Domowy ketchup dobry na Szczygła




Zbieram się od wczoraj do napisania tekstu o Szczygle. Chodzę z kąta w kąt, bo diabelnie trudno napisać coś o książce, którą przeżywałam przez osiemset trzydzieści dziewięć stron.  Kiedy tak mam, zawsze dopada mnie chęć jakiegoś wielkiego gotowania. Dobrze mi się myśli przy obieraniu, krojeniu i takich tam.  Ostatnio dostałam ogromną ilość pomidorów od koleżanki i choć je uwielbiamy i próbowaliśmy jeść je w każdej postaci, to nijak nie chciało ubywać. Przeglądałam ulubione strony kulinarne w poszukiwaniu jakiejś pomidorowej inspiracji i trafiłam na wpis Trufli: Już pora, pomidory najsłodsze i najtańsze, ludzie róbta ketchup!


No i pomysł został w głowie. A już zapewnienia Trufli, że ketchup smakiem przypomina słodką Anię i Krzepkiego Radka sprawiły, że zakasałam rękawy i wzięłam się do roboty. Mój przepis nieco odbiega od oryginału. Musiałam go zmodyfikować, żeby pasował całej rodzince, ale słuchajcie wyszedł naprawdę pyszny. Zrobiłam czternaście słoiczków i nie wiem czy wystarczy do następnych pomidorów, bo jestem w fazie jedzenia go ze wszystkim. W zasadzie nie ma nic trudnego w zrobieniu takiego ketchupu, a jest na pewno smakowitym dodatkiem do wielu potraw. Szczególnie zimą, kiedy intensywny zapach słodkich pomidorów, papryki wymieszanych z korzenną nutą wydobędzie się spod wieczka.


Po oryginalny przepis zapraszam na stronę Trufli, a na blogu zamieszczam moją zmodyfikowaną wersję.


·         5kg pomidorów na przetwory (dałam malinówki, koktajlowe i jeszcze jedną niezidentyfikowaną odmianę)
·         1 kg jabłek antonówek (chodzi o to, żeby były kwaskowate)
·         0,5 kg marchewki
·         5 czerwonych, słodkich papryk
·         Pół niedużego selera (korzeń), 1 średni por, 2 pietruszki
·         0,5 kg cebuli
·         Sól morska


W przepisie Trufli były jeszcze 3 ostre papryki, ale że ketchup ma jeść także mój syn, to pominęłam ten składnik. Wszystkie warzywa obrałam (pomidory i paprykę wcześniej sparzyłam) pokroiłam dosyć drobno (żeby szybciej zmiękły) i dusiłam do miękkości w dużym garnku. Dopiero pod koniec lekko posoliłam.  Następnie wszystko zblendowałam (w oryginalnym przepisie warzywa należy przetrzeć przez sito).

Do zblendowanych jarzyn dodałam:
·         3-4 łyżki octu (w oryginale było pół szklanki)
·         Szczyptę kurkumy
·         0,5 szklanki cukru (w zasadzie mogłabym dodać go odrobinę mniej). Cukier można zastąpić ksylitolem
·         1 łyżkę musztardy sarepskiej
·         Łyżeczkę mielonego imbiru
·         Pieprz i sól do smaku


Wszystkie przyprawy łącznie z octem i cukrem najlepiej dodawać stopniowo, żeby uzyskać pożądany smak. Wszystko razem gotować do zgęstnienia i ewentualnie doprawić. Gorący, lekko bulgoczący (to bardzo ważne!)Ketchup przelałam do słoiczków, które następnie stawiałam do góry dnem na ściereczce. Zostawiłam je w tej pozycji tak na kilka godzin. Ketchupu nie trzeba pasteryzować.





Zrobiłam też kilka słoiczków z dodatkiem bazylii i oregano (ten wyszedł chyba najlepszy) i dwa z dodatkiem garam masala (jeszcze nie próbowałam). W oryginalnym przepisie jest więcej przypraw korzennych (cynamon, goździki). Zrezygnowałam z nich ze względu na moich mężczyzn, którzy nie przepadają za orientalnymi smakami. Ketchup ma naprawdę niezwykle intensywny smak i rzeczywiście przypomina „słodką Anię”. Z czystym sumieniem polecam :)



5 komentarze:

  1. Ooo, spróbowałabym ten z oregano. Uwielbiam takie smaki! Twoja wersja zdecydowanie bardziej mi się widzi niż ta oryginalna. Nigdy nie próbowałam sama robić ketchupu... Nawet na to nie wpadłam! Ale narobiłaś mi smaka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneta, no właśnie ja się sama dziwię, że wcześniej na to nie wpadłam. Ten z oregano i bazylią właśnie pożeram z tostami. Będzie super do pizzy. Dobrze, że Trufla tak inspiruje :)

      Usuń
    2. Właśnie o pizzy też pomyślałam. Ech... Szkoda, że nie mam na zbyciu tylu pomidorków, bo z przyjemnością bym taki ketchup zrobiła. Może się zmobilizuję na dniach, jak nuda zacznie doskwierać :)

      Usuń
  2. Na swoje potrzeby dodałabym jeszcze czegoś ostrego. Uwielbiam takie intensywne i aromatyczne połączenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna, w oryginale były 3 ostre papryki. Jak będę robiła następny to osobno ją uduszę i zrobię wersję łagodną i ostrą :)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad