Tytuł: W domu, w dziczy, na ulicy. Rozbrykany słownik obrazkowy
Autor: Fiep Westendorp
Tłumaczenie: Jadwiga Jędryas
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 50
Kategoria wiekowa: 1+
Widzieliście kiedyś cały świat zamknięty w jednej książeczce? Nie? To macie teraz niepowtarzalną okazję. Przedstawiam rozbrykany słownik obrazkowy W domu, w dziczy, na ulicy wybitnej holenderskiej ilustratorki Sophii Marii „Fiep” Westendorp. Możecie kojarzyć jej ilustracje z takich książeczek jak Pluk z wieżyczki czy Julek i Julka (Hokus-Pokus).Genialna gruba kartonówka, od Dwóch Sióstr, z którą spokojnie możecie wysłać dziecko w świat:)
Czego tu nie ma kochani! No śmiem twierdzić, że jest wszystko. Autorka swoimi ilustracjami starała się pobudzić wszystkie zmysły dziecka, zajrzeć w każdy kąt naszego świata i życia w domu. Nie zapomniała o zjawiskach przyrodniczych i setkach przedmiotów codziennego użytku. Jej obrazy nie są martwe, jeśli wiecie, co mam na myśli. Każda postać, zjawisko, przedmiot żyją swoim życiem. Postaci się ruszają, dzieci dokazują, słońce praży niemiłosiernie, a sprzedawca gazet pędzi na swoim rowerze. I to wszystko tam widać. Trafnie ktoś nazwał ten słownik rozbrykanym, bo dokładnie takie ma się wrażenie podróżując po jego stronach. Czytelnik dostaje tyle bodźców, tyle tematów do rozmowy z dzieckiem, że starczy na długie tygodnie.
Wyobraźcie sobie, że ten słownik wcale nie jest przeznaczony tylko dla młodszego czytelnika. Mój sześciolatek bardzo polubił tę książkę. Leżąc w łóżku chory, zapamiętale przeglądał strony kilka razy dziennie, a potem zaczął czytać podpisy. To mi podsunęło pomysł, żeby w ten sposób ćwiczyć z nim czytanie. Teraz sam bierze książkę i każdego dnia czyta podpisy na trzech stronach. I jeszcze ma z tego radochę. Najbardziej przypadły mu jednak do gustu ilustracje. Kiedy spytałam z czystej maminej ciekawości, co mu się w nich tak podoba odpowiedział: No nie wiem, one są takie wesołe i śmieszą mnie. Nawet jak tam nie ma nic spiesznego, to one mnie rozśmieszają. I wiecie co? To nie jest głupie, bo mam tak samo. Postaci stworzone przez autorkę, mają w sobie coś takiego, że wystarczy spojrzeć raz i już buzia się śmieje od ucha do ucha. Szczególnie chłopcy ze swoimi gęstymi czuprynkami i spiczastymi oczkami rozczulają mnie na całego. Wszystko na tych ilustracjach żyje, rusza się, gra z małym czytelnikiem. Nie dziwi mnie wcale, że wychowało się na nich kilka pokoleń holenderskich dzieci. Powstały wszak kilkadziesiąt lat temu, ale są ponadczasowe!
Ze słownikiem w rękach można siedzieć godzinami. Na pięćdziesięciu kartonowych stronach, Fiep Westendorp pokazuje przepiękny, kolorowy, prawdziwy i przyjazny dziecku świat. Zwiedzamy miasto, ruchliwą ulicę, zoo, cyrk, szkołę, ogród, dziką dżunglę, gospodarstwo, las. Dziecko poznaje „przepisy” na emocjonujące zabawy, pory roku, zawody, dyscypliny sportowe, pojazdy, zwierzęta (zarówno domowe, jaki i te dzikie), instrumenty muzyczne. Myszkuje po salonie, kuchni, łazience. Można by tak wymieniać i wymieniać. Nie jest jednak tylko tak, że oglądamy mnóstwo obrazów i tyle. Bo u Westendorp samochód holowniczy rzeczywiście holuje przeładowanego busa, który chyba zaraz runie z cała zawartością na dachu, pociąg nie stoi, a pędzi po torach. Z wagonów wymachują pasażerowie, a listonosz gna na motorze, aż mu listy z torby wypadają. I to jest właśnie fenomen tej książeczki, a raczej ilustracji. Niby jeden obraz, ale przedstawiony w taki sposób, że w głowie od razu układa się cała historia do niego. No genialne po prostu!
Miałam w rękach wiele takich obrazkowych słowników, ale dla mnie ten zdecydowanie zasługuje na podium. Nie testowałam go na żadnym maluchu, ale jeśli takie wrażenie zrobił na sześciolatku, który szaleje od ogromu bodźców, to mogę sobie tylko wyobrazić, co będzie się działo z zaczynającymi poznawać świat dzieciaczkami w młodszym wieku. Nie zastanawiajcie się, tylko biegiem do księgarni :)
Bardzo fajna książka!
OdpowiedzUsuńOj bardzo:)
UsuńWow rewelacyjna książka, uwielbiam wydawnictwo Dwie Siostry
OdpowiedzUsuńTo tak jak my:) A słownik jest naprawdę rewelacyjny:)
UsuńSuper są tego typu książeczki. Moja Młoda zawsze je bardzo lubiła :)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja żałuję trochę, że wcześniej takich nie było. Tymek miał kilka, ale ten słownik jest obłędny:)
UsuńPiękny ten słownik obrazkowy. Ilustracje takie dziecięce, radosne. Samemu miło się go ogląda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Iza
Iza, właśnie te ilustracje są najcudowniejsze. Nawet mój mąż stwierdził, że przypominają mu te z dzieciństwa:)
UsuńMy również pozdrawiamy:)
U nas też" chwycił". A mnie od razu Sue zanarzylo, by te nudne słowniki obrazkowe, które moje dzieci skądś przynosiły " przemalować" na ten hulający styl Fiep, zostawiając tylko pierwotne bogactwo pojęć
OdpowiedzUsuńPrzemaluj! A co tam się będziesz:):)
UsuńU nas też" chwycił". A mnie od razu Sue zanarzylo, by te nudne słowniki obrazkowe, które moje dzieci skądś przynosiły " przemalować" na ten hulający styl Fiep, zostawiając tylko pierwotne bogactwo pojęć
OdpowiedzUsuńNiesamowity! Muszę przetestować go na moim maluchu. Dziecię skończyło niedawno dwa lata, ale z mówieniem bardzo opornie mu idzie. Może to będzie dodatkowy bodziec :)
OdpowiedzUsuńPrzetestuj i daj znać, jak się sprawdza. Jestem ciekawa jaki efekt zrobi na młodszym dziecku:) Pozdrawiam ciepło
Usuń