Tłumaczenie: Magda Miłosz
Tytuł: Sekret drzewa oliwnego
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 368
Oprawa: miękka
W gaju oliwnym
potrzeba mądrości w stopach i szaleństwa w głowie*
Przysłowie
włoskie (sycylijskie)
Sekret
drzewa oliwnego niewątpliwie przyciągnął mnie już swoją
okładką. Moją uwagę przykuło także pierwsze zdania z zapowiedzi, które
przekonało mnie o konieczności zapoznania się z tą powieścią:
W
starej posiadłości Hill House w dolinie Sacramento mieszka pięć pokoleń kobiet
rodziny Kellerów.
I to wystarczyło. Nie
jest żadną tajemnicą, że gustuję w książkach, gdzie występuję mocne osobowości
kobiece. Przewracając kolejne strony takich powieści, czuję się jak ryba w wodzie.
Oczekiwałam wiele po tej lekturze i nie zawiodłam się.
To nie jest jedna z
tych książek, w których wychwala się śródziemnomorski klimat, zagryzając
wszystko suszonym pomidorkiem i zieloną oliwką (choć absolutnie nie mam nic do
tego typu książek). Gaje oliwne, oliwa i oliwki owszem przewijają się na
porządku dziennym i dodają niewielką nutę sielskości, do nieco chłodnego
charakteru powieści, ale absolutnie nie tworzą wątku przewodniego. Główną rolę
odgrywają tutaj niewiasty. Anna – najstarsza kobieta świata. Ma sto dwanaście
lat i aspiracje do tego, aby jeszcze trochę pożyć. Jej córka Elizabeth, osiemdziesięciodziewięciolatka,
nieco bardziej zmęczona życiem i licznymi sekretami. Sześćdziesięciopięcioletnia
Calliope, córka Elizabeth (zwanej Bets), prowadzi sklep ze wszystkim, co ma
związek z oliwkami. Czterdziestodwuletnia Deborah tylko chwilowo zaszczyca
swoją obecnością Hill House, gdyż odsiaduje wyrok za zabójstwo męża. Jej córka
Erin (dwadzieścia cztery lata), to zarazem praprawnuczka Anny, przyjeżdża do
domu po długiej nieobecności, aby właśnie tu urodzić swoje pierwsze dziecko.
Nie można liczyć na
spokój i stabilizację, kiedy w jednym domu mieszka ze sobą pięć kobiet. Zawsze
będą tajemnice, niesnaski i uszczypliwości. W Hill House, zdaje się początkowo,
że wszystko jest w porządku, dopiero przyjazd doktora Hashmiego burzy pozorny
porządek. Mężczyzna jest genetykiem, który przyjeżdża na zaproszenie Callie, w
celu poznania źródła długowieczności. Do swoich badań potrzebuje krwi
całej rodziny, łącznie z dziećmi. Jego odkrycia są jak kij wbity w mrowisko.
Każda z kobiet ukrywała głęboko jakieś tajemnice, które mogą wyjść na jaw. Czy
tak się stanie?
Czytelnik oczywiście
ma szansę poznać wszystkie sekrety kobiet z Kidronu. Autorka umiejętnie
rozsypała je po całej powieści tak, aby nikt za szybko nie poznał prawdy.
Książka celowo podzielona jest na rozdziały, poświęcone kolejno każdej z kobiet. Dzięki temu pogrupowaniu jest
mniejsza szansa na to, że pogubimy się w zagmatwanych losach rodziny. Anna
ukrywa swoje prawdziwe pochodzenie. Beth skrywa tajemnicę dotyczącą swojego
męża i synów, Callie uzależniona jest od leków przeciwbólowych, co jednak nie
przeszkadza jej nawiązać bliższych stosunków z doktorem Hashmim. Deb
odsiadująca wyrok, zabrała ze sobą do celi prawdę o okolicznościach morderstwa.
Niewątpliwie jest winna, ale może została sprowokowana do takich a nie innych
kroków? Najmłodsza z rodu Erin, nie chce powiadomić ojca swojego dziecka, o
tym, że został tatą. Nie chce wprowadzać go do rodziny żeby nie zaburzyć
pozornej harmonii kobiecego gniazda? Czy mężczyźni w tej rodzinie odgrywali
naprawdę tak niewielką rolę? Zapewne coś w tym jest, gdyż w Hill House, nie
zamieszkuje żaden męski członek rodziny. Wszyscy wyjechali, umarli, zginęli lub
zachorowali. Czyżby długowieczność dotyczyła tylko płci żeńskiej? Liczne
pytanie znikają w miarę ilości przeczytanych stron, choć niektóre pozostaną
niewyjaśnione do końca.
Sekret
drzewa oliwnego urzekł mnie historią przesadzania
drzewek oliwnych, tajemniczością i chłodem, który wiał z każdego kąta. To nie
sielska saga rodzinna, która może odprężyć i ukoić zmysły. Tutaj aż wrze od
tajemnic skrywanych od lat, niewyjaśnionych konfliktów, niewypowiedzianych słów.
Każda z córek ma żal do swojej matki o brak uczuć, zainteresowania, oschłość.
Jednocześnie wszystkie kobiety ciągle tkwią w jednym domu, w swoim
towarzystwie. Miewały dłuższe lub krótsze okresy, kiedy prowadziły życie z dala
od rodzinnego domu, jednak wszystkie powracają przyciągane niewidzialnym
magnesem. Czy wpuszczony do domu genetyk będzie w stanie zatrząść prastarym
rodem? Czy obudzą się wreszcie ich zwapniałe serca?
C. Miller Santo stworzyła
piękną, tajemniczą historię, owianą zapachem dojrzałych oliwek, który od
pokoleń unosił się nad Hill House. Niezwykle wartka akcja nie jest
spowalniana nawet przez liczne dygresje nawiązujące do przeszłości bohaterek.
Książka w żaden sposób nie pretenduje do zwyczajnej sagi rodzinnej, choć bez
wątpienia należy do tego gatunku. Te odstępstwa mogą zostać skrytykowane przez
fanów tradycyjnych powieści rodzinnych. Dla mnie obcowanie z książką było jak
powiew świeżości. Ciekawy, mało oklepany temat długowieczności, do którego
autorka wplotła ciekawą historię rodzinną, bez wątpienia wzbudza wiele emocji. Dużym
atutem powieści jest ukazanie sylwetek kobiet mieszkających pod jednym dachem,
ale różniących się od siebie pod każdym względem. Największą sympatię poczułam
do Anny, najstarszej z rodu. Urzekły mnie jej magiczne przechadzki po gaju oliwnym,
dbanie o każdy owoc, którego istnienie zawdzięczała determinacji swojego ojca.
Trzeba
pozbierać owoce. Oliwki tak dojrzałe, że ich skóra pęknie pod najlżejszym
dotykiem. Każdy podmuch wiatru zrzuca na ziemię dziesiątki owoców. Gniją tam i
karmią szkodniki**.
Anna w wieku stu
kilku lat jest wciąż na tyle sprawna, żeby codziennie o wschodzie słońca
wędrować między drzewami oliwnymi, zbierać ostatnie owoce i sama wytłaczać z
nich znakomitą oliwę. Wciąż trzeźwo myśli, choć czasem może wolałaby nie
pamiętać pewnych faktów z dzieciństwa. Kobieta ciągle milczy i w spokoju buja
się w swoim fotelu na ganku, w ciszy rozmyślając nad dziwnymi losami swojej
rodziny. Zostało jej jeszcze wiele czasu. Kto wie, może nawet kilkadziesiąt
lat?
Gorąco polecam!
*C. Miller
Santo, Sekret drzewa oliwnego, Warszawa
2013, s. 7,
**Ibidem, s.
15.
Za
możliwość przeczytania i zrecenzowania książki, serdecznie dziękuję Wydawnictwu
Wielka Litera
Bardzo mi się podoba Twoja recenzja. Zawiera wszystko co cenię w książkach. Pewnie się nia zainteresuję.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:) Cieszę się, że zachęciłam cię do lektury, bo to naprawdę wartościowa książka. Pozdrawiam
UsuńJestem ciekawa tej powieści bardzo. Głównie intryguje mnie sekret długowieczności, ale w jednej recenzji przeczytałam, że autorka po macoszemu potraktowała te motyw, prawda to?
OdpowiedzUsuńDosiaczku, zależy jak na to spojrzeć. Jeśli ktoś liczył na to, że wątek długowieczności będzie dominował, to może być nieco rozczarowany. Dla mnie ważniejsza była historia rodzinna, choć śmiało mogę powiedzieć, że gdyby nie "długowieczność" nie ruszyłaby machina, która zmieniła na zawsze losy kobiet. Do Hill House nie przyjechałby doktor Hashmi, nie wyszłyby też na jaw pewne sekrety. Odniosłam wrażenie, że wiedza o tym, że będzie się żyło jeszcze długie lata, może hamować i rozleniwiać. Jedna z bohaterek, powtarzała, że ciągle ma jeszcze dużo czasu i w rezultacie kręciła się w kółko. Dla większej wiarygodności autorka wplotła także w fabułę raporty z badań doktora. Oczywiście odczucia każdego czytelnika będą subiektywne i musisz się sama przekonać, czy ten wątek został dla ciebie wystarczająco rozwinięty:) Pozdrawiam ciepło.
UsuńW takim razie nie mam innego wyjścia jak tylko przeczytać tę książkę :) Intryguje mnie i przyciąga, więc zaryzykuję :)
Usuńbrzmi interesująco :) zaufam Twojemu gustowi i wpisują na listę do przeczytania! :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, dziękuję za zaufanie:) Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z lektury. Pozdrawiam:)
UsuńAleż to musi być magiczna opowieść! Uwielbiam historie rodzinne, a w tej tutaj wyczuwam niezwykły klimat - coś w sam raz dla mnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Isadora, niezwykły klimat masz tu gwarantowany:) Myślę, że ci się spodoba:) Pozdrawiam
UsuńJulia pięknie opisałaś tę książkę! Zbyt pieknie ;) ... aby można było przejść obok niej obojętnie. A ja taką pokutę sobie zadałam;/ wyrzekam się kupowania książek (jako, że słodyczy wyrzec się nie mogę hihi)
OdpowiedzUsuńAż bym chciała w tym gaju się znaleźć!
Moni przepraszam, że kuszę:)Wiesz, mam dla ciebie chyba rozwiązanie:) Jeśli lubisz oliwki, to podczas lektury będziesz miała na nie wielką ochotę. Kup słoiczek zamiast słodyczy, do tego książkę i no wiesz...przynajmniej będzie zdrowo:)Eee... wiem, nie brzmi to zbyt rozsądnie:)
Usuńależ oliwki bardzo chętnie ...tylko, że "zakazałam sobie" książek;/ ale to zakaz czasowy;)
Usuńp.s. czyli, że przy lekturze jeść się chce?:)))
Oj chce się:) Ale pocieszę cię, że tylko w momentach, kiedy jedna z bohaterek przechadza się po gaju oliwnym oraz podczas wycieczek do sklepu z oliwkami. Poza tymi wyjątkami, nie ma czasu na myślenie o przekąskach. Akcja goni do przodu i nie daje wytchnienia:)
UsuńKusi mnie ta historia rodzinna, oj kusi! A po Twojej recenzji jeszcze bardziej:)
OdpowiedzUsuńImani, mnie też kusiła i nie wytrzymałam tego napięcia:) Teraz jestem zaspokojona, chociaż ciągle chce mi się zielonych oliwek:) Pozdrawiam i kuszę dalej;)
UsuńTo książka dla mnie, lubię takie opowieści o kobietach, będę się za nią rozglądała.
OdpowiedzUsuńW takim razie Melu, koniecznie musisz przeczytać:)
UsuńTa książka wydaje mi się magiczna i tajemnicza na tyle, że nie mogę doczekać się, kiedy będę miała możliwość przeczytania jej. Twoja recenzja jeszcze wzmogła moją ciekawość. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się Sylwuch:) To prawda, książka jest magiczna, a do tego jedyna w swoim rodzaju:) Pozdrawiam
UsuńNie lubię oliwek, ale przyłączam się do gorącego polecania tej książki, mnie również wciągnęła, ujęła swoją "magią" i zafrapowała ( na ile opiera się na wątkach autentycznych?) o czym pisałam jakiś czas temu.
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że taka książka o kobietach, to znakomity pomysł na prezent z okazji Dnia Kobiet. Najlepiej w pakiecie z oliwą/kremem oliwkowym. oliwkami jak ktoś lubi... :-)
Agnesto, masz świetny pomysł z tym pakietem:) Dla mnie ideałem byłby zestaw z dobrą oliwą z oliwek:) Pozdrawiam
UsuńChyba nie muszę mówić, że fascynują mnie zarówno sagi rodzinne (nawet te nietypowe), jak i historie silnych kobiet? Natknęłam się już gdzieś na tę książkę, ale Twoja recenzja jest pierwszą rzetelną opinią na jej temat. Bardzo chętnie przeczytam "Sekret drzewa oliwnego" jak tylko odkopię się z zalegających lektur i recenzji :)
OdpowiedzUsuńMagdo, dziękuję za tak pochlebne słowa:) Musisz koniecznie przeczytać, myślę, że nie będziesz zawiedziona:) Książka ma w sobie to coś. Przyciąga i trzyma do ostatniej strony. Pozdrawiam ciepło
UsuńCoś dla mnie - i z powodu samej historii i lokalizacji :)
OdpowiedzUsuńPięknie opisałaś tę powieść, czuję, że nie przejdę obojętnie, gdy zobaczę ją na półce:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Olu! Dla mnie to było coś nowego, jeszcze nie czytałam takiej książki. Mam nadzieję, że i ciebie nie zawiedzie. Pozdrawiam
UsuńLubię takie powieści obyczajowe w których magia i emocje wypływają z każdej kartki. Mam tę książkę w planach.
OdpowiedzUsuńTo prawda, takie książki zawsze pozostawiają w nas znak:) Pozdrawiam
UsuńW okładce zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Potem przeczytałam niezbyt przychylną opinię tzn. ona była pozytywna, ale ja oczekiwałam czegoś więcej, jakiejś ekspresji całego wachlarza uczuć. Na szczęście Ty przywróciłaś mi nadzieję, że książka jednak jest tym czego szukam.
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja.
Magda, mam nadzieję, że się nie zawiedziesz. Ja również czytałam różne opinie na temat tej książki. Na mnie zrobiła duże wrażenie, wzbudziła emocje i szybsze bicie serca. Ciekawe jak będzie u ciebie:)
UsuńMarta zanim książkę zdobędę to trochę czasu upłynie, ale może dobrze, bo emocje związane z "bumem" na nią opadną i przeczytam ją bez żadnego nastawienia.
UsuńTeraz mam tyle książek do przeczytania, że nie wiem za co się złapać, choć niestety przez kilka następnych dni pewnie nic nie przeczytam, bo mamy w szkole wizytę przedstawicieli krajów partnerskich z programu Comenius i jest w związku z tym wiele przygotowań. Do tego dwa razy będę prowadziła zajęcia otwarte, więc na oba muszę przygotować po 30 zestawów materiałów i jeszcze dyrekcja prosiła o nr specjalny gazetki szkolnej... po angielsku!
Mam tylko jedną recenzję zaległą książeczki dla dzieci, muszę się z nią sprężyć zanim zapomnę co chcę napisać...