8 kwietnia 2016

Pina, zrób coś! - Maciejka Mazan

Autor: Maciejka Mazan
Tytuł: Pina, zrób coś!
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 272

Kiedy przychodzi wiosna zawsze mam ochotę na jakąś lekką, niezobowiązującą lekturę. Szczególnie teraz, kiedy dziwnym trafem za sobą mam szereg biografii i reportaży. Wszystko to kawał dobrej literatury, ale czasem człowiek musi odetchnąć. Nasza Księgarnia wydała właśnie najnowszy tytuł z serii babie lato, którą bardzo lubię, więc nie musiałam daleko szukać. W moje rączki wpadła debiutancka powieść Maciejki Mazan Pina, zrób coś! Autorka debiutowała nią, jeśli chodzi o powieść dla dorosłych, ponieważ na swoim koncie ma już dwie książeczki dla dzieci. Jest cenioną tłumaczką prozy C.S. Lewisa, S. Kinga, G. Davida Robertsa, a także autorką tekstów piosenek musicalowych.  Ja przyznaję, że po praz pierwszy usłyszałam o niej w lutym, przy okazji premiery głośniej książki Shantaram.

Lubię debiuty, bo zawsze stanową wielką niewiadomą i niespodziankę. Oczywiście, że czasem również niosą wielkie rozczarowania, ale tak się może stać też w przypadku autora o ugruntowanej pozycji.  Ten jedyny w swoim rodzaju dreszczyk emocji odczuwam tylko w przypadku debiutu.  Książka Maciejki Mazan bardzo szybko sprawiła, że ten dreszczyk zamienił się w niekontrolowane wybuchy śmiechu i czystą radochę. Naprawdę. Jeśli miałabym wam opisać fabułę tej książki, to większość z was stwierdziłaby, że to nic nadzwyczajnego, bo takich historii było już wiele. I ja się z tym zgodzę. Grupka przyjaciół dowiaduje się o poważnej chorobie kogoś im bliskiego i postanawia ze wszystkich sił zawalczyć. Znacie? Pewnie, że tak. Ale gwarantuję wam, że takiego poczucia humoru nie znacie na pewno.  I to pierwszy poważny argument, aby sięgnąć po tę książkę. I uwierzcie mi, mam ich jeszcze kilka…

Pina, która jest narratorką powieści i prowodyrem zaistniałych w czasie późniejszym sytuacji, Waltrauta (tak, nie przejęzyczyłam się), Weronika, Adrian, Helena, Monia I Jacuś to grupka przyjaciół, aktorów-amatorów, którzy pewnego pięknego dnia postanowili, że zrobią sobie teatr. No może nie sobie, a dla siebie. Są przecież stworzeni do publicznych występów.  A że do tej pory ta publiczność składała się głównie z przedszkolaków, to taki drobny szczegół. Zresztą wiadomo nie od dziś, że dzieci to najtrudniejsza widownia.  Ich trupa, to prawdziwa mozaika charakterów. Czasami aż wrze, ale tym lepiej.  Bo młodym narwańcom przyjdzie sprostać nie lada zadaniu. Ktoś bliski potrzebuje dużoooo pieniędzy na operację i nie ma siły! Trzeba te pieniążki zdobyć. A jak? To się wymyśli po drodze.

Sposobów szuka głównie Pina, a po każdym jej pomyśle cała reszta umila sobie czas grając w „co zrobimy Pinie, jak to wszystko się skończy?” Nie ma się zresztą co dziwić, bo dziewczynie nie brakuje wyobraźni i determinacji w dążeniu do celu.  Nie zdradzę wam wszystkich szczegółów, ale będziecie mieli okazję uczestniczyć w imprezie na zamku Barbie z disco polo w tle, zajrzeć od kuchni do programu typu talent show, pośpiewać na stypie i pobyć za kulisami konkursu teatralnego.  Po drodze czeka was jeszcze szereg problemów komunikacyjnych i innych zawirowań.  Niektóre są wręcz absurdalne i tak komiczne, że do dziś nie mogę przejść bez uśmiechu patrząc na książkę.

Ogromnym plusem powieści są bardzo wyraziste postaci. Szczególnie spodobała mi się Walka, silna dziewczyna, zdecydowana zrobić wszystko, aby nie pójść drogą rodziców. Genialnie posługuje się w sytuacjach stresowych gwarą śląską, czym rozczula i rozśmiesza jednocześnie wszystkich dookoła.  Wszyscy bohaterowie w tej książce są jacyś. Nawet, jeśli występują tylko epizodycznie, to łatwo coś charakterystycznego o nich powiedzieć.  Muszę przyznać, że największy ubaw miałam przy mężczyznach. Jacusiu i dwóch Adrianach. Ale o tym to sami przeczytajcie :)

Ach! Zapomniałabym o jednej z najważniejszych dam tej powieści! Trafia na jej strony dosyć późno, ale pozostawia po sobie mocny ślad. Mowa oczywiście o tajemniczej kotce, która upatrzyła sobie Pinę i bez pardonu rozpanoszyła się w jej życiu. Czy taka diablica to już w dość zagmatwanym życiu przyjaciół nie za wiele? Hihihihihi zobaczymy.
Polecam. Na roześmiany dzień:)

Za książkę dziękuję pięknie wydawnictwu Nasza Księgarnia

http://nk.com.pl/pina-zrob-cos/2282/ksiazka.html#.Vwdwx3rt1dg



2 komentarze:

  1. Też czasem czytam takie lekkie powieści, jako odskocznię od codzienności. I muszę przyznać, że całkiem przyjemne to chwile. "Chłopaka z lasu" dla młodzieży pochłonęłam w dwa wieczory. Młodzież ma naprawdę spory wybór w doborze lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Ten "Chłopak z lasu" mnie strasznie ciekawi. A wiesz, że ja w ogóle uwielbiam czytać powieści dla młodzieży? Raczej gustuję w tych starszych, ale wiele nowości potrafi mnie pozytywnie zaskoczyć. Ostatnio przeczytałam "Dotyk Motyla" Ewy Przybylskiej. Bardzo dobra literatura:)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad