Autor: Piotr Karski
Tytuł: W góry!
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 224
Kategoria wiekowa: 7+
Są takie książki dla dzieci, które wprawiają mnie w pełne zachwytu osłupienie. I nie chodzi mi o piękne ilustracje, chociaż w tym temacie też bardzo często miewam zauroczenia. Chodzi o pomysł i jego rozwinięcie. Czasem po prostu nie mieści mi się w głowie, że ktoś mógł wykombinować coś tak fajnego. Taka książka towarzyszyła nam właśnie tego lata. W zasadzie samo słowo książka nie określa dobrze tego małego arcydziełka. Bo to dziennik, książka naukowa, notes, blok kreatywny i kolorowanka w jednym. Mowa oczywiście o W góry! Piotra Karskiego.
Kiedy książka trafiła w nasze ręce, już wiedzieliśmy, że na wakacje jedziemy w polskie góry. Z tym większym zatem zapałem zgarnęliśmy z biurka ołówki, kredki i zasiedliśmy do aktywnej lektury. No dobra, przyznaję, że ja przesiedziałam nad nią cały poprzedni wieczór i oczu nie mogłam oderwać. Dwieście dwadzieścia cztery strony poświęcone górom, w każdym tego słowa znaczeniu. A wszystko tak zmyślnie rozpracowane, że chyba żadnego dziecka nie trzeba zachęcać.
Pierwsze strony wprowadzają w tajniki powstania gór. I tutaj drodzy rodzice macie wyczerpującą i zobrazowaną odpowiedź na kłopotliwe dla wielu pytanie: Mamo, tato skąd się wzięły góry?
I co dalej? Ciągle zastanawiam się, jak wam opowiedzieć o tej książce. Jest w niej tyle przydatnych informacji i ciekawostek oraz kreatywnych pomysłów na prowadzenie doświadczeń, że nie wiem jak to wszystko zebrać w całość.
Przede wszystkim zajrzycie w głąb gór. I to nie tylko polskich. Z Piotrem Karskim zdobędziecie najwyższe szczyty, jaskinie i lodowce świata. Każda góra wygląda przecież inaczej, inaczej się kształtuje, porasta różną roślinnością i daje schronienie przeróżnym zwierzakom. Do zdobywania szczytów zawsze trzeba się dobrze przygotować i temu tematowi autor również poświęcił wiele miejsca. Temat jak posługiwać się kompasem, wraz z fajnymi, praktycznymi ćwiczeniami to był dla nas strzał w dziesiątkę. Właśnie wybieraliśmy się na wakacje w góry. Mąż chciał T. zrobić taką mini surwiwalową wyprawę i specjalnie na tę okazję zebrał mnóstwo gadżetów. T. dostał m.in. własny kompas i zafascynowany chodził z nim po okolicy. Dzięki książce szybko załapał o co chodzi i chętnie ćwiczył swoje umiejętności. Do dziś też stoi w łazience domowy barometr zrobiony ze słomki, balonu i szklanki. Tymek biega codziennie po kilka razy i oznajmia mi: Mama, zrób sobie kawę, bo jest niskie ciśnienie hihiih.
Hodujemy też fasolę z ziarenka, która wymknęła nam się trochę spod kontroli i pnie się po parapecie. Mało tego! Piotr Karski nauczył nas obliczać z ilu kropel wody da się stworzyć rzekę, poznaliśmy kilka słówek w góralskiej gwarze, wiemy, jak zrobić oscypek, odkryliśmy storczyka oszusta, zjedliśmy pstrąga, potrafimy już obliczać wiek drzewa i zakładamy im właśnie kartoteki. Potrafimy wyznaczać kierunki świata również bez użycia kompasu. Czeka nas jeszcze robienie tropów wilka z ziemniaków, papierowych płatków śniegu, instrumentów góralskich i olimpiada zimowa! A t dopiero początek! Nie macie pojęcia ile w tej książce jest wiedzy, inspiracji, praktycznych zabaw, ćwiczeń i zadań plastycznych. Tak naprawdę to informacje w niej zawarte przydadzą się nie tylko dzieciakom, ale również dorosłym. Początkujący amator zdobywania szczytów, czy spacerowicz górski mogą brać W góry pod pachę i ruszać w trasę!
Niektóre pojęcia są jeszcze dla T. trochę trudne, ale wiem, że kiedyś w szkole wykorzysta je z powodzeniem, szczególnie, że Piotr Karski wie, jak przekazywać wiedzę, aby była łatwo przyswajana. Wszystko doskonale zobrazowane i wytłumaczone, bez zbędnego zadęcia naukowego.
My wykorzystaliśmy ją w praktyce będąc w górach i ta wiedza naprawdę się przydaje! Czytaliśmy mapy, robiliśmy plany wycieczek. Postanowiliśmy również przed wyjazdem, że wszystkie wyprawy zorganizujemy w taki sposób, aby T. miał możliwość zobaczenia miejsc potrzebnych do zdobycia tytułu „tropiciela przyrody”, który nadawany jest przez PTTK. Oczywiście wszystkie te miejsca trzeba dokumentować i do tego również świetnie przydała nam się się księga W góry. Kiedy już T. zdobędzie wszystkie obiekty, pomniki przyrody i szczyty, to właśnie z nią pojedziemy na uroczyste odebranie odznaki.
A! Zapomniałabym dodać, że książka sprawdza się też świetnie w deszczowe dni. Jeden nam się przydarzył i niemal cały graliśmy w „dzięcioły i korniki”. To coś bardzo podobnego do statków, tylko w prostszej formie. Gotowe plansze do wycięcia znajdują się książce. W środku nie znajdziecie krzykliwych, kolorowych stron. Jedynie dużo niebieskiego, czerń i biel. Takie kolory królują. Szaleństwo ozdabiania leży po stronie czytelnika. I dobrze, bo księga staje się bardziej indywidualna, nasza. Fajnie byłoby ją kiedyś porównać z inną.
W góry zostanie z nami jeszcze przez dobrych kilka lat i wiem, że na pewno będziemy z niej często korzystać. A wy?
Fantastyczny:) Nie tylko pomysł na książkę, ale również Wasze (rodziców) zaangażowanie w cały projekt. Właśnie przymierzamy się do czegoś podobnego, ale na razie o tym sza... :)
OdpowiedzUsuńOlu, dziękuję. Powiem ci, że ta książka tak inspiruje, że głowę mam pełną pomysłów. Ciągle ją przeglądam:) Teraz jestem ciekawa co wy tam kombinujecie hihih :)
UsuńŚwietna książka, a góry kochamy :)
OdpowiedzUsuńTo w takim razie jeszcze bardziej polecam:)
UsuńBardzo ciekawy wpis, a książka wydaje się niesamowicie fajna. Na pewno jej poszukam, bo chłopcy bardzo lubią góry i ciągle prowadzą dyskusje, gdzie najlepiej jeździć. No i ta salamandra - przypomni chłopakom nasze bieszczadzkie odkrycia :-)
OdpowiedzUsuńAle fajnie, ze widzieliście salamandrę. My zawsze poszukujemy, kiedy jesteśmy w Bieszczadach, ale jeszcze nam się nie udało ;)
UsuńAle fajnie, ze widzieliście salamandrę. My zawsze poszukujemy, kiedy jesteśmy w Bieszczadach, ale jeszcze nam się nie udało ;)
UsuńNas również zachwyca ta pozycja :) podobnie jak Wasze dzieła :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy ;)
UsuńDziękujemy ;)
UsuńNie było mnie całe wakacje i trochę i widzę, że mam u Ciebie masę zaległości! No to W Góry! :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak u nas. Dziś zaczynam nadrabiać zaległości u ciebie, bo przez wakacje śledziłam tylko facebooks ;)
UsuńTo tak jak u nas. Dziś zaczynam nadrabiać zaległości u ciebie, bo przez wakacje śledziłam tylko facebooks ;)
Usuń