11 lutego 2014

Sklepy - Joanna Guszta, Maciek Blaźniak

Autor: Joanna Guszta
Tytuł: Sklepy
Ilustracje: Maciek Blaźniak
Wydawnictwo: Ładne Halo
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 24
Kategoria wiekowa: 3+
















Jakieś trzy lata temu przeprowadziłam się z dużego miasta do małej mieścinki, której atutem są małe sklepiki. Niestety powoli przegrywają nierówną walkę z marketami, choć na szczęście jeszcze istnieją, a ja korzystam póki mogę. Uwielbiam, kiedy wchodząc do sklepu wita mnie wesołe dzień dobry ekspedientek, które znam i lubię (lub też nie). One znają mnie, nie jesteśmy dla siebie anonimowe. Często, kiedy nie ma klientów, a ja się nie spieszę, potrafimy przegadać kilkanaście minut.  Wiem, że to, co kupię będzie dobre, a jeśli takie nie jest, panie otwarcie odradzają mi nabycie tego produktu. Idąc z synem do przedszkola, codziennie rano wdychamy zapach świeżego pieczywa wydobywający się z malutkiej piekarni. Czasem w drodze powrotnej wstępujemy tam, po jedyne w swoim rodzaju biszkopty (żadne paczkowane nie mają takiego smaku). Oczywiście w osiedlowych sklepikach nie ma wszystkiego i czasem zmuszeni jesteśmy pojechać gdzieś dalej i zrobić duże zakupy w markecie.  Zdarza nam się to już coraz rzadziej, ale jednak. Jako, że kupowanie w lokalnych sklepikach mam we krwi, nigdy nie zastanawiałam się nad tym, że przekazuję synowi dobre wzorce. Tymek doskonale wie, co to jest piekarnia, kwiaciarnia, czy sklep spożywczy, wie także, gdzie jedna pani piecze smakowite pączki. Teraz jego wiedza powiększyła się o kolejne sklepy o wąskich specjalizacjach, które poznał dzięki wspaniałej książeczce Sklepy, wydanej nie dawno przez Ładne Halo. 



Lubię chodzić z mamą po zakupy
Do piekarni wstępujemy codziennie. To ulubiony Sklep mamy. Zawsze się zagada z panią zza lady, a na koniec pozwala mi wybrać, czy dziś zjemy razowca, rogaliki czy zwykłe bułki. 

Tak oto rozpoczyna się wędrówka z bohaterem/bohaterką tej uroczej książeczki.  Na początku wstępujemy do piekarni po świeże bułeczki, gdzie mama lubi sobie pogawędzić z panią zza lady, potem mijamy kwiaciarnię, gdzie jest trochę jak w dżungli. W warzywniaku wspólnie rozszyfrowujemy z pewnym tatą i jego synkiem nietypową listę zakupów, a pani ekspedientka wcale się nie niecierpliwi. W sklepie rybnym jest bardzo zimno, ale fascynujący jest pan sprzedawca, który ma ręce całe w tatuażach.  Dzięki temu, że znamy panie aptekarki, chorowanie kojarzy się dziecku wyłącznie z pysznymi landrynkami, które dostaje w aptece. Przy sklepie mięsnym zawsze gromadzi się wyczekująco zgraja piesków, które czekają na smakowitą kiełbaskę.  Wizyta w księgarni kojarzy się małemu bohaterowi z rysowaniem i słuchaniem bajek. Ważny jest też fakt, że pani w księgarni pamięta każdą książkę jaką dziecko ma w domu i zawsze wybierze mu coś fajnego. Cukiernia pachnie ulubionym pączkiem z malinami, a przewoźna lodziarnia lodami domowej roboty, które mają niepowtarzalny smak. Ach.. I jak tu się nie rozmarzyć prawda? Co miałoby do powiedzenia dziecko, któremu sklep kojarzy się tylko z ogromnym, bezdusznym hipermarketem? Nawet nie wiecie, jak ja się w tym momencie cieszę, że mieszkam w małej mieścinie. 



Książeczka Sklepy jest niczym mały słowniczek z zapachami, smakami i kolorami. Spędzamy z nią naprawdę ciekawe chwile i bawimy się na rożne sposoby. Po pierwsze przekonałam się, że koniecznie muszę zaprowadzić Tymka, do jakiegoś sklepu rybnego i muzycznego (takiego, gdzie będzie mógł dotknąć i obejrzeć wszystkie instrumenty, poczuć mało apetyczny zapach ryb). Autorka Joanna Guszta, pięknie pokazała w krótkim tekście sposób, w jaki dziecko kojarzy poszczególne sklepy.  Wyobraźnia nie ma granic. Zwykle są to rzeczy, na które dorośli nie zwracają uwagi. Największą atrakcją w sklepie rybnym jest to, że panuje tam chłód, a pan sprzedawca ma wytatuowaną rękę. Kwiaciarnia jest jak dżungla i kojarzy się dziecku z ziemią, którą kupuje z mamą, aby przesadzać kwiatki. 



Kiedy sięgamy po tę książeczkę z Tymkiem, często bawimy się w skojarzenia. Przekrzykujemy się wzajemnie w wymyślaniu rzeczy, które kojarzą nam się z naszymi sklepami.  Wczoraj idąc do przedszkola staliśmy pięć minut pod piekarnią i wdychaliśmy zapach świeżego chleba. Bezcenne!



Do książeczki dołączone zostały karty, które wykorzystujemy podczas zabawy w sklep. W centralnym miejscu stawiamy kartę, na przykład z piekarnią i z klocków robimy bochenki, bułeczki i bagietki. Jeśli jest to cukiernia, wykorzystujemy wszystkie smakołyki, jakie mamy w domu (przy okazji mamy świetny piknik). Kiedy Tymek bawi się sam, często buduje sklepy z klocków, w których sprzedaje przeróżny asortyment. W ogóle odkąd książeczka pojawiła się w naszym domu, jakoś częściej zaglądamy do sklepików, ot tak, żeby pooglądać dostępne produkty, znaleźć coś charakterystycznego, nowego.

Oto cukiernia Tymka. No dobra, piękna nie jest, ale za to tort wybuchowy prawda? No i te kolory na markizie:)


Ciekawy tekst Joanny Guszty został niezwykle pomysłowo zilustrowany przez Maćka Blaźniaka.  Rysunki są proste, nie przytłaczają, choć są bardzo bogate w szczegóły.  Cukiernia pełna jest przeróżnych ciast i ciasteczek, a w sklepie muzycznym aż roi się od magicznych instrumentów.  



A kiedy mały czytelnik napatrzy się już na wszystkie wystawy, zajrzy ukradkiem do każdego sklepu i jego wyobraźnia pełna jest nowych pomysłów, może otworzyć książeczkę na ostatniej stronie, gdzie autorzy przygotowali dla niego niespodziankę. Pusty sklepik, który można zapełnić tym, co tylko przyjdzie dziecku do głowy. U nas powstała kolorowa cukiernia, z wielkim tortem na pierwszym planie, pączkami i nieco słabiej widocznymi rurkami z bitą śmietaną…


http://www.ladne-halo.pl/sklepy/




9 komentarzy:

  1. Też lubię małe sklepy, gdyż tam nie czuję się anonimowa i z takich korzystam, gdyż mieszkam w malutkiej miejscowości. I tak wolę, tak lubię i tak kocham.
    Fajnie, że takie książeczki są wydawane. W takiej sytuacji brak mi wnuków, którym mogłabym czytać, a lubię to robić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładna, kolorowa książeczka. Będąc dzieckiem lubiłam cieszyć takimi oko.
    Co do małych sklepików o wąskich specjalizacjach to też je bardzo lubię. Nie przepadam natomiast za takimi ogólnospożywczymi a czasem jeszcze przemysłowymi małymi sklepami, w których wybór towaru jest tak naprawdę niewielki a ceny wysokie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście, małe sklepy mają swój urok, zwłaszcza w małych miejscowościach. Pisarka miała ciekawy pomysł na książeczkę dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też mieszkam w małym mieście gdzie marketów jest jak na lekarstwo, więc z małymi sklepami jestem za pan brat, myślę że ta pozycja przypadła by do gustu moim siostrzenicom

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak. My też lubimy sklepy. Te w wersji książkowej i te w realu (nie mylić z marketem
    ) :) ! Może ta książeczka sprawi, że w przyszłości moje córy chętniej wybiorą zdrowe i sprawdzone produkty z małego sklepiku? Pozdrawiam, ach!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje się całkiem fajna!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo się cieszę, że dołączyłaś do wyzwania :) Mam nadzieję, że wytrwasz do końca i spełnisz wszystkie warunki :) Jestem najbardziej ciekawa Twoich wyborów z kategorii książki dla nastolatków.

    W recenzji chyba wkradł Ci się błąd, bo nigdy nie stosujesz powtórzeń. Raz napisałaś, że księgarnia jest jak dżungla, a potem kwiaciarnia. Myślę, że w pierwszym przypadku jest błąd, bo w dalszych zdaniach piszesz o księgarni, a o kwiaciarni dopiero w późniejszym akapicie (brakuje jej tam gdzie reszta:p).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj pięknie dziękuję Ci za zwrócenie uwagi. Widać, kto tu uważnie czyta recenzje:) Już poprawiłam. Jeśli chodzi o literaturę dla nastolatków, to już mam kilka pomysłów, tylko po te starsze muszę się wybrać do biblioteki:) Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  8. Świetny post.Teraz na pewno kupię "Sklepy".Ilustracje naprawdę zachwycają.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad