Autor opracowania: Joanna Rostropowicz
Tytuł: Śląskie opowieści z dreszczykiem
Wydawnictwo: Nowik
Rok wydania: 2011
Oprawa: miękka
Liczba stron: 104
Tytuł: Śląskie opowieści z dreszczykiem
Wydawnictwo: Nowik
Rok wydania: 2011
Oprawa: miękka
Liczba stron: 104
W
pewnej wsi koło Raciborza działy się w szkole dziwne, oj dziwne rzeczy.
Opowiadano o tym w całej okolicy. Podobno było to właśnie tak.
Nauczyciel,
który mieszkał w budynku szkolnym, hodował cztery świnie. Gdy pewnego ranka
służąca poszła je nakarmić, zauważyła, że wśród nich jest jeszcze jedna, piąta,
okropnie brzydka, wręcz ohydna. Nikt nie widział jak się znalazła w chlewie.
Ponieważ nikt się po nią nie zgłosił, została w chlewie nauczyciela. Wtedy
właśnie zaczęły się owe niesamowite wydarzenia. Cztery świnki przestały jeść, a
znajda jadła i jadła nieustannie. Rosła z godziny na godzinę, była coraz
większa. Po kilku dniach cztery świnki zdechły, a nowa była tak wielka, że swym
cielskiem wypełniła cały chlew…*
Tak oto zaczyna się
jedna ze śląskich opowieści zamieszczonych w tomie Śląskie Opowieści z dreszczykiem, które ukazały się na rynku w 2011
roku, nakładem opolskiego wydawnictwa Nowik. Opowieści zamieszczone w tej
niewielkich rozmiarów książeczce pochodzą z miesięczników „Oberschlesien” i „Der
Oberschleisier”, głównie ze zbiorów wydanych w 1926 roku we Wrocławiu przez
Richarda Kühnaua pt. „Oberschlesische
Sagen” (Górnośląskie opowieści). Dodatkowo w tomie znajdują się także
opowieści, które powstały stosunkowo niedawno (kilkanaście lat temu), gdyż jak twierdzi
autorka całego opracowania Joanna Rostropowicz: podobnie jak w minionych wiekach, wyobraźnia społeczności śląskiej nie
przestała być żywa i twórcza.
Pewnie wszyscy z nas
pamiętają opowieści zasłyszane w dzieciństwie, które snuły babcie i prababcie.
Niejedna śląska wieś słynie z całych setek takich historii przekazywanych
ustnie, z pokolenia na pokolenie. Tematyka, jak śląska kultura, jest bardzo
różnorodna. Od opowieści cudownych, wręcz nieprawdopodobnych, po te
przerażające, mrożące krew w żyłach. W tomie przewija się cała plejada
bohaterów: utopce, które czyhają w odmętach wód, duchy złych ludzi, które nie
mogą zaznać spokoju za popełnione grzechy, matki dobre i te o skamieniałych
sercach, wreszcie o ludzie, którzy zaprzedali swe dusze diabłu.
Czy te fascynujące
opowieści, opowiedziane z niezwykłą prostotą, bez zbędnego ukwiecania i uwspółcześniania
na siłę mają w sobie choć nutkę prawdy? Trudno temu zaprzeczać, gdy nasze
babcie zarzekają się i biją w serce prawda? Jak pisze autorka opracowania: nie ma na Śląsku miasteczka czy wsi, w których
nie byłoby miejsc tajemniczych, owianych dawną legendą. Dlaczego opowieści zamieszczone w tym tomie są
tak przerażające? Ano dlatego, że miały za zadanie umoralniać i być przestrogą
dla tych, których kusił diabeł. Po
lekturze wszystkich czterdziestu opowieści, jestem wręcz przekonana, że musiały
doskonale spełniać swoje zadanie. Bije z nich jedna prosta zasada: Każda wina,
każdy niecny występek prędzej czy później zostaną ukarane.
Polecam lekturę Śląskich opowieści z dreszczykiem wszystkim,
którzy są zainteresowani śląską kulturą. W zbiorze znalazło się kilka opowieści,
których akcja rozgrywa się w okolicach Gliwic, Toszka, Kędzierzyna Koźla,
Raciborza itd. Kto wie, czy lektura tej książki nie przyniesie rozwiązania
małym tajemnicom, które drzemią w waszych miasteczkach.
*Joanna Rostropowicz, O duchach w szkole w: Śląskie
opowieści z dreszczykiem, Opole 2012, s. 56.
Nie mieszkam na Śląsku, ale po takie opowieści chętnie sięgnę, bo właśnie mnie nikt nie opowiadał o utopcach i innych nieczystych mocach, więc muszę nadrobić sama :)
OdpowiedzUsuńDominiko, w takim razie polecam. U mnie w domu czasem babcia opowiadała różne ciekawe opowieści, ale nie były on związane ze Śląskiem, a Podkarpaciem, gdzie się wychowała. To naprawdę fascynująca lektura:)
UsuńPozdrawiam:)
Kocham takie opowieści! Sama słyszałam w dzieciństwie kilka, a ostatnio dosłownie zmroziła mnie opowieść przyjaciółki przywieziona z gór - współczesna, a tak koszmarna i niesamowita, że mózg się lasuje:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Karolina, ja się spotkamy to bardzo chętnie posłucham tej powieści. Ja również uwielbiam takie klimaty. W zanadrzu mam historię swojej rodzinnej miejscowości. Smaczku dodaje fakt, że posiadam stary pożółkły maszynopis:)
UsuńPozdrawiam cieplutko:)
Sądząc po fragmencie pisane są polszczyzną, a nie gwarą. Mam w swoich zbiorach masę śląśkich opowieśći napisanych gwarą i te maja dla mnie ogromną wartość:)
OdpowiedzUsuńRuda, tak te opowieści nie są napisane gwarą:) Zostały przetłumaczone z języka niemieckiego.(zbiorek zawiera także oryginalne wersje każdej opowieści w języku niemieckim). Podoba mi się, że została zachowana prostota przekazu:)
UsuńPozdrawiam
Ojej, nie miałam pojęcia, że taka książka w ogóle istnieje.
OdpowiedzUsuńIstnieje Martuś:) I jest bardzo, bardzo interesująca:)
UsuńPozdrawiam ciepło
Książka skojarzyła mi się z baśniami braci Grimm, zupełnie nie wiedzieć czemu :)
OdpowiedzUsuńKarolino, wcale się nie dziwię:) Wszystkie baśnie i opowieści mają swój początek w tradycyjnym przekazie ustnym. Wiele baśni powstało na podstawie takich opowieści i odwrotnie. Ja sama przy lekturze często miałam wrażenie, że czytam baśnie:)
UsuńPozdrawiam ciepło
Nie słyszałam dotąd o takich opowieściach. Koniecznie muszę je przeczytać, wydają się być oryginalne.
OdpowiedzUsuńAwiolu, naprawdę są bardzo interesujące:) Oszczędne w słowach i ozdobnikach, ale ich treść daje do myślenia:)
UsuńPozdrawiam:)