Autor: Jennifer L. Scott
Tytuł: Lekcje Madame Chic
Tłumaczenie: Anna Sak, Agnieszka Sobolewska
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2013
Oprawa: miękka
O Lekcjach Madame Chic słyszeli już prawie
wszyscy. Książka Jennifer L. Scott szybko zdobyła uznanie i jak grzyby po
deszczu pojawiają się jej pseudo naśladownicze poradniki, które jednak nie
dorastają do pięt pierwowzorowi. Byłam
bardzo sceptycznie nastawiona do tej lektury. Pomyślałam sobie, że chyba nie
może mieć do powiedzenia nic ciekawego Amerykanka, która pomieszkała trochę w
Paryżu i już puszy się wielkimi radami jak to stać się ikoną stylu? Książka jednak zaczęła zdobywać bardzo dobre
opinie czytelników i to mnie ostatecznie przekonało do sięgnięcia po nią. Poza
tym od dłuższego czasu noszę się zamiarem zrobienia generalnych porządków w
mieszkaniu i szukam dobrych sposobów na to, aby porządki nie okazały się tylko
powierzchownym upychaniem niepotrzebnych gratów.
I teraz słuchajcie!
Nie polubiłam specjalnie samej autorki, natomiast Madame Chic i Madame
Bohemienne okazały się być nietuzinkowymi paryżankami, które zainspirowały mnie
swoim sposobem na życie...
Jennifer L. Scott
pojechała do Paryża na studencką wymianę i trafiła do rodziny nazwanej na
potrzeby książki „Chic”. To tam jej dotychczas beztroskie życie przewróciły do
góry nogami te dwie urocze francuski. To
tam poznała zasady dobrego stylu we wszystkich dziedzinach życia, które dla
rodziny Chic były czymś zupełnie naturalnym. W tym domu hołduje się bowiem
starym, dobrym tradycjom, które w dzisiejszym świecie prawie zupełnie zanikły.
To tam Jennifer jada codziennie trzydaniowy posiłek przygotowywany przez panią
Chic ze świeżych produktów bądź też z tego, co zostało z poprzedniego dnia (nic
nie może się zmarnować i wyobraźcie sobie, że tej zasady przestrzega rodzina,
która nie musi liczyć się z każdym groszem). W Paryżu – mieście mody Jannifer
poznaje zasadę 10-elementowej szafy, w której znajdują się dobre jakościowo
ubrania, umiejętnie łączone w zestawy i tworzące ten niepowtarzalny szyk.
Lekcje
Madame Chic to świetna opowieść o Francuzach od
kuchni. Jennifer jest bowiem doskonałą obserwatorką, która w dodatku potrafi z
nich czerpać wiele i przekuć na własne życie. Mieszkając pod jednym dachem z
taką rodziną mogła się wiele nauczyć i skrzętnie skorzystała z tej okazji. Jak przygotować szybko pyszny i elegancki
posiłek nie marnując tego, co już jest w lodówce, jak dbać o porządek w całym
domu, jaj za pomocą 10 elementowej garderoby stworzyć niebanalne zestawy
ubraniowe na każdy dzień, jak zadbać o sylwetkę i kondycję nie mając czasu na
siłownię czy fitness, jak się malować, aby wyglądać na zadbaną i świeżą. Przede
wszystkim przypadły mi do gustu rozdziały, w których jest mowa o celebrowaniu
codziennych posiłków i dbania o rozwój duchowy i intelektualny ( w rodzinie
Chic zawsze po kolacji słucha się muzyki klasycznej, a domownicy nie schodzą do
posiłku w powyciąganych dresach). I teraz najlepsze! W tym domu telewizor nie
stoi na honorowym miejscu i ogląda się go niezwykle rzadko. Nikt z rodziny czy
zaproszonych gości nie odczuwa takiej potrzeby. Salon jest tak urządzony, aby
sprzyjał rozmowom, a nie drzemaniu w fotelu. W tę opowieść autorka umiejętnie
wplotła garść prostych (naprawdę!) porad, które można z powodzeniem stosować w
swoim domu. Oczywiście nie dla wszystkich wskazówki okażą się pomocne. Nie każdy
da się przekonać do wyrzucenie większości swoich ubrać (ja się dałam i jestem
zadowolona) czy zasiadania do kolacji pod krawatem. Ja powinnam chyba piać
peany na cześć Madame Chic, dzięki której po raz pierwszy w życiu zrobiłam
czystki w swojej garderobie. Idąc za radą autorki najpierw pochowałam do wora
te rzeczy, w których od dawna nie chodziłam, ale leżały i czekały na lepsze
czasy (które tak naprawdę nigdy nie nadejdą). W rezultacie mam znowu miejsce w
garderobie, a braku tamtych rzeczy w ogóle nie odczuwam. Wypisałam sobie w
notesie mnóstwo cytatów i rad, z których skrzętnie korzystam. Są bardzo proste
do zastosowania w codziennym życiu, a dają naprawdę spektakularne efekty.
Polecam!
Zaczerpnięte dla siebie z „Lekcji Madame Chic”
-Wchodź po
schodach – choćby dziesięć razy dziennie.
- Jeśli to
możliwe rób zakupy na pieszo. Korzystaj z usług lokalnych sklepików. Zyska na
tym twoja sylwetka, poznasz przy tym okolicę i ciekawych ludzi
-Choć na
spacery po okolicy! Wbrew pozorom często nie znamy najbliższego otoczenia w swoim
miejscu zamieszkania (Warto! Czasem trafisz na perełkę architektoniczną, fajny
plac zabaw, dobrą piekarnię czy poznasz kogoś nowego)
- BIEN DANS SA
PEU! – CZUJ SIĘ DOBRZE W SWOJEJ SKÓRZE!
- Pij dużo
wody. Przed zaśnięciem i zaraz po przebudzeniu wypijaj ciepłą wodę z cytryną
(naprawdę czyni cuda!)
- Zadbaj o
swoją skórę. Nie wymawiaj się tym, że nie stać cię na kosmetyczkę. Wystarczy
parówka z aromatycznym olejkiem czy ziołami, peeling, maseczka i krem nawilżający
- zrób domową
wodę różaną i spryskuj nią mieszkanie
- czerp siłę z
bycia sobą. Uśmiechaj się, wyrażaj siebie, żyj z pasją i ignoruj ludzi
nieżyczliwych
-zasada 10 elementowej garderoby – DLA MNIE REWELACJA!
Czekam z
niecierpliwością na lekturę kolejnej książki Jennifer L. Scott, tym razem
poświęconej domowi (W domu Madame Chic) i liczę ponownie na wiele inspiracji. A
wy korzystacie z rad Madame Chic? Stosujecie w waszych domach?
Być może ciekawa, choć nie do końca moje klimaty. Zobaczymy., może przeczytam.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Kylie, ja również tak myślałam na początku, ale już sam fakt, że zebrałam się w sobie i oczyściłam garderobę z zalegających od lat ubrać jest dla mnie sukcesem tej książki:)
UsuńWiesz tak a propos - stoję na przystanku i mam za 20 minut autobus, i zamiast wyciągnąć mądrofona - myślę. I tak sobie pomyślałam, że codziennie trzeba depilować brwi, nogi, pachy, zmywać/robić makijaż, wklepywać maseczki, kremy, robić kuracje, sracje, wiesz, taki niekończąca się praca na ugorze. Życie kobiety to udręka. A mój mąż raz na trzy, cztery dni się ogoli i tyle. Nosz.
OdpowiedzUsuńAle trzeba. Bez gadania. I na targ po warzywa, i zamiast rzucić się na kanapkę z serem roztopionym w mikrofalówce staram się gotować zdrowo i ładnie. I tak doszłam do wniosku, że chyba nie mogłabym tak sie poddać i zjadac byle czego i wygladać byle jak.
Agata, to jest po prostu niesprawiedliwe! A najgorsze jest to, że faceci nie dbają, a i tak wyglądają lepiej hihihihi. Taki nasz los. Trzeba jednak bez dwóch zdań, ale ja staram się ostatnio tak bardziej naturalnie. Celuję w ziołowe kuracje i kosmetyki. Zobaczymy jakie będą efekty.
UsuńPolecam kosmetyki mineralne i te, domowej roboty.
UsuńAgata, mam w związku z nimi kilka pytań i napisałam do ciebie na priv :) Pozdrawiam
UsuńMam od dawna ochotę na tę książkę i chyba się skuszę. Garderoby nie mam obszernej, ale od zawsze staram się kupować klasyki. Ubrania, które z dużym powodzeniem mogę łączyć. ;) Co do picia wody, ostatnio odkryłam, że wypicie szklanki niegazowanej wody przed zaśnięciem fajnie ochładza nasz organizm, uspokaja i budzę się bardziej wyspana, łatwiej mi się wstaje. ;)
OdpowiedzUsuńAneta, to prawda. Niby zwykła woda, a czyni cuda. Ja kiedyś już próbowałam pić regularnie rano i wieczorem, ale oczywiście po pewnym czasie zapominałam. Teraz twardo się trzymam, bo widzę efekty. Jeśli chodzi o dbanie o cerę to właśnie podchodziłam do tego tak jak opisuje autorka. Nie stać mnie żeby biegać ciągle do kosmetyczki to nie robię nic. A w sumie w domu też można zadbać chociaż w pewnym stopniu prawda? Ale garderoba podoba mi się najbardziej. Naprawdę wywaliłam ciuchy, które zalegały tam od lat :)
UsuńMam drugą część, właśnie tę o domu. Z przyjemnością do niej zajrzę, skoro tak chwalisz autorkę :)
OdpowiedzUsuńAgnes, to ja liczę na kilka słów o drugiej części:)
UsuńCiekawa pozycja, poszukam i zobaczę jak te rady sprawdzą się u mnie.
OdpowiedzUsuńJa już liczę na zmiany w moim domu po lekturze drugiej części:)
Usuń