Autor: Ałbena Grabowska
Tytuł: Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli (tom II sagi)
Wydawnictwo: Zwierciadło
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka ze skrzydełkiem
Nie byłabym
zdziwiona, gdybym dostała do rąk kolejną świetną powieść Ałbeny Grabowskiej.
Oczekiwałam więc w spokoju przesyłki z II tomem Stulecia Winnych, książki,
która miała mi umilić kilka następnych wieczorów. Jeszcze dreptałam w sobie po lekturze
genialnych Bogiń z
Žitkovej. Zawsze w takim momencie boję się sięgnąć po
kolejną książkę w obawie, że na tle poprzedniej wyda mi się błaha i pospolita.
Wiedziałam zatem, że cierpliwie poczekam na II tom Stulecia Winnych, bo tu nazwisko autorki jest dla mnie gwarancją
doskonałej lektury. Nie spodziewałam się jednak takiego obrotu spraw…
Zacznijmy od tego, że
Poczta Polska wie doskonale jak zaostrzyć w czytelniku ciekawość przetrzymując
książkę ile się da. Kiedy przesyłka trafiła w końcu w moje ręce, z zadowoleniem
ułożyłam się do wieczornej lektury i … zakończyłam ją dokładnie o 4:45 nad
ranem. Nie było mowy o spaniu. Wiedziały o tym nawet moje soczewki, które
dzielnie wytrzymywały te nocne katusze. No nie mogłam przestać. Nie mogłam! Ta
pisarka nigdy chyba nie przestanie mnie zaskakiwać. Spodziewałam się wszystkiego,
tylko chyba nie tego, że drugi tom Stulecia
Winnych będzie lepszy od poprzedniego. A jest! Przede wszystkim akcja rusza
z kopyta i choć miejscami darowany nam został czas na zadumę, to jednak trzeba
przyznać, że tu pisarka znacznie przyspieszyła. Może to zasługa tak
zakończonego I tomu, który kazał mi teraz przeskakiwać po literkach w
poszukiwaniu rozwiązań. Ale już po chwili wyobraziłam Ałbenę Grabowską, która z
politowaniem patrzy na moją niecierpliwość i przystopowałam nieznacznie…
Oj ta kobieta wie
doskonale jak budować napięcie, jak dać odetchnąć zmęczonemu emocjami
czytelnikowi, aby następnie ruszyć dalej i gnać do przodu nie bacząc na
błagalne „Nie, jeszcze nie. To się nie może tak skończyć”. A właśnie, że może.
I siedzę tu teraz taka rozedrgana i jak pomyślę sobie, że przyjdzie mi czekać w
najlepszym wypadku do wiosny na trzeci tom, to pozwalam sobie aż jęknąć w duchu…Najgorsze jest to, że
tak mną ciągle targa, że nie jestem w stanie pozbyć się chaosu w tej recenzji.
Mam wrażenie, że wszystko, co chcę napisać o twórczości tej doskonałej pisarki
już zostało zawarte w poprzednich tekstach.
W II tomie Winni
walczą. Walczą z okupantem hitlerowskim, potem z okrutnymi Rosjanami, walczą o
kawałek chleba, o prawo do życia, o siebie i swoich bliskich, wreszcie o
miłość, która przecież nie zważa nigdy na czasy, w których się znalazła. Ona
jest zawsze. Niestety tuż za nią, a czasem i przed stąpa twardo nienawiść,
złość, zemsta i okrucieństwo. Trzeba
było być niezwykle silnym, aby przetrwać koszmarne czasy wojen i czasów
powojennych. Winni, choć rozsypani po całym świecie ciągle trzymają się razem.
To jest właśnie największa siła, która pozwala Mani urodzić i wychować w
samotności kolejne w rodzinie bliźniaczki Basię i Kasię, Broni cierpieć w
milczeniu żałobę po mężu, który oddał życie za Pawła, Ani przetrwać u boku
niekochanego mężczyzny. Ta sama siła da jej potem odwagę, aby ryzykując własne życie,
wyciągnąć rękę do kobiety z getta.
Nie jest oczywiście
tak, że Winnych spotykają same tragedie. Wszystko bowiem na tym świecie musi
się równoważyć i choć w czasach, w których przyszło im żyć trudno może w to
uwierzyć, to jednak zawsze musi przyjść czas na radość i łzy szczęścia. Bo rodzina,
choć początkowo podzielona przez wojenną zawieruchę w miarę upływu lata
powiększa się o nowych członków i szczęśliwie wracających z frontu. Największą
radość dają oczywiście narodziny, których w tak trudnych czasach wcale nie
brakuje. Jakby ludzie podświadomie szukali czegoś tak czystego, nieskalanego jak
nowe życie.
Stulecie
Winnych. Ci, którzy walczyli, to więc dla mnie
książka o wielkiej sile rodzinny, którą przekazuje się u Winnych z pokolenia na
pokolenie niczym tradycję. Wspaniałe jest to, że każdy z nich wie, że
niezależnie od tego co zrobi, w Brwinowie zawsze znajdzie wsparcie. Mało tego.
Ta rodzina doskonale wie, co znaczy poświęcić się dla kogoś. Niezależnie od
tego czy oznacza to głód, ciężką pracę, pomoc w zbrodni, czy po prostu
trzymanie przez resztę życia języka za zębami. Ktoś czytający ten tekst, może
sobie pomyśleć, że takich ludzi nie ma, to zbyt idealne. Nie! Bohaterowie tej
sagi są zwykłymi ludźmi z krwi i kości. Popełniają błędy, upadają, podnoszą
się, wstają (a czasem nie) i idą dalej. Tę wyjątkowość daje im rodzina i głęboko
wpojone poczucie, że niezależnie od okoliczności trzeba trzymać się razem.
Każdy z nich miewa momenty słabości, załamania, gniewu i szaleństwa. Jak
wspaniale jednak, że autorka pozwoliła nam przy tym być i móc obserwować na
kartach powieści losy ludzi, którzy przecież są tacy jak my, jedynie czasy, w
których przyszło im żyć kazały postępować tak, a nie inaczej.
To zaszczyt Cię
czytać Ałbeno!
Fragmenty powieści
można pobrać bezpłatnie na przeczytam.pl
Sama miałam okazję ostatnio przeczytać tę książkę i również jak przysiadłam, tak dopiero po przeczytaniu i przepłakaniu jej odłożyłam ją na półkę, a później poszłam spać. Nad ranem. :) Oj warta przeczytania. A te emocje! Ach!
OdpowiedzUsuńAntyś, dosłownie przed chwilą to samo napisałam w komentarzu pod twoim postem:) Finiszowałam o 4:45, cały dzień chodziłam jak zombie, ale i tak w głowie miałam ciągle tę książkę.
Usuń