GAŁGANKOWY SKARB to ukochana książeczka z dzieciństwa wielu
pokoleń. Takie zdanie przeczytałam na kilku stronach internetowych. Przyznaję
się bez bicia, że nie przypominam sobie, abym czytała ją w dzieciństwie. Moja pamięć jednak często mnie zawodzi,
dlatego wolę myśleć, że po prostu czytałam, ale zapomniałam. Teraz za to
odkrywam tę książeczkę wraz z moim synem
i robię to z niekłamaną radością. To świetna rymowana historyjka o poszukiwaniu
zagubionej szmacianej lalki. Błahe? NIE!
Wiedzą doskonale ci, którzy mają dzieci i przeżyli już poszukiwania ukochanej
przytulanki. Dla dziecka to naprawdę duży problem. Mój syn ma dwa ukochane
futrzaki: Misia Edzia i Szczurka Adinka:) Oj często gdzieś giną, na szczęście
zawsze się odnajdują. Przytulaski te,
nie wyglądają już atrakcyjnie. Są
wyliniałe, obgryzione i wypłowiałe od częstego prania, ale tak kochane, że nie
wiem co by było, gdyby zginęły już na zawsze.
Dlatego właśnie mój dwuletni synek
bardzo przejął się, kiedy mu przeczytałam Gałgankowy skarb. Dziewczynka chlipiąca za swoją ukochaną
szmacianką to było dla niego coś. Oczywiście kiedy zaczęłam czytać o
poszukiwaniach, w których brała udział cała rodzina (mama, tata, babcia, dziadek,
brat, ciocia, wujek, stróż i pies, jego buzia już nie przestawała się śmiać:)
No bo jak tu się nie śmiać z tak zabawnej rymowanki. Aby pocieszyć dziewczynkę, cała rodzina
przynosi jej prezenty:
-Nie płacz, Kasiu, nie płacz i uśmiechnijże się. Za twego Murzynka
każdy coś ci niesie:
Babcia placuszek, dziadek babeczkę, tato kwiatuszek i koneweczkę, mama
dwie lale, wujek wazonik, ciocia korale, sąsiad balonik, listonosz paczkę,
fotograf fotkę, ogrodnik taczkę, komisarz szczotkę, gosposia prosię, brat misia
z pluszu, a pies nic, bo się gdzieś zawieruszył.
Nie wiem, czy mi
uwierzycie, bo ja też jestem pod wielkim wrażeniem, ale mój dwuletni synek zna
już na pamięć prawie całą książeczkę i co najśmieszniejsze powtarza sobie
wyrwane wersy podczas różnych zajęć.
Podobają mu się nawet ilustracje (autor), które są bardzo proste, wręcz
komiksowe. Przemawiają do mnie komizmem i prostą kreską, ale nie spodziewałam
się, że przemówią także do tak małego dziecka. A jednak!
Na stronie wydawnictwa Babaryba i Qulturka.pl przeczytałam bardzo ciekawą wypowiedź córki Zbigniewa
Lengrena, dla której to specjalnie autor napisał tę rymowankę… aby przestała go
nagabywać o czytanie książek. Podobno pan Lengren pomyślał, że kiedy córka
nauczy się prostej rymowanki, przestanie go nękać. Jeśli chcecie przeczytać
więcej zajrzyjcie na stronę wydawnictwa.
Pozostaje mi tylko
gorąco polecić Wam tę książeczkę, którą Wydawnictwo Babaryba tak pieczołowicie przygotowało i zdecydowało
się wznowić po ponad trzydziestu latach.
Tytuł: Gałgankowy skarb
Autor: Zbigniew Lengren
Ilustrację: Zbigniew Lengren
Wydawnictwo: Babaryba
Rok wydania: 2010
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu BABARYBA
świetna książeczka :) chyba kupię ją dla mojej córki :)
OdpowiedzUsuńi wiesz co? ja też nie pamiętam, żebym ją czytała w dzieciństwie, a trochę lat już sobie jednak liczę ;] pewnie również czytałam ale zapomniałam :)
Myślę, że jeśli kupisz, nie będziesz żałować:)A skleroza jak wiadomo nie boli:):):):) Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńA mi się w ogóle ten post nie wyświetlił... 0_0
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jak to się stało, ale cały post zniknął. Na szczęście wszystko wcześniej zapisałam:)
UsuńMam nadzieję, że już nie będzie problemów:)
Ale piękne książeczka. Mam kolejny pomysł na prezent dla 3latka Karola:)
OdpowiedzUsuńTeraz jest ok:) Pamiętam tę książkę, miałam egzemplarz w identycznej okładce! Taki ukochany, że niemożliwie wymiętoszony... Aż mi się łezka w oku zakręciła...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
oTAGowałam Cię.
OdpowiedzUsuńszczegóły u mnie :)
Też mamy tę książeczkę, świetna jest :)
OdpowiedzUsuńO! Widzę, że już dopadł Cię wirus TAG, a miałam Cię nim objąć;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńhttp://beata-szczurwantykwariacie.blogspot.com/2012/05/otagowana.html