Tytuł: Świerszczyk
Wydawnictwo: Nowa Era
Częstotliwość ukazywania się: dwutygodnik
Kategoria wiekowa: dziecko
Liczba stron: 32
Cena: 5,20 zł
Nie lubię
majowych deszczowych dni. Nie można wyjść z domu i nabrać pozytywnej energii
przy ciepłych promieniach słońca, choć wolny czas temu właśnie ma sprzyjać. No
i jak wyperswadować dziecku jego chęć jeżdżenia na rowerku i robienia babek w
piaskownicy?
Ratowałam się
dzisiaj jak mogłam grami, edukacyjnymi książeczkami z naklejkami i oczywiście
najnowszym numerem Świerszczyka, który
przeczytaliśmy od deski do deski.
Tematem numeru
tym razem stali się wszyscy milusińscy: skrzydlaci, kudłaci, płetwiaści i
ogoniaści, czyli domowe i mniej udomowione zwierzaki.
Każde dziecko
ma w swoim życiu okres, kiedy pragnie przygarnąć pieska, kotka, chomika, czy
choćby małego ptaszka. Ciężko
wytłumaczyć małemu zapaleńcowi, że zwierzę to nie zabawka, którą można rzucić w
kąt i zapomnieć o jej istnieniu. To istota, która przez całe swoje życie wymaga
nieustannej uwagi i opieki. Słomiany zapał spowodowany widokiem małego
szczeniaczka pryska jak bańka mydlana, kiedy trzeba wstać z cieplutkiego
łóżeczka w szary zimowy poranek i wyprowadzić pupila. Do tego dochodzą
utrudnienia w postaci małego mieszkania w bloku, alergia na sierść któregoś z członków
rodziny itd. Na wszystkie te problemy zwraca uwagę Katarzyna Sowula, w cyklu Chcę wiedzieć więcej. Radę dla tych,
którzy z jakichś powodów nie mogą sobie pozwolić na zwierzaka w domu, ma
Małgorzata Strzałkowska. W tekście do samodzielnego czytania Litery znam, więc czytam sam! Poleca udekorować przestrzeń ogrodową i pokój
dziecka wszystkim, co może przypominać ulubione zwierzę: pluszaki, figurki, futrzaste
dywany. Jednym słowem stwórz dziecku, domowe zoo.
Jakie
zwierzątko hodować? Oczywiście wszystko zależy od naszych upodobań. Każdy ma
swój gust. Jedni lubią pieski i kotki, inni zaś chętnie zaadoptują malutką
pchełkę. Tak zrobił Bajojek i tym samym zyskał nową przyjaciółkę Beti. Trochę
to dziwne, ale co tam. Z gustami się nie dyskutuje, szczególnie, że sama przez
długi czas marzyłam o miniaturowej śwince.
W naszym
ulubionym Wielkim czytaniu, poznacie
Frytkę i Zenka. Frytka to mały szczeniak, nazwany tak z powodu koloru sierści,
natomiast Zenek, jest zaprzyjaźnionym ogrodowym bąkiem. Kto powiedział, że
czworonóg nie może żyć w zgodzie z bzyczącym owadem? Szczególnie, że Zenek ze
swoim zakręconym w trąbkę noskiem, raczej nie wywołuje strachu (cudne
ilustracje Joanny Sedlaczek).
W numerze
nawet wszystkie zagadki, rebusy i zadania nawiązują do domowych pupili, co
sprawia, że jak zwykle można połączyć przyjemne z pożytecznym i podczas zabawy
poruszyć także szare komórki dziecka. Naszym ulubionym cyklem są Ukryte obrazki. Tutaj naprawdę trzeba
wytężyć wzrok, by w gąszczu czarnych kresek, kółek, trójkątów, kwadratów
znaleźć wskazane przez Magdalenę Wosik
przedmioty i postaci. Mój Tymek
lekturę każdego numeru zaczyna właśnie od tych niezwykłych poszukiwań i nie
daje spokoju, aż nie znajdzie wszystkich obrazków.
A w dzisiejszy
deszczowy i ponury dzień strzałem w dziesiątkę okazały się Kolorowe zabawy z Magdaleną Król. Prawie przez półtorej godziny
lepiliśmy z ciastoliny zwierzaki. Uwieczniłam na zdjęciu misia Pandę, może
niekoniecznie przypomina oryginał, ale co tam. Grunt, że mieliśmy z synem
świetną zabawę.
Świerszczyk
jak
zwykle obfituje w wiele ciekawych tekstów i twórczych zadań, które niezmiennie
pełne są wspaniałych ilustracji. Cieszę
się, że to pismo zawitało w nasze progi i że zostało tak entuzjastycznie
przyjęte przez Tymka. Razem czekamy na ulubione rubryki i z wypiekami na twarzy
kartkujemy każdy nowy numerJ
Polecam!
PS W dalszym ciągu nie wiem dlaczego blogger obraca mi zdjęcia;(
OdpowiedzUsuńSynuś prześliczny, model niesamowity:)
"Świerszczyk" pamiętam jeszcze z moich czasów, jak byłam małym dzieckiem. Zawsze cieszyłam się jak mama lub babcia kupiła mi tę gazetkę. Kolekcjonowałam każdy kolejny numer:)
Dziękuję bardzo Agnieszko:)
UsuńJa też pamiętam "Świerszczyk" ze swoich czasów. Wyglądał wtedy całkiem inaczej. Teraz oczywiście dostosowano go do dzisiejszej rzeczywistości, ale mnie się bardzo podoba:)
Pozdrawiam ciepło
Jak miło, a myślałem że kapitalizm "zrobił porządek" także ze "Świerszczykiem" zwłaszcza, że wygląda na to, że nowi właściciele trzymają poziom - zobaczymy co mój synek na to :-)
OdpowiedzUsuńMarlow, ja też byłam zdziwiona:) Myślałam, ze "Świerszczyk" zniknął na zawsze. A tymczasem on nadal istnieje i ma się całkiem dobrze:)
UsuńPozdrawiam
Och, pamiętam "Świerszczyk" kupowałam go, teraz pomyśle o kupowaniu dla córki :)
OdpowiedzUsuńMelu, pomyśl. nie wiem, czy dzisiejsza forma przypadnie ci do gustu, ale myślę, że warto. Ciekawe, mądre i pięknie ilustrowane pismo:)
UsuńPamiętam "Świerszczyk" zawsze biegłam do mamy z pytaniem czy mi go kupiła jak wracała z pracy :)) i jeszcze byłą "Ciuchcia" :) Synuś jest uroczy! :) mały chochlik:))
OdpowiedzUsuńAgnieszka, robiłam to samo. Czekałam niecierpliwie na każdy numer:)
UsuńDziękuję za słowa pod adresem Tymka:) Oj żebyś wiedziała, że chochlik:)
Pozdrawiam ciepło
Och, "Świerszczyk"! Lata całe nie widziałam:) Nasz maluszek troszkę młodszy od Twojego Tymka (cóż za przystojniak!), ale na próbę mu kupię:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAleż pięknego misia zrobił Twój synek :) Według mnie jest podobny do oryginalnej pandy, co tam opowiadasz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam