4 sierpnia 2014

Moje wypieki i desery - Dorota Świątkowska

Autor: Dorota Świątkowska
Tytuł: Moje wypieki i desery
Foto: Dorota Świątkowska
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 304
Oprawa: twarda

 
Tytułem wstępu przejdę do rzeczy. W życiu nie miałam jeszcze piękniejszej książki kucharskiej z deserami! Piszę o tym zaraz na początku, bo też pierwsza rzecz, na którą zwracamy uwagę przy tego typu literaturze jest właśnie jakość wydania. Efekt, jaki wywiera na nas zdjęcie wykonanej potrawy to właśnie to chwila, podczas której decydujemy. Mmmmm na pewno to upiekę, wygląda świetnie. Dopiero potem przechodzimy do listy potrzebnych produktów i sposobu wykonania.  Nie czarujmy się jednak… nie wszystkie zdjęcia, którymi zachwycamy się podczas kartkowania książek kucharskich są robione podczas powstawania danej pozycji, a widniejące w nich potrawy są prawdziwe. Miałam już w swoich rękach książki kulinarne, którymi chciałam rzucać przez okno, po tym jak po kilku próbach potrawa wykonana ściśle według przepisu w żaden sposób nie przypominała tej z obrazka. I zaręczam, że nie był to efekt mojego nieobycia w kuchni. Sięgając po Moje wypieki i desery dowiedziałam się wcześniej, że wszystkie zdjęcia wykonała  Dorota Świątkowska, a przepisy są specjalnie przygotowane na potrzeby książki lub pochodzą z bloga autorki.  Całość prezentuje się naprawdę świetnie. Wydawnictwu należą się ukłony za sam pomysł szaty graficznej, czcionki, kolorystyki stron, która współgra indywidualnie z przepisami, jakości papieru i zdjęć. Mogłabym piać peany zachwytu. A jeśli chodzi o same przepisy, to już bardzo długa i smakowita historia...



Całkiem niedawno trafiłam na blog kulinarny www.mojewypieki.com, kiedy to na gwałt potrzebowałam przepisu na brownies. Jakież było moje zdziwienie, gdy na tej właśnie stronie znalazłam kilkanaście smakowitych przepisów i dosłownie nie mogłam się zdecydować. Nieskromnie przyznaję, że ciacho wyszło pysznościowe i nawet nie wiem, czy zdążyło dokładnie przestygnąć zanim zniknęło bezpowrotnie… Już wtedy zwróciłam uwagę, że przepisy Doroty bardzo mi odpowiadają, gdyż są przede wszystkim podane w prosty, konkretny sposób. Tak samo jest w książce. Jest zwięźle, choć tam gdzie trzeba autorka nie szczędzi słów. Jeśli wcześniej była już o czymś mowa, odsyła nas do przepisów specjalnych, które znajdują się na końcu książki, zaraz przed przelicznikiem kuchennym (równie konkretnym – to tu bez zbędnych ceregieli dowiedziałam się jak przeliczać drożdże w proszku na te świeże i jak zrobić pyszne dulce de leche).





Książkę mam już od maja, dlatego zdążyłam wypróbować co nieco. Zaczęło się od znakomitego sernika chałowego, który nie dość, że mi wyszedł całkiem nieźle, to jeszcze smakował obłędnie. Nie powiem, wpadłam w taki entuzjazm, że miałam ochotę przetestować każdy przepis. Powstrzymywała mnie tylko dieta, którą sobie narzuciłam. Starałam się więc wybierać te mniej kaloryczne desery i tu numerem jeden okazała się bardzo prosta tarta z jeżynami, którą często piekę w sobotni wieczór oraz tarta cytrynowa, której bezapelacyjnie jestem fanką (cieniutkie, kruche ciasto i mięciutkie cytrynowe nadzienie nie mają sobie równych). Najczęściej jednak korzystam z przepisów na babeczki. Są szybkie i nie wymagają dużego nakładu pracy. Spokojnie mogę zatrudnić do pomocy mojego syna, który wprost pali się do mieszania, ubijania i miksowania. Tutaj mam już odwagę modyfikować niektóre przepisy, zamieniać lub dodawać inne składniki, czy też samo nadzienie. 
Zdarza mi się też spędzić wieczór na samym wertowaniu książki. Robię już plany na święta i uroczystości rodzinne, a czasem po prostu szukam pretekstu, żeby wypróbować kolejny przepis Doroty i cieszyć się jak dziecko z efektów. 




Moje wypieki i desery leżą ciągle w kuchni i raczej nigdy nie trafią na regał (nawet ten przeznaczony na książki kucharskie), bo nie opłaca mi się ciągle po nią biegać. To jest chyba najlepsza reklama dla tej pozycji. Wypróbowałam i polecam. Oryginalne, smakowite desery, wydane w formie, na jaką w pełni sobie zasłużyły. 

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Egmont

 


10 komentarzy:

  1. Nie jestem typem kucharki, więc książka raczej nie zagości u mnie na półce, natomiast muszę przyznać, że jej niewątpliwym plusem są zdjęcia wykonane osobiście przez autorkę, które (jak widać) nie były koloryzowane w żadnym Photoshopie i tego typu programach (a przynajmniej nie tak bardzo jak te z innych książek kucharskich). Dzięki nim sprawia wrażenie przystępnej. Patrząc na nie nawet ja myślę "Mogę upiec coś pysznego", zamiast " Nawet się za to nie biorę, bo i tak nie wyjdzie mi tak jak jest pokazane" ;) życzę udanych wypieków! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja przechodzi z rąk do rąk i wszyscy są zachwyceni, a wszystko zaczęło się od tego, że przyniosłam do pracy Bananoffe (czy jak się tam to pisze) na spróbowanie i wszyscy się rozpłynęli w jego smaku :)
    Chyba nie muszę dodawać jak wtedy bardzo urosłam z dumy?!

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie, każda książka kucharska, jaką posiadam, przyozdobiona jest w nieprawdziwe zdjęcia potraw. Zaś to wydanie książki, jak widzę, jest naprawdę godne szczerej uwagi, choćby właśnie ze względu na rzeczywiste fotografie, czy przepiękną, w twardej oprawie, okładkę. A Twoje smaczne wypieki, zadziałały na mnie w sposób błyskawiczny. W jednym momencie poczułam burczenie w brzuchu:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zaglądam na blog autorki i jem oczami. Piękne zdjęcia i świetne przepisy. Pomimo, że wszystkie przepisy są z bloga to i tak chętnie bym sobie zakupiła tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam książkę,ale tą pierwszą i też jestem zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  6. bloga znam i czasem tam zaglądam ale w domu niestety oprócz mnie tylko młodsza córka ;ubi ciasta a mąż i starsza unikają. a książka rewelacyjna


    zapraszam do mnie na akcje Podaj dalej czyli książka w podróży
    http://ksiazeczkinaszejtrojeczki.blogspot.com/2014/08/odblask-podaj-dalej-czyli-ksiazka-w.html

    OdpowiedzUsuń
  7. O mniam! Ależ się u Ciebie zrobiło pysznie :D w gotowaniu i pieczeniu nie do końca się odnajduję, ale jakbyś zapraszała na ciacho, to chętnie wpadłabym z wizytą :D

    OdpowiedzUsuń
  8. marzy mi się ta książka <3 wcześniej czy później ją zakupię!

    OdpowiedzUsuń
  9. aż się głodna zrobiłam. Chyba kupię tę książkę mamie na urodziny. Ja książek kucharskich nie posiadam. Mama ma ich całą masę, ale takiej jeszcze nie :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad