Autor: Naval
Tytuł: Przetrwać Belize
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: październik 2013
Oprawa: miękka
Liczba stron: 256
Tytuł: Przetrwać Belize
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: październik 2013
Oprawa: miękka
Liczba stron: 256
Przetrwać
Belize to opowieść byłego żołnierza GROM-u, który ukrywa
się pod pseudonimem Naval, o morderczym treningu w dżungli. Biorąc książkę do
ręki miałam obawy, że zostanę zasypana wojskową terminologią, która skutecznie
zniechęci mnie do lektury. Bałam się również o sam styl, którym będzie napisana
książka. Przysiadłam więc na kanapie, żeby krytycznym okiem zajrzeć na pierwsze
strony i wsiąknęłam na resztę dnia...
Do jednostki GROM-u
przysłano propozycję uczestnictwa wybranych żołnierzy w kursie Basic Jungle
training, dla tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z poznawaniem
dżungli (nie chcę zatem wiedzieć jak wygląda taki trening dla zaawansowanych).
W taki właśnie sposób trafił do Belize Naval – doświadczony żołnierz, który
brał udział w niejednej zagranicznej misji (Irak, Afganistan, Zatoka Perska), a
jego osobę wykorzystano do stworzenia jednej z postaci znanej gry komputerowej Medal of Honor. Do swojej pierwszej
podróży do dżungli przygotował się doskonale, jednak nawet ta skrupulatność nie
była w stanie przygotować go na to, co zastał w zielonym piekle, które okazało
się raczej piekłem brązowym, pełnym cuchnącego błota…
Belize to państwo w
Ameryce Środkowej leżące pomiędzy Meksykiem a Gwatemalą. Teren o tyle ciekawy,
że niegdyś stanowiący część starożytnej cywilizacji Majów, po których zostało
tu wiele pamiątek już odkrytych i tych, które kryje w sobie gęsta dżungla. W
XVII wieku Belize stało się brytyjską kolonią i dopiero w 1981 roku uzyskało
niepodległość. Przewodniki turystyczne podają, iż nazwa państwa może pochodzić
od słowa Majów „beliz”, które oznacza mokre błoto. Nijak się to ma do wręcz
rajskich krajobrazów czystych plaż i błękitnej wody... O co mogło chodzić
Majom? O tym na własnej skórze przekonał się autor książki, kiedy wraz z innymi
uczestnikami szkolenia trafił do belizeńskiej dżungli, w której
wszechogarniające błoto grało pierwsze skrzypce. Pierwsze wrażenie dają
złudzenie pobytu w gigantycznym ogrodzie botanicznym, którego widoki zapierają
dech w piersiach. Autor ostrzega już jednak na wstępie, że nie można dać się
całkowicie zauroczyć, bo wtedy łatwo zapomnieć o niebezpieczeństwach
czyhających praktycznie wszędzie, poczynając od dotkliwie kłujących palmach po
jadowite węże, skorpiony, pająki, zwierzęta drapieżne i wszelkiego rodzaju
insekty. Wbrew pozorom to nie te obrzydliwe „potwory” stanowią największe
zagrożenie, gdyż korzystając z rad doświadczonych instruktorów (potomkowie
Majów) można się ich wystrzec. Autor wspomina, że najgorsze były dotkliwie
gryzące mrówki i komary.
Pomysł na to, aby
napisać książkę przyszedł autorowi do głowy, kiedy skrupulatnie spisywał na
gorąco swoje wrażenia z pobytu w dżungli, chociaż już wcześniej myślał o
własnej książce czytając książki Sergiusza Piaseckiego. Przetrwać
Belize jest czymś na kształt dziennika z podróży, pełnego cennych rad,
które daje doświadczony komandos. Czytelnik dowie się zatem co zabrać ze sobą w
podroż do dżungli, jak umiejętnie i praktycznie spakować plecak itd. Mimo, że
wyprawa do Belize nie jest wycieczką turystyczną, a wycieńczającym treningiem,
to nie można odmówić Navalowi umiejętności zainteresowania czytelnika. Jego
styl jest nieco gawędziarski, a wiedzę wojskową, ćwiczenia i szczegóły
zaplanowanego treningu dawkuje w taki sposób, aby nie znudzić czytelnika, który
nic wspólnego z armią nie ma. Specjalistycznego słownictwa używa tylko wtedy,
kiedy musi ( tutaj chyba należą się ukłony w stronę redaktorów, gdyż w tej
kwestii mieli ponoć najwięcej pracy przy książce Navala). Zresztą nawet te momenty są bardzo
interesujące i całość czyta się z zapartym tchem. Wszystkie przygody
towarzyszące żołnierzom podczas zaplanowanych akcji sprawiają, że Przetrwać Belize czyta się jak dobrą
powieść sensacyjną. Obserwacje autora
buszującego w dżungli, których nie zapomina czynić nawet, kiedy siecze maczetą
nieustępliwą roślinność, jego zafascynowanie fauną i florą są dużym atutem
lektury. Naval każdego dnia, leżąc już w hamaku na nowo odtwarza w pamięci cały
przebyty dzień i stara się wszystko dokładnie zapisać. Dzięki temu my
czytelnicy, siedzą wygodnie w fotelu, możemy poczuć namiastkę belizeńskiej
dżungli.
W treningu wzięli
udział żołnierze z różnych stron świata: Austrii, Norwegii, Kenii, Bangladeszu,
Wielkiej Brytanii (to stąd pochodzą instruktorzy, których wiedzę i
doświadczenie Naval ceni bardzo głęboko) oraz oczywiście ekipa GROM-u: „Śniady”
– dowódca, któremu autor nie szczędzi słów krytyki za brak partnerstwa w
podejmowaniu decyzji, Maniek, Karol, Bazyl i Shagy. Mimo ciężkich warunków w
zielonym buszu zdążyli nawiązać nowe przyjaźnie i widać było, że ludzi nauczeni
są pomagać sobie nawzajem (rannym zabiera się bagaże i przydziela mało
forsujące zadania, a kiedy podczas akcji odbijania zakładniczki zaczyna
brakować wody, Naval nie waha się oddać swojej ostatniej porcji).
Kiedy niedawno Naval
był gościem jednej z telewizji śniadaniowych wspomniał, że po takiej wyprawie
człowiek docenia wszystko to, co w normalnym świecie ma na co dzień. Żeby w dżungli zdobyć wodę zdatną do picia
trzeba się mocno natrudzić, a w domu, człowiek odkręca kurek i już… W książce
zresztą Naval podkreśla często jak ważne jest regularne picie wody w tak wilgotnym
klimacie lasów równikowych. Człowiek ciągle się poci, a w powietrzu panuje taka
wilgoć, że wręcz nie odczuwa się potrzeby picia. Nic bardziej zdradliwego, bo w
takiej sytuacji bardzo łatwo się odwodnić.
Przetrwać
Belize jest doskonałym pamiętnikiem podróży, który
napisany z lekkością, werwą i pasją nie może nie wciągnąć w czeluści błotnistej
dżungli. Myślę, że jest również doskonałym dowodem na to, że niemożliwe może
stać się możliwe. Sam autor podkreśla w jednym z wywiadów, że ma nadzieję, iż
jego książka poruszy młodych, którzy odejdą od komputerów i zamienią wirtualny
świat na ten prawdziwy, pełen wyzwań i niespodzianek. Ekstremalne przeżycia są
doskonałym sposobem na sprawdzenie samego siebie. Taki trening bowiem oprócz
masy fizycznego bólu przynosi satysfakcję, której nie da się opisać.
…
Z każdym krokiem wydaje ci się, że gorzej być nie może, i za każdym razem
jednak jest. Ale ty nie masz wcale zamiaru się poddać i każdy krok jest twoim
kolejnym sukcesem. Za każdym razem zapisujesz na swoim koncie wielkie
zwycięstwo, a satysfakcja, która z niego wynika, nie da się z niczym porównać*
Polecam gorąco!
* Naval, Przetrwać Belize, wydawnictwo Znak, Kraków 2013
Jeśli macie ochotę zajrzeć do środka książki zapraszam tutaj
To może być niezwykle ciekawa lektura dla kogoś, kto tak jak ja, nie ma zamiaru wyprawiać się w dżunglę. Już samo zdjęcie ogromnego pająka na dłoni skutecznie odstrasza od takich wypraw, ale poczytać mogę jak najbardziej. Smaczku dodaje też fakt, że to nie podróż dla samego siebie, ale wojskowa wyprawa :)
OdpowiedzUsuńDominika, dokładnie. Ja też się do dżungli raczej nie wybiorę i to przede wszystkim ze względu na pająki, ale Naval tak świetnie gawędził, że czytałam z zapartym tchem. A że o Belize w życiu wcześniej nie czytałam, to jestem teraz bogatsza o nową wiedzę:)
UsuńPozdrawiam ciepło
O żesz ty! To Belize to musi być piekło na ziemi! Przerażają mnie takie miejsca i pal licho satysfakcję, w życiu bym się na takie warunki nie pisała! :D
OdpowiedzUsuńKarolina, piekło i raj jednocześnie. Dlatego właśnie tak kusi, a opowieści Navala tylko jeszcze dodają smaczku:)
UsuńPozdrawiam ciepło
商務葵興儲存庫好筲箕灣文件櫃主機中文租賃雲主機托管最平小型觀塘寫字樓服務器租用vpn
OdpowiedzUsuńBardzo tu ciekawie, więc się zapisuję;)
OdpowiedzUsuń