19 maja 2014

Śpiewaj ogrody - Paweł Huelle

Autor: Paweł Huelle
Tytuł: Śpiewaj ogrody
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 300
Oprawa: twarda


Prozę Pawła Huellego poznałam pod koniec liceum, kiedy to polonistka poleciła nam lekturę Weisera Dawidka. Już wtedy zrobiła na mnie kolosalne wrażenie, ale dopiero po rozłożeniu na czynniki pierwsze na jednych ze studenckich zajęć trafiła do mnie z całym swoim bogactwem. Od tego czasu nie miałam okazji przeczytać już żadnej książki tego autora. Dopiero teraz, gdy po sześciu latach milczenia ukazała się Śpiewaj ogrody stwierdziłam, że to dobry moment, aby ponownie spotkać się z autorem.  Spędziłam z tą powieścią bardzo dużo czasu, bo to niełatwa lektura, która wymaga pełnego poświęcenia i uwagi. Przerwy, nawet jednodniowe nie są wskazane.  Nagromadzenie wątków i bogactwo erudycyjne tekstu sprawiało, że przy dłuższej przerwie gubiłam się w temacie i musiałam wracać do poprzednich rozdziałów.  Gdybym miała napisać w jednym zdaniu o czym jest nowa powieść P. Huellego to przyznam szczerze, że spasowałabym na wstępie, bo nijak nie da się tego uczynić. 

Śpiewaj ogrody to powieść wielu bohaterów, wielu wątków i wielu kultur. Każdy aspekt jest jednakowo ważny i nie sposób go wywyższać. Niezaprzeczalnie jednak czymś co łączy, a jednocześnie dzieli jest muzyka. Muzyka obecna już w tytule (zaczerpnięta z sonetów Rilkego) i niemal na każdej karcie powieści. Jest sposobem na życie, na zło, ale prowadzi też do zguby. Wreszcie jest to także powieść o bogatej historii Gdańska, (a właściwie całego Pomorza) i Kaszub, które to miasto autor ukochał sobie szczególnie.  Historię o tyle ciekawą, że przedstawioną z perspektywy niemal wszystkich bohaterów powieści. Tak rozległa czasowo historia łącząca dzieje od XVIII wieku do lat siedemdziesiątych wieku dwudziestego, widziana na tyle różnych sposobów nie może nie być interesująca. 

Powieść jest obszernym rozwinięciem opowiadania Przeprowadzka z tomu Opowiadania na czas przeprowadzki. I tutaj rzecz zaczyna się od przeprowadzki polskiej rodziny chłopca – narratora. Symboliczna i dosłowna wyprowadzka z domu przy ulicy Polanki w Oliwie, staje się paradoksalnie dla niego pretekstem do ciągłych powrotów w to miejsce, do zgłębienia jego tajemnic, na które wcześniej być może był za młody.  Odjeżdżając wozem pana Bieszke, ostatni raz spogląda w okna starej willi i widzi za firanką panią Gretę Winterhaus-Hoffman, która od tej pory nieprzerwanie będzie go fascynować. Dorastającego chłopca i starszą kobietę połączy konspiracyjna przyjaźń do końca życia. Bohater przez wiele lat będzie przyjeżdżał do pani Grety, aby wsłuchiwać się w opowieści o jej mężu – nowatorskim kompozytorze Erneście Teodorze, o czasach wojennych, które zabrały wszystko, co tylko mogły, wreszcie o tajemniczym Francuzie Venancourcie, który w osiemnastym wieku zamieszkiwał posiadłość i dopuszczał się straszliwych zbrodni. Pomyślałam sobie w tym momencie, że właściwie pani Greta jest główną bohaterką, dzięki której młody chłopak – narrator może snuć swoją opowieść. To ta dwójka powołuje niejako do życia Ernesta Teodora – męża Grety, Pana Bieszke – rodowitego Kaszuba, ojca narratora, zwyrodnialca Venancourta i wielu innych, którzy pojawili się na kartach powieści.

Ernest Teodor – mąż Grety w 1932 roku wybiera się w podróż do Budapesztu, aby w jednym z antykwariatów odnaleźć teczki z nieukończoną operą Wagnera Szczurołap. Zafascynowany zabiera ją do domu i pracuje nad jej rekonstrukcją, z zamiarem wystawienia jej w czasie corocznych festiwali Wagnerowskich, które odbywały się w Sopocie. Widząc jednak postępujące narodowosocjalistyczne zapędy, ślepe podążanie za polityką Hitlera, decyduje się poczekać aż zmienią się rządy. Jak wiadomo nam wszystkim, historia napisała całkiem inny scenariusz. Ukryty Szczurołap przynosi nieszczęście całej rodzinie, tak jakby jego symboliczna, baśniowa wymowa przeniosła się do rzeczywistości.  I tak jest poniekąd, bo szczury w tej powieści odgrywają dosyć istotną rolę. Sama opera odnaleziona przez Ernesta Teodora jest oparta na popularnej legendzie średniowiecznej o Szczurołapie z Hameln, który magiczną grą na flecie wyprowadził pustoszące miasto szczury, jednocześnie zabierając wszystkie dzieci, które już nigdy nie powróciły do domów.  Baśń, którą większość z nas zna dzięki Braciom Grimm posłuży autorowi do wydobycia jeszcze jednej historii, kiedy to tuż po wojnie wracają do Gdańska ojciec narratora i wspomniany już Kaszub pan Bieszke. Niespodziewanie nocą przychodzi im uciekać przed zatrważającą ilością szczurów wędrujących ulicami miasta. 

Skąd te szczury i w jakim celu? Dopiero po skończonej lekturze doszłam do wniosku, że Szczurołapem z Hameln jest Hitler, który początkowo witany jak zbawienie, hipnotyzuje swój lud i prowadzi go do zguby.  Jakże wiele jest tu wątków i faktów, które można pojąć zamykając książkę.  Nie sposób napisać w recenzji o całym bogactwie tej powieści, bo nie jest to ani możliwe, ani wskazane. Przewija się przecież tylu bohaterów, tych pierwszoplanowych, głównych, z dalszego planu, anonimowych, tych, których tylko zacytowano.  Mieszanka kulturowa, jaką serwuje Huelle dodaje niesamowitego smaku, szczególnie zaś dosyć obszernie zarysowany wątek Kaszubów, ich perypetie wojenne, a przede wszystkim język, którego autor nie poskąpił. 

Czymś, co spędzało mi sen z powiek była odrażająca postać Venancourta, którego mroczną tajemnicę Ernest Teodor odkryje dopiero przed wojną. Zastanawiałam się, po co autor umieścił wątek osiemnastowiecznego Francuza, który przybył do Gdańska z Brazylii i osiedlił się przypadkowo w domu przy ul. Polanki. Czy to postać, której czyny można porównać ze złem pochodzącym od Hitlera? Tylko w dalszym ciągu nie wiedziałam po co to wszystko? Chyba nie tylko dla dodania dreszczyku, chorej fascynacji osobą francuskiego libertyna? Z wyjaśnieniem przyszedł sam autor, ale tego wam oczywiście nie zdradzę, bo być może jesteście jeszcze przed lekturą. 

Mogłabym pisać o tej książce i pisać w nieskończoność (notatki robione podczas lektury zajęły sporą część zeszytu), ale po pierwsze nie chcę pozbawić was przyjemności odkrywania tego wszystkiego, co przygotował dla czytelników P. Huelle. Myślę też, że nie zdołałabym uciec przed zupełnym zapętleniem się w historię, mnogość wątków, bohaterów, dygresje literackie, tak bogato okraszające powieść, czy samą muzykę Wagnera, która gra tu dużą, żeby nie powiedzieć główną rolę.

Nie powiedziałam tej książce do widzenia, bo nie zamierzam na długo odkładać jej na półkę. Obklejona fiszkami, zakreślona bezwstydnie ołówkiem jeszcze nie raz zagości w moich rękach i jestem prawie pewna, że za każdym razem będzie to niemal dziewicze czytanie. Przy tak bogatym wnętrzu jeszcze tyle pozostało do odkrycia! Myślę o Ogrodach.. bardzo dużo, choć lektura już przecież za mną. Ciągle mam tę książkę pod ręką i wieczorami otwieram na chybił trafił i odczytuję jakiś fragment. Trochę to zgubne, ale też fascynujące, bo zawsze wysnuwam jakieś nowe wnioski… Czy to, co napisałam brzmi jak zachęta? Taką mam nadzieję, bo choć nie jest to książka łatwa w odbiorze (ci, co śledzą mnie na Fb wiedzą, że miałam momenty zwątpienia) to jej lektura przynosi niesamowitą satysfakcję. 

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak

http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,4132,Spiewaj-ogrody
 

15 komentarzy:

  1. Huelle kojarzę z genialnego "Weisera..." i z mniej genialnej innej książki, której tytułu nie pamiętam. Tak czy inaczej, tę książkę chciałabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o tej mniej genialnej:) Ja chciałabym teraz przeczytać "Mercedes-Benz".

      Usuń
  2. O autorze słyszałam za sprawą radiowej Trójki i bardzo mnie zaintrygował. Książkę, jak najbardziej dodaję do listy życzeń. Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. M. ja również wiele się osłuchałam w radiowej Trójce, dlatego sięgnęłam po tę książkę. I dzięki im za to, bo wcale nie żałuję:) Ja również pozdrawiam

      Usuń
  3. Jestem po prostu oczarowana bogactwem treści tej książki. Wcale nie dziwię się Twoim wątpliwościom, bo jakże je oddać przy pisaniu recenzji, nie analizy literackiej? Moim zdaniem doskonale sobie z tym poradziłaś, czytałam z rosnącą fascynacją, chciałabym sięgnąć po prozę Huelle!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina dziękuję:) Ja się tak nakręciłam, że chciałabym natychmiast sięgnąć po kolejną książkę autora, ale zrobię małą przerwę, bo pisanie tej recenzji mnie wyczerpało:)
      Pozdrawiam ciepło:)

      Usuń
  4. Ja miałam podobna sytuacje z autorem jak Ty. Też byłam zafascynowana na studiach jego ksiązką i kiedy zobaczyłam jego nową powieść od razu kupiłam. Wcześniej słuchałam fragmentów w radiowej Trójce i po prostu wiedziałam,że musze ją mieć. I mam. Ale boję się zacząć czytać...boję się,że wciągnie mnie bez reszty i ciężko będzie mi przerwać.YTwoja recenzja cudowna i rozumiem doskonale,że ciężko o tej książce napisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hordubalku, ufff cieszę się, że nie jestem sama. Po moich doświadczeniach radzę ci przeczytać książkę wtedy, kiedy będziesz jej mogla poświęcić czas bez dłuższych przerw. inaczej możesz wpaść tak jak ja hihihihih
      Dziękuję za komplement i pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  5. Widzę, że książka wywarła na Tobie ogromne wrażenie. Muszę czym prędzej nadrobić zaległości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga, wywarła wrażenie i wyczerpała, ale przeżycia niezapomniane:)

      Usuń
  6. No to po takiej recenzji, nie wypada nie przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje mi tylko podziękować i jeszcze raz polecić tę książkę:)

      Usuń
  7. Jeszcze nie czytałam Huellego, ale jestem oczarowana Twoją recenzją! Uwielbiam taki książki, które później żyć spokojnie nie dają!

    Dostałaś mojego maila? :) Jeśli nie, to zerknij: http://all-you-need-is-book.blogspot.com/2014/05/wyniki-konkursu-oraz-top-10-wpisow-z.html :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Martuś, dziękuję. Ta książka mi do dzisiaj nie daje spokoju:)
    Przeczytałam wiadomość o wygranej i oniemiałam!!! Wielka radość z samego rana:) DZIĘKUJĘ

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem w trakcie jej czytania, na samy początku:)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad