Czarownica piętro niżej - Marcin Szczygielski

Autor: Marcin Szczygielski
Tytuł: Czarownica piętro niżej
Ilustracje: Magda Wosik
Wydawnictwo: Bajka
Rok wydania: 2013
Oprawa: twarda
Liczba stron: 312
Kategoria wiekowa: 6+















Kto trochę mnie zna ten wie, że z czarownicami mi za pan brat. Od zawsze lubiłam czytać bajki, baśnie i legendy, w których występowały baby Jagi i dobre czarownice. Kiedy urosłam i stałam się już dużą dziewczynką wyraz sympatii oddałam w swojej pracy magisterskiej, której tematem była… czarownica w baśniach niderlandzkich.  Odkąd na świecie pojawił się mój syn, bezkarnie wracam do bajkowych wersji mojej ulubionej bohaterki z haczykowatym nosem i z wielką radością witam każdą nową książkę. Ostatnio w moje ręce trafiła najnowsza książka Marcina Szczygielskiego Czarownica piętro niżej, która docelowo ma się stać lekturą dla Tymka, ale oczywiście nie mogłam pozwolić, żeby czekała na półce rok czy dwa.  Z ciekawością zaczęłam ją przeglądać i wpadłam jak śliwka w kompot, albo jak Maja do chlewika (to ostatnie porównanie zrozumieją ci, którzy są już po lekturze). Przepadłam na dwa wieczory, odrzucając wszystkie zaczęte powieści dla dorosłych i z wielką przyjemnością znalazłam się w świecie dziewięcioletniej Mai, która nie dość, że sama nie jest zwyczajna, to jeszcze miewa całkiem magiczne przygody…


Maja ma ostatnio bardzo zajętych rodziców. Tato zrezygnował z pracy na etacie i właśnie rozkręca własną firmę, a mama urodziła przedwcześnie drugie dziecko i teraz całe dnie spędza w szpitalu, gdzie w inkubatorze leży mała Alicja.  Maja, często pozostawiona samej sobie, spędza czas głównie przed telewizorem. Wcześniej razem z mamą oglądały wszystkie seriale, teraz dziewczynka skacze po kanałach sama, wzorując się na bohaterach oper mydlanych, teleturniejów i innych mało edukacyjnych tworów. Rodzice z niepokojem zauważają, że niedopilnowana Maja czerpie negatywne wzorce. Decydują się wysłać córkę do słabo przez nią znanej Ciabci (siostry babci) mieszkającej w Szczecinie.  Maja oczywiście żywo protestuje, ale rodzice stoją twardo przy swoim w rezultacie czego pannica chcąc nie chcą ląduje w mało nowoczesnym mieszkaniu ciabci. Obrażona na cały świat z przerażeniem stwierdza, że ciabcia ma stary biało-czarny telewizor, do którego nie ma pilota, wannę chowa w kuchni, pod blatem, a na śniadanie podaje nie kakao tylko kawę zbożową. Maja będzie musiała jednak schować swoje dąsy do kieszeni, bo ciabcia zdaje się nie robić sobie niczego z jej dąsów. Powoli zaczyna dostosowywać się do codziennego życia w starej kamienicy, co wbrew pozorom okazuje się całkiem interesującym zajęciem.  Tajemniczy ogród, w którym ciabcia spędza pół życia kryje wielu nietuzinkowych mieszkańców. Po pierwsze gadający kot, z którym babcia się przyjaźni ( jak sama mówi zwierzęta nie są niczyją własnością) oraz neurotyczna wiewiórka Foksi, która twierdzi, że jest lisicą. Już dwie takie postacie sprawią, że Mai powoli odechciewa się wracać do domu, a to dopiero początek… Nuda? Normalność? Oj tego dziewczynka nie uświadczy przez cały swój długi pobyt w Szczecinie. No bo jak tu się nudzić, kiedy ścieżka w ogrodzie wiedzie wprost do zdradliwych lilii, na strychu mieszka duch, a ciabcia i jej sąsiadka mają „trochę” więcej lat niż się wszystkim wydaje ( może sto, a może tysiąc?)



Co jest pięknego w tej książce? Ano przede wszystkim to, że Maja, która do tej pory za jedyną rozrywkę uważała oglądanie telewizji, a bawić się mogła w odgrywanie scen telenoweli (oh Edłardo, Edłardo…) zapomina o szklanym ekranie w mig i całe dnie spędza na świeżym powietrzu… no dobrze może nie całe, bo czasem też przesiaduje w starym chlewiku lub na strychu, zdarza jej się też odbywać podróże w czasie.  Czy brazylijska telenowela może konkurować z takimi przygodami? No właśnie. 

Na uwagę zasługują też niezwykle ciepłe relacje, jakie Maja nawiązuje z ciabcią. Starsza pani nie ulega początkowym zaczepkom dziewczynki, przedstawia jej warunki jakie panują w jej domu, do których trzeba się dostosować.  Maja dostaje wiele swobody, z której korzysta nie nadużywając zaufania Apolonii. Wiele razy staje w sytuacji, w której trudno przyznać się do prawdy, a jednak Maja z prostotą dziecka wybiera ją, jako tę lepszą. Nie kłamie, bo mogą z tego wyniknąć same nieprzyjemności (w rezultacie dziewczynka jest czasem do bólu szczera, co wzbudzało moje salwy śmiechu, choć nie chciałabym być w skórze osoby, której trafiła się ta szczera prawda).  Maja szanuje ciabcię i liczy się z jej zdaniem, jednocześnie wiedząc, że może na nią liczyć w każdej sytuacji.  Marcin Szczygielski tak pięknie opowiedział o relacjach łączących staruszkę z małą dziewczynką, że pozostaje mi tylko żałować, że nie mam dziewięciu lat i że rodzice nie wywiozą mnie już na siłę do żadnej ciabci, ani babci, która choć w małym procencie posiadać by mogła cechy Apolonii. 



Czarownica piętro niżej płynie sobie dość wartkim tempem, ale autor znalazł czas i sposób, aby wpleść w fabułę niezwykły nastrój dawnych lat, kiedy to życie pozbawione elektronicznych gadżetów płynęło wolniej i pozwalało w porę dostrzec to, co rzeczywiście jest ważne. Dzięki temu właśnie, choć w powieści dzieje się dużo, czytelnik nie czuje się przytłoczony.

Wydarzenie realne i magiczne w przemyślany sposób łączą się ze sobą w spójną całość pozwalając mi nawet wierzyć, że gdzieś tam może to dzieje się naprawdę? Czas przy tej lekturze biegnie szybko, ponad trzysta stron tekstu dosłownie ucieka przez palce. Z żalem patrzyłam jak zbliżam się do finału, bo co tu dużo mówić, bardzo dobrze mi się żyło w tej starej szczecińskiej kamienicy z całą menażerią nietuzinkowych postaci, które polubiłam prawie w równym stopniu. 



Doceniam też umiejętności pana Szczygielskiego do tworzenie niezwykle komicznych dialogów, które z powodzeniem mogłyby zaistnieć jako osobne anegdoty gdzieś w kabaretowym świecie. Tutaj niepokonani są oczywiście kot i wiewiórka konwersujący ze sobą na stopie towarzyskiej, ale niemal do łez doprowadzały mnie też powiedzonka Mai żywcem wyciągnięte z telewizyjnej papki. W tym przypadku jednak odczytałam to, jako przestrogę dla rodziców, którzy trochę przez palce patrzą na czas dziecka spędzany codziennie przed telewizorem.
Żeby tych ochów i achów było jeszcze mało, koniecznie muszę wspomnieć o doskonałych ilustracjach Magdy Wosik, która stworzyła coś na kształt osobnej, lekko komiksowej opowieści ( nie wiem dlaczego, ale ciągle przychodzą mi tu na myśl ilustracje do Jacka i Placka). Niby nowoczesne, a jednak do złudzenia przypominają mi książeczki z dzieciństwa. Biało-czarne, nieco karykaturalne idealnie oddają klimat, jaki stworzył w Czarownicy… Marcin Szczygielski.  Wspaniałym pomysłem pani Magdy jest umieszczenie na początku każdego rozdziału czegoś na kształt ilustrowanego streszczenia tego, co działo się w poprzednim odcinku. Myślę, że ten ciekawy zabieg docenią dzieci, które czytając samodzielnie, nie są w stanie na raz przyswoić dużej części tekstu i w rezultacie czytają książkę kilka dni.

Na zakończenie pocieszę i was i siebie, że Marcin Szczygielski kończąc w taki a nie inny sposób Czarownicę… pozwala mi mieć nadzieję na dalszy ciąg tej historii, na co będę czekać z utęsknieniem…

Czarownica piętro niżej została zakwalifikowana do Złotej Dziesiątki Książek w konkursie „Przecinek i kropka”. Do 29 kwietnia można zagłosować na ulubiony tytuł w tym miejscu [klik]

Zapraszam też do przeczytania ciekawego wywiadu z Marcinem Szczygielskim, jaki przeprowadziła redaktorka Dorota Koman [klik].

Książka bierze udział w wyzwaniu Odnajdź w sobie dziecko 

http://bajkizbajki.pl/



32 komentarze:

  1. Rewelacja, muszę się o nią postarać dla moich świetlicowych dzieciaków:) a z czarownicami mi też po drodze, więc i dla mnie to będzie przyjemność wielka z książeczką się zapoznać :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że świetlicowe dzieciaki będą zadowolone z takiej lektury. 'Czarownica...", ma niewątpliwie coś w sobie i warto po nią sięgnąć. Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  2. Genialna książka! I tak pięknie zarysowałaś fabułę, opowiedziałaś o tym, co zwraca uwagę, że sama z chęcią bym przeczytała:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Karolina:) Ja naprawdę tak się zachwyciłam tą książką, że już nie mogę się doczekać, kiedy Tymek po nią sięgnie, no i oczywiście drugiej części. Będę poszukiwać też innych książek tego autora (dla dzieci i dorosłych), bo czytałam wiele pozytywnych recenzji. Pozdrawiam ciepło:)

      Usuń
  3. O, widzę nową szatę graficzną bloga - no chyba, że po prostu zbyt długo u Ciebie nie byłam i jestem sto lat za murzynami :P A co do książki, to zgadzam się z Karoliną, przedstawiłaś ją rewelacyjnie - aż chce się czytać! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takichomiktaki, szata już od grudnia:) Zamierzam jeszcze coś pozmieniać, ale na razie brak mi czasu. A co do książki, to ona po prostu jest świetnie napisana. Nie dość, że wciągająca i trzymająca w napięciu, to jeszcze przemyca pozytywne wzorce:)

      Usuń
  4. Sama bym chętnie tę książkę przeczytała, więc się nie dziwię, że czym prędzej po nią sięgnęłaś. Widzę, że dzisiaj postawiłyśmy na Czarownice i to te dobre, rzecz jasna ;) Ach, takie ilustracje bardzo mi się podobają, bo może nie są zbyt piękne, kolorowe (dzięki czemu nie dostaje się oczopląsu), ale mają w sobie trochę magii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie:) Śmiałam się, jak zobaczyłam, że u ciebie również o czarownicach, choć nieco poważniej oczywiście:)

      Usuń
  5. Sama chętnie ją przeczytam :D zawsze lubiłam książki o czarownicach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o tobie myślałam, bo pamiętam, że też lubisz czarownice:)

      Usuń
  6. fajna książka mnie urzekły ilustracje ostatnio coraz bardziej podobają mi się czarno-białe ilustracje w ksiązkach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również pałam do nich wielką sympatią:) Mają swój klimat. Pozdrawiam

      Usuń
  7. Fabuła, którą tutaj zakreśliłaś bardzo mnie zaciekawiła, jednak nie podobają mi się ilustracje :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, każdy ma swój gust oczywiście:) Ilustracje są specyficzne i nie każdemu mogą się podobać. Ja jestem zauroczona ilustracjami i oczywiście ciekawym pomysłem ilustratorki na małe komiksowe streszczenia:)
      Magduś, mimo wszystko polecam ci tę książkę, szczególnie do biblioteki:)

      Usuń
  8. Jeśli podoba Wam się ta książka, to głosujcie, prosimy, głosujcie na "Czarownicę piętro niżej" w konkursie Empiku na Najlepszą Książkę Dziecięcą 2013 :) Wystarczy jedno KLIK, żeby nagrodzić Autora.

    Prosi Wydawca i obiecuje już wkrótce kontynuację powieści ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufff to dobra wiadomość:) Zacieram rączki na kontynuację:) I głosuję oczywiście na "Czarownicę..."

      Usuń
  9. Wiele dobrego słyszę o tej książce. Koniecznie muszę zdobyć ją dla syna:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jake, ja już się nie mogę doczekać, kiedy mój Tymek po nią sięgnie. Jestem ciekawa reakcji. Myślę, że za rok już będzie po lekturze:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale super! Chyba kupię ją dla siostry, a może nawet bardziej dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Haha, też chciałam napisać, "ale super" :) no cóż, powiem zatem "świetna książeczka" już na sam widok a co dopiero samo smakowanie słów, no i Maja - zupełnie jak moja córeczka :) Zachęciła mnie na maksa :D

    OdpowiedzUsuń
  13. to jest streszczenie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie. Po streszczenia zapraszam do bryków ;)

      Usuń
    2. Raczej nie. Po streszczenia zapraszam do bryków ;)

      Usuń
  14. super, tyle że pod koniec jest błąd tytuł to nie ,,Czarownica piętro wyżej'' tylko czerownica piętro niżej\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izo, bardzo dziękuję za czujność. Poprawiłam:)

      Usuń
  15. Książka cudowna, opowieść fantastyczna, przygody Mai nietuzinkowe... a ilustracje w wykonaniu Magdy Wosik to po prostu wisienka na torcie. Mistrzostwo. UWIELBIAM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? My zabieramy się za kolejną część, ale na pewno będziemy z Tymkiem wracać do tej serii i to nie raz:)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad