6 grudnia 2015

O Mikołaju, który zgubił prezenty i inne dzisiejsze kwiatki


Autor: Danuta Parlak
Tytuł: O Mikołaju, który zgubił prezenty
Ilustracje: Joanna Bartosik
Wydawnictwo: Widnokrąg
Rod wydania: 2015
Liczba stron: 54
Kategoria wiekowa: 5+


I jak? Przyszedł do was? Widzieliście, czy jak zwykle zrobił to, kiedy smacznie spaliście? Nasz długo musiał czekać, bo T. jak zwykle był tak przejęty, że nie mógł zasnąć. Wykonałam trzy próby wypicia mleka i podkradnięcia ciasteczek, a potem podłożenia paczki. Ufff w końcu się udało, ale skubany miał czujne spanie:) Potem spokojnie można się było położyć, by bladym świtem być gotowym na wrzaski, piski i skakanie po łóżku. Pełne napięcia minuty, kiedy T. rozszarpywał papiery i wreszcie upragnione: Marzyłem o tym!! Niby nic takiego, bo przecież takie dziecko marzy z szybkością torpedy, co minutę o czymś innym, ale jednak każdego roku te podskoki, szaleństwo i radość, widoczna na coraz poważniejszej buzi wzruszają i to bardzo.


Zjadł dwa ciasteczka, bo widziałem, że dwa jeszcze zostały i trochę mleczka



Z prezentami na Mikołaja raczej nie szalejemy, ale zawsze staramy się mieć na względzie te jego małe dziecięce marzenia. Obowiązkowo muszą znaleźć się w nich książki, bez których nie wyobrażam sobie podarunków.  Tym razem było ich kilka, a jedna z nich całkiem na czasie. Już leży przeczytana, polubiona i zaakceptowana. O Mikołaju, który zgubił prezenty. Opowiem wam o niej trochę, bo idealnie nadaje się również na prezent pod choinkę.



Wyobrażacie sobie, że na kilka dni przed mikołajkami dowiadujecie się, że Mikołaj zgubił prezenty? Zrzedły wam miny co? A to wcale nie koniec świata, jak się okazuje. W książeczce Danuty Parlak (to nasze pierwsze spotkanie z autorką) biedny Mikołaj siedział dniami i nocami rozszyfrowując dziecięce bazgroły, aby każdy mógł dostać wymarzony prezent, a potem, nie wiadomo jak i gdzie zgubił wszystkie podarki. Dzięki gadatliwej sroce straszna wiadomość migiem dociera do innych ptaków, a następnie do dzieci i dorosłych. Na początku wszyscy są zmartwieni:

Jak to? Nie będzie prezentów? – pytał zdumiony Staś.
Nie dostanę piłki… - zmartwił się Michaś (…)
I co teraz?(…)
Jeszcze chwila, jeszcze moment i zaraz pojawią się łzy…

Zanim doszło do pewnej, wydawałoby się, katastrofy, odezwał się Wojtek.
-Ja… - zaczął niepewnie. – Ja… - Przerwał znowu, jakby się rozmyślił albo opuściła go odwaga. – Bo ja… - zaczął na nowo. – Właściwie to ja mam taką piłkę… Wcale się nią nie bawię. Może gdybyś chciał…*

Tym jednym nieśmiałym zdaniem, propozycją oddania piłki, Wojtek uratował sytuację. Już nikt się nie maże i nie smuci. Wszyscy pracują w pocie czoła. Razem i zgodnie. Dzieci z dorosłymi i nawet z nastolatkami. Wszyscy chcą pomóc biednemu Mikołajowi.  A co takiego wymyślili? Przeczytajcie sami.



To piękna historia, która uświadamia, że tak naprawdę nie chodzi o same prezenty, ale o dawanie, szukanie ich, czasem samodzielne tworzenie. Liczy się radość dawania. Okazuje się, że prezent nie musi być do końca taki, jak sobie wymarzyliśmy, jeśli wiemy, że ktoś chciał nam go podarować, zrobił to z miłości, sympatii.

Oczywiście, że prezenty są ważne. Każdy, bez wyjątku lubi być obdarowywany. Tylko postarajmy się, żeby podarunki były rzeczywiście od serca, a nie odhaczonym na liście zakupowej wydatkiem.



T. po lekturze, której zakończenie lekko go zirytowało (nie zdradzę wam dlaczego), zasypiając prawie, postanowił już jutro przygotować prezent dla Mikołaja na przyszły rok. Bo Mikołaj też ma marzenia.  Zapytał, czy mam może jakiś niepotrzebny szalik. Hmm czyżby chciał go ogrzać?
Ciepła i pięknie zilustrowana przez Joannę Bartosik (więcej pięknych grafik tutaj) opowieść skłania do myślenia. Lektura dla dzieci i dorosłych. Na teraz, na już. Na ten szał przedświąteczny. Polecam gorąco.

*E. Parlak, O Mikołaju, który zgubił prezenty, Wodnokrąg, Piaseczno 2015.


http://www.wydawnictwo-widnokrag.pl/books.php?body=article&name=o-mikolaju-ktory-zgubil-prezenty&lang=pl



A na koniec kwiatek mikołajkowy w wykonaniu T:

A te cukierki, to chyba dla was przyniósł Mikołaj, bo ja ich nie lubię. W przedszkolu je kiedyś nam dali i one mają w środku takie coś, jak żel pod prysznic.


4 komentarze:

  1. Hihi sama z chęcią bym przeczytała :) No i fajna grafika, trafia w moje oko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna, grafiki J. Bartosik są świetne. Tymkowi od razu wpadły w oko:) Więcej ich na stronie ilustratorki:
      http://joannabartosik.pl/tagged/ilustracje

      Usuń
  2. Chętnie zapoznałabym się bliżej z tą Mikołajową historią. Buziaki dla T.! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy:) Sylwia, niedługo sama będziesz czytać takie historie hihih

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad