11 września 2012

TĘSKNOTA ATOMÓW - LINUS REICHLIN


Tęsknota atomów to debiut prozatorski Linusa Reichlina, szwajcarskiego pisarza i dziennikarza.  Debiut zresztą bardzo udany, za który autor otrzymał prestiżową nagrodę Deutscher Krimipreis  za najlepszą niemieckojęzyczną powieść kryminalną w 2009 roku.

Powieść kryminalna to bardzo nietypowa. Oczywiście znajdziemy w niej podstawowe elementy świadczące o gatunku. Jest trup, który notabene ginie w niewyjaśnionych okolicznościach i jest też belgijski policjant, który próbuje tę sprawę rozwiązać. Na tym związek z kryminałem się jednak kończy. Tęsknota atomów bowiem, jest powieścią, w której zbrodnia posłużyła autorowi jedynie jako szkielet i moim zdaniem nie jest najważniejsza.

Istotna jest droga, którą przebywają bohaterowie: emerytowany policjant i jego niewidoma towarzyszka. Droga w znaczeniu dosłownym i metafizycznym. Oboje muszą uporać się dręczącymi ich od lat koszmarami, załatwić swoje prywatne sprawy, znaleźć odpowiedzi na trudne pytania. Dla tej dwójki podróż jest zamknięciem pewnych etapów w życiu, do których żadne z nich nie chce już wracać. Czy to się uda? Czy jest w ogóle możliwe?

Hannes Jensen, belgijski policjant, za pięć dni odejdzie na wcześniejszą emeryturę. Marzył o tej chwili od dawna. Samotny wdowiec, chce poświęci się teraz swojej pasji, którą jest fizyka. Ma w planach wykonać w piwnicy eksperyment z podwójną szczeliną.
Eksperyment udowadnia, że widzialny świat zasadniczo różni się od cząstek, z których jest zbudowany. Część podlega innym prawom niż całość*.
Cokolwiek to oznacza, mimo wielkich starań nie byłam w stanie zrozumieć fizycznych wywodów głównego bohatera, które zajmują sporą część w książce. Nie uznaję tego jednak za uchybienie. Kiedyś jeszcze w liceum moja nauczycielka fizyki powiedziała, że nie jest w stanie nauczyć mnie tego przedmiotu i dała za wygraną. Mimo tego wcale nie nudziłam się czytając „fizyczne” fragmenty.  Pewne rzeczy do mnie trafiły, inne nie. Złapałam jednak ogólny sens tych teorii i swobodnie mogłam poruszać się dalej w świecie atomów.
Radość ostatnich leniwych chwil w biurze przerywa policjantowi pojawienie się amerykańskiego turysty Briana Rittera, który twierdzi, że ktoś chce go zabić, bo zostawił mu w hotelowym pokoju list z pogróżkami. Jensen kompletnie nie ma ochoty słuchać wywodów pijanego człowieka, który najwyraźniej wydumał sobie w pijackim amoku, że ktoś czyha na jego życie. Tylko dlatego zgadza się pojechać obejrzeć list, że Ritter wspomina o posiadaniu dwóch dziesięcioletnich synów, których zostawił w hotelu.  Policjant sam będąc dzieckiem alkoholiczki postanawia pomóc chłopcom. O dziwo jednak, choć ewidentnie odbija się na nich piętno pijanego ojca, Rick i Oliver nie przyjmują pomocy. Twierdzą, że pomaga im tajemnicza Esperanza, która w ich imieniu modli się do Boga. Chłopcy są przekonani, że Bóg sprawi, że ojciec już na zawsze zostawi ich w spokoju.
Po powrocie na posterunek policjant podpisuje raport, w którym stwierdza, że dalsze czynności w sprawie są niepotrzebne. Jakież jest więc jego przerażenie, kiedy na drugi dzień okazuje się, Rittera znaleziono martwego, niedaleko hotelu. Jensen mimo, że w końcu przechodzi na emeryturę, nie może się uwolnić od dręczących go myśli i postanawia na własną rękę zająć się tą sprawą.  Bardzo dziwne jest, że bardzo dobry patolog nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić, jaka była przyczyna śmierci. Zdiagnozował bowiem pęknięcie aorty głównej, która może być tylko skutkiem zewnętrznych obrażeń ciała, a takowych obrażeń ciało denata nie posiada. Dodatkowo okazuje się, że z hotelu zniknęli synowie Rittera. Wiadomo tylko, że pojechali wczesnym rankiem na lotnisko. Wszelkie podejrzenia padają na opiekunkę dzieci, Esperanze, która prawdopodobnie porwała je do Meksyku. Z drugiej strony policjant zaczyna też mieć wątpliwości, co do uczciwości samych dzieci. Powracają jego koszmary z dzieciństwa. Jensen ciągle obwinia się o śmierć matki alkoholiczki, której to śmierć wymodlił sobie u Boga.  Przez te wszystkie lata zastanawia się, czy coś takiego jest możliwe. Matka nie daje mu zapomnieć o sobie i pojawia się często w nocnych koszmarach. Czy Rick i Oliver postąpili podobnie? Tego oczywiście wam nie zdradzęJ
Całą historię gmatwa jeszcze bardziej pojawienie się tajemniczej niewidomej kobiety Annick O’Hara, która również bardzo interesuje się odnalezieniem opiekunki Esperanzy. Ma ku temu, jak twierdzi bardzo osobiste powody, o których nie chce mówić.
Pragnący oczyścić swoje sumienie policjant i tajemnicza Annick wyruszając w daleką podróż do miejsc, do których bardzo trudno jest dotrzeć, a jeszcze trudniej jest się stamtąd wydostać. Arizona, potem Meksyk to cele ich podróży. To tam prawdopodobnie w wiosce odciętej od świata ukrywa się Esperanza wraz z dziećmi. Po drodze podróżnicy muszą pokonać tak wiele przeciwności, że książkę czyta się jak świetną powieść przygodową. Jednocześnie w dalszym ciągu mamy świadomość walki wewnętrznej tej dwójki. Nagromadzenie uczuć aż tryska z każdej strony: złość, miłość, wściekłość, zrezygnowanie, strach, desperacja, to tylko nieliczne z nich.
Czy Annick i Jensen odnajdą chłopców? Dlaczego opiekunka porwała dzieci? Jaka była przyczyna śmierci Rittera? Wreszcie, czy bohaterom uda się odnaleźć siebie?

Jestem zachwycona tym debiutem. Zresztą powieść zakończyła się tak niejednoznacznie, że tylko podsyciła mój apetyt na więcej i więcej.  Niezapomniane wrażenie, które zostaną we mnie na długo. Ta książka jest naprawdę inna. Z jednej strony kryminał, z drugiej magiczna i trudna opowieść o życiu, która okraszona jest ciekawymi wywodami z dziedziny fizyki, elementami wierzeń ludowych, mających ogromną moc sprawczą. Pociągają ale i wzbudzają strach i respekt.
Nie jest to lektura na jeden wieczór. Choć objętościowo nie przeraża, to jednak warto powoli zagłębiać się w treści i spokojnie delektować lekturą, która potrafi wywierać silne wrażenia. Z niecierpliwością będę oczekiwała na kolejne książki tego autora, bo wprowadził mnie niejako w nowy gatunek powieści, którą trudno zakwalifikować. Kryminał, powieść przygodowa, literatura drogi, obyczajówka z elementami magicznymi? Macie jeszcze jakieś pomysły?
Zresztą jak zwał, tak zwał. Książka jest dobra, polecam gorąco i już! J

*Linus Reichlin, Tęsknota atomów, s. 38.
Autor: Linus Reichlin
Tytuł: Tęsknota atomów
Wydawnictwo: Niebieska studnia
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 300
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki, serdecznie dziękuję Wydawnictwu Niebieska studnia



23 komentarze:

  1. Tytuł książki zwalający z nóg:0. A recenzja super. Nie słyszałam o tej pozycji, ale za sprawą twojej recenzji muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa. Jak już wspominałam w komentarzu do Isadory, wkrótce będzie można wygrać u mnie tę książkę:) Zapraszam

      Usuń
  2. Ooo, brzmi rzeczywiście intrygująco! Ufam Twoim opiniom, więc mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości uda mi się przeczytać tę książkę:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamierzam już wkrótce zorganizować konkurs, w którym ta książka będzie do wygrania:) Może się skusisz. Pozdrawiam

      Usuń
  3. W intrygujący sposób przedstawiłaś tę jak się okazuje bardzo interesująca pozycję książkową. Poza tymi wywodami fizycznymi cała reszta warta poznania.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem ci, że nawet te wywody miały w sobie jakiś urok:) Pozdrawiam

      Usuń
  4. Fizyka to była zawsze moja pięta achillesowa. Kiedy w liceum dostałam czwórkę ze sprawdzianu, to było niezwykle osiągnięcie :) Mało brakło a oprawiłabym ten sprawdzian w ramkę i powiesiła na ścianie, co by mi codziennie przypominał, że czasem niemożliwe staje się możliwe :D

    Książka ma niezwykle zachęcający tytuł, okładka też niczego sobie. Z pewnością nie pogardzę nią, jeśli trafi w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi bardzo zachęcająco: zarówno sama fabuła, jak i fakt, że to literatura szwajcarska - chyba jeszcze żadnej szwajcarskiej książki nie czytałam (przynajmniej nie robiłam tego świadomie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To również moja pierwsza przygoda ze Szwajcarią:) Ciesze się, że zaryzykowałam. Pozdrawiam:)

      Usuń
  6. jeśli książka jest w jakiejś części chociaż kryminałem, to zasługuje u mnie na uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi ciekawie, być może się skuszę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Powieść kryminalna... Na razie odpuszczę, ale może kiedyś, kto wie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. O książce nie słyszałam, ale opis fabuły brzmi interesująco, a recenzja jeszcze bardziej zachęca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa. I potwierdzam, że książka jest bardzo interesująca;)

      Usuń
  10. Kompletnie nie moje tematy, dlatego raczej pass...

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jestem fanką powieści kryminalnych, ale muszę przyznać, że naprawdę mnie zachęciłaś:) Tytuł też bardzo mi się podoba. Jest taki... poetycki? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tytuł ma coś w sobie:) Cieszę się, że mimo iż nie przepadasz za kryminałami, zainteresowałaś się tą powieścią.

      Usuń
  12. Uwielbiam powieści barwne i niejednoznaczne - nadal jestem na etapie przekonywania się do kryminałów, ale cóż począć po Twojej recenzji :) Oczywiście należy przyjrzeć się z bliska atomom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też niedawno rozpoczęłam swoją przygodę z kryminałem:) Z każdą kolejną książką przekonuję się, to dobry kawałek literatury:) A atomy polecam. To dobra książka na oswajanie się z tym gatunkiem:) Pozdrawiam:)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad