Tytuł: Marysia żegna pieluszkę
Seria: Misia Marysia
Wydawnictwo: Debit
Liczba stron: 20
Oprawa: miękka
Kategoria wiekowa: 3+
Dzisiaj kolejna część przygód wesołej Marysi. Tym razem
misia będzie musiała opanować trudną sztukę siusiania do nocniczka. Wszystkie mamy wiedzą, że pozbycie się
pieluszki nie jest sprawą łatwą. Czasami potrzeba wiele miesięcy prób, żeby
maluch w pełni kontrolował swoje potrzeby. W dzisiejszych czasach pampersy dają
rodzicom pełen komfort (maluchowi zresztą też), ale niestety dzięki temu, że
pieluszki jednorazowe są tak skuteczne, dziecko nie czuje wilgoci i jest mu w
miarę wygodnie. W moim przypadku było tak, że bardzo wcześnie kupiliśmy Tymkowi
nocniczek, do którego miał się najpierw przyzwyczaić i polubić go. Drugim
etapem było wyeliminowanie pieluszki w dzień. Oczywiście nie obyło się bez
wpadek, a pralka chodziła kilka razy dziennie. W końcu jednak udało się.
Przyznaję, że książeczki, które w przyjemny sposób oswajają malucha z
nocniczkiem są bardzo przydatne. Dzieci identyfikują się ze swoimi ulubionymi
bohaterami i chcą robić to samo. Jeśli możemy więc umilić dziecku ten trudny
etap, a przy okazji pomóc też sobie (kto lubi przebierać malucha kilkanaście
razy dziennie, a do tego codziennie zmieniać pościel), to czemu nie skorzystać
prawda?
Misia Marysia wybiera się wkrótce do przedszkola, ale zanim
to nastąpi, musi pozbyć się pieluszki i zacząć załatwiać się do nocniczka. Od
czego zaczynami? Oczywiście od kupna nocniczka. Wbrew pozorom nie jest to takie
proste. Rodzice Misi Marysi nie mogą trafić z rozmiarem. Tutaj roześmiałam się
w głos na wspomnienie pierwszego nocnika Tymka. Był śliczny i drogi, ale za to
całkowicie niepraktyczny, ponieważ cała zawartość lądował na podłodze.
Następnie pani w sklepie poleciła nam najzwyklejszy klasyczny nocnik za grosze,
który sprawdził się świetnie. Marysia też dostaje najpierw za mały, a potem za
duży nocnik. Dopiero za trzecim razem się udaje. Na początku dziewczynka jest zachwycona i
siedzi godzinami w łazience, żeby wycisnąć chociaż kilka kropelek. Niestety
podczas zabawy często się zapomina, a w tedy całe ubranko jest mokre, a Marysia
płacze. Mamusia tłumaczy jej, że nic się nie stało, że takie rzeczy zdarzają się
każdemu dziecku. Aby jeszcze bardziej zmotywować dziewczynkę, mama kupuje jej
komplet kolorowych majteczek. I to jest strzał w dziesiątkę. Marysia nie chce już nosić grubej pieluszki,
a jedynie śliczne majtaski.
I kto powiedział, że nauka korzystania z nocnika musi być
nudna?
Polecam wszystkim rodzicom, których czeka walka z pieluszką!
Za książeczkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Debit
Co prawda moja córka już wyrosła z takich bajek, ale mam taka małą bratanicę, pomyślę o takich bajkach dla niej :)
OdpowiedzUsuńMój Tymek też już wyrósł, ale dziś odwiedziła nas kuzynka Tymka, która właśnie rozpoczyna naukę siusiania do nocniczka i książeczka poszła w jej rączki:)
UsuńWitaj Julio po Świętach :)Moją córkę będę odzwyczajała od pieluch na wiosne,jeśli tylko w tym roku sie pojawi :) Póki co nocnik mamy oswojony,ba! nawet córka siedzi na kibelku,ale nie da się przekonać,że trzeba siku robic właśnie tam. Przed nami trudna praca. Marysia też juz czeka na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńI ja cię witam Hordubalku po tak długiej przerwie:) No to życzę powodzenia w nauce:) U nas chwilę to trwało, raz było lepiej, raz gorzej, kiedy Tymek kategorycznie odmawiał siusiania do nocnika i bezceremonialnie robił to tam, gdzie właśnie stał:) Pewnego pięknego dnia po prostu załapał i zapomnieliśmy o pieluchach i nocniku. Nawet w nocy już coraz mniej wypadków się zdarza.
UsuńPS Jak już będziecie tak daleko, to polecam specjalną matę na materac łóżeczka. Ma gumki, jest duża i można ją prać:)