Autor: Pavel Šrut
Ilustracje: Galina Miklínová
Wydawnictwo: Afera
Tłumaczenie: Julia Różewicz
Tłumaczenie: Julia Różewicz
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 232
Liczba stron: 232
Oprawa: twarda
„Czy zdarza wam się gorączkowo przetrząsać szufladę w poszukiwaniu drugiej skarpetki do pary? Mnie bardzo często, mimo że po praniu składam je w zgrabne kuleczki i teoretycznie nie mają prawa się pogubić. Do dzisiejszego dnia nie mogę znaleźć niektórych egzemplarzy. Zrzucałam to na karb swojego roztargnienia i obiecywałam solennie, że będę uważniejsza. Niestety skarpetkowy problem nigdy nie zniknął, nawet wtedy, kiedy założyłam swoją rodzinę i zamieszkałam w innym domu. Nic tylko, ktoś musi podkradać skarpetki i tyle! Tylko kto? Sprawa wyjaśniła się po przeczytaniu książki pana Šruta. Mogę wam wyjawić tajemnicę znikających skarpetek. NIEDOPARKI, tak, to właśnie one są odpowiedzialne za to, że czasem zmuszeni jesteśmy założyć skarpetki nie do pary. Kim są? To takie domowe stworki, które żyją gdzieś w ścianie za obrazem, kalendarzem, czy tapetą. Są ich całe miliony. Mieszkają w każdym domu, przyjmują przyzwyczajenia ludzi i odżywiają się ich skarpetkami. Oczywiście zabierają tylko jedną od pary i stąd tajemnicze zniknięcia. Niedoparka ciężko zauważyć, ponieważ potrafi świetnie zlewać się z tłem. Czasem jednak, gdzieś na fotografii zdarza się znaleźć dziwny cień niepasujący kompletnie do żadnego przedmiotu, czy osoby. Nie miejcie wątpliwości! To na pewno niedoparek, który właśnie ucieka z bawełnianą zdobyczą. Stworzonka te są bardzo zwinne i potrafią zmieniać swój kształt i rozmiar. Wprawdzie takie rozciąganie i kurczenie sprawia im trochę bólu, ale czego nie robi się dla pysznej, wełnianej skarpeteczki, takiej, która pamięta jeszcze czasy, kiedy ludzie potrafili zacerować w niej dziurę. Nie to co teraz, jakieś ciężkostrawne nylony. Od tych elastanów, to biednego niedoparka potrafi rozboleć brzuszek, a dłuższe spożywanie takiego paskudztwa może się skończyć o wiele gorzej...”
Tak oto poznałam Niedoparki. Fragment powyższego tekstu napisałam świeżo po lekturze pierwsze części trylogii, w 2012 roku (całość tutaj: KLIK, KLIK). Ależ mnie ta książka zauroczyła! Czekałam z niecierpliwością na drugą część, a potem na trzecią. Teraz nie mogę już czekać. To koniec. Nie będzie więcej Niedoparków. Ale nie martwcie się. Skarpetkowe stworki jak już raz znajdą miejsce w waszych sercach, pozostaną tam na zawsze. Możecie tak jak ja czekać na film, który być może kiedyś zawita do Polski i co jakiś czas z sentymentem wracać do niesamowitych przygód skarpetkowych zjadaczy. Ja już zacieram ręce. Tymek właśnie dorósł na tyle, że możemy spokojnie przeczytać całe trzy tomy od deski do deski. Wcześniej czytaliśmy trochę, ale T. nie wszystko był w stanie zrozumieć. Dziś też niewiele już z tego pamięta. A matce w to graj, bo nie ma nic przyjemniejszego niż wracanie z dzieckiem do ulubionych książek.
Powyższe zdjęcia pochodzą ze strony wydawnictwa Afera |
A co tam słychać u naszych przyjaciół z Pragi?
Oj dzieje się, dzieje. Odnoszę wrażenie, że właśnie w tej części dzieje się najwięcej. Emocje aż kipią. Jest niebezpiecznie, czasem nawet trochę brutalnie (spokojnie, dzieciaki dadzą radę). Taki klimat autorzy osiągnęli wprowadzając do książki azjatycki gang rozpruwaczy, którymi dowodzą tajemniczy Sam-Cień i prawdziwa femme fatale - Fata. Ale zanim akcja zacznie pędzić na łeb, na szyję, przywitamy naszych ulubionych bohaterów. Hihlik z rodzicami, Kawą i Blumką wracają do Pragi. Wiozą też pasażera na gapę, ledwo żywego Kudłę Dederona. I… to by było na tyle jeśli chodzi o spokojną lekturę. Od tej pory zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki. Kierowca powoduje wypadek, Dederon wylatuje wprost na trawnik profesora Kędziorka, przyjeżdża policja z Bambuszkiem na czele, profesor w amoku szuka skarpetek i niedoparków. Robi się rwetes i strasznie zamieszanie, w którym zapodziała się Kawa. Od tego wydarzenia zaczynają się kłopoty. Praga jest pełna Kojotów i rozpruwaczy, którzy rywalizują także między sobą. A wiadomo, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Hihlik i jego kuzyni znajdą w stolicy Czech wielu nowych przyjaciół, do tej pory ukrytych w ciepłych domach ludzi. Czy jednocząc siły, uda im się pokonać potężnego Sam-Cienia i jego bandę rozpruwaczy? Przekonajcie się sami. Porwania, tortury, pościgi, walki, tajemnice, smutek, napięcie sięgające zenitu, wzruszenie, radość, żal, klucha w gardle, euforia. Tego wszystkiego doświadczycie, przebywając w świecie opisanym (nie wymyślonym, pamiętajcie!) przez Pavla Šruta i przepięknie zilustrowanym przez Galinę Miklínová. Saga o niedoparkach, to wspaniała opowieść o przyjaźni, miłości, młodości, rodzinie. O wolności, spełnianiu marzeń, ale także nieuchronnym dorastaniu i przemijaniu.
Trzecia część przygód o niedoparkach, jest dla mnie zdecydowanie naj. Wiadomo, do pierwszej mam wielki sentyment, bo wprowadziła mnie w świat mieszkających za ścianą skarpetkowych zjadaczy. Sprawiła, że do dziś zdarza mi się opukiwać ściany i nie złoszczę się już wcale, kiedy giną mi skarpetki. Staram się kupować tylko te bawełniane, z małą domieszką elastanu. Druga część z kolei to egzotyczny, afrykański świat, szybka akcja, zawiązanie wielkich przyjaźni, pierwsza miłość. Trzecia część wzbudziła jednak zdecydowanie największe emocje. Może dlatego, że czytana ze świadomością, że to już koniec? A może autor założył, że ich czytelnicy dorastają razem z niedoparkami i są gotowi na tak wiele doznań? Więcej rozumieją, mają swoich przyjaciół wśród trójpalczastych i są gotowi razem z nimi stawić czoła wielkiemu niebezpieczeństwu?
Wiele spraw się wyjaśni. Ku mojej uciesze, autor powraca też do wątku sprzedawcy skarpetek i wyjaśnia powód jego smutku. Na chwilę zawitamy także do mieszkania Egona Wawrzyńca, by ostatecznie się z nim pożegnać. To bardzo wzruszający dla mnie moment. Symboliczny. Egon, nie widzi już niedoparków. Tak to już jest. Przestał być samotnym kawalerem. Podobnie będzie z profesorem Kędziorkiem. Każdy musi zacząć żyć swoim życiem. Niedoparki bardzo lubią ludzi, ale muszą pozostać wolne, niezależne. Człowiek, mimo najlepszych chęci, zawsze będzie chciał się nimi opiekować za mocno, za bardzo wpływać na ich decyzje. Czy już rozumiecie dzieciaki to przesłanie? A wy dorośli? Dajcie na luz! Dajcie marzyć i spełniać marzenia po swojemu. Dzieciom… eee znaczy niedoparkom. Tylko wtedy mogą zdobywać świat, przeżywać przygody, doświadczać, nawiązywać wielkie przyjaźnie, miłości, ocierać się o niebezpieczeństwo, poznawać wroga, który zawsze się znajdzie. I wierzcie w NIEDOPARKI. To wiele ułatwia.
(…)Zamiast nadętym naukowcom dajmy tę książkę jakiemuś wydawcy, który potrafi zrobić porządną aferę! Tak właśnie powiedział profesor Kędziorek i tak też się stało.
KONIEC
Zakochałam się w tych ilustracjach. :)
OdpowiedzUsuńAniu, ja również! A czytałaś Niedoparki? Bo już nie kojarzę. My z Tymkiem właśnie zaczynamy od początku i mam wielką radochę. No uwielbiam te stworki!
UsuńNa razie przeczytałam jedną część tej trylogii, ale bardzo mi się spodobała i na pewno sięgnę po pozostałe tomy:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj koniecznie. Mam wrażenie, że z każdą kolejną częścią autorzy się coraz bardziej rozkręcali. Przy ostatniej już nawet ciężko kawę pić. Takie emocje :)
Usuń