Tekst: Michał Rusinek
Ilustracje: Daniel de Latour
Wydawnictwo: Zwierciadło
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 224
Oprawa: twarda
Strach ma, być może wielkie oczy, ale nie dla nas. Trzymamy w rękach Księgę potworów i śmiejemy mu się prosto w twarz. Piszę śmiejemy, bo tym razem dzielimy się z T. lekturą po połowie. Ja rozsmakowuję się w językowych igraszkach Michała Rusinka, a Tymek oswaja potwory. A żeby tego jeszcze było mało studiujemy ilustracje Daniela de Latoura, dobrze nam znanego ze Świerszczyka, serii Egmontu Czytam sobie czy książki Co czytali sobie, kiedy byli mali?
Cóż to za książeczka? Ano prawdziwy, wierszowany bestiariusz, w którym aż roi się od baśniowych, mitycznych i legendarnych potworów. Gnomy? Są. Kikimory? Obecne. Harpie? Na posterunku. Walkirie, Trytony i inne Krakeny również. A na dokładkę całkiem nowoczesne Rusinki i Delatury zaplątały się w kartach tej księgi. Wszystkie próbują być straszne i przerażające, ale niestety, a może raczej stety Michał Rusinek i Daniel de Latoura oswoili je na dobre.
I my też oswajamy. Najlepiej robić to przed snem. Siadamy sobie na łóżku i czytamy (najlepiej pół książki na raz), oczywiście oglądamy także obrazki próbując zachować powagę. Potem gasimy światło i wybuchamy śmiechem na widok wszystkich stworów, które mają czelność straszyć T.
No, bo jak też może nas przerazić taki na przykład Bazyliszek, któremu:
(…) z buzi mu pachnie nieładnie:Na kogo chuchnie – ten padnie
Wystarczy sobie jeszcze tylko przypomnieć, że wygląda jak mający nierówno pod sufitem kogut i przyjemniaczek ucieka z pokoju Tymka jak niepyszny.
A sami powiedzcie, czy przeraża was taki gnom? Raczej nie, choć ma naturę złom (a poprawnie złą):
GnomMa naturę złom,(a poprawnie: złą).Przez istotę tą(a poprawnie tę)Z przerażenia drżę,Bo choć mała jest,Umie kopnąć fest!
Jeszcze ze dwa razy przeczytamy Księgę potworów i będziemy cytować pana Rusinka z pamięci. Ależ on się bawi naszym językiem! Celne, ironiczne anegdotki o baśniowych stworach, pełne gierek słownych, wtrąceń z mowy potocznej, funkcjonującej w sieci, zapożyczeń! Po prostu mnie zachwycają. Tymka też. Trochę mnie to dziwi, bo na przykład Wierszyki rodzinne do niego nie przemówiły. Nie wiem, czy za wcześnie mu jej podsunęłam, czy po prostu w tym przypadku zadziałała „potworna” tematyka. Dużą rolę na pewno odgrywają świetnie współgrające z wierszykami ilustracje Daniela de Latoura, które z pewnością działają na wyobraźnię. Niby to wszystko straszne, a jednocześnie takie rozkoszne, że człowiekowi aż żal czasem tych stworzeń. Tu wyłupiaste oczy, tam krzywe nogi, czy włosy bujnie wyłażące spod koszulki. Obrazy raz wyskakują znienacka, a czasem ciągną się i wiją przez kilka stron. Są tak duże i wyraziste, że inny tekst być może by przyćmiły. W przypadku wierszy M. Rusinka nie ma takiej możliwości. Tu wszystko współgra ze sobą doskonale, choć szaleństwem niejednokrotnie bym to nazwała. A żeby młody czytelnik miał jednak jakiś punkt odniesienia, Magdalena Chorębała i Karolina Przybysławska napisały objaśnienia do alfabetycznego spisu stworów, który znajdziecie na końcu książki. Tam jest już zupełnie poważnie, choć dzięki odwołaniom do literatury, filmów i gier również bardzo interesująco.
Księga potworów z jednej strony edukuje, wyjaśnia, pozwala zapoznać młodego czytelnika z postaciami baśniowymi, mitycznymi i legendarnymi, z którymi spotka się obcując z kulturą. Z drugiej strony, dzięki smaczkom językowym i gierkom słownym, jakie M. Rusinek prowadzi z czytelnikiem, a także fantastycznym ilustracjom Daniela de Latoura, w których przeważa dobry humor, sczypta ironii i dystansu do świata, dziecko (a może nie tylko) oswaja potwory, które wyłażą w nocy spod łóżka.
Dla książek Michała Rusinka zawsze znajdzie się miejsce w naszej biblioteczce, bardzo cenię sobie tego autora za erudycję i piękne opowieści. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa do tej pory sama je dla siebie kupowałam, bo Tymek jakoś nie bardzo chciał czytać. Potwory uwielbia i liczę, że już tak pozostanie :)
UsuńMamy ją w domu! Córce bardzo się podoba, śmiała sie cały czas czytając ją a nam się gęby uśmiechały obserwując ją podczas czytania :)
OdpowiedzUsuńTo musi być fajne tak obserwować czytające i mające z tego frajdę dziecko. Tymek sam czyta jedynie krótkie teksty i sprawia mu to jeszcze trochę trudu, ale i tak fajnie się czuję jak go obserwuję :)
Usuń... muszę ją sprawić swojej A. :-) ...
OdpowiedzUsuńMonika, polecam :)
UsuńWarto oswajać lęki. Mam nadzieję, że żadne potwory nas nie dopadną, ale na wszelki wypadek zaopatrzę syna w tę książkę. :D
OdpowiedzUsuńSylwia, tego wam życzę, ale książka i tak się przyda, bo to takie stwory z naszej bogatej kultury :)
Usuń