Długo czekałam na tę powieść.
Moja ciekawość została jeszcze bardziej podsycona słowami pisarki, z którą
miałam okazję porozmawiać przez chwilkę na spotkaniu autorskim, w moim
rodzinnym mieście. Tam właśnie K. Enerlich zapewniła czytelników, że jej nowa
książka będzie inna niż wszystkie. Słowa dotrzymała.
Studnia
bez dnia, to powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym, którego do tej
pory w książkach tej autorki nie było. Jak zwykle scenariusz do niej napisało
samo życie, które według K. Enerlich daje jej tyle wspaniałych inspiracji, że
grzechem byłoby zamęczać głowę wymyślaniem fikcji. I tak toruńskie rozmowy
autorki z koleżanką ze szkolnej ławy oraz z rzeźbiarzem Tadeuszem Zawiejskim
natchnęły ją do napisania niezwykłej opowieści, jaką niewątpliwie jest Studnia bez dnia.
Książka zaczyna się od
wstrząsającej historii, która może być znana fanom twórczości K. Enerlich, z opowiadania
drukowanego niegdyś w miesięczniku Bluszcz.
Oto Marcelina odbiera telefon od męża. W słuchawce
słychać przytłumione odgłosy kopulującej pary. Odbywająca się następnie krótka
rozmowa między kochankami, nie pozostawia kobiecie żadnych wątpliwością. Mąż ma
romans i chce się z nią rozstać. Namiętny uścisk kochanki przypadkowo musiał
uruchomić klawisz szybkiego połączenia z nią - żoną. Mało? To posłuchajcie
dalej. Marcelina trwająca w jakimś masochistycznym odrętwieniu, nie potrafi
zakończyć połączenia i mimowolnie staje się świadkiem wypadku, w którym ginie
jej mąż, przygnieciony przez dwa tramwaje.
Czy to przypadek? Kara? A może to Annuszka rozlała olej słonecznikowy,
który rozlewa tak każdego dnia w różnych miejscach na ziemi?
Co może czuć kobieta, która w
przeciągu kilkunastu minut dwa razy traci męża? Czy jest w stanie odczuwać
smutek, celebrować żałobę, wybaczyć mężowi i jego kochance?
Marcelina jest silną kobietą,
która stawia czoło losowi i próbuje poskładać swoje życie na nowo. Dopuszcza
Natalię Annę - kochankę męża do wspólnej żałoby i pozwala uczestniczyć w pochówku.
Kobiety połączył przecież wspólny mężczyzna i miłość do niego. Nie ma tu już
miejsca na zazdrość.
Zazdrość
o mężczyznę lub kobietę jest właśnie próżnością. To próba zawładnięcia nimi,
posiadania na zawsze i na własności. To brak szacunku dla odrębności*
Kobieta mimo wielkiej straty
odczuwa podniecenie. Jest pewna, że jej życie wkrótce diametralnie się zmieni.
Sama tylko nie mogła przypuszczać, że nastąpi to tak szybko.
Marcelina przez wzgląd na
wspomnienia, ale i z czysto prozaicznego powodu jakim są topniejące oszczędności,
postanawia zmienić mieszkanie. Znajduje nową pracę na stoisku z pamiątkami,
zaprzyjaźnia się z Anną – toruńską przewodniczką, która jest jednocześnie
mieszkanką tej samej starej, skrzypiącej kamienicy. To od niej Marcelina
dowiaduje się o istnieniu legendy nie legendy o toruńskim kupcu Martinusie Teschnerze.
Miał on rzekomo podarować swojej kochance cenny pierścień z rubinem wydobytym z
Gór Izerskich. O tym co nasza bohaterka odkryła w trzynastowiecznej studni,
mieszczącej się w pracowni swojego chlebodawcy Tadeusza Zawiejskiego i jaki
będzie to miało wpływ na jej dalsze życie, dowiecie się czytając najnowszą
powieść K. Enerlich Studnia bez dnia.
Książka porwie was w magiczny
świat legend szeptanych tu i ówdzie. Oprowadzi po cudownych zakątkach Torunia, okraszonych
pięknymi fotografiami, podaruje wam także garść mądrych myśli, czasem trochę przestraszy.
Innowacje poczynione przez autorkę, nie zamazały jej specyficznego stylu, a
język, tak plastyczny i ciepły, sprawi,
że lektura mimo kilku wątków trzymających w napięciu, pozwoli czytelnikowi odprężyć
się i pogalopować myślami daleko, daleko w głąb studni, które spokojnie drzemią
sobie w kamienicach, biurach, i restauracjach, niespełniające już swoich funkcji, a będące jedynie podziemnym
reliktem, dowodem na istnienie ludzi i światów, nad którymi zgasło już słońce**
Gorąco polecam!
*K. Enerlich, Studnia bez dnia, s. 212,
** K. Enerlich, Studnia bez dnia, s. 139.
Tytuł: Studnia bez dnia
Autor: Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 245
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu MG
Strasznie ciekawi mnie ten wątek legend rodem ze średniowiecza! Myślę, że choć zwykle jestem sceptyczna wobec naszych rodzimych pisarzy, tym razem dam się skusić:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mam nadzieję, że nie poczujesz się zawiedziona. Ja jestem wielką fanką twórczości K. Enerlich. Ta kobieta pisze naprawdę dobre, mądre książki. Pozdrawiam
UsuńPrzekonałaś mnie :D
OdpowiedzUsuńOgromnie się z tego cieszę:)
UsuńZ chęcią bym przeczytała, gdyż nie znam jeszcze twórczości tej autorki, a sądzę, że od tej książki mogłabym zacząć :)
OdpowiedzUsuńPolecam! Myślę, że jak zaczniesz, to przeczytasz wszystkie:) Pozdrawiam
UsuńPiękna książka, jak zwykle. Kasia jak zwykle dała mi kawał smakowitego tortu, mimo że nie mam urodzin :-)
OdpowiedzUsuńJadłam chyba ten sam tort:)
UsuńNa razie mam jej dwie książki , jak przeczytam pomyślę o tej.)
OdpowiedzUsuńMooooże. Zasygnalizowane wątki jakoś średnio mnie przekonały. Ale na pewno sięgnę po "Czas w dom zaklęty" i opowiadania "Oplątani Mazurami". Mam je na półeczce i bardzo mnie ku sobie pociągają :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
"Czas w dom zaklęty" uwielbiam:)Natomiast "Oplątani Mazurami" też czekają na półce. Ciekawe jakie będą wrażenia. Pozdrawiam:)
UsuńJeszcze nic tej autorki nie czytałam, ale zamierzam to szybko zmienić ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie Bujaczku. Jestem bardzo ciekawa twoich opini. Pozdrawiam
UsuńJa również jestem z tyłu, nic tej autorki nie czytałam. Zapewne czas to nadrobić.
OdpowiedzUsuńMnie miło, że przeczytałaś... I że piszesz o mojej książce. Wyznam w sekrecie, ze czytam ZWŁASZCZA polskich autorów, bo uważam, że na to zasługują... więc... w ich imieniu - miło nam będzie, jeśli to właśnie po NAS będziecie sięgać najpierw... Serdeczności.... Katarzyna Enerlich www.prowincjapelnamarzen.blog.pl
OdpowiedzUsuńCzeka grzecznie na półce, aż przyjdzie jej kolej na recenzję.
OdpowiedzUsuńMiłej lektury zatem:)
UsuńO autorce już słyszałam, ale w oczy rzuciła mi się inna książka - "Prowincja pełna marzeń". Planuję zapoznać się z twórczością pani Enerlich, bo ciągle trwam w postanowieniu, że będę czytać więcej polskich autorów. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie. Od razu ci powiem, że po tym jak przeczytasz trylogię "Prowincjonalną", to sięgnij jeszcze po inne powieści. zdecydowanie różnią się od siebie, chociaż styl k. Enerlich, który tak lubię odnajdziesz w każdej książce. Polecam i dziękuję za odwiedziny:)
UsuńMuszę się w końcu zabrać za twórczość tej autorki. :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie:) Dziękuję za odwiedziny:)
UsuńWitam . Przeczytałam wszystkie książki pani Kasi. Cieszę się , że jest następna, zaraz pędzę do księgarni;)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja:) i nie mogę się już doczekać kolejnej. Pozdrawiam
UsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawie opisane. Czekam na jeszcze więcej.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń