Tytuł: Nudzimisie
Ilustracje: Agnieszka Kłos-Milewska
Wydawnictwo: Skrzat
Liczba stron: 128
Kategoria wiekowa: 4+ (według mnie 3+)
Oprawa: twarda
Pisząc jakiś czas
temu o książce Szymek w krainie
Nudzimisiów wspomniałam, że nie będzie to nasze ostatnie spotkanie z
wielkouchymi stworzonkami. Tym razem postanowiliśmy z Tymkiem sięgnąć po
pierwszą część przygód zatytułowaną po prostu Nudzimisie.
Kilkuletni Szymek
jest normalnym chłopcem, który, jak to bywa w tym wieku, ma niespożyte pokłady
energii i chęci do zabawy. Jego starsza siostra i rodzice nie są w stanie
nadążyć za jego pomysłami, dlatego Szymka często dopada nuda. Pewnego razu tato
opowiada mu historię o nudzimisiach, stworkach, które przychodzą do nudzących
się dzieci. Chłopiec z niedowierzaniem słucha słów taty, ale tuż po jego
wyjściu nieśmiało woła: „Nudzi mi się!...”. Już po chwili z kącika wychodzi
śmieszny ludek z ogromnymi uszami. Początkowo oboje są onieśmieleni, bo żaden z
nich nie wie, czego może się spodziewać. Wystarczy jednak chwila by ich
znajomość przerodziła się w przyjaźń, którą pieczętuje wspaniała zabawa.
Nudzimisie, to
rozkoszne stworki, które zamieszkuję Nudzimisiowo – krainę, w której chciałoby
mieszkać każde dziecko. Domki rosną z nasionek, jedzenie można sobie wymarzyć,
zerwać prosto z drzewa (lizakowce) lub wyciągnąć z talerzowca. Picia dostarcza
fontanna, z którego tryska mleko o różnych smakach oraz bańki lemoniadki. Czym
zajmują się Nudzimisie? Zabawianiem znudzonych dzieci. Kiedy tylko, jakiś
chłopiec lub dziewczynka, wierzący w istnienie stworków zawoła „nudzi mi się!” w
Nudzimisiowie pojawia się chmurka, która zabiera jednego uszatego przyjaciela i
przenosi go do ludzkiego świata. Przyznacie sami, że odnudzanie dzieci, to
całkiem fajna sprawa?
Do Szymka trafiają
Hubek, Mutek i Gusia. Organizują mu zabawy i pomagają rozprawić się z
niegrzecznym przedszkolakiem. Chłopiec jest zachwycony swoimi nowymi
przyjaciółmi, a kiedy przez przypadek dowiadują się o ich istnieniu także inne
przedszkolaki, Nudzimisie pierwszy raz od lat mają pełne ręce roboty.
Seria książeczek o
Nudzimisiach cieszy się dużą popularnością na rynku wydawniczym, co mnie wcale
nie dziwi. Ja i mój syn prawie codziennie zaglądamy choć na chwilę do wybranych
rozdziałów. Nasz ulubieniec Hubek, niezmiennie wzbudza w nas salwy śmiechu
(jego seplenienie jest po prostu rozkoszne), a przygody, jakie przytrafiają się
całej gromadce sprawiają, że spędzamy z Tymkiem długie godziny szybując w
przestworzach wyobraźni.
Z całego serca mogę
polecić tę serię wszystkim rodzicom i ich pociechom. Ciekawy pomysł na fabułę,
w którą autor wplótł szereg mądrych przesłań i wzorców zachowań. Trzeba zawsze
przestrzegać reguł gry – tego uczą Szymkowe zabawki. Łakomstwo Hubka
przestrzega, że ze smakołykami trzeba uważać. Bolący brzuszek, to tylko jedna z
niewielu kar, jakie spotykają obżartucha. Dzięki Nudzimisiom, Szymek odważy się
przeciwstawić złośliwemu koledze w przedszkolu, który wykorzystuje swój wzrost,
by zastraszać inne dzieci. Nie chowaj głowy w piasek dzielny przedszkolaku,
widoczny strach jeszcze bardziej prowokuje. Czasem wystarczy tylko głośno
zaprotestować, a jeśli boisz się tego zrobić, porozmawiaj z przedszkolanką bądź
rodzicami. Czyż to nie przesłanie na czasie?
Piękna, mądra i
ciepła treść idzie w parze z solidnym wydaniem. Twarda oprawa, świetne
ilustracje Agnieszki Kłos – Milewskiej (zawsze ich dotykam, bo mam wrażenie, że
zostały dosłownie przed chwilą naniesione ołówkową kredką, a na moim palcu
zostanie po niej ślad) i grube kartki, tak ważne przy książeczkach dla dzieci.
Wiem, że dobre wydanie jest wizytówką Wydawnictwa Skrzat i właściwie zawsze
przy recenzowaniu ich książek się powtarzam, ale uważam, że warto na to zwracać
uwagę. Co najważniejsze, nie zdarzyło mi się jeszcze nigdy znaleźć żadnych błędów
drukarskich, a nawet najmniejszej literówki. W przypadku „Ani z Zielonego
Wzgórza” ze zdziwieniem znalazłam w swoim egzemplarzu erratkę! Pamiętacie
jeszcze coś takiego? Kiedyś powszechnie stosowana, dziś zapomniana, a przecież
świadcząca o prestiżu wydawnictwa i szacunku do czytelnika. Wiem, że troszkę odbiegłam od tematu, ale
zapomniałam o tym wspomnieć przy okazji recenzji Ani, a że właśnie teraz nadarzyła
się okazja wspominam o tym fakcie, bo warto. Brawa dla Skrzata!
Czytam tę ksiązeczkę mojej córci. Jest zachwycona. Zwłaszcza lubi wypowiedzi Hubka.Mi też ta lekturka poprawia humor:)
OdpowiedzUsuńAle ten Nudzimiś na okładce jest cudny, bajka na pewno spodobała by się mojej córce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.