Autor: Emilie Albertini i Anne Humbert
Tytuł: Bądź chic! Tajemnice kobiecej garderoby
Ilustracje: Stephanie Rousseau
Wydawnictwo: Literackie
Premiera: 22 października
Od dłuższego czasu przyglądam się pojawiającym się na rynku wydawniczym jak grzyby po deszczu poradnikom modowym, które mają pokazać nam kobietom, jak znaleźć swój styl, stworzyć niepowtarzalną garderobę, zadbać o swoją urodę i szafę zahaczając również o dom. Czyli tzw. mydło i powidło. Przejrzałam ich już trochę i owszem można znaleźć wśród nich wartościowe porady, ale trzeba się najpierw przedrzeć przez morze zupełnie niepotrzebnych banałów, które znają nawet te kobiety, które modą nie interesują się wcale.
Przez długi czas należałam do tej właśnie grupy, bo choć potrafiłam rozpoznać torebkę Chanel i wiedziałam, czym charakteryzują się konkretne style w modzie, to w zasadzie nie śledziłam nowych trendów i nie podążałam za nimi. I nie dlatego, że nigdy mnie to nie interesowało. Po prostu wydawało mi się, że nie mam zdolności w dobieraniu odpowiednich fasonów i łączenia ze sobą różnych części garderoby. Zawsze podziwiałam dziewczyny, które nie podążając ślepo za trendami potrafiły z nich wyłuskać dla siebie niezwykle trafne detale.
Kiedy zostałam mamą już całkowicie przestałam zastanawiać się, co na siebie włożyć. Ważna była wygoda, a więc nieśmiertelny zestaw dżinsy i T-shirt w zupełności mnie zadowalał.
Dopiero jakiś czas temu postanowiłam bliżej przyjrzeć się historii mody, poznać klasykę i zrobić coś ze swoją garderobą. Stąd moja znajomość poradników modowych. Jak już wspomniałam przekopywanie się przez tony niepotrzebnej literatury trochę mnie zniechęciło, ale na szczęście pozwoliło też znaleźć kilka perełek w tym temacie. Jedną z nich jest książka Bądź chic! Tajemnice kobiecej garderoby. Wiem, wiem! Większość z was na słowo chic pewnie dostaje już palpitacji. Wszędzie go teraz pełno. Natomiast już na samym początku przyznaję, że jest to naprawdę wartościowy poradnik dla tych, które chcą poznać klasyki mody ponadczasowej, takiej, która od dziesiątek lat niepodzielnie króluje na całym świecie. I właśnie czegoś takiego szukałam. Interesuje mnie bowiem skompletowanie w swojej szafie zestawu rzeczy, które nigdy nie wychodzą z mody i choć nie sprawią, że stanę się trendy, to pozwolą mi czuć się pewnie, elegancko i na miejscu w każdej sytuacji.
Autorki Émilie Albertini i Anne Humbert mieszkają w Paryżu I modą zajmują się od lat. Napisały ten poradnik, aby pomóc kobietom odnaleźć swój własny styl. Według nich można to z powodzeniem robić nie podążając bezkrytycznie za trendami. Na początek wystarczy skupić się na rzeczach niewychodzących z mody, nauczyć się je dobrze dobierać i dbać o nie.
Sam konkret, o który mi właśnie chodziło. W poradniku znalazło się doborowe towarzystwo. W pierwszej części autorki skupiły się na tzw. niezbędnikach. Dżinsy, biała koszula, mała czarna, sweter, trencz, marynarka. Poznajemy krótkie historie każdej z tych części garderoby, wzbogacone często o wiele ciekawostek. W kolejnej zakładce znajdziecie zawsze kilka pikantnych skandali związanych z ikonami mody, by przejść wreszcie do modeli i fasonów. Dużą część książki autorki poświęciły dobieraniu konkretnego modelu do różnego typu sylwetek (i chwała im za to). Nowością w tego typu poradniku okazała się dla mnie zakładka DIY, w której znajdziecie wiele fajnych trików i drobnych przeróbek, które pomogą z jednej pary dżinsów wyczarować spodnie w niemal w każdym fasonie. A jeśli już mowa o dżinsach, czy wiecie, że producenci zalecają, aby po zakupie chodzić w nich ile się da unikając prania? (dla wytrwałych polecano optymalny czas pół roku. Aby zabić przykry zapach należało wietrzyć dżinsy na świeżym powietrzu). A tak na poważnie autorki zamieściły dział z poradami jak pielęgnować swoje ubrania, aby służyły nam jak najdłużej.
Druga część to tzw. dodatki w postaci w postaci butów, bielizny, czapek, skarpet, rajstop, pasków, torebek, okularów i szali i chust. Jest jeszcze część trzecia z ostatnimi radami, gdzie dowiecie się jak sortować garderobę, pakować walizkę, czy zadbać o swoje pranie.
Dodatkowym bonusem jest wiele przydatnych adresów stron internetowych (wprawdzie tylko obcojęzycznych, ale co tam), które pomogą wam znaleźć jeszcze więcej inspiracji, a dociekliwi znajdą tam większą porcję wiedzy.
Bądź chic! to jeden z nielicznych poradników, który niemal w pełni zaspokoił moją potrzebę wiedzy na temat stylu i klasyków, które nigdy nie wyjdą z mody. Z takimi podstawami nie boję się zrobić generalnych porządków w mojej, niezbyt dobrze dopasowanej garderobie i wyruszyć na zakupy. Zadziwiające, że na dwustu kilkunastu stronach dostajemy tak wiele cennych informacji. Mogłabym się doczepić, że zabrakło mi w tej książce zdjęć prawdziwych produktów, ale muszę przyznać, że czym dłużej czytałam, tym bardziej podobały mi się rysunki, a raczej kolorowe szkice. Dostatecznie dokładne, aby rozpoznać konkretny fason, a jednocześnie pobudzające wyobraźnię do dalszego buszowania w Sieci pod wskazanymi przez autorki adresami.
Polecam wszystkim dziewczynom, które nie potrafią odnaleźć swojego stylu, chcą poznać krótką historię mody i tajniki kompletowania ponadczasowej garderoby.
KONKURS!
Uwaga! Dzięki uprzejmości wydawnictwa Literackiego mam dla was jeden cieplutki egzemplarz Bądź chic!...”. Jeśli więc chcecie, aby Émilie Albertini i Anne Humbert namieszały w waszych garderobach zostawicie komentarz pod tym postem lub na FB. Napiszcie w nim krótko czy macie/miałyście problem ze znalezieniem własnego stylu, czy też nigdy nie miałyście z tym problemu. A może w ogóle nie przywiązujecie wagi do ubioru?
Na wasz odpowiedzi czekam do niedzieli (18.10.2015). O północy czas minie, a w poniedziałek ogłoszę zwycięzcę. Nie zapomnijcie też zostawić swojego maila. Jeżeli zwycięzca nie zgłosi się przez siedem dni, nagroda zostanie przekazana kolejnej osobie. Standardowo informuję, że wysyłka tylko na terenie Polski. Powodzenia :)
Na Pintereście od roku zbieram fotki minimalistycznych ubrań, próbuję na swojej garderobie capsule wardrobe, co chwila robię "przegrzebki" w szafie, a ostatnio założyłam sobie całkiem prywatny (niewidoczny dla innych) album zdjęć ubrań, w których chodzę ostatnio. Wygląda na to, ze mam jeden sweter i jedne spodnie ;)
OdpowiedzUsuńZależy mi na tym, żeby nie tylko dobrze wyglądać, ale i do brze czuć się w ubraniu. nie używam słów "stylizacja", "outfit", bo mi nie leżą. Lubie prostotę, te klasyczną modę, ale "dostosowaną" do mnie. Dlatego podoba mi się na przykład idea slow (slow wszystko - life, food, fashion).
setnastrona@gmail.com
Pragnę tej książki ;), dlatego spróbuję! Marzy mi się jednolity, konkretny i wyrazisty styl, oj marzy... Oczyma wyobraźni widzę siebie w minimalistycznych granatowych "małych czarnych" (granatowy to nowy czarny, przecież wiecie ;), w prostych, ciemnych dżinsach i strzelistych szpilkach, niekoniecznie od Manolo, w równie granatowych trenczach, marynarkach i mięsistych wełnianych szalach. Monochromatycznie, elegancko, a jednak na luzie. Cóż jednak z tego, skoro równie kuszące wydają mi się powiewające na wietrze, opływające biodra długie spódnice w stylu boho, luźne T-shirty, szmaciane baleriny lub rzemykowe sandałki i przewieszona przez ramię miękka zamszowa torba z frędzlami... Albo taki obrazek: dżinsy rurki, dobre oficerki, wielki wełniany golf... stop. Inaczej: miękka dzianinowa, przewiązana w pasie rzemykiem sukienka, zamotana wokół szyi chusta, ciepłe, kryjące rajstopy, długie, falujące blond włosy... Dość, bo mogłabym tak bardzo długo. Mam problem, ponieważ ilekroć spotkam (lub zobaczę na zdjęciu) dobrze ubraną kobietę, niezależnie od stylu, jaki prezentuje, mam ochotę natychmiast biec do sklepu i obkupić się w podobne ubrania, by ją naśladować. W danej chwili moje własne wydają mi się nic nie warte, chcę je wszystkie wymienić na nowe, by wreszcie ustalić swój styl. Ale zaraz... Swój? Chyba nie bardzo, skoro gdy tylko spotkam inną, równie dobrze, choć w całkiem inny sposób ubraną kobietę, wszystko zaczyna się od nowa. I żadne postanowienia trzymania się jednej konkretnej estetyki w niczym nie pomagają. Podoba mi się zbyt wiele zbyt różnorodnych stylów. Być może więc rzecz nie w tym, co ma się na sobie, bo to nie ubrania zdobią ludzi, lecz ludzie, przynajmniej niektórzy, umieją nosić je tak, by zwykłe, niepozorne szmatki wyglądały jak luksusowe kreacje, i to niezależnie od tego, ile kosztowały. Tylko jak stać się taką osobą? To prawdziwe stylowe wyzwanie :)
OdpowiedzUsuńmyslownicelife@gmail.com
Usuń:)
Hm. No cóż, dżinsy i bluzka. Ale staram się, by było kolorowo (z różnym skutkiem) :)
OdpowiedzUsuńZ konkursem się spóźniłam, ale to nic. Muszę powiedzieć, że mój styl zmienia się pod wpływem panującej mody. Trudno mi wyrobić coś unikatowego, swojego. Na szczęście mam świadomość, co z konkretnych stylów do mnie pasuje, swoje fasony już mam ;) Obecnie jestem na etapie Asi Glogazy i minimalizowania na rzecz jakości. No ale w tym autorki tego poradnika też są dobre :)
OdpowiedzUsuń