29 września 2015

Okularki - Ewa Madeyska


 Autor: Ewa Madeyska
Tytuł: Okularki
Ilustracje: Kasia Matyjaszek
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Seria: małe katastrofy  
Rok wydania: 2015
Oprawa: twarda
Kategoria wiekowa: 3+ 
 
Premiera książeczki „Okularki” miała miejsce dokładnie wtedy, kiedy mój syn zaczął nosić okulary. Ucieszyłam się bardzo, bo chociaż Tymek nie miał wielkich problemów z zaakceptowaniem gustownych patrzałek, to były przecież wakacje, a mnie najbardziej przerażało to, jak dzieci w przedszkolu zareagują na zmianę. Jak każda mama nie chciałam, aby ktoś wyśmiewał się z mojego dziecka.  Nie wiedziałam jak będzie, ale chciałam delikatnie przygotować Tymka na każdą ewentualność i pomóc mu poradzić sobie z problemem. Wspaniale się złożyło, że akurat wtedy Dwie Siostry wypuściły na rynek „Okularki” Ewy Madeyskiej, pierwszą książeczkę z serii Małe katastrofy.






„Małe Katastrofy” to seria dla przedszkolaków o czteroipółletniej Frani. Dziewczynka ma zapracowanych rodziców, dwie siostry (starszą i młodszą), ukochanego pluszowego konika Rysia – i codzienne kłopoty, z którymi mierzy się na swój dziecięcy sposób. Kolejne tomy serii to odrębne historie, w których – poza sympatyczną bohaterką – odnajdziecie ten sam lapidarny język, ciepłe poczucie humoru i celne puenty.

Czteroletnia Frania od razu przypadła Tymkowi do gustu. Po pierwsze ma na imię prawie tak samo, jak jeden z jego najlepszych kolegów Franek. Po drugie też zawsze ociąga się z pójściem do przedszkola, bo musi posprzątać w stajni pod łóżkiem. Tymek ma wprawdzie pod łóżkiem stajnię z końmi mechanicznymi, ale kto by się tam czepiał szczegółów.  No i po trzecie wreszcie, Frania również musi nosić okularki. Czy to niewystarczający powód, aby została najlepszą książkową koleżanką? Dla Tymka to było oczywiste.






Jakież więc było jego oburzenie, kiedy okazała się, że jakiś Wiktor z przedszkola śmie się wyśmiewać z Frani i nazywać ją okularnicą-ośmiornicą! Biedna Frania każdego dnia przedłużała do maksimum wyjście do przedszkola i robiła wszystko, aby okularki zostały w domu, a najlepiej żeby zniknęły na zawsze. Problem tylko w tym, że bez nich nic nie widziała. Nawet obrazków i tego, co je. Mimo wszystko strach przed śmiechem Wiktora był silniejszy i Frania nie chciała słuchać w tej kwestii ani rodziców, ani starszej siostry. Do czasu, kiedy tato Frani zgubił swoje okulary…

W domu szał. Co zresztą obserwującej z pięterka Frani wydało się bardzo komiczne. Rodzice na czworakach, tak jak najmłodsza siostra Mania, przemierzają dom wzdłuż i w szerz. Ten chaos świetnie zresztą oddają oryginalne ilustracje Kasi Matyjaszek. Tato lamentuje, że bez okularów nie jest sobą, że stracił swoją osobowość. Oso… co? Mania nie rozumie tego słowa, ale wydaje jej się bardzo ważne, dlatego przyłącza się do poszukiwań. Znajduje okulary taty, a przy okazji świetny sposób na Wiktora! Te ostatnie momenty w książeczce są dla Tymka najlepsze. Wiadomo dlaczego. Jego kumpela poradziła sobie świetnie z Wiktorem. Nie wstydzi się już nosić okularów, bo one sprawiają, że ma swoją „osobistość”. A co najważniejsze, widzi wszystko! Nawet to, co Wiktor zjada na śniadanie. Czyż to nie fajne?





Nie wiem na ile w naszym przypadku podziałał tekst Ewy Madejskiej, bo też nie mieliśmy na szczęście problemów z akceptacją dzieci w przedszkolu. Natomiast książeczka na pewno dała Tymkowi większą pewność siebie i przeświadczenie, że okulary są po prostu fajne. Nie dość, że dodają nam indywidualizmu to jeszcze pozwalają dostrzec to, czego nie widać gołym okiem.
Seria Małe katastrofy to kolejny trafiony w dziesiątkę pomysł Dwóch Sióstr. Mając w domu wrażliwego pięciolatka, doskonale wiem, że te małe katastrofy potrafią być naprawdę katastrofalne w skutkach, jeśli się ich w mądry i przemyślany sposób nie pomoże dziecku przezwyciężyć. To, co nam wydaje się błahe, dla dziecka może stanowić problem, z którym samo sobie nie poradzi. Dużo więc zależy od rodziców, opiekunów, pań przedszkolanek. A takie książeczki stanowią dla nich doskonałą pomoc
.
Mądry, prosty, ale trafiający w sedno tekst, napisany z humorem, bez zbędnego moralizowania i zadęcia. Ilustracje na pierwszy rzut oka przypominają te, którymi przedszkolaki obdarzają nas każdego dnia. Jednocześnie oddają dokładnie to, o czym mówi autorka. Jest rozmazanie świetnie imitujące obraz widziany oczami, które powinny, a nie noszą okularów, są uczucia widoczne na twarzach bohaterów, a wszystko to nakreślone z prostotą i wdziękiem. Czekamy z niecierpliwością na kolejne katastrofy Frani.
Za książeczkę serdecznie dziękujemy księgarni Bonito.pl

bonito.pl/?utm_source=blog&utm_medium=banner&utm_campaign=julia_orzech

6 komentarzy:

  1. Aż serce rośnie, gdy się ogląda Twojego młodego pożeracza książek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, kiedy widzę go z książką moja radość nie zna granic :)

      Usuń
  2. Świetnie że powstają takie książeczki :) super ma okularki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Melu, dziękuję w imieniu Tymka:) Tak, takie bajki pomagajki to naprawdę pomocna rzecz:)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. My również :) to takie dwa w jednym. Nie dość, że opowiadają fajną historię, to jeszcze świetnie pomagają uporać się z małymi (wielkimi) problemami :) Pozdrawiamy

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad