Autor: Petra Soukupová
Tytuł: Bercik i niuniuch
Ilustracje: Petr Korunka
Tłumaczenie: Julia Różewicz
Wydawnictwo: Afera
Data wydania: 30.09.2015
Liczba stron: 140
Oprawa: twarda
Kiedy w Aferze pojawiła się informacja, że Petra Soukupová napisała książkę dla dzieci i że ta właśnie książka niedługo zostanie wydana dla polskich czytelników, mało nie zżarło mnie z ciekawości. Coś tam nieudolnie próbowałam przeczytać w sieci, ale mój czeski nie bardzo się nadaje do czegokolwiek, a tłumacz Google tym bardziej. Coś tam zrozumiałam, coś tam sobie dopowiedziałam i postanowiłam grzecznie czekać.
Po pamiętnej lekturze Zniknąć długo dochodziłam do siebie, po tym, jak mnie wgniotło w fotel. Pamiętam masę emocji, ciągłe ściskanie w gardle i zachwyt. A jeśli ona tak samo napisze dla dzieci? One mogą tego nie przeżyć. Przyznaję, że takie myśli też mi przychodziły do głowy.
Książka dotarła i położyłam ją sobie na stoliku nocnym, żeby tylko zajrzeć przed snem. Tak zaglądałam, że dotarłam do ostatniej strony (zupełnie nie wiem, jak to się stało).Nie miałam czasu nawet robić notatek na bieżąco, więc po tygodniu musiałam przeczytać drugi raz (fajnie nie?)
Ta kobieta mnie wykończy, znaczy Petra Soukupová. Kobieta ma taką parę w piórze, że nawet dla dzieci pisze książki, które aż kipią od emocji. Tylko jak ona to robi? W swoim stylu, czyli zupełnie po cichutku. Paradoksalnie, emocje w jej książkach odczuwamy poprzez oszczędne słowa, milczenie. Autorka ma niesamowity dar obrazowania. Czytając czuję, co chce przekazać, bo to najzwyczajniej w świecie widzę.
Bercik i niuniuch to książka dla dzieci, ale poleciłabym tę lekturę również wszystkim rodzicom. Tym, którzy z jakichś powodów nie są już razem i tym, którzy ciągle się kłócą, a także tym, którzy żyją w szczęśliwych rodzinach.
Petra Soukupová tym razem wcieliła się w rolę chłopca, którego rodzice się rozstali, a mama próbuje ułożyć sobie życie z nowym partnerem. Bercik, nie znosi Richarda i robi wszystko, żeby zrobić mu na złość. Jak mama mogła? Dlaczego woli być z tym słoniem morskim, a nie z tatą? Jego plan jest prosty: zrobić wszystko, aby wykurzyć Richarda, bo wtedy rodzice znowu będą razem.
Bo jak Richard wreszcie załapie, że nigdy go nie pokocham i da sobie spokój, mama będzie mogła wrócić do taty. Tata by się wprowadził i już (42)
Bercika poznajemy, kiedy razem z mamą i Richardem wyjeżdżają na wakacje do domku w lesie, gdzie czeka już rodzina Richarda. Chłopiec ostentacyjnie pokazuje, jak bardzo nie chce tu być i że sto razy bardziej woli wrócić do Pragi i czekać codziennie w pustym mieszkaniu na tatę.
Ciężko na początku polubić tego chłopca. Ciągle się złości, wścieka, knuje i robi wszystkim na złość. Uważa, że to on jest najbiedniejszy i ma prawo tak się zachowywać. Niech wiedzą, że wcale tu nie chce być i tyle. A mama i tak ma go kochać, bo przecież wszystkie mamy kochają swoje dzieci. Jej smutne oczy nie robią na nim wrażenie. Przy tym wszystkim jest tchórzem, bo kiedy zrobi coś złego, natychmiast ucieka do lasu. Tak naprawdę, zdaje sobie sprawę, że robi źle i po prostu mu wstyd.
Podczas jednej z takich wycieczek spotyka w lesie niuniucha. Jest przerażony, bo oto zwierzę, które jest zupełnie niepodobne do żadnego znanego mu czworonoga, przemawia do niego ludzkim głosem. Bercik tak się boi, że ucieka jak najdalej. Ale mimo wszystko ciekawość ciągnie go z powrotem do lasu, gdzie zawsze czeka na niego niuniuch. Zwierzątko czyta w jego myślach, jest irytująco (dla Bercika) szczere. Ma czelność wytykać mu, że zachowuje się jak dureń. Kim on jest i co właściwie sobie myśli?
My niuniuchy, musimy pomagać dzieciom. Czasami wynajdujemy złe lub smutne dziecko, któremu musimy pomóc, żeby źle nie skończyło (66)
Bercik, dzięki cierpliwości niuniucha powolutku zaczyna zrzucać skorupkę złośnika i furiata, w którą obrósł pewnie już dawno temu, kiedy rodzice zaczęli się kłócić.
Trudno mu się pogodzić z tym, że już nigdy nie będą razem. Myśli, że problemem jest Richard, którego wystarczy wyeliminować z gry. Tymczasem zwierzątko (a może sumienie) tłumaczy mu, że czasem lepiej, kiedy rodzice, którzy nie mogą się już dogadać, czy przestają darzyć miłością, po prostu się rozstaną. To, że oni nie chcą już ze sobą być nie znaczy, że nie kochają swojego dziecka. On zawsze będzie dla nich najważniejszy. Głośno mówi też o tym, z czego Bercik doskonale zdaje sobie sprawę, jednak nie chce pogodzić się faktami. Problemem nie jest Richard. Nawet gdyby go nie było, rodzice i tak by się rozstali. Teraz przynajmniej nie kłócą się każdego dnia.
Chłopiec zaczyna pękać i czytelnik chyba też. Bercik zrobił wiele złych rzeczy, z jego ust padło wiele bolesnych słów, ale tak naprawdę da się odczuć, że nie jest złym chłopcem. Kiedy podstawia torbę na schodach, aby Richard spadł i się potłukł stawia ją dosyć nisko, żeby ten nie spadł za bardzo. Owszem, jest dzieckiem pogubionym i nieszczęśliwym, a całe zło, które czyni, to z jednej strony chęć zwrócenia na siebie uwagi, z drugiej zaś efekt impulsywności w charakterze. Bercik zanim pomyśli, już wpada w furię i robi coś, czego potem bardzo żałuje. Nie potrafi jednak tak po prostu podejść i przeprosić. Odczuwa lęk przed ludźmi.
Pobyt w domku, to taka jego droga, którą musi przebyć, aby zrozumieć, co się stało, dlaczego rodzice się rozstali oraz to, że niezależnie od wszystkiego, nigdy już do siebie nie wrócą. Petra Soukupová po prostu genialnie wczuła się w rolę pokiereszowanego dziecka. Nie wiem, jak ona to robi, ale z tego, co czytałam w wywiadzie, to właśnie do wczuwania się w przeróżne osobowości ma wielki talent. Oto napisała książkę iście dydaktyczną, w której ten dydaktyzm wcale nie włazi nam z buciorami w czytanie. On gdzieś tam jest i tym, którzy tego potrzebują pomaga. Tak sądzę. Bo Bercik i niuniuch to nie jest książka tylko dla rozbitych rodzin. Nie trzeba przeżyć rozwodu rodziców, żeby odczuwać wszechogarniającą złość, zagubienie, żal i strach. Wtedy każdemu z nas przydałby się taki niuniuch, który nie głaska, nie robi nic za nas, ale po prostu jest, niezależnie od tego, jacy jesteśmy. Powolutku, cierpliwie naprowadza nas tak, abyśmy sami zrozumieli, pomyśleli, poczuli i zadziałali.
Książka czeskiej prozaiczki nie bije po oczach problemem. Trafia do naszych serc bez nachalności. Tak jakby chciała powiedzieć wszystkim Bercikom tego świata, że rozstanie to nie koniec świata. Nadal śpiewają ptaki, otaczają nas ludzie, którzy nas kochają. Można zbudować domek na drzewie i na przeprosiny zgolić grupowo włosy. Bo kiedy posłuchamy naszego niuniucha, wyrzucimy złość i żal, to może się nawet okazać, że Richard, to bardzo mądry facet, a rodzice rzeczywiście, choć osobno, to lepiej się dogadują i nadal kochają swoje dziecko najmocniej na świecie.
Dla mnie dziesięć w skali dziesięć. Dla Petry Soukupovej za tematykę, język, emocje i za niuniucha. Dla Afery za tłumaczenie (sic! Powtarzam się!), dobór autorów i jakość wydania.
Recenzja ukazała się na portalu Novinka.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad