Skąd się biorą dzieci? - Marcin Brykczyński
Ilustracje: Iwona Cała
Tytuł: Skąd się biorą dzieci?
Wydawnictwo: Literatura
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 24
Kategoria wiekowa: 5+
Krąży
w świecie bajek sporo
O
tym, skąd się dzieci biorą,
Lecz,
kochani, bądźmy szczerzy,
Kto
w bociany dzisiaj wierzy?*
Mamo, tato,
skąd się biorą dzieci? W życiu dziecka wcześniej czy później przychodzi moment,
kiedy zaczyna być ciekawe tego, skąd się wzięło na świecie i oczywiście biegnie
wtedy do rodziców. Nawet przez myśl mu nie przejdzie, że swoim pytaniem może
zadać im nie lada kłopot. Bo jak tu małemu przedszkolakowi wytłumaczyć akt
poczęcia tak, aby nie opowiadać bajek, ale żeby nie powiedzieć też za wiele?
Ano tak, jak
zrobił to Marcin Brykczyński w swojej książeczce Skąd się biorą dzieci? Delikatnie, prosto i bez owijania w bawełnę.
Cieszę się ogromnie, że ta pozycja wpadła w moje ręce, ponieważ byłam
przygotowana na trudną rozmowę z moim synem, a co najważniejsze wcale się jej
nie bałam.
Zawsze myślałam,
że dzieci zaczynają pytać o takie rzeczy w wieku szkolnym. Byłam więc w szoku,
kiedy mój trzyletni syn prosto z mostu wyparował z pytaniem: Mamo, jak się robi
dzieci? Musiałam uciec z pokoju, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Pytanie
zapożyczył sobie z Mikołajka Gościnnego
i Sempégo, to wiem na pewno. Sam nie zadałby go w takiej formie. Pytanie jednak
padło i dzięki tej książeczce nie miałam problemu, żeby wybrnąć z sytuacji.
Pan
Brykczyński uświadamia dzieci w sposób niezwykle delikatny i subtelny. Myślę,
że sama nigdy nie znalazłabym piękniejszych słów, aby opowiedzieć tę historię
starą jak świat.
Nie ma tu
miejsca na bajki o bocianach. Jest tylko naukowa prawda, przekazana literacko i
z wyczuciem.
Wszystko
zaczyna się od tego, że gdzieś, kiedyś tato spotyka mamę i te dwie osobne dotąd
istoty już nie chcą żyć oddzielnie. Garną się do siebie, przytulają o każdej
porze dnia i nocy, bo wtedy jest im najprzyjemniej. Zbiera was przerażenie?
Całkiem niepotrzebnie. To, co następuje między rodzicami za zamkniętymi
drzwiami sypialni autor ubrał w cudownie proste słowa, które wyjaśniają wszystko:
Z
taty rój nasionek rączych
Mknie
z jajeczkiem się połączyć,
Które
w mamie czeka skrycie,
Żeby
zacząć nowe życie*
Potem jest
coraz ciekawiej. Mamusia zachodzi w ciążę i ma brzuszek niczym księżyc w pełni.
W końcu, po dziewięciu miesiącach rodzi się dzidziuś, dla którego mama jest
wszystkim.
Mądry i
przemyślany tekst, oszczędny w słowach, ale jakże trafnie użytych. Wisienką na
torcie są świetne ilustracje Iwony Całej, idealnie współgrające z tym, co
chciał przekazać M. Brykczyński.
Całość
niezwykle smaczna dla oka i duszy. Jest prosto, prawdziwie i z humorem.
Mój Tymek
słuchał z zapartym tchem, a potem zadawał jeszcze wiele pytań. Rozmawiało nam
się świetnie i książeczka jak najbardziej spełniła swój cel. To oczywiście
pierwszy etap takiej edukacji i wiem, że przyjdzie czas na bardziej szczegółowe
wyjaśnienia. Podstawy jednaj mamy już solidne i to jest najważniejsze.
Tak
to wszystko się zaczyna,
rosną
dzieci i rodzina…
I
tak dziać się będzie dalej,
Byle
wszyscy się kochali*
Tymi słowami
zakończył autor, a że to piękne słowa ja również pozwoliłam je sobie zacytowaćJ
Polecam
ogromnie!!!
* Wszystkie cytaty pochodzą z:
Marcin Brykczyński, Skąd się biorą dzieci, Łódź 2012, s. 3,8 i 21
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książeczki, serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literatura
Nie mam jeszcze swoich dzieci, a i mój 5-letni brat nie zadawał jeszcze tego pytania, ale wiem, że musi to być strasznie trudne. Rodzice powinni być przygotowani na taką sytuację i mieć w zanadrzu przemyślaną odpowiedź, chociaż nie zawsze jest tak łatwo, bo zazwyczaj takie pytania nadchodzą z zaskoczenia. "Skąd się biorą dzieci?" musi być świetną pozycją, godną polecenia! :)
OdpowiedzUsuńA widzisz, mój maluch wcześnie zaczyna:) A braciszkowi możesz sprawić taki prezent, bo naprawdę warto:)
UsuńMam 3-letnią córkę, która wkrótce zostanie przedszkolakiem, tak więc chyba najwyższy czas zaopatrzyć się w tę książkę. aby uniknąć krępującej sytuacji, kiedy padnie to magiczne pytanie. Przyjemna recenzja bardzo pożytecznej lektury!
OdpowiedzUsuńBuko (świetny pseudonim), dziękuję. Myślę, że dobrze jest mieć tę książeczkę gdzieś na półce. Niech sobie czeka na "ten" moment:) Pozdrawiam ciepło:)
UsuńNie mam jeszcze dzieci, ale widzę że to bardzo przydatna lektura. Na przyszłość jak znalazł.
OdpowiedzUsuńAwiola, zawsze warto się wcześniej zabezpieczyć i mieć w zanadrzu taką książeczkę:):)
UsuńŚwietna książka, ale ja wolę tę "nieocenzurowaną" wersję z ilustracjami Pawła Pawlaka. Tu można porównać: http://pozarozkladem.blogspot.com/2013/01/tabu.html. A do kompletu polecam "Mama zniosła jajko!" Babette Cole.
OdpowiedzUsuńMała czcionko, bardzo, bardzo dziękuję za informacje. Przeczytałam wpis z zainteresowaniem. Nie miałam pojęcia, że tak wygląda sprawa tych dwóch wydań. Powiem szczerze, że dla mojego trzylatka ilustracje pani Całej są w obecnej chwili idealne. Natomiast za rok, dwa będę potrzebowała innej literatury, takiej, która dokładnie wykłada kawę na ławę:)
UsuńPozdrawiam ciepło:)
Świetna propozycja na trudne tematy :) Ja już tę rozmowę mam za sobą :)
OdpowiedzUsuńAleksandro, u mnie to był taki mały wstęp. Teraz muszę się rozejrzeć za tematyczną literaturą dla starszych dzieci:)
UsuńPozdrawiam ciepło
Na szczęście przez etap trudnych pytań już przebrnąłem, taką przynajmniej mam nadzieję :-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, do końca nigdy nie wiadomo:)
UsuńHej Marta, postanowiłam dodać Twoje 3 recenzje do podsumowania mojego wyzwania.
OdpowiedzUsuńWiem, że nie chciałaś uznawać w wyzwaniu egzemplarzy recenzyjnych, ale podejrzewam, że gdybyś kupiła je sama to też byś zrecenzowała, a dla osób które korzystają z podsumowań to doskonała podpowiedź gdzie szukać odpowiedniej książeczki :)
P.S. Gdzie Ty się podziewasz?
Magduś, już jestem:) Miło, że pytasz. Dopadło mnie ogólne zwątpienie, a przez tydzień przebywałam u rodziców, gdzie rzadko mogę korzystać z internetu:)
UsuńWróciłam, a biurku leży stos książek przeczytanych. Nic tylko brać się za pisanie recenzji.
Dzięki za dorzucenie moich recenzji:)
Buziaki ogromne
Zastanawiam sie nad tą książką ale wyd. 2004. Moja córka (8lat) uderzając dwiema lalkami bez ubranek o siebie, powiedziała że one( agata i natalka- lalki) okazują sobie uczucia. Nie wracaLa jeszcze do tego ale wiem że to już zaraz będzie a mam tez syna 6 latkaa
OdpowiedzUsuń