Autor: Roman Czejarek
Tytuł: Kochane Lato z Radiem
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka ze skrzydełkiem
O tym, że pewna krowa
ma 874 łatki, a mikrofon Maryli Rodowicz nie jest zwykłym mikrofonem oraz jak
to się stało, że Stachursky nabawił się choroby morskiej.
Po raz pierwszy
ukazała się na antenie radia w 1971 roku z inicjatywy Aleksandra Tarnawskiego. Tego
niestety nie mogę pamiętać, ponieważ nie było mnie jeszcze na świecie. Na
szczęście jak się okazuje nie ma czego żałować, ponieważ początki nie
zapowiadały późniejszego sukcesu. Doskonale za to pamiętam pierwszą płytę z
przebojami „Lata z Radiem” z 1996 roku. Zapraszałam koleżanki i razem wydzierałyśmy
się w niebogłosy: „Lato, lato wszędzie, zwariowało, oszalało, moje serce!
Wszyscy wtedy zresztą szaleli. Na plażach i kąpieliskach królowały małe
skrzeczące radyjka i na każdym kocu ludzie słuchali właśnie „Lata z radiem”.
Oczywiście pamięć ludzka jest zawodna i wiele rzeczy mi umknęło. Natomiast,
kiedy słyszę charakterystyczne dla tej audycji dźwięki i dżingle, to
autentycznie czuję jakąś niepohamowaną tęsknotę za tamtymi czasami. Wyobrażacie sobie moją radość, kiedy
zobaczyłam zapowiedź książki legendarnego Romana Czejarka, Kochane Lato z radiem? Wprost przebierałam nogami, czekając na swój
egzemplarz. Wiedziała, że to będzie
niesamowicie sentymentalna podróż i nie myliłam się. Z przyjemnością
przeczytałam o początkach audycji, całej historii wspaniałego pomysłu, który
sprawił, że już ponad czterdzieści lat Lato z Radiem cieszy się niesłabnącą
popularnością:
Mądre
podręczniki mówią bowiem, że nie da się zrobić programu dla wszystkich, i dla
najmłodszych, i dla najstarszych. Tymczasem wbrew teorii Lato z Radiem istnieje
od ponad czterdziestu lat i cały czas ma się dobrze…
Da się, da!
Wystarczy, że coś jest robione z pasją, przez mądrych, optymistycznie
nastawionych do życia, bardzo pracowitych ludzi i wszystko pięknie się
kręci. I pomyśleć, że to już tyle lat.
Książka, którą
trzymam w rękach, jest w zasadzie małą encyklopedią legendarnej audycji. Autor
zawarł w niej, to wszystko, co być w niej powinno. Po pierwsze historia
powstawiania, kulisy, sukcesy i porażki ludzi, którzy przez te wszystkie lata
trudzili się z większym lub mniejszym skutkiem, aby Lato… było najchętniej
słuchaną audycją. Roman Czejarek nie szczędził też miejsca gwiazdom, które
przebywały niejednokrotnie setki kilometrów grając podczas tras koncertowych w
całej Polsce. Smaczku dodają tzw. opowieści z za kulis, które jednak w żadnym
wypadku nie zdradzają wielkich tajemnic ludzi estrady. Pokazują po porostu, jak
takie duże imprezy wyglądały od kuchni. Nie zawsze było przecież tak kolorowo,
jak mogłoby się zdawać zachwyconej publiczności. Niejednokrotnie prowadzący i organizatorzy
rwali sobie włosy z głowy, gdy musieli na poczekaniu wymyślać coś, co zabawi czekających
od dłuższego czasu na opóźniający się koncert gwiazdy ( w żadnym wypadku nie
celebryty). Wreszcie znalazło się też wiele miejsca na jedyne w swoim rodzaju
konkursy organizowane podczas trwania Lata z Radiem. Czy ktoś z was pamięta
słynne wybory miss? Kram z marzeniami? Grę
o dom? A może szalone wybory krowy
roku? To jeszcze nic w porównaniu z
największym garnkiem świata, który podróżował po całej Polsce i sprawił, że
ludzie godzinami potrafili czekać na pyszne zupy serwowane przez Roberta Sowę. Wszystko
to znajdziecie na ponad trzystu osiemdziesięciu stronach wspomnień wydarzeń,
które przeszły już do historii, a które kochała cała Polska (z wyjątkiem
konkurencyjnych stacji oczywiście).
Całe mnóstwo anegdot
i historyjek zarówno na temat gwiazd, jaki i o kulisach „robienia” takich
wielkich przedsięwzięć sprawia, że książkę wręcz się połyka. Co najważniejsze,
z każdej strony wyziera profesjonalne dziennikarstwo samego autora książki, jak
i wielu jego kolegów i koleżanek. Myślę, że to jest właśnie klucz do sukcesu
tej audycji. Właściwi ludzie, na właściwych miejscach, którzy tworzą genialną
historię. Liczne zdjęcia, pozwalają z uśmiechem na twarzy śledzić zmiany, jakie
zachodziły na przestrzeni lat, zarówno w samym Lecie z Radiem (mentalność, odważne
pomysły, nowoczesny sprzęt) jak i w społeczeństwie, które tłumnie przybywało na
imprezy plenerowe.
Kończąc tę
sentymentalną podróż chciałabym życzyć sobie i następnym pokoleniom kolejnych
czterdziestu lat w towarzystwie tak wspaniałym jak Lato z Radiem.
Polecam gorąco!
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Marginesy
Znakomicie przedstawiłaś tę książkę, to rzeczywiście "encyklopedia" Lata z Radiem i lekcja profesjonalizmu.
OdpowiedzUsuńI znów miałyśmy zbieżne lektury ;-)
pozdrawiam radiowo ;-)
No widzisz! Mamy podobny gust hihihihi. Zaraz biegnę doczytać twoją recenzję, bo widziałam, że zamieściłaś już jakiś czas temu. A Latem... jestem zachwycona:)
UsuńPrzyznam się szczerze, że nie słuchałam Lata z Radiem...
OdpowiedzUsuńAga, zawsze możesz spróbować:) Ono ciągle trwa:) Pozdrawiam ciepło
UsuńA wiesz, że bardzo chętnie przeczytam? Właśnie, żeby przeżyć jeszcze raz klimat takiego lata. Chociaż byłam dzieckiem, dobrze pamiętam jak to wyglądało, a czołówkę uwielbiałam:) A te krótkie wiadomości w różnych językach! Mogliśmy się poczuć bardzo światowo;)
OdpowiedzUsuńOlu, czytając tę książkę cofnęłam się do pięknych dla mnie czasów:) Polecam
UsuńLato z radiem to nie to co lubię, ale twoja recenzja mnie skusiła, może nie jest to książka marzenie, którą muszę mieć, ale gdy się natknę to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam:)
UsuńNamiętnie kiedyś słuchałam Lata z Radiem - koniecznie muszę przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńMelu, to w takim razie koniecznie przeczytaj. Wspaniałe wspomnienia:)
Usuń