"Rewizor" M. Gogola w wykonaniu Teatru Wodzisławskiej Ulicy

Dzięki swojej pracy mam okazję brać udział w rewelacyjnych wydarzeniach kulturalnych. Jednym z nich jest Letni Teatr na Schodach organizowany każdego lata w Bibliotece w Raciborzu. W miniony piątek przez bagatela 2,5 godziny zaśmiewałam się do łez oglądając spektakl teatralny "Rewizor" na podstawie komedii Gogola, wyreżyserowany przez panią Dorotę Nowak, dyrektorkę Teatru Wodzisławskiej Ulicy. Zapraszam na relację, która ukazała się również na stronie biblioteki...

 „Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie” – Rewizor Gogola w Raciborskiej Bibliotece


Wczorajszy wieczór na długo pozostanie w pamięci przybyłych do Biblioteki Raciborzan. Wszystko to za sprawą niebywałego widowiska, jakie zafundowała nam grupa teatralna skupiająca się pod nazwą Teatru Wodzisławskiej Ulicy.  Tych, którzy regularnie odwiedzają nasze progi, wodzisławskich aktorów przedstawiać nie trzeba. Wystawiali już „Teatr z nieba spadł”, „Zemstę” Fredry, „Tango” Mrożka oraz „Igraszki z diabłem” Jana Drdy.  Po kilku latach przerwy przybyli ponownie, aby olśnić publiczność niebywałą interpretacją komedii Gogola – „Rewizor”.
Rewizor - sztuka, która miała prapremierę w 1836 roku na deskach słynnego Teatru Aleksandryjskiego w Petersburgu, okazała się kompletną klapą.  Zdenerwowany Gogol miał wówczas stworzyć dokładne instrukcje, jak należy grać Rewizora:
„nic tu nie powinno być przesadzone albo trywialne, nawet w najmniejszych rolach (...) Im mniej aktor będzie myśleć o tym, żeby śmieszyć i być zabawnym, tym silniej objawi się komizm w jego roli”.
Od tej pory Rewizor przyciąga tłumy i rozbawia widzów do łez. Jak to możliwe, że sztuka napisana 178 lat temu jest nadal aktualna? Czyżby świat wcale nie zmieniał się tak szybko jak nam się wydaje?







Mikołaj Gogol wprost genialnie i z niebywałym wyczuciem obnaża absurdy panujące w prowincjonalnym miasteczku, bezpardonowo rozprawiając się z przywarami natury ludzkiej, wyśmiewając głupotę, łapówkarstwo i deprawację.  Oto prowincjonalny dygnitarz otrzymuje list, w którym ktoś ostrzega go przed tajną wizytą wysokiej rangi urzędnika państwowego. Spanikowane władze miasteczka rozpoczynają szybkie porządki, które mają ukryć niecne postępki i niedopilnowania notabli. Wkrótce rewizor zostaje odnaleziony w jednej z miejscowych oberży i choć jego zachowanie, maniery i pusty portfel pozostawiają wiele do życzenia, mieszkańcy są pewni, że mają przed sobą groźnego wysłannika państwowego. Od tej pory dosłownie każdy stara się zadowolić przybysza na swój sposób, nie przebierając zresztą w środkach. Mężczyźni posuwają się do obrzydliwej służalczości i „pożyczek”, natomiast kobiety oferują, to, co mają najcenniejszego, czyli siebie. Widz stojący z boku z niedowierzaniem przygląda się ludzkiej głupocie, zaściankowości i absurdom, jakich dopuszcza się władza. Oglądając tę sztukę nie jesteśmy w stanie powstrzymać ciągłych wybuchów śmiechu, jednocześnie zdając sobie sprawę, że należałoby się smucić. Po głębszych przemyśleniach dochodzimy bowiem do wniosku, że śmiejemy się z samych siebie!
Całości dodaje smaczku fakt, że historia tak trafnie przedstawiona przez Gogola, oparta jest na faktach autentycznych. Anegdotę, na która pomysł całej sztuce opowiedział mu nie kto inny, jak sam Puszkin.

Aktorzy z Teatru Wodzisławskiej Ulicy, trzymając się pierwowzoru (nieznacznie tylko zmieniając kolejność scen ze względu na utrudnienia techniczne) odnosząc się do odwiecznych ludzkich słabostek i przywar, dobitnie zaznaczyli to, co w komedii Gogola ponadczasowe. Podjęli się zadania niełatwego, gdyż jak sama reżyserka, przebywająca na stałe w Londynie, pani Dorota Nowak wspomniała przed spektaklem, Rewizor wbrew pozorom jest bardzo trudną do zagrania sztuką. Łatwo przedobrzyć w interpretacji poszczególnych postaci (bardzo licznych), które przecież ciągle oscylują na granicy absurdu. Do tego dochodzą także trudności techniczne związane z koniecznością ciągłej zmiany garderoby i dekoracji. Reakcja publiczności potwierdziła jednak doskonały kunszt zarówno reżyserski, jak i aktorski Teatru. Spuszczając na chwilę z oka scenę, można było podziwiać zapatrzone twarze widzów, niekontrolowane wybuchy śmiechu oraz zdziwienie po bagatela 2,5 godzinach spędzonych na schodach Biblioteki, że oto nadszedł koniec tak wspaniałego widowiska, a niebo oświetlają już tylko gwiazdy…

Tych z Państwa, których zmartwiła wiadomość, że to ostatni tego lata Teatr na Schodach spieszymy poinformować, że już w najbliższą sobotę, podczas Narodowego Czytania „Trylogii” Sienkiewicza, będzie można podziwiać aktorów Teatru Wodzisławskiej Ulicy, którzy specjalnie dla Państwa przygotowali sceny z „Potopu”. Zapraszamy 6 września o 17:00 do Biblioteki przy ul. Kasprowicza 12!

źródło tekstu:  http://www.biblrac.pl/pl/site/start.html


4 komentarze:

  1. Wyobrażam sobie, że to musiało być arcyciekawe przedsięwzięcie. Żałuję, że mieszkam tak daleko... Bardzo ciekawy wpis, chciałabym, żeby w moim mieście rozgrywały się podobne wydarzenia...Szczęściarze:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ Ci zazdroszczę :) uwielbiam teatr :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam w czasach szkoły średniej na "Rewizorze" w teatrze. Tak mi się spodobało, że od tamtej pory częściej chodzę do teatru ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech... i pomyśleć, że kiedyś Wodzisław nie miał grupy teatralnej...

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad