16 listopada 2013

Wymowność rzeczy - Zdzisław Skrok

Autor: Zdzisław Skrok
Tytuł: Wymowność rzeczy
Wydawnictwo: Iskry
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 204
Oprawa: miękka

















Wszystko zaczęło się przed milionami lat, gdy nasz półzwierzęcy przodek dobrze już sobie znanym sposobem, tak jak to czynią do dziś jego małpi krewniacy, zamiast nadwerężać kruche zęby i łamliwe pazury, wpadł na pomysł, aby rozbić szczególnie smakowity orzech, który niespodziewanie wpadł mu w ręce, używając kamienia*

Od tej pory kamień wykorzystywany na różne sposoby nabrał całkiem nowego znaczenia. Stał się przedmiotem.  Przedmiotem ważnym, bo znacznie ułatwiającym zwykły ludzki byt. Machina ruszyła. Co było dalej każdy wie i widzi. Człowiek więc od pradziejów wytwarza ciągle nowe rzeczy, przedmioty, którym nie ma końca. W obecnych czasach żyjemy w wielkim śmietnisku wszystkiego, co tylko z pozoru jest nam niezbędne i konieczne. Staliśmy się niewolnikami tego, co nowe, coraz nowsze, lepsze, ładniejsze. Rzeczy kuszą i nie pozwalają poprzestać na posiadaniu tylko kilku wybranych. Przywiązujemy się do nich na tyle, że zgromadzone przedmioty nie pozwalają nam ruszyć z miejsca. Miłość ta jest jednak krótka. Trwa zwykle do momentu wyprodukowania nowszej wersji gadżetu. To, co stare i niemodne ląduje na wielkim wysypisku, którym staje się nasz świat.

Wymowność rzeczy Zdzisława Skroka, to zbiór esejów o rzeczach, wytwarzanych przez człowieka od zarania dziejów. To próba przywrócenia fragmentu naszego człowieczeństwa, utraconego w czasach, kiedy produkcja stała się masowa – jak mówi sam autor.  Kiedyś ludzie również posiadali, jednak nie tak wiele. W związku z tym, każdy cenił to co miał, dbał o to, przywiązywał się, a potem przekazywał z pokolenia na pokolenie.  Dziś rzadko zdarza się posiadać coś na dłużej. Zwykle, są to pamiątki rodzinne, które należały jeszcze do tamtych czasów. Wszystko to, co powstaje tu i teraz ma pozornie duże znaczenie. To nic, że dziś jesteśmy szczęśliwi z posiadania nowego telefonu, gdyż już za rok nasz operator „podaruje” nam zupełnie nowy, świeżutki model. Stary w najlepszym przypadku znajdzie miejsce w ciemnej szufladzie, tworząc domową górę śmieci.

Czytając eseje Zdzisława Skroka miałam wrażenie, że ktoś włączył mi stop klatkę. Dostałam czas na to, aby przyjrzeć się otoczeniu, przedmiotom i ich znaczeniu dłużej niż zwykle, a może po raz pierwszy z taką dokładnością?

Książka składa się z dwóch części. W pierwszej autor mówi o rzeczach, które zostały wydobyte podczas wykopalisk archeologicznych, i dzięki którym jesteśmy w stanie poznać bliżej swoich przodków. Rzeczy powiedzą nam wszystko. Świadczą o nas, o naszym sposobie życia, o naszych upodobaniach.  I tak, ludzie, którzy prowadzili wędrowny tryb życia, pozostawili po sobie szczątki naczyń, które świadczyć by mogły o ich niedbalstwie, niechlujności. Nic bardziej mylnego. Oni po prostu nie przywiązywali wagi do misternych wykończeń, czy trwałości, gdyż wiedzieli, że po skończeniu zimy wyruszą w dalsza podróż, gdzie nie zabiorą ze sobą nic zbędnego.  Góry śmieci piętrzące się na wysypiskach domowych czy tych, gdzie zwożone są śmieci z wielu miast świadczą o nas, są nami. Odkopując góry śmieciowe w Jutlandii, już dziś wiemy, że ludność ta spożywała głównie, to, co darowało im morze. Co odkryją kiedyś w przyszłości nasi potomkowie badając góry śmieci? Aż strach pomyśleć.  

Autor zadziwia spostrzeżeniami, że i zwykłe doły kloaczne, są kopalnią wiedzy o człowieku, choć stanowią również do dziś niezgłębioną tajemnicę o tym, dlaczego wrzucano do nich także przedmioty codziennego użytku, zepsute narzędzia i cenne naczynia.  Jako, że przedmioty służyły i nadal służą nam do obdarowywania bliskich, mogą też nabierać właściwości magicznych, Zdzisław Skrok niezwykle zajmująco rozprawia o relacjach między ludzkich, konfliktach hierarchicznych, gdzie wygrywał ten, który miał więcej i potrafił odwdzięczyć się z nawiązką tym, którzy go wcześniej obdarowali, a także o butlach czarownic, które służyły do oddziaływania na inne przedmioty.

W drugiej części Zdzisław Skrok z nutką sympatycznej nostalgii, ale i zdrowego rozsądku opowiada o przedmiotach z osobistej listy. Według niego, każdy z nas ma taką listę rzeczy, które mają dla niego duże znaczenie, są cenne ze względu na to, że zostały nam podarowane przez kogoś ważnego, używaliśmy ich w czasach młodości i przynosiły nam wtedy wielką radość, na wspomnienie której łezka kręci się w oku.  Lista przedmiotów autora nie jest długa, ale bardzo cenna. Ma wartość sentymentalną, dziejową, rodzinną. Znajdziecie tam stary gramofon Bambino, który jak się okazało po wielu latach, był wojownikiem młodzieżowej rewolucji, rzutnik Krokus, na którym oglądano pierwsze bajki, żyrandol wiszący na strychu, w domu dziadka, który stanowił nie lada zagadkę dla małego Zdzisia, kufel, tak cenny, kiedy tylko posiadając go, można napić się piwa z pianką.  Ze zrozumiałych względów, na dłużej zatrzymałam się przy eseju o książkach, które jakże wartościowe dla każdego bibliofila, mogę stać się także niebezpiecznym narzędziem, książką zbójecką. Autor zdobył moją wielką sympatię wyznając bez pardonu, że jest częstym bywalcem podejrzanych targowisk i rupieciarni, gdzie wyszukuje książek, które chce ocalić od niechlubnej śmierci w towarzystwie bubli peerelowskich, czy socjalistycznych utworów agitacyjnych. Choć posiada te lub podobne egzemplarze w swojej bibliotece, kupuje je za grosze i ocala z dobroci serca.

Od książek nie ma ucieczki, ich klątwa jest całkowita i nieodwołalna. Uciekniesz do lasu, spalisz bibliotekę, utracisz wzrok, ale dopóki będziesz miał pamięć, przeczytane książki będą szły zawsze za tobą jak najwierniejsza kochanka i nieubłagany kat **

Zdzisław Skrok czaruje prostotą, dowcipem, erudycją.  W swoich esejach mówi o rzeczach, przedmiotach zwykłych, szarych, brudnych, wartościowych dla człowieka tu i teraz oraz tam, za kilka set lat, ważnych dla następnych pokoleń.  Każda z nich ma swoją historię i tajemnicę. Jest świadectwem na to, jak rozwijał i nadal rozwija się człowiek. Rzeczy są dobre, potrzebne, choć nie w nadmiarze, gdyż wtedy mogą szkodzić. Tak, po prostu. 

Książka to niezwykle mądra, świetnie napisana w stylu gawędziarskim, okraszona nutą ciekawych wspomnień autora, archeologicznych odkryć i cennych uwag, z których czytelnik niech czerpie dla siebie jak najwięcej. 

*Zdzisław Skrok, Wymowność rzeczy, Iskry, Warszawa 2012, s.5.
**tamże, s.143.

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Iskry oraz portalowi Sztukater.pl

http://www.sztukater.pl/


 

6 komentarzy:

  1. Fantastyczny pomysł na cykl esejów. Cieszę się, że w końcu ktoś docenił udział tych wydawałoby się prostych narzędzi w ewolucji naszego przemysłu. Zapiszę sobie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Franca, polecam. Mam całkiem nowe spojrzenie na te drobiazgi. I myślę o nich:)

      Usuń
  2. Stara rzecz: do grobu tego wszystkiego nie zabierzesz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego nieee, ale niektórzy zabierali nawet kłódki:)

      Usuń
  3. Zaciekawiłaś mnie. Rozejrzę się za tą książką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Karolko:) Sama się zaciekawiłam i teraz mam ochotę rozwinąć temat:)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad