Dołącz do mnie

Julia Orzech
  • Kategorie na blogu
  • Kontakt
    • O mnie
    • Kontakt
    • Współpraca
  • Mama
    • Książki parentingowe
    • Mama poleca
    • Kulinarnie
    • DIY
    • Wywody Matki Polki
  • Kobieta
    • Styl życia
    • Książki dla dorosłych
    • Poza macierzyństwem
    • Cykl: pisz pięknie
    • Mój czas
  • Dziecko
    • Literatura dziecięca
    • Mądre zabawki
    • Tymkowe wywody
    • Styl życia dziecka
Home Archive for kwietnia 2013
Autor: Marcin Brykczyński
Ilustracje: Iwona Cała
Tytuł: Skąd się biorą dzieci?
Wydawnictwo: Literatura
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 24
Kategoria wiekowa: 5+ 















Krąży w świecie bajek sporo
O tym, skąd się dzieci biorą,
Lecz, kochani, bądźmy szczerzy,
Kto w bociany dzisiaj wierzy?*

Mamo, tato, skąd się biorą dzieci? W życiu dziecka wcześniej czy później przychodzi moment, kiedy zaczyna być ciekawe tego, skąd się wzięło na świecie i oczywiście biegnie wtedy do rodziców. Nawet przez myśl mu nie przejdzie, że swoim pytaniem może zadać im nie lada kłopot. Bo jak tu małemu przedszkolakowi wytłumaczyć akt poczęcia tak, aby nie opowiadać bajek, ale żeby nie powiedzieć też za wiele?
Ano tak, jak zrobił to Marcin Brykczyński w swojej książeczce Skąd się biorą dzieci? Delikatnie, prosto i bez owijania w bawełnę. Cieszę się ogromnie, że ta pozycja wpadła w moje ręce, ponieważ byłam przygotowana na trudną rozmowę z moim synem, a co najważniejsze wcale się jej nie bałam.


Zawsze myślałam, że dzieci zaczynają pytać o takie rzeczy w wieku szkolnym. Byłam więc w szoku, kiedy mój trzyletni syn prosto z mostu wyparował z pytaniem: Mamo, jak się robi dzieci? Musiałam uciec z pokoju, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Pytanie zapożyczył sobie z Mikołajka Gościnnego i Sempégo, to wiem na pewno. Sam nie zadałby go w takiej formie. Pytanie jednak padło i dzięki tej książeczce nie miałam problemu, żeby wybrnąć z sytuacji.
Pan Brykczyński uświadamia dzieci w sposób niezwykle delikatny i subtelny. Myślę, że sama nigdy nie znalazłabym piękniejszych słów, aby opowiedzieć tę historię starą jak świat.
Nie ma tu miejsca na bajki o bocianach. Jest tylko naukowa prawda, przekazana literacko i z wyczuciem.
Wszystko zaczyna się od tego, że gdzieś, kiedyś tato spotyka mamę i te dwie osobne dotąd istoty już nie chcą żyć oddzielnie. Garną się do siebie, przytulają o każdej porze dnia i nocy, bo wtedy jest im najprzyjemniej. Zbiera was przerażenie? Całkiem niepotrzebnie. To, co następuje między rodzicami za zamkniętymi drzwiami sypialni autor ubrał w cudownie proste słowa, które wyjaśniają wszystko:

Z taty rój nasionek rączych
Mknie z jajeczkiem się połączyć,
Które w mamie czeka skrycie,
Żeby zacząć nowe życie*






Potem jest coraz ciekawiej. Mamusia zachodzi w ciążę i ma brzuszek niczym księżyc w pełni. W końcu, po dziewięciu miesiącach rodzi się dzidziuś, dla którego mama jest wszystkim.
Mądry i przemyślany tekst, oszczędny w słowach, ale jakże trafnie użytych. Wisienką na torcie są świetne ilustracje Iwony Całej, idealnie współgrające z tym, co chciał przekazać M. Brykczyński.
Całość niezwykle smaczna dla oka i duszy. Jest prosto, prawdziwie i z humorem.
Mój Tymek słuchał z zapartym tchem, a potem zadawał jeszcze wiele pytań. Rozmawiało nam się świetnie i książeczka jak najbardziej spełniła swój cel. To oczywiście pierwszy etap takiej edukacji i wiem, że przyjdzie czas na bardziej szczegółowe wyjaśnienia. Podstawy jednaj mamy już solidne i to jest najważniejsze.

Tak to wszystko się zaczyna,
rosną dzieci i rodzina…
I tak dziać się będzie dalej,
Byle wszyscy się kochali*

Tymi słowami zakończył autor, a że to piękne słowa ja również pozwoliłam je sobie zacytowaćJ
Polecam ogromnie!!!

* Wszystkie cytaty pochodzą z:
Marcin Brykczyński, Skąd się biorą dzieci, Łódź 2012, s. 3,8 i 21

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książeczki, serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literatura



Autor: Anna Karasiowa
Tytuł: Zwykła książka kucharska
Wydawnictwo: WAM
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 216
Oprawa: twarda
















Uwielbiam przeglądać książki kucharskie, napawać oczy smakowitymi zdjęciami, wdychać prawie namacalny zapach przypraw, ziół, wanilii i cynamonu. Mogę godzinami kartkować i wybierać to, co mogłabym przygotować w swojej kuchni. Nie boję się eksperymentów i nie zrażają mnie skomplikowane przepisy, natomiast na co dzień wolę żeby było szybko, w miarę łatwo i smacznie. Z tego też względu gustuję w książkach, które pomagają w codziennym gotowaniu uwzględniając przy tym jednak desery i niespodziewane wizyty gości.

Idealnie w moje gusta wpasowała się więc Zwykła książka kucharska Anny Karasiowej, która sprawdza się właściwie w każdej sytuacji.  Zamiera przepisy na śniadania, obiady, desery, przekąski, a nawet na domowe nalewki i przetwory z owoców. W każdej kategorii można znaleźć bardzo zróżnicowane potrawy. Od tych najprostszych, do nieco bardziej skomplikowanych i wykwintnych. Dodam, że osobno zostały potraktowane potrawy na Boże Narodzenie i Wielkanoc. Wszystko podane zostało przez autorkę w przyjazny, nieskomplikowanych sposób. Przepisy zawierają liczne dodatkowe rady, na styl dopisków na marginesach.

Zwykła książka kucharska przypomina gruby przepiśnik naszych babć, które pieczołowicie zapisywały przekazywane z pokolenia na pokolenie przepisy, a potem same udoskonalały i modyfikowały smaki. Autorka, również nie szczędzi takich wtrąceń, które są według mnie bardzo cenne.  Składniki i ich ilość zostały w każdym z przepisów umieszczone na żółtej karteczce przypiętej czerwoną pinezką, co po pierwsze bardzo dobrze porządkuje wszystkie dane, a po drugie sprawia, że książka jest przejrzysta, czytelna i bardzo miła dla oka.
W publikacji znalazło się także miejsce na szczyptę wiedzy, czyli małe słowniczki ziół, przypraw, sałat, sosów. To bardzo przydatne kompendium wiedzy dla świeżo upieczonych gospodyń domowych. Można się dowiedzieć skąd pochodzą zioła i przyprawy, w jakiej formie występują, a także do jakich potraw powinno się ich używać.

Zwykła książka kucharska doskonale sprawdza się w kuchni na co dzień.  Sprawdziłam osobiście kilka rad oraz wypróbowałam przepisy na zupy, mięsa i dodatki świąteczne. Podoba mi się, że w jednej książce mam wszystko czego mi potrzeba. Przepisy, ale i porady, co do czego używać, jak łączyć, z czym podawać. Gotując staram się przede wszystkim korzystać ze swojej intuicji, ale solidne podstawy są bardzo ważne i pozwalają uniknąć niesmacznych niespodzianekJ

Cała książka została napisana w zwartej formie, bez zbędnej kwiecistości. Prosto, zwięźle i na temat, co mnie osobiście bardzo odpowiada. W publikacji bardzo łatwo można się poruszać dzięki dwóm spisom treści, alfabetycznym i tematycznym. Jedyne, czego mogłabym się doczepić, to niewielka ilość zdjęć prezentowanych potraw. Jestem jednak z tych, którzy lubią smakować wzrokiem i przyznaję, że brakowało mi widoku niektórych specjałów.

Książkę pani Karasiowej polecam tym, którzy lubią gotować, ale wiem, że doskonale sprawdzi się w kuchniach, gdzie zapracowane panie chcą jak najszybciej przyrządzić smaczny posiłek, a potem zasiąść z książką na kanapie.

Na koniec pokażę wam ciasto lemon pie, które wypróbowałam jakiś czas temu. Uwielbiam wszystko, co cytrynowe, dlatego długo się nie zastanawiałam. To proste kruche ciasto, na które wylewa się ciągnącą masę cytrynową i pokrywa ubitą pianą. Dla mnie bombaJ






Autor: Katarzyna Zychla
Ilustracje: Agnieszka Filipowska
Tytuł: Maks i niespodzianki
Wydawnictwo: Skrzat
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 32
Oprawa: miękka
Kategoria wiekowa: 2+














Maks i niespodzianki to kolejna część przygód zabawnego hipopotamka, którego prezentowałam wam już jakiś czas temu. Mój Tymek uwielbia tę serię. Każda nowa książeczka długo nie schodzi z listy „na dobranoc”, a i potem często do niej wracamy.
Tym razem Maksa i jego kompanię czeka nie lada spotkanie. Prawdziwy migoczący, różowy stwór o imieniu Pusiapsia, którego maluchy obserwują zza krzaków. W drugim opowiadanku, Maksio będzie musiał zmierzyć się ze złym humorem swojej siostrzyczki Zuzi. Czy sobie poradzi? Oczywiście! Na poczekaniu wymyśla zabawę w poszukiwanie czarodziejskiego guzika, angażując do tego wszystkich swoich przyjaciół.  Guzik zostaje znaleziony, a przy okazji jeszcze kilka innych zagubionych dziecięcych skarbów.  Jak się pewnie domyślacie, zwykły guzik sprawia, że dzieci świetnie się bawią, a zatem jest w tym pewna magia. Do dobrej zabawy nie potrzeba wiele. Wystarczy mały pretekst i dobre chęci. Trzecie z opowiadań jednogłośnie zwyciężyło w naszym domu i to do niego wracamy najczęściej.  Ja cieszę się, że przemyca ważne treści edukacyjne, o tym, że trzeba być odpowiedzialnym, dotrzymywać obietnic i nie liczyć na sukces bez ciężkiej pracy. Tymkowi najbardziej podobają się arbuzy, które wprost uwielbia. Maksiu znajduje nasionka. Nikt nie wie, co może z nich wyrosnąć, ale mama wyznacza w ogródku specjalną grządkę, którą Maksiu obiecuje się opiekować. Niestety wszystko kończy się na słomianym zapale, bo hipopotamek po kilku dniach zapomina o podlewaniu i wyrywaniu chwastów. Robi to za niego mama i tylko dzięki jej trudowi z nasionek wyrastają zielone kule, które okazują się być pysznymi, soczystymi arbuzami. Wprawdzie trzeba było na nie bardzo długo czekać, ale słodki, soczysty owoc wynagradza wszystko.
Książeczki o przygodach Maksia to doskonała propozycja dla najmłodszych. Charakterystyczne już ilustracje Agnieszki Filipowskiej, które podbiły serca tysięcy dzieciaków i zabawny, mądry tekst Katarzyny Zychli, tworzą bardzo zgrabną całość, pełną niespodzianek i kolorów. Duża, barwna czcionka pozwala na samodzielną lekturę starszym dzieciom. Te młodsze zaś skupią całą swoją uwagę na bajecznych ilustracjach.
Katarzyna Zychla doskonale zna potrzeby  i wymagania małego czytelnika, wszak sama jest szczęśliwą mamą. Nie dziwi mnie zatem, że jej książeczki, choć tak krótkie są pełne optymizmu i radości, a jednocześnie wiele w nich mądrych zdań i nauk do zapamiętania.




KRÓTKA ROZMOWA Z KATARZYNĄ ZYCHLĄ

Polecam serdecznie całą serię, a tych, którzy jeszcze nie znają autorki zachęcam do przeczytania krótkiej rozmowy z panią Katarzyną Zychlą, jaką udało mi się przeprowadzić drogą mailową.

  • 1.       Jak to się stało, że zaczęła Pani pisać książki? Czy było to impuls? A może od dawna chowała Pani swoją twórczość w szufladzie?


K.Z: Na spotkaniach autorskich na podobne pytania, zawsze odpowiadam dzieciom, że pisanie u mnie wzięło się z miłości do czytania. Jak tylko nauczyłam się czytać, czytałam duże ilości książek. Myślę, że właśnie wtedy zrodziło się we mnie pragnienie pisania własnych bajek i wierszy. Pierwsze próby czyniłam już w szkole podstawowej, gdzieś w czwartej może piątej klasie. Przez szereg lat różnie bywało z tym moim pisaniem. Pojawiały się wątpliwości, dłuższe przerwy, powroty, aż zrozumiałam, że to jest już część mojego życia, aspekt mojej codzienności. Oczywiście, nie spoczywam na laurach, lecz wciąż uczę się pisać, rozwijam i dużo eksperymentuję z pisaniem, zarówno w prozie jak i w poezji.   



  • 2.       Skąd czerpie pani pomysły? Jesteśmy z moim synkiem fanami serii o hipopotamku Maksiu i niejednokrotnie była mi Pani pomocna przy odpowiadaniu na trudne pytania zadawane przez syna.  Pomyślałam wtedy, że pewnie i pani córki zasypywały panią pytaniami, które potem uwzględnione zostały w książeczkach. Czy dobrze się domyślam? A jak jest z inspiracją do książek młodzieżowych?


K.Z: Pomysły na kolejne opowiadania, książki, wiersze często „przychodzą” same, przynosi je codzienne życie, obserwacja rzeczywistości, spotkania z ludźmi, dzieciaki, które są niesamowite na spotkaniach autorskich. I bez wątpienia, moje córeczki: Ola – trzynastolatka oraz siedmioletnia Marta. One są pierwszymi recenzentkami, często podpowiadają mi, szczerze mówią, co im się podoba, a co na przykład nudzi w tym, co napisałam lub właśnie piszę. Niejednokrotnie proszę o opinie przyjaciół. Cieszę się, że seria z Maksem została przyjęta zarówno przez dzieci jak i rodziców tak ciepło. Faktycznie, powstanie serii zawdzięczam Martusi. Na początku było to jedno opowiadanko wymyślone na dobranoc, a na następny dzień, córeczka ponowiła prośbę o kolejne. Wtedy zaczęłam je spisywać.


  • 3.       Czy Pani córki czytają książki, które pani pisze? A może są pierwszymi recenzentkami?


K.Z: Tak, jak wspomniałam wcześniej. Obie córki „pilnują” maminego pisania i nieraz mają dobroczynny wpływ na los małych bohaterów, lub w przypadku powieści dla młodzieży, cenię zdanie starszej córki Oli.

  • 4.       Myszkując w sieci dowiedziałam się, że jest Pani często zapraszana na spotkania autorskie do szkół i bibliotek. Czy mogłaby Pani cofnąć się do przeszłości i opowiedzieć o pierwszym takim spotkaniu?


K.Z: Pierwsze spotkania z dziećmi miałam, zanim pojawiły się książki dla nich. Posiadałam wtedy wersje robocze opowiadań, ale dzieciom to nie przeszkadzało. Przyznam, że odczuwałam troszkę tremę i tak mam do dzisiaj, ale już po pierwszych kilku minutach, „łapiemy” ze sobą świetny kontakt i dobrze się bawimy.

  • 5.       Na koniec chciałam zapytać czy szykuje Pani dla czytelników coś nowego? Dalsze przygody Maksia? A może kolejna powieść dla młodzieży?


K.Z: Na pewno pojawią się kolejne części Maksa. W planach są również kolejne książki dla młodzieży i dorosłych. Być może uda się przygotować coś miłego dla maluszków. W każdym razie moja głowa i serce jest pełne pomysłów, więc na pewno cześć uda się zrealizować.



Pani Katarzyno, serdecznie dziękuję za poświęcony mi czas oraz za piękne historie, które przelewa Pani na papier. Życzę dalszych sukcesów literackich! My z synem oczywiście z niecierpliwością oczekujemy już nowych przygód Maksa.

K.Z: Ja również dziękuję. Serdecznie pozdrawiam Czytelników w każdym wieku i życzę, by do ich rąk trafiały piękne, wartościowe książki, takie, do których się wraca, jak do ukochanych przyjaciół.




Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Tytuł: Małe zbrodnie małżeńskie
Tłumaczenie: Barbara Grzegorzewska
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 100
Oprawa: miękka
















Patrzę na ciebie i myślę: czy mimo moich wątpliwości, podejrzeń, niepokoju, znużenia, chciałabym ją stracić? I zaraz nadchodzi odpowiedź. Zawsze ta sama. A z nią odwaga. Kochać to coś irracjonalnego, to niedzisiejsza fantazja, coś, czego nie da się wytłumaczyć, coś, co nie jest praktyczne, coś, co samo w sobie jest swoim jedynym usprawiedliwieniem*

Króciutki dramat. Jeden akt. Miliony myśli, westchnień, zadumań. Setki wzruszeń i zdziwienie. Zdziwienie, że o miłości można jeszcze napisać coś nowego, świeżego, ubrać w piękną formę dramatu, która przywodzi na myśl wielkich tego świata. To jest wprost genialne. Jest pan genialny panie Schmitt! Czy pan słyszy? I niech sobie mówią, co chcą, że jest pan pisarzem nierównym, (z czym się zresztą zgadzam). Tym małym utworkiem kupił pan moją dozgonną wierność. I niech pan sobie nawet od czasu do czasu popełni jakiś mały bubel. Co tam! Dla mnie jest pan autorem Małych zbrodni małżeńskich i to wystarczy.
Giles i Lisa to małżeństwo z piętnastoletnim stażem. Czytelnik poznaje ich, kiedy wracają ze szpitala. Giles miał wypadek, spadł ze schodów i dostał amnezji. Czuje się obco w swoim domu i w towarzystwie swojej żony. Lisa opowiada mężowi o nim samym, a Giles słucha i składa puzzle swojego życia. Nie przyjmuje jednak niczego ze spokojem. Nie podoba mu się, to, co słyszy. Łapie żonę za język i prowokuje. Coś tu nie gra pomyślałam. Oboje kłamią? Dlaczego?
Lisa dwoi się i troi, żeby przedstawić męża w jak najlepszym świetle. Kreuje go na nowo, wedle swojego gustu. Rzeźbi. Na próżno jednak, gdyż Giles tylko udaje, że stracił pamięć. Tylko w ten sposób może się dowiedzieć, dlaczego żona aż tak go nienawidzi, że była w stanie zadać cios. Cios, który sprawił, że znaleźli się w obecnym punkcie, że stoją obok siebie jak para wzajemnie obwąchujących się kotów, gotowych w każdej chwili wyciągnąć pazurki.
Cios to śmiertelny i życiodajny zarazem. Zabija monotonię, przyzwyczajenie, brak chęci. Ten cios ściąga niewidzialną woalkę, pod którą zarówno on, jak i ona przebywali od lat. Dlaczego potrzebny był aż tak drastyczny krok? Czyżby Schmitt uważał, że małżeństwo z tak długim stażem może uratować tylko silne uderzenie, kłamstwo?
Tobie i mnie po piętnastu latach pozostało już tylko kłamstwo jako sposób dojścia do prawdy**
Tak. Przyzwyczajenie, zmęczenie, nuda to najgorsi kompani małżeństwa. Przychodzą znienacka, po cichu, a potem walą jak grom z jasnego nieba i człowiek się zastanawia, kiedy to się stało, jak mogłam/mogłem do tego dopuścić. Najgorsze jest to, że samo dostrzeżenie problemu nic nie da. Potrzebna jest chęć, bodziec, solidny kop. Bohaterowie dramatu Schmitta doszli do krytycznego momentu, który uświadomił obojgu gdzie zabrnęli. 
Mimo wszystko wydźwięk dramatu jest pozytywny.  Małżeństwo z długim stażem nie jest skazane na powolne umieranie w swoim towarzystwie. Jeśli tylko obie strony nadal w głębi serca się kochają i zechcą dać coś z siebie, zawsze jest szansa na uratowanie związku ze wszystkimi jego aspektami.

Schmitt napisał rzecz małą o wielkiej sprawie. Na niespełna stu stronach zawarł wszystko to, co w miłości najważniejsze. Wszystko to, co najtrudniejsze i wszystko to, co najpiękniejsze. To książka, z której trzeba czerpać garściami. To książka do posiadania, do otwierania codziennie w dowolnym miejscu.

* Eric-Emmanuel Schmitt, Małe zbrodnie małżeńskie, Warszawa 2009, s. 87,
** ibidem, s. 90.

Autor: Tess Gerritsen
Tłumaczenie: Maria Świderska
Tytuł: Prawo Krwi
Wydawnictwo: Harlequin Mira
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka















Ze spokojem, więc zapiął pasy i schwycił za stery. Przez rozbitą przednią szybę kabiny obserwował, jak poszycie dżungli, soczyście zielone i niewiarygodnie piękne, gna, by się z nim spotkać. Zawsze wiedział, że tak skończy – wiatr będzie hulał po okaleczonym samolocie, a on oprze dłonie na wolancie, pędząc na spotkanie z ziemią. Tym razem już się nie wymiga…*

W taki sposób leciał na spotkanie śmierci pilot Dziki Bill Maitland dwadzieścia lat temu.
Jego samolot został ostrzelany gdzieś na granicy między Laosem a Wietnamem Północnym. Zginęła cała załoga. Nie odnaleziono wraku, ani ciał. Tak głosił oficjalny raport.
Osoby, które w taki właśnie sposób przedstawiły sprawę wierzyły święcie, że zatajona prawda nigdy nie wyjdzie na jaw. Nie doceniły bowiem siły ludzkich uczuć, które każą bliskim wierzyć mimo wszelkich przeciwności.

Willy Maitland, córka owego pilota nigdy nie zapomniała o ojcu. Jak można bowiem zapomnieć o kimś, kto stał się żywą legendą. Jednym z najodważniejszych pilotów.  Nie mogła o nim zapomnieć także z innych powodów. Ciągle miała żal do ojca, że zostawił ją i matkę wybierając pracę, ryzyko i dreszczyk emocji. Obie kobiety nigdy nie pogodziły się z jego śmiercią, szczególnie, że nigdy nie odnaleziono ciała. W głowach przez cały czas tliła się nadzieja. Anonimowe informacje na temat tego feralnego lotu 5078 odsłaniające nieujawnione dotąd fakty, pozwalają im sądzić, że nie wszystko odbyło się tak jak pokazywał to raport.  Kiedy matka Willy dowiaduje się, że ma raka prosi córkę, aby spróbowała dowiedzieć się prawdy.

Willy wyrusza więc do Azji. Tam w kraju zupełnie obcym i niebezpiecznym będzie próbowała odtworzyć wydarzenia sprzed dwudziestu lat. Od początku towarzyszy jej antropolog Guy Bernard. I bardzo dobrze, gdyż wie jak poruszać się w azjatyckim świecie i zna kilka osób, które pomogą połączyć oczka tego zerwanego łańcuszka.  Sam przyjazd pary uruchamia lawinę wydarzeń niezwykle niebezpiecznych, które utwierdzą Willy w przekonaniu, że w sprawę jej ojca zamieszanych jest wiele wpływowych osób. Wszyscy oni zrobią wszystko, aby nie budzić demonów przeszłości. Czy to, co ukrywają jest aż tak straszne? Nie łatwo jednak przestraszyć córkę dzikiego Billa, o czym spiskowcy chyba nie pomyśleli… 

Czy warto tak ryzykować dla prawdy? Może ojciec rzeczywiście nie żyje, a zwłok po tylu latach i tak nie da się odnaleźć. W dodatku zdaje się, że nikt nie ma pojęcia, co stało się z ekipą samolotu. Na pewnym etapie dziewczyna jest na skraju wyczerpania, upór i odwaga nie pozwolą jej jednak odpuścić…

Wznowiona przez Mirę powieść poczytnej Tess Gerritsen, jest moim drugim spotkaniem z autorką. Muszę przyznać, że książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Akcja trzyma w napięciu do samego końca. Oczywiście w pewnym momencie domyśliłam się, jakie być może będzie rozwiązanie zagadki kryminalnej, ale nastąpiło to na tyle późno, że w żaden sposób nie popsułam sobie lektury. Najbardziej przewidywalny był oczywiście wątek miłosny, natomiast stanowi on niewielką część powieści i w żadnym wypadku nie wysuwa się na prowadzenie. 
Kolejne spotkanie z twórczością Tess Gerritsen uważam za bardzo udane. Jeśli ktoś z was zamierza sięgnąć po tę lekturę to mam dobrą radę. Nie zaczynaj, jeśli wiesz, że nie masz na tyle czasu żeby przeczytać od razu całość. W innym przypadku będzie cię przez cały czas skręcało z ciekawości. To niezaprzeczalny atut kryminałów tej autorki.
Polecam!

*Tess Gerritsen, Prawo krwi, Warszawa 2013, s. 11.





Autor gry: Karol Borsuk
Tytuł: Superfarmer
Rodzaj gry: rodzinna planszówka
Liczba graczy: 2-6
Przedział wiekowy: 7-99 (z mojego doświadczenia podpowiem, że i młodsze dzieci świetnie sobie radzą)

Wymiary pudełka: 272x189x36

Zawartość pudełka: 2 różne dwunastościenne kostki,  128 kartoników z obrazkami zwierząt, tabela wymian, instrukcja












Witajcie! Chciałabym zaprosić was na nowy cykl tematycznych postów dotyczących różnego rodzaju gier planszowych.  Pomysł kołatał mi się w głowie już jakiś czas temu, ale ciągle brakowało czasu.
Skąd taka decyzja? Zawsze lubiłam gry. W domu rodzinnym często grywało się u nas w karty, a kiedy mój najmłodszy brat trochę podrósł ( jest siedemnaście lat młodszy) zawsze znalazła się okazja, żeby spędzić wieczór na „Grzybobraniu”, „Jasiu i Małgosi”, „Fortunie”, „Mastermind” i innych kultowych już grach. Nie mogłam się wprost doczekać, kiedy mój Tymek dorośnie na tyle, żebyśmy mogli rozegrać partyjkęJ Te czasy właśnie nastały i coraz częściej spędzamy czas grając całą rodzinką.
Natomiast, kiedy przebywamy u moich rodziców, bądź teściów, a Tymek smacznie śpi rozpoczynamy istne wieczory „hazardowe”: karty, bingo, oryginalne gry wymyślane przez moją teściową (recenzja jednej z nich już niedługo), memory i eurobiznes. To świetna odskocznia od codzienności i sposób na scalenie rodziny. 
Kiedy jakiś czas temu robiłam porządki na półce, gdzie trzymamy gry, doszłam do wniosku, że mamy ich już tyle, że może mogłabym o nich od czasu do czasu pisać na blogu i zachęcić czytelników mojej strony do takiej formy spędzania czasu z dziećmi lub w gronie dorosłych.
Mam nadzieję, że cykl przypadnie wam do gustu, a może nawet skusicie się na partyjkę?

Pierwsze spotkanie poświęcę grze, która powstała w czasach drugiej wojny światowej, a wznowiona w roku 1997 króluje w polskich domach do dziś (piętnaście lat!).
Uwielbiam te kostki!!!


Trafił się królik:)



SUPERFARMER
Pewnie wielu z was uśmiecha się teraz na wspomnienie owej gry. Ja również. Oczywiście grałam w nią z moim młodszym bratem, a teraz przyszła kolej na Tymka. Oczywiście jest jeszcze trochę za mały, żeby zrozumieć, że trzeba się trochę nagłowić, żeby zdobyć odpowiednie zwierzaki, ale świetnie zapamiętał już wszelkie możliwe wymiany, których można dokonać podczas gry. Ta gra ma w sobie coś takiego, że bez względu na wiek przyciąga jak magnes. Śmiać mi się chce, jak słyszę, że mój mąż ciągle namawia Tymka do gry. W rzeczywistości to on mam wielką ochotę na hodowlę zwierząt.
Superfarmer przeszedł już wiele modyfikacji i unowocześnień, natomiast idea gry pozostaje wciąż ta sama, gdyż jest ponadczasowa.
Od lat podbija świat ( Obiegła prawie całą Europę, a także trafiła do Chin, Korei, Australii i USA)

Wylosowałem wilka:( Co tu zrobić? A może mama i tata nie zauważą?


Jedna z naszych wariacji Superfarmera


NA POCZĄTEK TROCHĘ HISTORII
Wyobraźcie sobie, że gra powstała w Warszawie w 1943 roku. Została wymyślona przez wybitnego polskiego matematyka Karola Borsuka. Powód powstania gry był dosyć prozaiczny. Kiedy Niemcy zamknęli Uniwersytet Warszawski, pan Karol został bez pracy. To wtedy wpadł na pomysł, aby w ten sposób podreperować budżet rodzinny. Początkowo gra nosiła tytuł HODOWLA ZWIERZĄTEK, a wszystkie potrzebne rekwizyty przygotowywała metodami domowymi żona profesora, Zofia Borsukowa. Gra szybko zdobyła popularność, a telefon u państwa Borsuków rozdzwonił się na dobre. Wszyscy pytali: Czy to hodowla zwierzątek?
Superfarmer bawił dzieci i dorosłych. Tym drugim pomagał przetrwać smutne okupacyjne wieczory.
Jak przeczytałam na stronie producenta, oryginalne egzemplarze gry spłonęły w czasie powstania warszawskiego, ale jak się okazało w przyszłości, jeden komplet, którego właściciele mieszkali pod Warszawą przetrwał i po latach wrócił do rodziny Borsuków.
A tak wyglądała oryginalna wersja:

Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.superfarmer.pl/starawersja/


CÓŻ TO TAKIEGO TEN SUPER FARMER, CZYLI KRÓTKA INSTRUKCJA OBSŁUGI
Każdy, kto zdecyduje się wziąć udział w grze, staje się hodowcą zwierząt, ale tylko jeden gracz może zostać superfarmerem.
Na początku rzucając kostkami gracze zdobywają zwierzęta, które coraz szybciej się rozmnażają (szczególnie króliki). Czym więcej ich posiadasz, tym większe masz pole manewru. Wszystkie zwierzęta bowiem można wymieniać na inne, jeśli to wyda się graczowi opłacalne. Dodam jeszcze, że niektóre zwierzaki można zdobyć tylko na drodze wymiany, gdyż na kostkach do gry znajduje się tylko jeden przedstawiciel tego gatunku.
Na początku jest tak, że żaden z graczy nie posiada zwierząt i musi wyrzucić parę za pomocą dwóch kostek (zdjęcie). Potem jest już łatwiej, gdyż po kilku kolejkach gracz ma już jakieś zwierzęta w swoim stadzie i po następnym rzucie otrzymuje tyle zwierząt wyrzuconego gatunku, ile ma pełnych par tego gatunku.
Wygrywa ten, kto zdobędzie przynajmniej po jednym zwierzaku z każdego gatunku, co na pierwszy rzut oka wydaje się być proste prawda?  Ale nie powiedziałam wam, że na hodowców i ich podopiecznych czekają niebezpieczeństwa w postaci lisa i wilka, które niejednokrotnie zgarniają całe wyhodowane stadko.  Żeby się przed nimi uchronić trzeba zdobyć małego i dużego psa, ale nie jest to takie proste, gdyż najpierw trzeba zdobyć troszkę królików, które następnie wymieniamy na owce, a jeszcze potem na świnki, które muszą zrobić miejsce krówce i wtedy dopiero można zdobyć dużego psa, który chroni przed wilkiem.
Jak połapać się we w wszystkich wymianach? Nie trzeba nic zapamiętywać (chociaż po kilku partiach mimowolnie wejdzie ci t odo głowy), w zestawie bowiem, znajduje się tabela wymian, z której korzystają wszyscy gracze.
Czy uwierzycie, że jeszcze ani razu nie udało mi się zostać superfarmerem? Jakoś zawsze tak jest, że kiedy zbliżam się do końca i mam w swoim stadzie prawie wszystkie gatunki zwierząt, przychodzi lisek, albo wilczuś i po wszystkim. Trzeba zacisnąć zęby i rozpocząć wszystko od początku.

MOJE WRAŻENIA I UWAGI
Superfarmer, to świetna gra rodzinna, która rzeczywiści stanowi dobrą rozrywkę dla dzieci i dorosłych. Uczy podstaw matematyki, wszak, aby dokonać wymiany trzeba najpierw odliczyć odpowiednią ilość zwierzątek.
Trzyma w napięciu do samego końca, choć sam początek może wydawać się nieco ospały, kiedy jedyną czynnością jest rzucanie kostkami. Natomiast od momentu, kiedy u graczy zaczynają powstawać coraz większe stada, budzi się chęć walki i rywalizacja staje się zacięta.
Gra oparta jest na bardzo prostych zasadach, co postrzegam jako duży plus. Szczególnie, jeśli w zabawie biorą udział młodsze dzieci.
Jeśli chodzi o samo wykonanie gry, nie mam żadnych zastrzeżeń.  Wrażenie robią przede wszystkim oryginalne, dwunastościenne kostki, na których znajdują się podobizny zwierzaków.  Wszystkie kartoniki zostały wykonane z grubego tworzywa, które na pewno nie zniszczy się po kilku grach. Grafika ciepła i przyjazna dla oczu dziecka, powiedziałabym, że wręcz familiarnaJ
Wspomnę jeszcze o instrukcji do gry, ponieważ ta zasługuje na uznanie. Wiele dobrych gier zostaje zaopatrzonych w beznadziejne napisane instrukcje. Zagmatwane i niezrozumiałe dla przeciętnego użytkownika. Aby coś zrozumieć trzeba przeszukiwać youtube, żeby znaleźć filmiki recenzujące grę. Dopiero wtedy pukam się w czoło i nie mogę uwierzyć, że ktoś wpadł na pomysł, żeby proste zasady opisać w tak dziwny sposób.
 Instrukcja do Superfarmera jest prosta i przejrzysta. Wszystkie zasady wyłuszczono dokładnie i czytelnie (bez zbędnego owijactwa i zagmatwania). Dodatkowo wzbogacono ją o liczne przykłady ilustrujące każdą z zasad, co może być pomocne szczególnie wśród młodszych graczy.
Superfarmer w krótkim czasie stał się ulubioną grą całej rodzinki, bawimy się doskonale. Wymyślamy różne wariacje, zmieniamy zasady (kiedy gramy z Tymkiem). Za każdym razem odkrywamy tę grę na nowo i mamy z tego ogromną frajdę. My, rodzice z czystej rozrywki zaś Tymek dodatkowo utrwala liczenie i uczy się spostrzegawczości.

WARIANTY GRY
Superfarmer jest dostępny w kilku atrakcyjnych wersjach:

  • ·         Oryginalny w dużym pudełku ( którą prezentuję powyżej)
  • ·         Wersję kieszonkową
  • ·         Wydanie jubileuszowe z oryginalnymi ilustracjami Piotra Sochy. Ta wersja jest bardziej dynamiczna i została wzbogacona o plastikowe figurki psów.


  • ·      Młodsza siostra Super Farmera – gra Rancho, która wprawdzie mocno nawiązuje do poprzedniczki, ale została mocno zliftingowana (plansz, figurki psów, żetony, dodatkowe zasady – w Ranchu oprócz zbierania zwierząt trzeba kupować pastwiska) 


  • ·   Super Farmer 2013 – unowocześniona wersja oryginalnej gry, wzbogacona o unikatowe ilustracje zwierzątek pochodzących z gry Rancho. Dokonano tego z okazji 30 rocznicy śmierci profesora Karola Borsuka. 


Jedna z naszych partyjek
Polecam! Zapraszam was także do obejrzenia ciekawego filmiku poświęconego wszystkim edycjom gry Super Farmer, a także jego ciekawej historii (klik)

Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej na temat tej gry, zapraszam na stronę GRANNY













Autor: Petr Šabach
Tłumaczenie: Julia Różewicz
Tytuł: Masłem do dołu
Tytuł oryginału: Máslem dolů
Wydawnictwo: Afera
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 212
Oprawa: Twarda z przypisami














Masłem do dołu to już trzecia książka P. Šabacha wydana w Polsce.  W Czechach ten tytuł stał się momentalnie bestsellerem, co mnie zresztą wcale nie dziwi. W moim przypadku to drugie, nad wyraz udane spotkanie z prozą czeskiego pisarza. W lutym pisałam na blogu o Podróżach konika morskiego (link), autobiograficznej powieści, której bohaterem jest mężczyzna przebywające na urlopie tacierzyńskim.
Tym razem pierwsze skrzypce gra dwóch sześćdziesięciolatków  Antošt, który na stare lata postanowił spełnić swoje marzenie i otworzyć antykwariat, w którym właściwe mieszka po rozwodzie i  Evžen, jego najlepszy przyjaciel, miłośnik wszystkiego, co amerykańskie, na co dzień tworzący portrety samochodów. Głównym miejscem spotkań jest oczywiście czeska hospoda „Cisza”. To tam bohaterowie przy nieodłącznym piwku spotykają się niemal każdego dnia, aby rozmawiać lub wymownie milczeć. To tam czytelnik zasłyszy najciekawsze anegdoty, od których bogato w całej książce. Początkowo zaznaczałam każdą z nich żółtą karteczką, ale kiedy zorientowałam się, że musiałabym zaklejać co drugą stronę, zrezygnowałam i spokojnie delektowałam się lekturą. Właściwie trudno w tym przypadku o spokój, bo chociaż fabuła niespiesznie przewija się tonem gawędy, to śmiechu jest co niemiara. Dobry, klasyczny czarny humor jest znakiem rozpoznawczym Šabacha, choć to nie żadne śmichy chichy na barowym stołku. Czesi tacy są, pogoda ducha i prostota sprawdzają się w każdej sytuacji. Jest problem, trzeba go rozwiązać, oczywiście wcześniej omawiając wszystkie możliwe wyjścia z przyjacielem. Antošt, martwi się o córkę Julię, którą notorycznie zdradza mąż, a także odwiedza ojca w domu starców. Najbardziej lubi jednak przebywać wśród swoich książek lub spędzać czas z wnukiem.
Z boku może się wydawać, że Evžen i Antošt to dwóch stetryczałych staruszków, którym przyszło pić piwo i czytać książki. W rzeczywistości jednak, bawią się nie gorzej niż zwariowana para nastolatków. Pomysłów im nie brakuje, choć nie mogę powiedzieć, żeby specjalnie się głowili nad uatrakcyjnianiem sobie życia. Ot, taka chyba już czeska natura, że zamiast siedzieć i płakać nad rozlanym mlekiem, ona przyjmuje wszystko ze spokojem i szuka wyjścia z trudnej sytuacji. A że często bywa  absurdalna? Komu by to przeszkadzało.
Wyobraźcie sobie, że Evžen jest przeświadczony, że tylko krok dzieli jego państwo od ataków terrorystycznych i skrupulatnie przygotowuje się na jego przyjście. Kupuje ziemię, na której chce posadzić ziemniaki. Kiedy nadejdzie zagłada, on w raz z Antoštem będą zajadać w bunkrze swojskie kartofelki. W tym celu też udają się razem na sadzenie, które mocno okraszają likierem. W drodze powrotnej okazuje się, że nie mają gotówki na dwa całe bilety kolejowe. Rozweseleni kompani wpadają na pomysł, że jeden z nich będzie robił za psa (bo bilet dla zwierząt jest tańszy). Stara jak świat gra w nożyce i kamień rozstrzyga, który zostanie tym „szczęśliwcem”.  Wypada na Antoša, który bez sprzeciwu siada na czworakach, a przyjaciel okrywa go kurtką. Wszyscy zdają się być rozbawieni tą niecodzienną sytuacją, a konduktor sprawdzający bilety z uśmiechem komplementuje buty pieska i wychodzi nie domagając się żadnej opłaty. Perypetie tych podstarzałych panów są pełne absurdu, który wręcz wylewa się z życiowych sytuacji oraz przedziwnych monologów Evžena.  Absurd to jednak niezwykle wymowny i dopracowany w każdym calu.

Dużo się tutaj mówi, gawędzi. Rozmowa jest potrzebna jak powietrze, zdają się mówić bohaterowie. Dzięki temu tempo nie jest zbyt szybkie, co nie znaczy, że Masłem do dołu nudzi. P. Šabach, jak pisałam już kiedyś, posiada niezwykły dar prowadzenia szybkiej akcji bez akcji. To znaczy, że w jego książkach nie dzieje się właściwie nic szczególnego, a czyta się je jednym tchem. Na końcu człowiek się zastanawia, gdzie jest i która godzina wybiła na zegarze. Świat, w który wstępuje polski czytelnik, może być dla niego nieco egzotyczny. Nie jest tajemnicą, że mamy tendencję do narzekania i szukania dziury w całym, czego tutaj absolutnie nie znajdziecie.  Jak jest dobrze, to jest dobrze, a jak jest źle to też nie jest najgorzej. Nawet, kiedy Míša wnuk Antošta oblewa się wrzątkiem i czeka na przeszczep skóry, najważniejsze stają się rozmowy w poczekalni i knucie niecnego planu (o którym wam nie powiem, żeby za dużo nie zdradzić).
Kiedy wszystko zdaje się powoli wracać do normy, a chwilowo podniesione emocje zaczynają opadać, Evžen wpada na pomysł, aby razem z przyjacielem wybrać się na wycieczkę motocyklową po Ameryce. No i cały porządek bierze w łeb, a szaleństwo zaczyna się od początku.

Cóż tak gna staruszków do przodu? Chęć zatrzymania młodości, niezgoda na zgnuśnienie w fotelu. A może na starość zdali sobie sprawę, że w zasadzie przegrali w jakiś sposób swoje życie i próbują gonić młodzieńcze marzenia. Wszak sami o sobie mówią:

I chociaż gdyby policzyć, ile mamy łącznie lat, wyszłoby z sześćset albo siedemset, nie zachowujemy się jak stare zgredy, witamy się dziarskimi razami w plecy, ciągle mówimy ’kurde’, a fotograf Šámal nosi koszulkę z wystawionym językiem.

Czytając Masłem do dołu, niejednokrotnie odczuwałam podobieństwo do filmu Jana Svěraka Butelki zwrotne. Tam również bohater nie chcąc pogodzić się z nadchodzącą starością, przewraca swoje życie do góry nogami, szuka sobie nowych zajęć. Zbierając puste butelki od klientów prowadzi z nimi twórcze rozmowy, niejednokrotnie rozwiązując ich życiowe problemy.

Zapraszam Cię zatem czytelniku do świata P. Šabacha, gdzie nie straszne jest nawet powstrzymywanie utartych praw natury. Spadający masłem do dołu rogalik, można powstrzymać, mocując na talerzyku specjalną podpórkę. To świat, w którym nie szkoda czasu na utarczki słowne z przyjacielem i na ukochaną książkę z dzieciństwa, czytaną wnukowi do poduszki. Jest bowiem czas i miejsce w naszym życiu na wszystko, a szczególnie na pozornie drobne gesty, które zmieniają życie drugiej osoby.

Polecam gorąco!


Subskrybuj: Posty ( Atom )

Julia Orzech

Julia Orzech

Szukaj w tym blogu

Dołącz do mnie

juliaorzech.blogspot.com - blog książkowy

Biorę udział w projekcie Dzikiej Jabłoni "Przygody z książką"

Biorę udział w projekcie Dzikiej Jabłoni "Przygody z książką"

Obserwatorzy

Archiwum bloga

  • ►  2021 (5)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2020 (1)
    • ►  lipca (1)
  • ►  2018 (27)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (2)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (4)
  • ►  2017 (65)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (5)
    • ►  października (6)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (8)
    • ►  kwietnia (5)
    • ►  marca (7)
    • ►  lutego (10)
    • ►  stycznia (9)
  • ►  2016 (62)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (1)
    • ►  września (11)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (6)
    • ►  kwietnia (8)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (4)
  • ►  2015 (64)
    • ►  grudnia (10)
    • ►  listopada (11)
    • ►  października (7)
    • ►  września (6)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (2)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (8)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2014 (68)
    • ►  października (7)
    • ►  września (3)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (4)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (8)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (3)
  • ▼  2013 (105)
    • ►  grudnia (13)
    • ►  listopada (12)
    • ►  października (8)
    • ►  września (6)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (11)
    • ▼  kwietnia (9)
      • Skąd się biorą dzieci? - Marcin Brykczyński
      • Zwykła książka kucharska - Anna Karasiowa
      • Maks i niespodzianki oraz krótka rozmowa z autorką...
      • Małe zbrodnie małżeńskie - Eric-Emmanuel Schmitt
      • Prawo krwi - Tess Gerritsen
      • Superfarmer - gra planszowa - nowy cykl postów tem...
      • Masłem do dołu - Petr Šabach
      • PoŚwiąteczny post
      • Marysia żegna pieluszkę - Nadia Berkane, Alexis Nesme
    • ►  marca (9)
    • ►  lutego (14)
    • ►  stycznia (13)
  • ►  2012 (147)
    • ►  grudnia (13)
    • ►  listopada (15)
    • ►  października (15)
    • ►  września (15)
    • ►  sierpnia (14)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (16)
    • ►  kwietnia (14)
    • ►  marca (9)
    • ►  lutego (16)
Julia Orzech. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Ostatnie wpisy

  • Nauka liczenia - Agnieszka Łubkowska
    Autor: Agnieszka Łubkowska Ilustracje: Joanna Kłos Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Rok wydania: 2018 Liczba stron: 140 Oprawa: t...
  • Superfarmer - gra planszowa - nowy cykl postów tematycznych
    Autor gry: Karol Borsuk Tytuł: Superfarmer Rodzaj gry: rodzinna planszówka Liczba graczy: 2-6 Przedział wiekowy: 7-99 (z mojego doświa...
  • Małe kobietki - Louisa May Alcott
    Autor: Louisa May Alcott Tytuł: Małe kobietki Tłumaczenie: Anna Bańkowska Wydawnictwo: MG Rok wydania: 2012 Oprawa: twarda Liczba st...
  • Było sobie życie - edukacyjna gra planszowa
    źródło foto: empik.com Tytuł: Było sobie życie Producent: Hippocampus Seria: Było sobie życie Kategoria wiekowa: 7-107 (pięciolat...
  • Florka. Z pamiętnika ryjówki - Roksana Jędrzejewska-Wróbel
    Autor: Roksana Jędrzejewska-Wróbel Tytuł: Florka. Z pamiętnika ryjówki Ilustracje: Jona Jung Wydawnictwo: Bajka Rok wydania: 201...
  • Pali się! - Jan Brzechwa
    Autor: Jan Brzechwa Tytuł: Pali się! Ilustracje: Zbigniew Dobosz Wydawnictwo: Skrzat Rok wydania: 2013 Liczba stron: 24 Oprawa: mięk...
  • Karolcia i Witaj Karolciu - Maria Krüger
    Autor: Maria Krüger Ilustracje: H. Bielińska, K. Kołodziej Tytuł: Karolcia. Witaj Karolciu! Seria: seria limitowana Wydawnictwo: Siedm...
  • Moje wypieki i desery - Dorota Świątkowska
      Autor: Dorota Świątkowska Tytuł: Moje wypieki i desery Foto: Dorota Świątkowska Wydawnictwo: Egmont Rok wydania: 2013 Liczba...
  • Przygody dzieci z ulicy Awanturników - Astrid Lindgren
    Autor: Astrid Lindgren Ilustracje: Ilon Wikland Przekład: Anna Węgleńska, Maria Olszańska Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Rok wyda...
  • Czarownica piętro niżej - Marcin Szczygielski
    Autor: Marcin Szczygielski Tytuł: Czarownica piętro niżej Ilustracje: Magda Wosik Wydawnictwo: Bajka Rok wydania: 2013 Oprawa: twarda...

Statystyka

podczytuję

  • Cyrysia
    "Morderstwo na wzgórzu" Merryn Allingham
  • tu-czytam
    Michael Easter: Umysł w stanie niedosytu
  • pasje i fascynacje mola książkowego...nie tylko literackie...
    Cała słodycz życia - Agnieszka Jeż
  • Setna strona
    Chrobry - Grzegorz Gajek
  • Notatnik kulturalny
    Wygrywa pierwsze kłamstwo - Ashley Elston, czyli naprawdę jaka jestem nie wie nikt
  • Z pasją o dobrych książkach i nie tylko...
    "Willa pod zwariowaną gwiazdą" - Maria Paszyńska [stosikowe losowanie lipiec]
  • Magia w każdym dniu
    ,,KARMINOWY SZAL"-JOANNA MARIA CHMIELEWSKA
  • Niania w Paryzu
    Z grupa z Grodziska Wielkopolskiego w Betton. Mecz Francja-Polska???
  • Kobiece rozmówki przy herbacie
    Spacer ziołowy po Kuflu
  • moje podróże
    Wrocławskie powtórki i nowości
  • Czytanki-przytulanki
    „Girls’ Guide. Miłość & seks” pod red. M. Kogut, P. Michalska i K. Różańska-Gorgolewska
  • Krytycznym okiem...
    „Tłusty róż” Fernanda Trías
  • Dosiakowe Królestwo
    To był nasz dom - Marcus Kliewer
  • Książki Warte Przeczytania
    Kącik Filmowy 59 # Filmowy rachunek sumienia czyli ile z tego co planowałam faktycznie obejrzałam + filmowe ciekawostki.
  • Dylematy filolożki
    Znajomość „prawniczego angielskiego” – co daje i dlaczego jest tak ważna?
  • Ejotkowe postrzeganie świata
    Podsumowanie czerwca i hasło na lipiec 2025 - Pod hasłem
  • ~~ Od deski do deski - Varia blog ~~
    Skończyły mi się oczy - Grażyna Jeromin-Gałuszka
  • książki sardegny
    Trójka e-pik - lipiec 2025. Podsumowanie czerwca
  • górowianka
    Anna Andrusyszyn "Pytania do artystów malarzy"
  • Profesor Jerzy Bralczyk - bloog.pl
    Wyliczanie utraconych korzyści – roszczenia, które warto zgłosić
  • Dowolnik
    "Zobaczyć Paryż" François Schuiten, Benoît Peeters
  • Książki Oli
    Erg Chebbi – pustynna lekcja pokory
  • Recenzje Młodzieżowe
    ,,Red White & Royal Blue” Casey McQuiston- recenzja
  • W zaciszu biblioteki
    Dzień z życia pisarza: Terry Pratchett
  • W krainie stron
    Audiobooki online na każdą okazję podróż, praca, relaks z Empik Go
  • zwiedzam wszechświat ...
    Ołomuniec - miasto fontann i barokowych opowieści
  • Słowem Malowane
    Katarzyna Jasiołek, Dom Mody Telimena.
  • Z lektur prowincjonalnej nauczycielki
    Pożegnanie
  • Śmieciuszek życiowy, czyli co u Bazyla piszczy.
    Crimen - Józef Hen
  • W Krainie Czytania i Historii
    Magdalena Zimniak – „Pęknięta kra”
  • Pisany inaczej...
    Michael Yapko - "Kiedy życie boli. Zalecenia w leczeniu depresji. Startegiczna terapia krótkoterminowa"
  • Książki do poduszki
    Marcin Brzostowski "www.husaria.pl"
  • Czechofil
    To je jen Toyen?
  • Agnesto
    "Reneta" Barbara Klicka
  • Kącik z książką
    "Adwokat diabła" Steve Cavanagh
  • Książki i nie tylko...
    Martina Winkelhofer - "Cesarzowa. Pierwsze lata Sisi na wiedeńskim dworze" | recenzja
  • Książkoholizm
    Burza myśli i stos
  • Półeczka z niebieskimi migdałami
    INSTRUKCJA
  • Świat książkowego mola...
    "Pacjentka" - Alex Michaelides
  • nieperfekcyjnie, bo perfekcja jest nudna!
    "Wytrwałość dzikich kwiatów" - Micalea Smeltzer
  • AnnRK
    Może nie ma mnie tu, ale jestem gdzie indziej!
  • Lego ergo sum
    Z Tobą będzie inaczej - Milena Wójtowicz
  • ... jak na jedno moje małe istnienie świata jest o wiele za dużo...
  • Życie między wierszami
    Toshikazu Kawaguchi: Zanim wystygnie kawa
  • All You Need Is Book
    Kraina za mostem, czyli pełna tajemnic baśń w klimacie retro
  • Malutka
    Jak banany zniewoliły Gwatemalę? - "Burzliwe czasy" M. Vargas Llosa
  • Lustro Rzeczywistości
    Skazani na ból – Agnieszka Lingas-Łoniewska. Wznowienie
  • więcej niz pierwsza czytanka
    Anonse
  • Magiczny Świat Książek
    Tren Model Rambut Hits Untuk Tampil Beda
  • ...do ostatniej pestki trzeba mocno żyć...
    #592 - Śnieg otulił cię bielą
  • Sprawy domowe i książka na półce
  • W Pępku Trójmiasta
    A. C. Gaughen: Berło Ziemi
  • ANTYKWARIAT Z CIEKAWĄ KSIĄŻKĄ
    Coraz większy mrok - Colleen Hoover
  • Po drugiej stronie... książki
    co zrobisz, gdy sie obudzisz tego dnia.
  • Kronika Chomika
    "Stulecie chirurgów" Jürgen Thorwald
  • Za górami za lasami
    Witajcie kochani jak dobrze Was uścisnąć!
  • Trufla
    Prezentownik 2019 - książki
  • Recenzje książek ← blog Niedopisanie
    Dr Sarah Horlofsen i Dagmara Geisler - Co to ten rak?
  • galeria kongo
    Moje życie z książką, Zuzanna Rabska
  • Moje książki...
    "Powroty i wspomnienia" Sylwia Trojanowska
  • absolutnie nieperfekcyjna
    J.Galiński "Kółko się pani urwało", czyli lektura dla fanów dowcipów o Murzynach
  • W Nieparyżu
    ROK, W KTÓRYM NAUCZYŁAM SIĘ KŁAMAĆ Lauren Wolk - What has been seen...
  • Czytajki - dziecięcych książek czar
    Pomocnicy. Liderzy, asystenci, robotnicy., Skrzydłowi. Technicy, magicy, indywidualiści. - Jarosław Kaczmarek
  • Słowa duże i MAŁE
    Pewna jest tylko śmierć (Twoje fotografie, Tammy Robinson)
  • z kubkiem kawy...
    Rodzanice - Katarzyna Puzyńska
  • ZORROBLOG
    BARDZO GŁODNA GĄSIENICA
  • Francuska Kawiarenka Literacka
    Zbrodnia Sylwestra Bonnard Anatol France
  • god save the book
    „Shitshow! Ameryka się sypie, a oglądalność szybuje” Charlie LeDuff. Mikrorecenzja
  • Misia i Tosia czytają
    Kot -o-ciaki / Heniś/ booba - partnerzy w zabawie
  • Notatki Coolturalne
    Sny Wojenne - Marek Harny.
  • KSIĄŻECZKI SYNKA I CÓRECZKI :)
    Save Me
  • miasto książek
    Nowy adres
  • Krakowskie Czytanie
    "Kamień" Małgorzata i Michał Kuźmińscy
  • Językowe rozważania młodego polonisty
    „Odkupować” czy „odkupywać” – która forma jest poprawna?
  • Waniliowe Czytadła
    "Sztuczna broda świętego Mikołaja"
  • JULIA ORZECH
    Nauka liczenia - Agnieszka Łubkowska
  • uzależniona od czytania
    ŚWIĄTECZNE PREMIERY
  • Moja Pasieka
    "Trzecia siostra" Joanny Marat
  • Płaszcz zabójcy
    Henryk Sienkiewicz, 1889 rok
  • Choco Freak
    Racuchy drożdzowe z jabłkami na maślance
  • Czytajmy Dobre Książki
    Piotr Ambroziewicz "Złote lata polskiej chuliganerii. 1950-1960"
  • Aleksandrowe myśli
    Wyniki konkursów
  • Dabudubida
    2chの評価を調べてみた結果は・・・!?【炎上】
  • In Trinity's world of books
    Pochodzenie ma znaczenie - dlaczego to takie ważne?
  • Sabinkowe czytanie, w obłokach bujanie....
    Kolejne miłe spotkanie z Rudnicką!
  • books on my mind
    Louisa Morgan "Tajemna historia czarownic"
  • moja księgarnia
    Hotel Varsovie. Klątwa lutnisty - Sylwia Zientek
  • Życiowa pasja bibliofila
    Każdy ma w głowie jakąś rzeźnię („Obrzydliwcy” – Marek Kalita)
  • prowincjapelnamarzen blog
    POŻEGNANIE Z BLOGIEM
  • Jedz tańcz i czytaj
    The Manga Guide. Wszechświat - K. Ishikawa, K. Kawabata
  • POCZYTALNIA | kultura czytania
    Nawyki, Karl Ove Knausgård
  • GabArte
    Zimo przybywaj!
  • Pożeracz słów
    Magicznych Świąt !
  • Pasjonatka Literatury
    "PS. Kocham cię" Cecelia Ahern
  • Kraina chwilowego zapomnienia
    Wojna, miłość i rak
  • KULTURALNY KĄCIK
    Jesień życia - zrób coś dla siebie
  • Zapatrzona w książki
    Zakochanymi kobietami łatwiej manipulować?
  • Strefa Książki
    Tajemnicze morderstwo
  • k r e a t y w a
    Nauka języków przez zabawę - angielski w domu, cz. 2
  • Maszyna do pisania
    Tam gruz
  • Moje wycieczki w świat literatury...
    Sejarah Diet Keto
  • ZRECENZUJEMY | Recenzje książek
    "Girl online solo" - Zoe Sugg
  • Kącik z książkami
    Jerzy Sosnowski "Fafarułej, czyli pastylki z pomarańczy"
  • Papierowy Azyl
    SPRZEDAJĘ KSIAŻKI - TANIO!
  • ... Jarkowe bazgroły ...
    Pyrkon
  • Słowem lukrowane
    Spacerkiem przez rok
  • Strach przed lataniem i głód doświadczeń
    Your College Education, Make The Best From it!
  • myśli, wrażenia, interpretacje
    Słowa poruszone, słowa poruszające – Małe Kino „Prawda i sny” [recenzja płyty]
  • Codzienna walka z lenistwem i dążenie do obranych celów.
  • In bed with books
    Edyta Świętek, Cień burzowych chmur
  • Aureliowo,czyli książkowo
    Chorowanie i ser żółty domowej roboty
  • Karriba - Moda na czytanie
    AND THE OSCAR GOES TO... | STYCZEŃ 2017
  • Stulecie literatury
    Pięć powodów do zmian
  • Czytelnicze Zacisze
    Janusz Niżyński „Bajeczki dla dzieci. Stories for kids”
  • W deszczu marzeń, burzy słów, myśli niewypowiedzianych....
    Pudełko pełne niespodzianek! Liferia
  • oczami dziecka...
    wakacje
  • Czytam Centralnie
    PAVOL RANKOV. PRZEZWYCIĘŻYĆ KOMPLEKS
  • "Kto czyta książki, żyje podwójnie" - Umberto Eco
    Prezent od Elfa Pharm
  • kamykowa czytelnia
    koniec kamykowej czytelni
  • My Little Library
    W pułapce New Adult
  • przy kominku siadam...
    Róż, róż i róż :)
  • kultur-alnie
    Rachel Abbott "Obce dziecko".
  • Między wersami książek
    "Ostatnia prowokacja" - Louise Lee
  • Mój jest ten kawałek podłogi
    Poza czasem szukaj
  • Biblioteka Melanii
    Jo Walton - "Podwójne życie Pat"
  • Magnolie
    Czy internet to dobre miejsce dla książek? O akcjach promujących czytelnictwo na świecie
  • Kopalnia Książek
    MAŁGORZATA WARDA "Jak oddech"
  • Magia książki...
    Lutosławski: Piano Concerto / Symphony No 2 PL
  • kajecisko
    BAMBINO - To jest to!
  • BLOG KATARZYNY ZYSKOWSKIEJ-IGNACIAK
    Resep Ayam Teriaki Lezat dan Nikmat
  • Co nowego w PWN
    W kuchni jak na wojnie
  • Kreatywna mobilizacja (FIT-życie)
    M.M.P.R. (2014)
  • czYtanie
    myśli
  • Diunam
    "Pąki lodowych róż" Zbigniew Zborowski
  • Książkozaur na tropie...
    Lektura obowiązkowa!
  • KSIĄŻKÓWKA
    Informacja
  • Książki Ja i Pan Kot
    Stop diabetes dan hiduplah dengan sehat
  • Echo istnienia...
    Walka z brudem, czyli jak sprawdzają się perełki PERLUX.
  • Entre Las Letras
    Anna
  • Książki Grażyny - Marii
    Watch The Man Who is Talked About 1937 Full Movie Online
  • Na zimowy i letni wieczorek
    mogagat.pl
  • Once upon a time
    "Hopeless" Colleen Hoover
  • PROZAICY • blog literacki
    "Piromani" - Emilia Teofila Nowak
  • Imani
    STULECIE WINNYCH. CI, KTÓRZY WALCZYLI, Ałbena Grabowska
  • Peek-a-Boo-Boo
    ... to już koniec?! To dopiero początek!
  • Kartek szelest
    Pijąc kawę z demonami przeszłości - "Niewybaczalne" - Isabel Wolff
  • Szelest kartki jak muzyka w deszczowe dni...
    Twarzą w twarz z prawdą
  • Czytelniczy Szał
    "Anna German o sobie" - Mariola Pryzwan
  • książkolandia
    Tami z Krainy Pięknych Koni. Tom II: Tami z Kapadoclandii - Renata Klamerus
  • Beznadziejnie zacofany w lekturze
    Przypominam uprzejmie
  • Klasyka Młodego Czytelnika
    Koniec (ale i początek)
  • kawa, koc, książka - idealne połączenie
    Jeśli już...
  • London Boulevard
    Droga serca - M. John Harrison
  • Miss Jacobs Library
    Tylko Ciebie chcę - film
  • Książkowa Kraina Łagodności
    „Vademecum numerologii. Znaczenie liczb w Twoim życiu” – Editha Wüst i Sabine Schieferle
  • mama (nie tylko) Adama
    Nasza Paczka i niepodległość
  • White Plate
    Zupa z kukurydzy, ziemniaków i jabłek
  • Chodź, pomaluj mój świat,
    Halina Koszutska, Czerwony samochodzik
  • Córka Wokulskiego
    Dobra dusza
  • Moj kantor wymiany mysli i wrazen
    PODWÓJNA TOŻSAMOŚĆ
  • Kulturalny Misz-Masz
    Zaproszenie i trochę pożegnanie
  • bezrobotna.pl
    Kronika zapowiedzianej śmierci
  • Kraina Andersena
    Szkorbut szkorbutem, a Chmielewska w ulubionej odsłonie.
  • ZEZUZULLA
    Czy słońce, czy deszcz, jest pięknie!
  • Gorąca czekolada z cynamonem
    Blog sokrates0313 przeniesiony
  • Lektury Lirael
    „Obok siebie, ale osobno” (Georges Simenon, „Kot”)
  • Książka szuka domu!
    Charlotte Link, Dom sióstr
  • Wyznania Czytoholiczki
    SPRZEDAM
  • KSIĄŻKOWE PODRÓŻOWANIE
    "ZDOBYWAM ZAMEK" DODIE SMITH
  • czytanie
    Winna!
  • Kuzynka Sasza Poleca
    Wyniki konkursu z C.S. Lewisem
  • Zapiski na kartce
    UWAGA! UWAGA! UWAGA! UWAGA!
  • Entliczek-Poradniczek
    Ewa Chodakowska, Lefteris Kavoukis- Zmień swoje życie z Ewą Chodakowską. 30 dni, minut, treningów, przepisów.
  • Good Life
    FABRYKA PRZEPISÓW
  • Dariusz Dłużeń
    "Pan Przypadek i trzynastka" - Jacek Getner
  • CZYTOPOLIS
    "Rynek w Smyrnie" Jacek Dehnel (#130)
  • Poza Sezonem
    Intruz - Stephenie Meyer
  • Book me a Cookie
    Nowy adres bloga
  • Książki z mojej półki
    "Babcia 19 i sowiecki sekret" Ondjaki
  • nieEROTYCZNE OPOWIADANIA
    Moja najnowsza książka
  • Over the rainbow
    Spóźniony Tag - Versatile
  • Frada mania! - wspólna mania czytania
    Dobranoc, Albercie Albertsonie
  • Konkursy z Polskimi Autorami CPA
    Rozwiązanie konkursu z Moniką Gałgan
  • Do zaczytania jeden krok
    Nareszcie mój i to z autografem
  • Jak pisać?
    Przygody Kluski i Sabinki. Odcinek 17.
  • Falka
  • Malice w Krainie Literatury
  • Cynamonowe dni
  • niecodziennik literacki
  • mowa liter
  • "myślodsiewnia książkowa"
  • Spotkania z autorami
  • Świat recenzji
  • Lubię, gdy książki pachną cynamonem..
  • Taki sobie dziejopis...
  • Tramwaj nr 4 czyli co nieco o czytaniu w tramwaju i nie tylko tam
  • Recenzje książek... głównie
  • * pudełko książek *
  • porządek alfabetyczny
Pokaż 5 Pokaż wszystko

Blogi rodziców, które uwielbiam czytać

  • ladnebebe.pl
    Pierwsza wycieczka w góry? Zacznijcie od skałek!
  • strefa Psotnika
    Najlepsza książka na podróż z dzieckiem Za chwilę start
  • Domowy zakątek
    Styczniowe wspomnienia
  • NIANIO.COM.PL – blog lifestylowo – parentingowy
    Minecraft – skąd jego fenomen i co warto znać?
  • Zwykłej Matki Wzloty i Upadki
    Wiosenna karuzela, czyli co nieco od Egmontu
  • wikilistka.pl
    Kreatywne sposoby eksponowania obrazów na płótnie i plakatów w aranżacji wnętrz
  • Moje Dzieci Kreatywnie
    Praca plastyczna na Wielkanoc – Kurczaki
  • Konfabula
    Potęga języka. Jak kody, którymi posługujemy się w myśleniu, mówieniu i życiu, zmieniają nasze umysły
  • Buuba » Buuba
    10 najważniejszych rzeczy w kobiecym biznesie na 2025 rok
  • Matka Tylko Jedna
    Jeśli święta, to tylko w Białej Dolinie
  • Signum Temporis
    Prawo w IT. Praktycznie i po ludzku – Szymon Ciach Helion
  • Krauziaki
    Gdzie wybrać się na rodzinne wakacje w Polsce? Najlepsze miejsca i atrakcje
  • Jej cały świat
    Utkane królestwo
  • ON ONA I DZIECIAKI blog o adopcji, podróżach z dziećmi i kreatywnych zabawach.
    Delisie. Wielka imprezka
  • MAŁA KA(F)KA
    714. COFNĄĆ SIĘ W CZASIE
  • szafa tosi
    Jak dobrać rozmiar buta idealny dla Twoich stóp – poradnik dla każdego
  • nieperfekcyjnie.pl
    "Wytrwałość dzikich kwiatów" - Micalea Smeltzer
  • Ogarniam Wszechświat
    Jak uświetnić małą czarną, czyli inspiracje na podwieczorek
  • mrspolkadot
    tarta truflowa bez pieczenia (z czekoladowo-rumowym musem)
  • Zabawkator
    DLACZEGO? KIEDY? JAK? ŚWIĄTECZNE HITY
  • Mamarak
    Zdrowa dieta w czasie ciąży: o składnikach odżywczych oraz witaminach dla Ciebie i Twojego dziecka
  • ...by cieszyć się życiem
    Idzie Nowe :)
  • Blog Ojciec - Najbardziej Emocjonujący Blog Parentingowy
    Niebezpieczne zachowanie, które cechuje wielu rodziców
  • Małe co nie co z naszego życia i nie tylko...
    Wiosenny, kreatywny powrót...
  • matka polka czytająca
    Coś się kończy, coś się zaczyna - nowy adres bloga
  • mavelo.
    Fotel malowany farbą kredową – tapicerka rok po użytkowaniu
  • Różane Dzieciństwo
    "Gili, gili - słówka z ostatniej chwili" - słowniczek maluszka
  • Domowy bajzel
    Koszyk
  • stashki.pl
    Jak skutecznie zarabiać?
  • Chatka na sowich nóżkach czyli nasze bajkoczytanie
    Gdzie się chowa śnieżna sowa?
  • Ms Baika
    Zestawy kreatywne od KIPOD Toys. Czyli o tym jak umilamy sobie długie, zimowe wieczory.
  • Przedszkole pod Brykającym Gagatkiem
    Boże Narodzenie w malarstwie. projekt "Bliżej Sztuki"
  • zakręcony belfer
    lekcja obrazkowa, czyli zróbmy animację z biteable
  • Synkowe czytanie
    Zmiany…..
  • Dzika Jabłoń
    Superquiz. Zagadki i ciekawostki
  • tochana ...
    znalezione w aparacie...
  • czytająca mama
    To były naprawdę magiczne lata... "Magiczne lata" Robert McCammon
  • KreoParenting
    Dlaczego warto pojechać na Maltę?
  • Tosiowe igraszki
    Montessori: Buteleczki zapachowe
  • mummystyle
    Z okazji zbliżających się Świąt...
  • DzikiDzik
    I CO Z TEGO będzie? | Boże Narodzenie
  • Co tam w Matkopolkowie?
  • jusssi.pl
    Nie do wiary! - Zuzanna Jędrzejewska
  • MAŁE DRANIE
    #technology
  • Mummy and the Tot
    Świąteczne pudło sensoryczne i szopka w jednym
  • Ohana
  • home - lemoniada
Pokaż 5 Pokaż wszystko

Blogi ludzi z pasją:

  • Design Your Life | RSS Feed
    Aktualizacja 2025 – gdzie mnie znajdziesz?
  • Jest Rudo
    How to Create a Newsletter for free
  • Handmade Charlotte
    Painted Paper Pumpkins
  • mamy okiem
    siedem
  • Vegenerat Biegowy
    POMIDOROWE PYRY HASSELBACK
  • - Podróże, jedzenie, krągłości
    Mit życia po diecie
Pokaż 5 Pokaż wszystko

Przydatne strony

  • Słownik języka polskiego pwn
  • Słownik ortograficzny pwn
  • Słownik staropolski
  • Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych W. Kopalińskiego
  • Słownik wyrazów obcych pwn
  • poradnia UŚ
  • poradnia pwn
Prawa do strony Julia Orzech.
Designed by OddThemes
Dostosowała www.jusssi.pl dlaJulia Orzech.