13 maja 2013

Nudzimisie - Rafał Klimczak

Autor: Rafał Klimczak
Tytuł: Nudzimisie
Ilustracje: Agnieszka Kłos-Milewska
Wydawnictwo: Skrzat
Liczba stron: 128
Kategoria wiekowa: 4+ (według mnie 3+)
Oprawa: twarda















Pisząc jakiś czas temu o książce Szymek w krainie Nudzimisiów wspomniałam, że nie będzie to nasze ostatnie spotkanie z wielkouchymi stworzonkami. Tym razem postanowiliśmy z Tymkiem sięgnąć po pierwszą część przygód zatytułowaną po prostu Nudzimisie.

Kilkuletni Szymek jest normalnym chłopcem, który, jak to bywa w tym wieku, ma niespożyte pokłady energii i chęci do zabawy. Jego starsza siostra i rodzice nie są w stanie nadążyć za jego pomysłami, dlatego Szymka często dopada nuda. Pewnego razu tato opowiada mu historię o nudzimisiach, stworkach, które przychodzą do nudzących się dzieci. Chłopiec z niedowierzaniem słucha słów taty, ale tuż po jego wyjściu nieśmiało woła: „Nudzi mi się!...”. Już po chwili z kącika wychodzi śmieszny ludek z ogromnymi uszami. Początkowo oboje są onieśmieleni, bo żaden z nich nie wie, czego może się spodziewać. Wystarczy jednak chwila by ich znajomość przerodziła się w przyjaźń, którą pieczętuje wspaniała zabawa.

Nudzimisie, to rozkoszne stworki, które zamieszkuję Nudzimisiowo – krainę, w której chciałoby mieszkać każde dziecko. Domki rosną z nasionek, jedzenie można sobie wymarzyć, zerwać prosto z drzewa (lizakowce) lub wyciągnąć z talerzowca. Picia dostarcza fontanna, z którego tryska mleko o różnych smakach oraz bańki lemoniadki. Czym zajmują się Nudzimisie? Zabawianiem znudzonych dzieci. Kiedy tylko, jakiś chłopiec lub dziewczynka, wierzący w istnienie stworków zawoła „nudzi mi się!” w Nudzimisiowie pojawia się chmurka, która zabiera jednego uszatego przyjaciela i przenosi go do ludzkiego świata. Przyznacie sami, że odnudzanie dzieci, to całkiem fajna sprawa?

Do Szymka trafiają Hubek, Mutek i Gusia. Organizują mu zabawy i pomagają rozprawić się z niegrzecznym przedszkolakiem. Chłopiec jest zachwycony swoimi nowymi przyjaciółmi, a kiedy przez przypadek dowiadują się o ich istnieniu także inne przedszkolaki, Nudzimisie pierwszy raz od lat mają pełne ręce roboty.

Seria książeczek o Nudzimisiach cieszy się dużą popularnością na rynku wydawniczym, co mnie wcale nie dziwi. Ja i mój syn prawie codziennie zaglądamy choć na chwilę do wybranych rozdziałów. Nasz ulubieniec Hubek, niezmiennie wzbudza w nas salwy śmiechu (jego seplenienie jest po prostu rozkoszne), a przygody, jakie przytrafiają się całej gromadce sprawiają, że spędzamy z Tymkiem długie godziny szybując w przestworzach wyobraźni.

Z całego serca mogę polecić tę serię wszystkim rodzicom i ich pociechom. Ciekawy pomysł na fabułę, w którą autor wplótł szereg mądrych przesłań i wzorców zachowań. Trzeba zawsze przestrzegać reguł gry – tego uczą Szymkowe zabawki. Łakomstwo Hubka przestrzega, że ze smakołykami trzeba uważać. Bolący brzuszek, to tylko jedna z niewielu kar, jakie spotykają obżartucha. Dzięki Nudzimisiom, Szymek odważy się przeciwstawić złośliwemu koledze w przedszkolu, który wykorzystuje swój wzrost, by zastraszać inne dzieci. Nie chowaj głowy w piasek dzielny przedszkolaku, widoczny strach jeszcze bardziej prowokuje. Czasem wystarczy tylko głośno zaprotestować, a jeśli boisz się tego zrobić, porozmawiaj z przedszkolanką bądź rodzicami. Czyż to nie przesłanie na czasie?

Piękna, mądra i ciepła treść idzie w parze z solidnym wydaniem. Twarda oprawa, świetne ilustracje Agnieszki Kłos – Milewskiej (zawsze ich dotykam, bo mam wrażenie, że zostały dosłownie przed chwilą naniesione ołówkową kredką, a na moim palcu zostanie po niej ślad) i grube kartki, tak ważne przy książeczkach dla dzieci. Wiem, że dobre wydanie jest wizytówką Wydawnictwa Skrzat i właściwie zawsze przy recenzowaniu ich książek się powtarzam, ale uważam, że warto na to zwracać uwagę. Co najważniejsze, nie zdarzyło mi się jeszcze nigdy znaleźć żadnych błędów drukarskich, a nawet najmniejszej literówki. W przypadku „Ani z Zielonego Wzgórza” ze zdziwieniem znalazłam w swoim egzemplarzu erratkę! Pamiętacie jeszcze coś takiego? Kiedyś powszechnie stosowana, dziś zapomniana, a przecież świadcząca o prestiżu wydawnictwa i szacunku do czytelnika.  Wiem, że troszkę odbiegłam od tematu, ale zapomniałam o tym wspomnieć przy okazji recenzji Ani, a że właśnie teraz nadarzyła się okazja wspominam o tym fakcie, bo warto. Brawa dla Skrzata!








2 komentarze:

  1. Czytam tę ksiązeczkę mojej córci. Jest zachwycona. Zwłaszcza lubi wypowiedzi Hubka.Mi też ta lekturka poprawia humor:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ten Nudzimiś na okładce jest cudny, bajka na pewno spodobała by się mojej córce :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad