16 września 2015

Rok w mieście - Katarzyna Bogucka


Autor: Katarzyna Bogucka
Tytuł: Rok w mieście
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 28
Oprawa: twarda

Picture booki to takie fajne książki, które rosną razem z dzieckiem. Na początku maluch fascynuje się całą gamą kolorów i kształtów. Nie jest przy tym w stanie raczej zniszczyć takiej książki, bo zazwyczaj są to grube kartonówki. Przedszkolak może już w pełni korzystać z walorów picture booka i mieć z tego niezłą frajdę. Wielu rodziców sceptycznie podchodzi do tego typu publikacji poddając w wątpliwość wartości książki, która nie ma treści. A więc proszę państwa treść jest! W obrazach i w dziecięcej wyobraźni. Wiecie co się może przytrafić przez dwanaście miesięcy blisko siedemdziesięciu bohaterom? Nie? To bierzcie w łapki Rok w mieście i przekonajcie się sami.



Rok w mieście to dwanaście rozkładówek tętniącego życiem miasta. Ale zanim przekroczycie jego bramy musicie poznać mieszkańców. Katarzyna Bogucka każdemu z nich poświęciła dosłownie kilka słów, ale tak trafnie dobranych, że nawet mały czytelnik nie znudzi się podczas tych prezentacji.  A bohaterowie tej książki to nie żadne bajkowe postaci. To zwykli ludzie z krwi i kości, których autorka ujęła w bardzo współczesne ramy. Mamy więc ulubioną przez Tymka Malinę – dziewczynkę, którą wychowują dziadkowie, bo mama spełnia się zawodowo. Są dziewczyny prowadzące modowego bloga, jest pan burmistrz, kurator sztuki, artysta zajmujący się tworzeniem instalacji artystycznych, jest kominiarz, szewc, emeryci, przyszła mama, która lada dzień trafi na porodówkę, nauczyciel, siostry bliźniaczki i wiele innych postaci. Czy przy takiej różnorodności może być nudno? Absolutnie nie!



Każda strona to niby ten sam obraz miasta, ale jakże zmieniony porami roku i ludźmi, którzy tam przebywają. Zimą dominuje chłodny błękit, biel i fiolet. Od marca krajobraz zaczyna się przejaśniać. Na arenę wchodzą szarości, zielenie, brązy, które wkrótce zamienią się w soczysty pomarańcz i żółć. Zmieniają się też mieszkańcy miasta, których przez dwanaście miesięcy poznajemy doskonale, dzięki subtelnym „podpowiedziom” autorki i naszej osobistej wyobraźni. Nie da się ukryć, że to miasto po prostu tętni życiem. Jest wesoło, romantycznie, czasem strasznie i niebezpiecznie, a bywa też zupełnie normalnie.



Co można zrobić z taką książką? To już właściwie zależy od waszej inwencji. Powiem szczerze, że Rok w mieście przeleżał u nas ostatni miesiąc wakacji. Tymek raz wziął książkę do rąk przejrzał i odłożył. Nie przejmowałam się, bo rzadko kiedy obdarza książki miłością od pierwszego wejrzenia. Najpierw musi się z nimi oswoić, pochodzić wokół nich, by wreszcie pokochać bezgranicznie i potem przez kilka tygodni dzień w dzień gramolić się z nimi do łóżka. Tak też było tym razem. Po powrocie z wakacji, pewnego deszczowego dnia po prostu wziął Rok w mieście i najpierw leżał na dywanie, przeglądając i mamrocząc coś pod nosem, a potem poprosił mnie żeby mu przeczytać coś o tych ludziach. No i zaczęło się. Siedzieliśmy bite dwie godziny i sprawdzaliśmy, co każdy z bohaterów robi w danym miesiącu. Oczywiście pękaliśmy ze śmiechu próbując prześcignąć siebie nawzajem podczas tych poszukiwań.  Na drugi dzień już tworzyliśmy historie. Swoje własne, choć oczywiście inspirowane grafikami Katarzyny Boguckiej. Tymek najbardziej lubi tą o babci Maliny, której spaliła się cukiernia. Moje dziecko za każdym razem dodaje jakieś nowe szczegóły. Raz cukiernię podpala złodziejaszek, innym razem wybuchają zapomniane w piekarniku ciastka. Różne też wybiera zakończenia. Czasem cukiernia zostaje odbudowana szybko i sprawnie, innym razem robotnicy pracują bardzo powoli. I teraz sobie wyobraźcie, że takich historii można przy tej książce wymyślać dziesiątki. Tu pali się cukiernia, tam kobieta rodzi dziecko, w Zoo biegają dzikie zwierzęta, dziadek łowi ryby, a po placu biegają ludzie w przebraniach karnawałowych.



Wyobraźnia dziecka szaleje, a pomysłów na nowe opowieści z dnia na dzień pojawia się coraz więcej. Co najlepsze, że mnogość szczegółów nie pozwala na zbyt szybkie zapamiętanie, gdzie znajdują się konkretne osoby i czym w danym miesiącu się zajmują. W rezultacie minie wiele czasu zanim dziecko się znudzi (jeśli to w ogóle nastąpi). Przykład? Tymek leży na dywanie i wpatruje się usilnie w książkę. Słyszę jak pod nosem mówi: Oj Malina, ty to się zawsze tak schowasz (szuka jej tak od kilku dni i za każdym razem ma niezłą frajdę)



Polecamy Rok w mieście i tym małym i tym dużym, a tych, których zainteresowaliśmy informuję, że już niebawem wydawnictwo Nasza Księgarnia wypuszcza na rynek kolejną książkę obrazkową Rok w lesie, z ilustracjami Emilii Dziubak (Proszę mnie przytulić). My już nie możemy się doczekać.

http://nk.com.pl/rok-w-lesie/2224/ksiazka.html#.VfkTAJft1dg

Jeśli jesteście ciekawi kim jest autorka książki i jak pracowała nad swoim picture bookiem, to zapraszam na filmik [klik]

Za książkę serdecznie dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia


http://nk.com.pl/rok-w-miescie/2170/ksiazka.html#.VfkQg5ft1dg

16 komentarzy:

  1. Jestem zachwycona. Nasz maluch uwielbia książeczkę o misiach, którą ogląda się i "odczytuje" na tych samych zasadach, więc "Rok w mieście" go również zafascynuje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, ja się nawet nie spodziewałam, że taki picture book może tak rozwijać wyobraźnię i uczyć dziecko tworzenia pięknych historii. Tymek dzięki takim książkom otworzył się na opowiadanie (do tej pory bardzo skąpił słów w tej kwestii)

      Usuń
  2. Aaaa, do licha! Przypomniało mi się, ze mam to i zapomniałam zrecenzowac. Mea culpa. A ksiazka urocza, Elwira jednak nie potrafi sie na tym skupić. Musi do tego widocznie dorosnąć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihihihii też tak czasem mam. Wiesz co, a może spróbujcie tak jak my wyszukiwać po jednej postaci, tak żeby Elwira nie ogarniała całego chaosu tylko skupiła się na pojedynczych osobach. Tymek właśnie w ten sposób załapał. Zaczęło się od Maliny i jej piesków (cwaniaczek wyszukiwał na początku tej dziewczynki właśnie po psach), a teraz codziennie wybiera sobie inną postać i szuka jej na każdej stronie. A jakie potem bajki o nich opowiada to boki zrywać:)

      Usuń
  3. Mamy w domu tę książkę i jest naprawdę świetna :D Moja córka uwielbia ją przeglądać i wymyślać historyjki, które przydarzają się mieszkańcom miasteczka :D
    A co do zapowiedzi - czekam niecierpliwie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia, my również już przebieramy nogami, bo Tymek uwielbia leśne stworzenia i myślę, że będzie jeszcze lepsza zabawa niż przy mieście.

      Usuń
  4. Ta książeczka byłaby idealna dla małej mnie. Uwielbiałam na podstawie obrazków wymyślać własne historie. Do tej pory, np. podczas podróży, zdarza mi się wymyślać historie o ludziach, których mijam. Takie tam ćwiczenie wyobraźni. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, to śmiem twierdzić, że ta książka może być idealna dla ciebie dużej :) Wiesz dlaczego? Bo sama teraz nie robię nic innego, jak szukam tych wszystkich postaci i wyobrażam sobie ich życie :)

      Usuń
  5. Nie wiedziałam, że istnieje taka książka! Bardzo ciekawy pomysł i dzieciom pewnie się spodoba. :) Nie trzeba zbyt dużo czytać, a wystarczy oglądać i dopowiadać sobie resztę. Ekstra. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneta, kiedyś wydawało mi się, że picture booki są tylko dla maluchów. Ależ się myliłam! Te książki rosną z dzieckiem i fenomenalnie rozwijają wyobraźnię. Uwielbiamy:)

      Usuń
  6. Bardzo ciekawa ksiazka. Musze ja zdobyc dla mojej dwulatki. Jeszcze za bardzo nie mowi i nie ma tez cierpliwosci do sluchania historyjek, ale lubi jak jej opowiadam co jest na obrazku. Tak ze cos dla nas;)p.s. mam nadzieje ze wkrotce zakocha sie w ksiazkach tak jak mamusia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguska, może twoją dwulatkę zainteresuje właśnie ta mnogość obrazów, a z czasem też krótkie historyjki. U nas tak to wyglądało. Na początku tylko oglądanie. Po jakimś czasie Tymek zaczął rozpoznawać te same osoby, obiekty w różnych miejscach książki.
      Pozdrawiam ciepło i trzymam kciuki za to żeby córeczka wdała się w mamusię :)

      Usuń
  7. Rewelacyjna, co prawda moja córka jest już za duża, ale synek chętnie będzie szukał i oglądał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Melu, ja byłam przekonana, że ty masz tylko córkę. Ale numer:)

      Usuń
  8. Ta książka jest chyba inspirowana popularną serią Otto, np. Otto w mieście, który za granicą zdobył sporo fanów. Niesamowite, jak wyobraźnia dziecka potrafi pracować na grafice! Dorosłemu by w życiu nie przyszło to do głowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna, nie znamy w ogóle Otta. Dopiero teraz zajrzałam do sieci i rzeczywiście coś w tym jest. Wyobraź sobie, że ja na początku nie wierzyłam w te picture booki. Wydawało mi się, że Tymka to nie zainteresuje, bo brak w nich tekstu. Ale bardzo się myliłam. To jest niesamowite jak dziecko potrafi sobie wszystko wyobrazić:)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad