EGZEMPLARZ RECENZENCKI
KLASYKA LITERATURY DZIECIĘCEJ
LITERATURA DLA DZIECI
LITERATURA POLSKA
TYMKOWE CZYTANIE
WYDAWNICTWO SIEDMIORÓG
WYZWANIE CZYTELNICZE ODNAJDŹ W SOBIE DZIECKO
Plastusiowy pamiętnik i Przygody Plastusia - Maria Kownacka
Autor: Maria Kownacka
Tytuł: Plastusiowy pamiętnik, Przygody Plastusia
Ilustracje: Zbigniew Rychlicki
Wydawnictwo: Siedmioróg
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 202
Seria: Limitowna
Oprawa: twarda
Tytuł: Plastusiowy pamiętnik, Przygody Plastusia
Ilustracje: Zbigniew Rychlicki
Wydawnictwo: Siedmioróg
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 202
Seria: Limitowna
Oprawa: twarda
Ręka do góry, kto z
Was pamięta Plastusia? Tak, tak, tego uroczego plastelinowego ludzika, który mieszkał
w piórniku u Tosi, a także miewał przygody na polskiej wsi? Ja osobiście
pamiętałam samego Plastusia i to, że mieszkał w piórniku, natomiast wszystkie
jego przygody umknęły gdzieś z mojej pamięci. Z wielką więc przyjemnością
sięgnęłam po piękne, jubileuszowe wydanie Plastusiowego
pamiętnika i Przygód Plastusia, przygotowane przez Wydawnictwo Siedmioróg.
Szczerze mówiąc miałam zamiar sama zasiąść w fotelu i zabrać się do lektury,
ale mój syn zainteresowany ilustracjami, poprosił, abyśmy przeczytali ją razem.
I tak się zaczęła nasza cowieczorna przygoda. Tymkowi tak się spodobały
przygody plastelinowego ludka, że nie mogło być mowy o zaśnięciu bez
przeczytanie kilku rozdzialików. Sama byłam zaskoczona, że tak przeżywał tę
lekturę. Gdybyście widzieli, jak się złościł na Zosię, kiedy ta zniszczyła Tosi
przybory z piórnika… Kiedy zaś w drugiej części książeczki, Plastusia porwała
sowa, był taki przejęty, że czytanie musiałam kontynuować aż do momentu, kiedy
Plastuś bezpiecznie wylądował na głowie kozy i Tymek wreszcie mógł odetchnąć z
ulgą.
Podejrzewam, że
większość z Was czytało i pamięta te książeczki, dlatego nie będę się tutaj
rozpisywać na temat fabuły. Przypomnę tylko, że siedmioletnia Tosia ulepiła
sobie Plastusia na lekcji plastyki i od tej pory ludzik zamieszkał na stałe w
jej piórniku, mając za przyjaciół gumkę myszkę, ołówek, stalówki i scyzoryk. W
trakcie lekcji, Tosia wyciągała Plastusia i sadzała go koło kałamarza, aby ten
mógł obserwować wszystko, co się dzieje wokół. Jeśli myślicie, że życie
plastelinowego ludka z odstającymi uszami i wielkim nosem jest nudne, to grubo
się mylicie. Wbrew pozorom, w piórniku i wiele się dzieje. Czasem trzeba pomóc
obolałemu ołówkowi, którego bezlitośnie przyciskał do papieru Jacuś, brat Tosi.
Czasem uratować przed jego małymi raczkami Tosiny elementarz, sunąc w kapciu
niczym w samochodzie wyścigowym. Bywało, że Plastuś wisiał na choince, jako
ozdoba, a kiedy świąteczny czas minął, zamiast Tosi, przywłaszczył go sobie
łobuziak Witek. Na szczęście ze wszystkich tych przygód Plastuś zawsze
wychodził cało, no może z lekko spłaszczonym noskiem, który jednak kochana
Tosia szybko naprawiała.
W jubileuszowym
wydaniu, w jednym zbiorze, znalazły się także Przygody Plastusia, które Maria Kownacka napisała w 1956 roku na
prośbę dzieci. Książeczka ta opowiada o przygodach ludzika na wsi. Jak się tam
znalazł plastelinowy bohater? Nadeszła zima i Tosia wyjechała na ferie zimowe
do swojej kuzynki Hani. Oczywiście zabrała ze sobą Plastusia, który zafascynowany
światem codziennie zaglądał przez okno i z zainteresowaniem przyglądał się
szczególnie ptakom. Niestety, któregoś dnia kot Maciek strącił go ogonem z
parapetu i Plastuś wypadł przez okno prosto w puszysty śnieg. Dzielny Plastuś podejmuje wielką wędrówkę do
domu, która przedłuży się aż do lata, kiedy to na powrót przyjedzie Tosia.
Plastuś, choć ciągle będzie tęsknił za swoją opiekunką, z ciekawością będzie
poznawał świat przyrody, wiele gatunków zwierząt, ptaków i ich zwyczaje.
Zaprzyjaźni się z kozią głową, dzięki której przetrwa całą zimę na strychu.
Zupełnie zapomniałam,
że opisując barwne przygody Plastusia, Maria Kownacka zaznajamia dzieciaki z
bogatą przyrodą polskiej wsi. Sama z wielką chęcią i zainteresowaniem
przeczytałam o dudku, sikorkach, bocianach i innych ptakach. Oj miło było
wrócić do czasów wczesnego dzieciństwa za sprawą uroczego Plastusia. Wiem też,
że nie robiłam tego po raz ostatni, bo kiedy tylko dobrnęliśmy z Tymkiem do
ostatniej strony, ten ułożył usta w podkówkę i poinformował mnie, że teraz będziemy
czytać Plastusia od początku. ( Ja tam się cieszę, choć jeszcze tyle
smakowitych książek na nas czeka).
Jak już wspominałam
przy okazji Karolci, książki wydane w serii limitowanej, to prawdziwe
arcydzieła. Są to bowiem wydania kolekcjonerskie, ich nakład jest oczywiście
limitowany. Każdy egzemplarz opatrzony jest numerem i ma unikalną wartość.
Wygląd serii mówi sam
za siebie. Twarda oprawa w stylu retro, płócienny grzbiet ze złoceniami, papier
chamois i cudowne ilustracje, z którymi spotykaliśmy się jeszcze w
dzieciństwie.
Plastusiowy
pamiętnik i Przygody Plastusia, zostały wydane w
jednym tomie z okazji 120. rocznicy urodzin Marii Kownackiej. Z tyłu znajduje
się wspaniała niespodzianka w postaci rozdziału o samej autorce i dziejach
Plastusia. Z przyjemnością przeczytałam o pierwszych krokach stawianych przez
M. Kownacką na łamach Płomyczka i
Płomyka, o tym jak mała Krysia zainspirowała autorkę do napisania przygód o
plastelinowym ludku. Wspaniałym dodatkiem są liczne zdjęcia, czy to biurka,
przy którym zostały napisane wszystkie książeczki, czy też licznych wydań Plastusiowego Pamiętnika (książeczka
została przetłumaczona na wiele języków (rosyjski, niemiecki, ukraiński,
litewski, łotewski, gruziński, bułgarski, japoński, turkmeński, ormiański,
mołdawski, uzbecki). Wydanie jubileuszowe zawiera również ilustracje do
wszystkich polskich wydań Plastusia. Mnie zdecydowanie do gustu przypadły
najbardziej proste ilustracje Zbigniewa Rychlickiego i cieszę się, że książka,
którą trzymam w ręka opatrzona została ilustracjami właśnie tego autora. Każde
kolejne są dla mnie po prostu nieco za nowoczesne.
Jeśli lubicie takie
powroty do swojego dzieciństwa, wzbogacone tylko subtelną nutą nowoczesności,
na pewno z przyjemnością sięgniecie po książeczki z serii limitowanej. Na
przykładzie zaś mojego syna, mogę stwierdzić, że przepaść kulturowa nie jest
jeszcze taka wielka, skoro mimo występowania scyzoryków do ostrzenia i
wymiennych stalówek do pióra, dzieci potrafią zapałać jeszcze miłością do
zwykłego, plastelinowego ludzika:).
Polecam!
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Siedmioróg
Pamiętam tę książeczkę z dzieciństwa! Była jedną z moich ulubionych - nawet ulepiłam sobie swojego Plastusia i nosiłam w piórniku... dopóki mi się nie rozmazał po jego zawartości:)
OdpowiedzUsuńKarolina, ja swojego również nosiłam w piórniku, a potem ukradli mi cały piórnik z zawartością i pamiętam, że płakałam przez wiele dni. Do dziś pamiętam tego Pastusia i ten piórnik też:)
Usuńja ja ja pamiętam i bardzo lubię...a moja Tosia to już wogóle ;)
OdpowiedzUsuńNo Tosia, to zupełnie zrozumiałe:)
UsuńBaaardzo lubiłam poznawać przygody Plastusia. Chyba czas najwyższy, aby zapoznać go z moim bratem. :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak:) Ciekawe, czy mu się spodoba:)
Usuń"Plastusiowy pamiętnik" ciągle rządzi :-) sam byłem zaskoczony, że mojemu dziecku tak się podoba bo realia zdecydowanie nie te, bo to i obsadek już nie ma, ani stalówek, ani scyzorykiem (o zgrozo!) nikt nie ostrzy ołówków :-)
OdpowiedzUsuńMarlow, ja również lekko się zdziwiłam, że mój Tymek tak polubił Plastusia. Nie ukrywam jednak, że bardzo się z tego cieszę:)
UsuńAż dziwne, że książeczka przetrwała próbę czasu - nie wiem czy ktoś jeszcze nadaje dzisiaj dzieciom takie imiona, jakie mają bohaterowie "Plastusia" no ale to akurat u mojego synka pytań nie budzi :-)
UsuńUwielbiałam Plastusia. To wydanie jest piękne, więc chętnie bym się w nie zaopatrzyła:)
OdpowiedzUsuńPrawda? Uwielbiam wszystkie książki z serii limitowanej:)
UsuńNiedawno czytałam z córka Plastusia :) to wydanie jest piękne :)
OdpowiedzUsuńMelu, jakie są wasze wrażenia?
UsuńOch, jak najbardziej pamiętam Plastusia!
OdpowiedzUsuńTego zabawnego ludzika, chyba nie da się się zapomnieć:)
Usuńmagia! Fajna ta strona z "jak zmieniał się Plastuś" :) hmm... ja chyba nie miałam swojego egzemplarza. Czytałam z biblioteki...
OdpowiedzUsuńMałgoś, ja również nie miałam swojego egzemplarza, dlatego tak się cieszę, że teraz Tymek posiada swojego własnego Plastusia i wspólnie będziemy jeszcze nie raz do niego zaglądać:)
UsuńPamiętam tego plastelinowego stworka! Lubiłam czytać o jego przygodach. Chętnie znalazłabym tę książkę u siebie na półce. ;)
OdpowiedzUsuńAneta, napisz szybko list:) Może pierwsza gwiazdka ci przyniesie:)
Usuńostatnio zakupiłam z serii limitowanej wiersze Tuwima, a ty tu pokazujesz kolejne cudo! Jak ja Plastusia uwielbiałam, jeszcze gdzieś mi się zachował stary, zniszczony egzemplarz...
OdpowiedzUsuńJoanno, a ja chcę Tuwima!!!
Usuńoj jak ja lubię takie powroty do lat dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńMagdo, ja także. Uwielbiam chwile, kiedy razem z Tymkiem sięgamy po książki z mojego dzieciństwa:)
UsuńAaaa! Plastuś to moja miłość z dzieciństwa <3 Chętnie sprawiłabym sobie taki egzemplarz ;)
OdpowiedzUsuń:):)
UsuńO tak! Plastuś to bardzo sympatyczna postać!
OdpowiedzUsuńAle książkę lubię także za czasy, które tam opisano, gdy nie było komórek, laptopów, ipodów itp. a nikt się jakoś nie nudził...
Magda, masz rację. Chyba było weselej prawda?
Usuń