam całą sobą! Ja już poszukuję poprzedniej książki autorki:)

      Usuń
  10. Czytałam już książki o podobnej tematyce i z podobnym klimatem. Zazwyczaj lektura była satysfakcjonująca, chociaż zawsze miałam wrażenie, że taka powieść nie do końca jest dla mnie. Zwykle gustuję w powieściach z innego gatunku. Ale taka zmiana przyzwyczajeń - od czasu do czasu - może być niezwykle satysfakcjonująca, prawda?;)
    PS. Bardzo podoba mi się filiżanka ze zdjęcia;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czuję się zaintrygowana, chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad