Zawołajcie położną - Jennifer Worth
Autor: Jennifer Worth
Tytuł: Zawołajcie położną
Tłumaczenie: Marta Kisiel-Małecka
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 428
Oprawa: miękka ze skrzydełkiem
Jennifer Worth
napisała „Zawołajcie położną” zainspirowana artykułem Terri Coates, która
twierdziła, że temat położnych i ich pracy owiany jest mgiełką tajemnicy i
rzadko porusza się go w literaturze. I tutaj zgadzam się z nią w stu
procentach. J. Worth wstrzeliła się w tę niszę tak doskonale, że zapewne trudno
będzie jej dorównać. Napisała książkę mocno autobiograficzną, gdyż sama kryje
się pod postacią głównej bohaterki. J. Worth przez dwadzieścia lat pracowała
jako położna w najbiedniejszych dzielnicach Londynu. W wieku 22 lat trafiła do Domu Nonnata –
klasztoru na Londyńskim East Endzie, gdzie odbyła praktykę położniczą i to tam
zdobyła najcenniejsze doświadczenia swojego zawodu. Siostrzyczka Jane zawsze
gotowa do pomocy czy to dzień czy noc wsiada na swój rower i pędzi do swoich
pacjentek. Trudne warunki, w jakich
przyszło jej pracować, wszak zajmowała się głównie kobietami z biednej klasy
robotniczej tylko ją zahartowały i uczyniły profesjonalistkę w każdym calu. Nie
było łatwo dbać o kobiety z portowego East Endu. Wszechogarniający brud i
ubóstwo, wielodzietne rodziny gnieżdżące się w domach przeznaczonych już dawno
do rozbiórki, a wśród nich właśnie one – kobiety spocone, niedomyte, rodzące
jedno dziecko za drugim, bo innej perspektywy nie było. To tu właśnie kroczyła
odważnie Jane opiekując się ciężarnymi w czasie ciąży, porodu i połogu. Nigdy
nie dała odczuć swoim podopiecznym, że są gorsze, bo biedne. Jednakowo dbała o
wszystkie i dlatego zarówno ją, ja i inne pracownice domu Nonnata traktowano w
dzielnicy z szacunkiem.
Autorka opisała swoje
przeżycia w sposób tak zajmujący, że nie można się wprost oderwać od lektury. Kobiety,
którymi przyszło jej się zajmować są tak różnorodne, a życie jakie prowadzą i warunki,
w których żyją tak odmienne od siebie, że czytając przechodzi się od śmiechu,
po żal, smutek, łzy i głębokie wzruszenie. Podróżując wraz z Jane z domu do domu,
czytelnik przygląda się życiu rodzinnemu, relacjom między małżonkami, sposobom
wychowywania dzieci. Niekiedy stoimy tylko z boku, nie wchodząc w głębsze
relacje z bohaterami, innym razem zaś poznajemy dogłębnie niesamowitą historię
życia. Wszystko zależy od tego, jaką rolę w danym momencie wyznaczyła sobie
Jane. Bohaterowie, to cała plejada przeróżnych charakterów. Przede wszystkim silne kobiety, którym
przyszło żyć w tych trudnych czasach odkrywają przed Jane swoje tajemnice, choć
sama o tym nie wiedzą. Jej opowieść nie nuży wcale, gdyż przeplatana jest
ważnymi momentami życia osobistego, a także relacjami między mieszkankami domu
Nonnata. Czytając miałam wrażenie, jak
gdybym trzymała w rękach zbiór opowiadań, który łączy ze sobą postać energicznej
położnej.
Bardzo podobał mi się
ton, w jakim utrzymana została opowieść. Jane, wydaje się być niezwykle
rzeczową i konkretną osóbką, która jednak posiada bardzo praktyczny w swoim
zawodzie zmysł obserwacji. Opisy związane z pracą położnej są dosyć szczegółowe
i realistyczne. Przyznaję, że czasami marszczyłam brwi z obrzydzenia, jednak
wydaje mi się, że celem pisarki nie było epatowanie mało wysmakowanymi szczegółami,
a jedynie w ten sposób chciała zarysować realia swojego zawodu i życia w East
Endzie lat 50. Niezwykłego charakteru dodaje zastosowanie w powieści gwary
robotniczej, tzw. cockney, którą posługuje się gro bohaterów. Wprowadza to
element humorystyczny (Kochaniutka, złociutka – powtarzane ciągle), ale także pozwala
lepiej wczuć się w duszny klimat tej dzielnicy.
„Zawołajcie położną”
to bardzo „bogata” powieść. Może to niezbyt trafne określenie, ale to pierwsza
rzecz, jaka mi przyszła do głowy po skończonej lekturze. Bogatość określa tu oczywiście
wielość wątków, całą plejadę arcyciekawych bohaterów, osobistą historię
Jennifer Worth, język oraz bardzo obrazowo przedstawione kulisy życia w
najbiedniejszej dzielnicy Londynu. Czytałam jednym tchem, a kiedy zbliżałam się
nieuchronnie do końca, przedłużałam moment obcowania z książką jak tylko
mogłam. Teraz pozostaje czekać na serial, a może jakaś kontynuacja książki?
Polecam całą sobą:)
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Literackiemu
Wspaniała książka, idealna na jesienne wieczory. :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się:)
UsuńAle cudna okładka. Na książkę oczywiście mam chęć od razu :)
OdpowiedzUsuńOkładka świetna, ale zawartość jeszcze lepsza:)
UsuńSerial równie świetny jak książka :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać serialu:)
UsuńInteresuje mnie tematyka ciąż, porodów i macierzyństwa, więc od dłuższego czasu ciągnie mnie do "Zawołajcie położną".
OdpowiedzUsuńSylwuch, miałam to samo, aż w końcu udało mi się przeczytać. Zachwycona jestem:)
UsuńCzytałam jakiś czas temu i bardzo miło wspominam czas spędzony z lekturą. Najbardziej zafrapowała mnie opowieść o Conchitcie i jej synku urodzonym przedwcześnie- szalenie wzruszające...
OdpowiedzUsuńOj tak, nie mogłam uwierzyć, że ta kobieta tak intuicyjnie uratowała swoje dziecko. Wzruszające
UsuńSłyszałam już o książce, ale nie miałam jeszcze możliwości jej przeczytać, mam nadzieję że kiedyś wpadnie w moje ręce.
OdpowiedzUsuńMelu, mam nadzieję, że ci się uda, bo warto:)
UsuńA myślałam, że to jakieś romansidło;)
OdpowiedzUsuńNieee Olu, z romansem nie ma to nic wspólnego. Świetna książka. Mądra, ciekawa i dobrze napisana:)
UsuńCzytałam wiele opinii na temat tej pozycji. Jednak byłam do niej trochę sceptycznie nastawiona. Nie byłam pewna czy to lektura w moim guście. Teraz już wiem, że mogę dać jej szansę.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tej książki! Mam ją w planach i chyba sobie ją zakupię, bo nie będę czekać, aż będzie w bibliotece... Wydaje się świetna :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com