Wyobraźcie sobie, że przyszło mi dzisiaj spędzić prawie pól dnia na szukaniu nowego "Bluszcza". Wiedziałam, że miejscowość, w której mieszkam to nie żadna metropolia, ale żeby tak nigdzie nie można było dostać mojej ukochanej gazetki? Skończyło się więc wyprawą do Raciborza, gdzie weszłam pewna swego do Empiku... a tu znowu rozczarowanie. Nie dowieźli! Cóż było robić spacerując po mieście całą rodzinką zwiedzałam wszystkie kioski i saloniki prasowe. Nie dawaliśmy za wygraną i w końcu się udało. W niewielkim kiosku na obrzeżach:):):):) Warto było, bo wstępne oględziny mam już za sobą:) Oczywiście zaczęłam od Kasi Enerlich, tradycyjnie zresztą, a potem również tradycyjnie wraz z szanownym małżonkiem zaśmiewaliśmy się z "Chwaścików".
No cóż takie uroki mieszkania w małych miastach. Jakiś plus wyprawy jednak jest: zdrowy spacerek zaliczony i świeży "Bluszczyk" do schrupania jest:):)
Rozumiem to doskonale. Ja Bluszcza zakupiłem w poniedziałek. Powiadom "Bluszcza", w jakich punktach nie mogłaś go otrzymać.Ja również czytanie rozpocząłem od czytania opowiadania Kasi :-)
OdpowiedzUsuń