Sylvia Plath w Nowym Jorku. Lato 1953 - Elizabeth Winder oraz ROZSTRZYGNIĘCIE KONKURSU!
Autor: Elizabeth Winder
Tytuł: Sylvia Plath w Nowym Jorku. Lato 1953
Wydawnictwo: Marginesy
Tłumaczenie: Magdalena Zielińska
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka ze skrzydełkiem
Świat otwiera się u
mych stóp jak dojrzały, soczysty melon. Muszę tylko pracować, żeby na to
wszystko zasłużyć.
Tak pisała Sylvia Plath w swoim dzienniku, 30 kwietnia 1952
roku. Była chciwą życia i wszystkich jego aspektów młodą kobietą. Kiedy dowiedziała się, że wygrała staż w Mademoiselle i pojedzie na miesiąc do
Nowego Jorku, z wielką pieczołowitością przygotowywała się na spotkanie z wielkim miastem. Wierzyła,
że oto teraz jej życie nabierze intensywnych barw, a może nawet zaspokoi choć w
kawałku niepohamowaną ciekawość wszystkiego, co namacalne…
Melon dojrzał, ale rozpadając się na pół, ukazał osłupiałym
oczom Sylvii swoje bebechy. Co stało się w Nowym Jorku, że Sylvia Plath
targnęła się na własne życie? Czy była to nieunikniona dziedziczność genów (w
rodzinie ojca było wiele przypadków ostrej depresji), czy zawiedzione ambicje?
W zasadzie temat ten został już wielokrotnie wyczerpany i cieszę się, że
Elizabeth Winder nie skupiła się na nim wcale. Owszem wszystkie wydarzenia,
które opisuje, nieuchronnie zbliżają Sylvię do załamania, ale na razie jest rok
1953, a Sylvia skrupulatnie szykuje swoją garderobę i gotuje się na podbój wielkiego
miasta.
Elizabeth Winder odczarowuje Plath, którą poznałam zaczytując
się jako nastolatka w Szklanym kloszu,
Dziennikach i Listach do domu. To
wciąż ta sama przeraźliwie ambitna dziewczyna, ale uwielbiająca buty i czerwony
kolor na ustach, pyszne jedzenie (pękałam ze śmiechu, kiedy kombinowała, jak
zgarnąć dla siebie całą miseczkę kawioru na jednym z przyjęć) i przystojnych
chłopców o egzotycznych imionach.
To tylko jeden miesiąc z życia Plath. Pamiętne upalne lato
1953, kiedy to dwanaście podnieconych swoją przygodą dziewcząt, trafia do
hotelu Barbizon, gdzie będą stacjonować przez cały pobyt w Nowym Jorku. Każda z
nich czuje, że dostała od losu niepowtarzalną szansę. Sylvia również. Nie chce
przegapić ani jednej minuty. Chce chłonąc to miasto i jego klimat całą sobą. Z
tego też powodu przez cały miesiąc, nawet na chwilę nie zamknie okna w swoim
hotelowym pokoju.
Wydarzenia, które będą miały miejsce właśnie tu w NY staną
się kanwą Szklanego klosza. Jak wiele autentycznych wydarzeń umieściła
Sylvia w swojej debiutanckiej powieści przekonałam się, gdzie zaraz po lekturze
książki Winder, sięgnęłam po mój rozpadający się egzemplarz Szklanego klosza. Ewidentnie ten czas odcisnął
mocny ślad na dotychczasowym życiu poetki. Prócz gorzkich rozczarowań
związanych z pracą w redakcji Mademoiselle
(Sylvia została przydzielona do redaktorki naczelnej Betsy Talbot Blackwell),
Sylvia musiała też przełknąć gorycz bycia na drugim, trzecim, a nawet dalszym
miejscu. To dla tak ambitnej i odnoszącej sukcesy dziewczyny, było naprawdę
trudną lekcją. Chciała szaleć, chodzić na przyjęcia, potańcówki, pokazy mody, przyjaźnić
się z dziewczynami (Sylvia ubolewała nad tym, że podczas nauki w Smith College
nie mogła się z nikim zaprzyjaźnić, bo nie miałaby czasu dla tych osób),
flirtować i całować się z mężczyznami, co też w zasadzie robiła. Była niezwykle
ciekawą osobą, której czasem autentycznie nie znosiłam. To akurat nie jest
dziwne, bo Sylvia Plath ponoć naprawdę nie należała do sympatycznych i zawsze
miłych osób. Taka też jest w swoich utworach.
Ambitna, przewrażliwiona na swoim punkcie, zachłanna, irytująca, piękna,
wesoła i przyciągająca jak magnes.
Autorka dużo miejsca poświęciła Nowemu Jorkowi i przemianom,
jakie zachodziły w społeczeństwie w latach pięćdziesiątych. Sylvię, jak i inne
kobiety pochłaniała materialna kultura tych czasów.
Wiosna 1953. Aldous
Huxley eksperymentował z meskaliną w zachodnim Hollywood. Odkryto szczepionkę
na polio i wreszcie zdobyto Mount Everest. Umarł Stalin, a Elvis Presley
ukończył szkołę średnią. Królowa Elżbieta II przygotowywała się do koronacji w
opactwie Westminster. John Kennedy i Jacqueline Bouvier zdecydowali się ujawnić
swój związek i ogłosili zaręczyny. W Tangerze William S. Burroughs pisał Nagi
lunch.
W domu w Wellesley w stanie Massachusetts Sylvia Plath
pakowała halki, sukienki, spódnice i nylonowe pończochy. Wybierała się do
Nowego Jorku. (s.12)
Nowy Jork stał się kolebką dla kobiet, które
interesowało coś więcej niż tylko bycie żoną i matką. Tutaj mogły rozwijać się
zawodowo, nabierać charakteru i doświadczenia. Tu mogły oddychać pełną piersią.
Mogły owinąć sobie to miasto wokół palca
Bo sekret tego miasta
polega na tym, że stwarzasz je według swojego uznania. To zależy od ciebie
(s. 33)
Co czuła dziewczyna, która po raz pierwszy wybierała
się w taką podróż? Przede wszystkim bardzo wiele się po niej spodziewała.
Czytając jej wpisy z dzienników odniosłam wrażenie, że nawet zbyt wiele. Chciała nabrać splendoru, zażyć luksusu,
znaleźć przyjaciół, kochanka, zdobyć doświadczenie i zostać zauważoną przez redakcję
Mademoiselle. Na dowód tego jej drzwi
w Barbizonie zostawały zawsze otwarte. Nie chciała już się tylko uczyć i pracować.
Pragnęła doświadczać i tak też robiła.
Sylvia Plath ukazana przez E. Winder przywiązywała
ogromną uwagę do strojów. Lubiła
miękkość i delikatność dobrych materiałów, czerwony kolor i buty. Włosy
charakterystycznie obcięte na pazia podtrzymywała zwykle czerwoną opaską. Do
tego nieodzowna szminka – oczywiście krwisto czerwona. Kochała jeść i odczuwała
niebywałą przyjemność kosztując wykwintnych potraw. Była ambitna i ciekawa
świata. Wtedy, latem 1953 uwielbiała Dylana Thomasa, Małego Księcia i chciała
oddać się prawdziwemu mężczyźnie.
Niestety wyczerpujące życie towarzyskie i staż, który
daleko odbiegał od jej wyobrażeń sprawiły, że Sylvia wracała do domu podłamana
i samotna. W pożyczonych ciuchach (swoje wyrzuciła z dachu Barbizonu) z
reklamówką niedojrzałych awokado, mamrocząc pod nosem w pociągu. To wtedy
dojrzały melon pękł niespodziewanie i ukazał jej swoje ohydne wnętrze.
Winder pisząc swoją książkę korzystała z listów i dzienników Sylvii,
ale przede wszystkim udało jej się skontaktować z innymi gościnnymi
redaktorkami z Mademoiselle, dzięki
którym czytelnik poznaje Plath z zupełnie innej strony. Dodatkowo książka została wzbogacona o
różnego rodzaju wycinki, fragmenty CV, które musiała wypełnić każda z
dziewczyn, a także charakterystyczne dla Sylvii zestawienie ulubionych szminek
czy spis chłopców, z którym udawała się na randki. Nadaje to bardzo patchworkowy charakter książce
i sprawia, że w niczym nie przypomina zwykłej biografii. Doskonała rzecz dla
tych, którzy myśleli, że o Sylvii Plath wiedzą już wszystko. Polecam!
Za książkę serdecznie dziękuję księgarni
Bonito.pl
WYNIKI KONKURSU!
Na początku muszę przyznać, że trochę
mi smutno, że tak was mało wzięło udział w konkursie. To taka fajna książka:) Z drugiej strony mam trzy odpowiedzi,
dwie na blogu i jedna na facebooku, a i tak miałam duży problem z wybraniem
zwycięzcy. Najchętniej obdarowałabym was wszystkie dziewczyny, ale książkę mam
tylko jedną.
No to już bez przedłużania. Książkę Bądź chic wygrywa:
My slow nice life
Gratuluję i proszę o kontakt mailowy
z adresem do wysyłki (orzechjulia@gmail.com)
Szalenie mnie zainteresowałaś tym spojrzeniem na Sylvię. Z pewnością sięgnę...
OdpowiedzUsuńOla, ja od lat czytam wszystko o Sylvii, ale nikt jeszcze nie potraktował jej tak przyjemnie lekko i ludzko, że się tak wyrażę :) Podoba mi się też, że autorka nie poskąpiła opisu nowego Jorku lat pięćdziesiątych i przemian, które wówczas zachodziły.
UsuńNowego miało być oczywiście. Przepraszam za literówkę.
UsuńBardzo jestem ciekawa tej książki. Od czasów licealnych, kiedy czytałam Sylvię Plath, sięgam po wszystkie książki, które dotyczą jej życia. Polecam "Przezimowanie. Powieść o Sylvii Plath" Kate Moses.
OdpowiedzUsuńO! Nie czytałam tej książki. Dzięki wielkie:) Poszukam na pewno.A z Sylvią mam tak samo. Nawet swego czasu przepisałam sobie kilka opowiadań na maszynie :) Pozdrawiam ciepło
UsuńKsiążkę bardzo chciałam przeczytać i pewnie kiedyś to zrobię.
OdpowiedzUsuńGratuluję zwycięzcy:)
Od pewnego czasu intryguje mnie życie i twórczość mojej imienniczki, więc muszę w końcu bliżej zapoznać się z nią. A wygranej gratuluję!
OdpowiedzUsuńCzytałam,dobrze że wyszła na naszym rynku. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńGratuluję doskonałej recenzji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń