A dziś u mnie znów gazetowo;) Konkretnie na tapecie PAPERMINT – magazyn o książkach, który
niedawno obchodził swoją pierwszą rocznicę istnienia na rynku. Jestem jego
czytelniczką od niedawna, ale dokładnie przyjrzałam się całemu zamieszaniu
jakie się pojawiło wokół tego pisma, kiedy dopiero stawiało swoje pierwsze
kroki. Redaktor naczelna Joanna Laprus -
Mikulska przedstawiała Papermint jako
lifestylowo-literacki magazyn, który wprowadza modę na czytanie. I tu aż zahuczało.
Że literatury to w nim jest najmniej, że moda, moda, moda, celebryci, którzy
niby czytają, ale jakie mają prawo żeby się na temat książek wypowiadać i wiele
innych tym podobnych absurdów. A najgorszy był chyba ten, że PAPERMINT to pismo
dla pseudointeligentów. No to się już ktoś zagalopowałJ No więc napełniwszy sobie głowę tymi
komentarzami, niezrażona oczywiście sięgnęłam po ten magazyn i tak sobie czytam
do dziś śmiejąc się w duchu z naszej polskiej tendencji do krytykanctwa wszystkich
i wszystkiego.
Postanowiłam zatem naprzeciw wszystkim i wszystkiemu napisać
dziś na łamach swojego bloga o tym, że owszem czytam PAPERMINTA, ba, nawet
robię to z wielką przyjemnością. Po pierwsze tytuł. Jest świetny i przyciągnął
moją uwagę, kiedy buszowałam po Empiku. Szata graficzna na wysokim poziomie. Wiadomo,
to już rzecz gustu. Mnie się akurat podoba. A teraz treść: ciekawi ludzie,
fragmenty książek, felietony, sylwetki pisarzy i pisarek, podróże z książką,
nowości na półkach wydawniczych. Wszystko to okraszone pięknymi zdjęciami. A
teraz najważniejsze! W najnowszym numerze znalazłam tylko jedną reklamę (to nie
żart) nie związaną tematycznie z magazynem. Oprócz niej, tylko zaproszenie na
targi, wystawy i reklamujące się wydawnictwa. Dla mnie rewelacja.
A w nowym wakacyjnym numerze lipcowo-sierpniowym z
okładki uśmiecha się do nas Manuela Gretkowska, która jest gościem stałej
rubryki spotkania. Niezwykle ciekawą rozmowę przeprowadził z
pisarką Artur Cieślar, a pytał m.in. o to czy trudno być pisarką, która zabiera
głos w wielu kontrowersyjnych sprawach? Czy pani Gretkowska śni swoje pomysły
do książek, jakie są jej źródła inspiracji itd.
Gościem drugiego spotkania
jest jeden z moich ulubionych pisarzy Jonathan Carrol, który niedawno wydał
zbiór opowiadań Kobieta, która wyszła za
chmurę. Szczerze mówiąc już nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po tę
książkę.
Bardzo ciekawie opowiada o swoich fascynacjach
literackich Daniel Olbrychski. Szczerze mówiąc, nie jestem wielką fanką tego
pana, ale od dziś podziwiam go za oczytanie. Czy wiecie, że ten znany aktor
czyta w kilku językach? Jego rytuałem jest codzienne czytanie przed snem, a
elektronika w jego towarzystwie sama wariuje, dlatego Pan Olbrychski jest na
bakier z nowinkami technicznymi.
Źródło: http://www.facebook.com/magazynpapermint |
Z cyklu En face,
sylwetka Marii Komornickiej, o której notabene pisało też ostatnio Imperium kobiet. Artykuł opatrzony jest
psychodeliczną ilustracją Piotra Janowczyka, która bardzo przypadła mi do
gustu. Rzecz o kobiecie, która chciała
żyć po swojemu, za co została skazana na wykluczenie ze środowiska.
Źrodło: http://www.facebook.com/magazynpapermint |
A co na lunch? Na lunch proszę Państwa PAPERMINT serwuje tym razem kaczkę
prasowaną Flauberta. O fascynacji
kulinarnej tego pisarza niezwykle smakowicie opowiada Ewa Marynowska. A co tam,
zrobię wam smaczka:
(…)Następnie Gueret
przyprowadził do naszego stolika wielką srebrną prasę na kółkach, przypominającą
nieco gaśnicę z okrągłym pokrętłem na górze. Rozkroił korpus, włożył go do
cylindrycznego kanistra prasy i pokręcił uchwytem koła. Płyta prasy schodziła
powoli w dół. Gueret dolał do prasy porcyjkę czerwonego burgundzkiego wina,
obracał kołem, żeby wycisnąć z korpusu wszystkie soki. Niesamowicie było
oglądać ten rytuał (…)
Po tak sytym lunchu proponuję spacer z książką w
towarzystwie Artura Cieślara. Tym razem zabierze was do Paryża i pokaże coś
więcej niż tylko wieżę Eiffla.
„Niestety” po spacerze czeka was jeszcze wiele
atrakcji: felietony małżeństwa Orzechów, M. Kalicińskiej, M. Bieńczyka,
rekomendacje książkowe (Czary w małym miasteczku
Marty Stefaniak, W cieniu kwitnących
wiśni Miki Sakamoto, Facet na telefon
A. J. Gabryel), nowości wydawnicze, lektury na lato, 10 pór roku z książką,
kilka recenzji Łukasza Modelskiego (m.in.: Pra.
O rodzinie Iwaszkiewiczów Ludwika Włodek i Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej Anna Bikont,
Joanna Szczęsna). Uffff, a to jeszcze nie koniec. Na deserek inne spojrzenie na
„Lalkową” Izabelę Łęcką i kultowy komiks
o Thorgalu, którego historia sięga roku
1976.
Zaglądając do wakacyjnego wydania możecie zajrzeć do
torebki Katarzyny Enerlich i dowiedzieć się dlaczego Literacka Nagroda Nobla w
roku 2012 będzie nieco skromniejsza niż w latach poprzednich.
Oczywiście nie jestem w stanie napisać tutaj o całej
zawartości, zresztą ,nie taki mam zamiar. Cieszę się jednak, że zamiast
kolejnej tandetnej gazetki o celebrytach, pojawił się na rynku magazyn Papermint.
Na koniec chciałam się odnieść do wspomnianych na początku zarzutów
kierowanych w stronę pisma.
Moda. Pisano, że strasznie jej dużo na łamach P., no cóż, znalazłam tylko jeden dosyć
ciekawy artykuł o głośnej wystawie jaka ma miejsce w Metropolitan Muzeum w
Nowym Jorku, na której zestawiono ze sobą prace Schiaparelli ze współczesną
projektantką Miuccią Pradą. Idźmy dalej. Głupie gwiazdy, które nie czytają. Nie
wiem jak wy, ale ja chciałabym czytać w kilku językach i mieć taką wiedzę
historyczną jak Daniel Olbrychski. Mogłabym tak ciągnąć jeszcze temat tych
śmiesznych zarzutów, ale machnę na to ręką. Wiadomo, że każdemu nie można
dogodzić. Ja z pełną świadomością sięgnęłam po ten tytuł i nie spodziewałam się
rozpraw naukowych. Chciałam zrelaksować się przy kawie, czytając o tym, o czym
lubię najbardziej. O literaturze. Polubiłam Pana Olbrychskiego, wpisałam kilka
ciekawych tytułów do mojego notesu z książkami do przeczytania, spotkałam się z
jedną z ulubionych pisarek Manuelą Gretkowską, wiem co się święci w
wydawnictwach. I co? I jestem w pełni usatysfakcjonowana i z chęcią sięgnę po
nowy numer tego pisma. POLECAM!
Do tej pory unikałam tego pisma, ale widzę, że zupełnie niesłusznie;) Jeszcze dziś pędzę zatem po najnowszy numer:) Rozwiałaś moje wątpliwości!
OdpowiedzUsuńHa! A mnie widocznie ominęła wspomniana burza wokół tego pisma, bo słyszę o nim po raz pierwszy - i z chęcią do niego zajrzę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Isadora, Miłośniczka książek, Scathach i bezrobotna polecam wam PM :) Pozdrawiam i dzięki za komentarze.
Usuńchyba sobie kupię ten numer :)
OdpowiedzUsuńJulia kupuję PaperMint od początku jego istnienia. Kupuję jednak nieregularnie i o tę samą nieregularność, a raczej nierówność posądzam Magazyn. Otóż lubię lekturę PM, ale wydaje mi się on dość nierównym pismem. Bywają numery lepsze i gorsze, ale czyż tak nie jest ze wszystkim?:)
OdpowiedzUsuńp.s. rozmowa z D. Olbrychskim dla mnie odrobinę śmieszna - opowieści aktora o jego podbojach literackich - wysilone. Oczywiście nie umniejszam znajomości klasyki, bo nawet w przypadku aktora wypada, ale to całe bajdurzenie o czytaniu w języku kraju, do którego leci .... naciągane:))hihi
Pozdrawiam
m.
Moni cenne uwagi. Ja PM regularnie czytuję dopiero od dwóch numerów dlatego nie mogę nic jeszcze powiedzieć na temat trzymania poziomu przez redakcję (to wyjdzie w praniu)
UsuńWiadomo nikt nie jest idealny:) A co do Olbrychskiego, to zgadzam się, że troszkę się puszył, jak to on:)Ale i tak mi zaimponował:) Pozdrawiam ciepło:)
Pierwszy raz słyszę o tym czasopiśmie, ale zapowiada się bardzo ciekawie. Chętnie je wypróbuję :)
OdpowiedzUsuń