17 kwietnia 2013

Skąd się biorą dzieci? - Marcin Brykczyński

Autor: Marcin Brykczyński
Ilustracje: Iwona Cała
Tytuł: Skąd się biorą dzieci?
Wydawnictwo: Literatura
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 24
Kategoria wiekowa: 5+ 















Krąży w świecie bajek sporo
O tym, skąd się dzieci biorą,
Lecz, kochani, bądźmy szczerzy,
Kto w bociany dzisiaj wierzy?*

Mamo, tato, skąd się biorą dzieci? W życiu dziecka wcześniej czy później przychodzi moment, kiedy zaczyna być ciekawe tego, skąd się wzięło na świecie i oczywiście biegnie wtedy do rodziców. Nawet przez myśl mu nie przejdzie, że swoim pytaniem może zadać im nie lada kłopot. Bo jak tu małemu przedszkolakowi wytłumaczyć akt poczęcia tak, aby nie opowiadać bajek, ale żeby nie powiedzieć też za wiele?
Ano tak, jak zrobił to Marcin Brykczyński w swojej książeczce Skąd się biorą dzieci? Delikatnie, prosto i bez owijania w bawełnę. Cieszę się ogromnie, że ta pozycja wpadła w moje ręce, ponieważ byłam przygotowana na trudną rozmowę z moim synem, a co najważniejsze wcale się jej nie bałam.


Zawsze myślałam, że dzieci zaczynają pytać o takie rzeczy w wieku szkolnym. Byłam więc w szoku, kiedy mój trzyletni syn prosto z mostu wyparował z pytaniem: Mamo, jak się robi dzieci? Musiałam uciec z pokoju, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Pytanie zapożyczył sobie z Mikołajka Gościnnego i Sempégo, to wiem na pewno. Sam nie zadałby go w takiej formie. Pytanie jednak padło i dzięki tej książeczce nie miałam problemu, żeby wybrnąć z sytuacji.
Pan Brykczyński uświadamia dzieci w sposób niezwykle delikatny i subtelny. Myślę, że sama nigdy nie znalazłabym piękniejszych słów, aby opowiedzieć tę historię starą jak świat.
Nie ma tu miejsca na bajki o bocianach. Jest tylko naukowa prawda, przekazana literacko i z wyczuciem.
Wszystko zaczyna się od tego, że gdzieś, kiedyś tato spotyka mamę i te dwie osobne dotąd istoty już nie chcą żyć oddzielnie. Garną się do siebie, przytulają o każdej porze dnia i nocy, bo wtedy jest im najprzyjemniej. Zbiera was przerażenie? Całkiem niepotrzebnie. To, co następuje między rodzicami za zamkniętymi drzwiami sypialni autor ubrał w cudownie proste słowa, które wyjaśniają wszystko:

Z taty rój nasionek rączych
Mknie z jajeczkiem się połączyć,
Które w mamie czeka skrycie,
Żeby zacząć nowe życie*






Potem jest coraz ciekawiej. Mamusia zachodzi w ciążę i ma brzuszek niczym księżyc w pełni. W końcu, po dziewięciu miesiącach rodzi się dzidziuś, dla którego mama jest wszystkim.
Mądry i przemyślany tekst, oszczędny w słowach, ale jakże trafnie użytych. Wisienką na torcie są świetne ilustracje Iwony Całej, idealnie współgrające z tym, co chciał przekazać M. Brykczyński.
Całość niezwykle smaczna dla oka i duszy. Jest prosto, prawdziwie i z humorem.
Mój Tymek słuchał z zapartym tchem, a potem zadawał jeszcze wiele pytań. Rozmawiało nam się świetnie i książeczka jak najbardziej spełniła swój cel. To oczywiście pierwszy etap takiej edukacji i wiem, że przyjdzie czas na bardziej szczegółowe wyjaśnienia. Podstawy jednaj mamy już solidne i to jest najważniejsze.

Tak to wszystko się zaczyna,
rosną dzieci i rodzina…
I tak dziać się będzie dalej,
Byle wszyscy się kochali*

Tymi słowami zakończył autor, a że to piękne słowa ja również pozwoliłam je sobie zacytowaćJ
Polecam ogromnie!!!

* Wszystkie cytaty pochodzą z:
Marcin Brykczyński, Skąd się biorą dzieci, Łódź 2012, s. 3,8 i 21

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książeczki, serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literatura



15 komentarzy:

  1. Nie mam jeszcze swoich dzieci, a i mój 5-letni brat nie zadawał jeszcze tego pytania, ale wiem, że musi to być strasznie trudne. Rodzice powinni być przygotowani na taką sytuację i mieć w zanadrzu przemyślaną odpowiedź, chociaż nie zawsze jest tak łatwo, bo zazwyczaj takie pytania nadchodzą z zaskoczenia. "Skąd się biorą dzieci?" musi być świetną pozycją, godną polecenia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, mój maluch wcześnie zaczyna:) A braciszkowi możesz sprawić taki prezent, bo naprawdę warto:)

      Usuń
  2. Mam 3-letnią córkę, która wkrótce zostanie przedszkolakiem, tak więc chyba najwyższy czas zaopatrzyć się w tę książkę. aby uniknąć krępującej sytuacji, kiedy padnie to magiczne pytanie. Przyjemna recenzja bardzo pożytecznej lektury!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buko (świetny pseudonim), dziękuję. Myślę, że dobrze jest mieć tę książeczkę gdzieś na półce. Niech sobie czeka na "ten" moment:) Pozdrawiam ciepło:)

      Usuń
  3. Nie mam jeszcze dzieci, ale widzę że to bardzo przydatna lektura. Na przyszłość jak znalazł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awiola, zawsze warto się wcześniej zabezpieczyć i mieć w zanadrzu taką książeczkę:):)

      Usuń
  4. Świetna książka, ale ja wolę tę "nieocenzurowaną" wersję z ilustracjami Pawła Pawlaka. Tu można porównać: http://pozarozkladem.blogspot.com/2013/01/tabu.html. A do kompletu polecam "Mama zniosła jajko!" Babette Cole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mała czcionko, bardzo, bardzo dziękuję za informacje. Przeczytałam wpis z zainteresowaniem. Nie miałam pojęcia, że tak wygląda sprawa tych dwóch wydań. Powiem szczerze, że dla mojego trzylatka ilustracje pani Całej są w obecnej chwili idealne. Natomiast za rok, dwa będę potrzebowała innej literatury, takiej, która dokładnie wykłada kawę na ławę:)
      Pozdrawiam ciepło:)

      Usuń
  5. Świetna propozycja na trudne tematy :) Ja już tę rozmowę mam za sobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleksandro, u mnie to był taki mały wstęp. Teraz muszę się rozejrzeć za tematyczną literaturą dla starszych dzieci:)
      Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  6. Na szczęście przez etap trudnych pytań już przebrnąłem, taką przynajmniej mam nadzieję :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej Marta, postanowiłam dodać Twoje 3 recenzje do podsumowania mojego wyzwania.
    Wiem, że nie chciałaś uznawać w wyzwaniu egzemplarzy recenzyjnych, ale podejrzewam, że gdybyś kupiła je sama to też byś zrecenzowała, a dla osób które korzystają z podsumowań to doskonała podpowiedź gdzie szukać odpowiedniej książeczki :)

    P.S. Gdzie Ty się podziewasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magduś, już jestem:) Miło, że pytasz. Dopadło mnie ogólne zwątpienie, a przez tydzień przebywałam u rodziców, gdzie rzadko mogę korzystać z internetu:)
      Wróciłam, a biurku leży stos książek przeczytanych. Nic tylko brać się za pisanie recenzji.
      Dzięki za dorzucenie moich recenzji:)
      Buziaki ogromne

      Usuń
  8. Zastanawiam sie nad tą książką ale wyd. 2004. Moja córka (8lat) uderzając dwiema lalkami bez ubranek o siebie, powiedziała że one( agata i natalka- lalki) okazują sobie uczucia. Nie wracaLa jeszcze do tego ale wiem że to już zaraz będzie a mam tez syna 6 latkaa

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad