Autor: Stephan Lomp
Tytuł: Auta, Budowa
Wydawnictwo: Babaryba
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 10
Oprawa: twarda, karton
Sprężyna Zdrój to miasteczko,
w którym wiele się dzieje. Jest tłoczno, ale nikt się nie przepycha, nie
złości. Wszyscy się znają i są ze sobą w dobrej komitywie. Humoru nie psuje
nawet wiecznie gderająca Babcia Pudela, czy złodziejaszek Mops. Jedni się wylegują do południa, inni stukają
młotkiem już od świtu. Jest wielu sprzedawców, którzy czekają na amatorów
smakowitych kąsków i są fani rajdów samochodowych. I właśnie tu, w Sprężynie Zdrój panuje dziś pełna oczekiwania
ekscytacja, bo wszyscy przygotowują się do wielkiego Grand Prix…
Auta
i
Budowa, to tzw. picture booki, czyli kartonowe książki, w których nie ma tekstu, za
to od mnogości obrazów aż mieni się w oczach. Uwielbiamy publikacje tego typu,
ponieważ dają możliwość zabawy połączonej z nauką na wiele różnych sposobów.
Doskonale rozwijają wyobraźnię i spostrzegawczość dziecka. Można je traktować
jak normalne książki i opowiadać treść posiłkując się ilustracjami, można też
urządzić dziecku zabawę w znajdowanie poszczególnych postaci według legendy
zamieszonej na okładce. Autorzy specjalnie
zagęścili postaciami obrazy, aby trudniej było znaleźć tę odpowiednią. Na każdej karcie przygoda rozpoczyna się na nowo,
a zabawa trwa aż do znudzenia. Gdzie tym razem ukrył się złodziejaszek Mops i
co znowu knuje? To dylematy policjantki Kiki. Jak dokończyć genialną maszynę,
aby zwyciężyć w wyścigu – kombinuje profesor Śmigiełko, gdzie by się ulokować, aby
pospać jeszcze godzinkę – mruczy kotek Urlopek.
Tematyka obu
książeczek przyciągnie przede wszystkim małych fanów pojazdów, od których aż
roi się w książeczkach. Są wiekowe automobile, nowoczesne wyścigówki z
silnikiem odrzutowym, ale nie brakuje też tradycyjnych pojazdów, które pomagają
mieszkańcom Sprężyny Zdrój w codziennej pracy. Jest więc kombajn, koparka,
śmieciarka, straż pożarna, policja, pogotowie, dźwig, a nawet paralotnia.
Ciekawe, komu uda się je wszystkie odnaleźć?Czasem nie jest to takie proste…
Powiem szczerze, że
nie spodziewałam się, iż picture booki zrobią taką furorę w naszym domu. Przede
wszystkim sprawdziły się w terenie. To dzięki nim przetrwaliśmy długie godziny
w oczekiwaniu na sanatoryjne zabiegi. Po prostu siadaliśmy w poczekalni, Tymek
rozkładał książki i… zwykle trzeba nas było wywoływać do sali, bo zapominaliśmy
o całym świecie. W domu również
potrafimy przeleżeć na łóżku i bawić się godzinami wyszukując najdrobniejsze
szczegóły (nawet małe robaczki i pajączki nie umkną naszej uwadze). Kiedy indziej przyglądamy się wszystkim
postaciom, a potem przekrzykując się wzajemnie układamy śmieszne historie o
mieszkańcach Sprężyny Zdrój.
My się bawimy,
wyobraźnia działa, mózg pracuje! Czego więcej chcieć od publikacji dla dzieci?
Polecamy gorąco!
Za książeczki serdecznie dziękujemy wydawnictwu Babaryba
Nie sądziłam, że tego typu pozycje mogą wzbudzić taki entuzjazm i tak się spodobać dzieciom. Będę musiała w takie zainwestować, jak przyjdzie na mnie pora... ;)
OdpowiedzUsuńAneta, ja też nie:) Dopiero entuzjazm i pomysłowość Tymka na wykorzystanie takich książeczek mnie uświadomił:)
UsuńMój synek miał podobną książkę, ale o owadach i też zabieraliśmy ją do poczekalni. Sprawdzają się, a dzieci uczą się spostrzegawczości:)
OdpowiedzUsuńJeke, koniecznie proszę o więcej informacji na temat książeczki o owadach. Mój syn je uwielbia:) Pozdrawiam ciepło
UsuńBardzo konkretnie napisane. Super artykuł.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń