Autor: Maggie Moon
Tytuł: Posiadłość
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2013
Gatunek: thriller
Liczba stron: 294
Oprawa: miękka ze skrzydełkiem
Tytuł: Posiadłość
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2013
Gatunek: thriller
Liczba stron: 294
Oprawa: miękka ze skrzydełkiem
Do przeczytania Posiadłości zachęciła mnie Sardegna i
chwała jej za to, bo pewnie przeoczyłabym bardzo obiecujący debiut. Maggie Moon
(pod takim pseudonimem kryje się młoda autorka tej powieści) zrobiła coś, co
rzadko udaje się początkującym pisarzom. Posiadłość wydaje mi się książką
dopracowaną prawie w każdym calu. Niebanalna tematyka oscylująca między
współczesną Anglią, a tą z XVIII i XIX wieku, ciekawie zarysowane postaci i to,
za co moim zdaniem autorce należą się największe brawa: umiejętność dawkowania
emocji i prowadzenia fabuły w taki sposób, żeby za szybko nie zdradzić zbyt
wiele, ale żeby też nie znudzić czytelnika.
To Maggie Moon udało się znakomicie. Ale po kolei.
Zara Dormer, choć
pochodzi z biednej rodziny, swoim talentem pokonała barierę, która dała jej
wstęp na prestiżową Akademię Sztuki.
Dziewczyna nie ma tam łatwego życia, gdyż bogata młodzież skutecznie
daje jej odczuć, że nie pasuje do tego miejsca. Tylko jednej Dorze, nie
przeszkadza pusty portfel Zary i dziewczyny darzą się przyjaźnią. Dzięki jej pomocy Zara może pozwolić sobie na
wyjazd na warsztaty malarskie do tajemniczej posiadłości Charlottshire, której
właścicielem jest rodzina Debbrettów.
Sam budynek, wystrój i okolica robią na studentach ogromne wrażenie, nie
większe jednak niż bracia Vincent i Noel, którzy przybywają, aby przywitać
gości w swojej posiadłości. Obaj mają niezwykłe, księżycowe oczy, które
przyciągają jak magnes i budzą niepokój. Ubrani w stroje odbiegające od
współczesnej mody zdają się być poza zasięgiem nawet tak bogatych studentów.
Samą swoją obecnością i wyniosłym zachowaniem wzbudzają skrajne uczucia
począwszy od fascynacji po strach i wstręt. Rodzina Debbrettów od wieków zajmuje się
wytwarzaniem niezwykle oryginalnej biżuterii, którą nosić mogą tylko nieliczny
wybrańcy. Chęć posiadania złotego cacka wzbudza
w niektórych niebezpieczne pożądanie. Zara od początku czuje, że posiadłość tej
rodziny kryje w sobie przerażające tajemnice… i czuje się nieswojo od pierwszej
nocy spędzonej w pięknej komnacie.
Biorąc do ręki
Posiadłość miałam nadzieję, że nie będzie to kolejna
powieść z wilkołakiem w roli głównej, których tak wiele na rynku
wydawniczym. Chciałam też, aby klimat
minionej epoki rzeczywiście był
odczuwalny podczas lektury. Nie zawiodłam się. Dzięki fascynacji głównej
bohaterki czytelnik może poznać ubiory i wystrój wnętrz pochodzące z XIX wieku.
To właśnie Zara przemierzając nie do końca legalnie komnaty posiadłości zabiera
nas w podróż do przeszłości. Jak już
wspomniałam wcześniej Maggie Moon doskonale trzyma tempo i dawkuje napięcie.
Mimo, że prawie do samego końca nie wiedziałam, jakie tajemnice kryją się w
zimnych, pachnących krwią i zgnilizną piwnicach posiadłości, to ani na moment
nie poczułam się znużona. Autorka również bardzo dobrze poradziła sobie z
prowadzeniem dwutorowej akcji, łącząc wątki z przeszłości z teraźniejszymi w
bardzo płynny sposób, nie przebywając w żadnym świecie zbyt długo, co mogłoby
nieco zdezorientować czytelnika.
Bohaterowie
powieści nie są banalni, postać głównej bohaterki jest wręcz bardzo
interesująca. Ważne jest to, że ona również została przez autorkę owiana lekką
nutą tajemniczości, która do końca nie została odkryta ( czy to oznacza, że
jest szansa na drugi tom?). Rodzina Debbretów i wszyscy pracownicy posiadłości
to postacie nietuzinkowe pod każdym względem. To oni właśnie wzmagają uczucie
grozy, czy wręcz przerażenia w czytelniku. Zawsze kiedy, któryś z nich pojawiał
się na tapecie ogarniało mnie uczucie niepokoju. W pewnym momencie poczułam się tak samo jak
podczas lektury książek H. Jamesa, co moim zdaniem dobrze świadczy
o autorce.
Od razu rzuca
się w oczy, że debiut M. Moon został dopracowany w każdym calu. Niebanalna
fabuła, poprowadzona z rozmachem i fantazją połączone z dokładnością i dbałością
o szczegóły pozwoliły wypuściły na świat naprawdę kawałek dobrej prozy. Doskonały debiut!
Zgadzam się, bardzo udany debiut - aż dziw bierze, że literackie początki mogą być tak udane! Autorce można tylko pogratulować - czekam z ciekawością na kolejne jej powieści:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Karolino, ja również byłam zdziwiona i bardzo mile zaskoczona. Mam nadzieję, że będzie kontynuacja, bo jestem bardzo ciekawa co Maggie Moon jeszcze trzyma w zanadrzu:)
UsuńPozdrawiam cieplutko:)
Mnie się ten nick obił o uszy, ale teraz widzę, że warto bliżej się przyjrzeć. Ale póki co mam stosy do czytania :-)
OdpowiedzUsuńPisanyinaczej, jak tylko znajdziesz chwilę - przeczytaj. Warto. To naprawdę udany debiut.
UsuńPozdrawiam ciepło
Mam już tę książkę na liście, liczę na spore emocje i nie ukrywam, że po przeczytaniu kilku pochlebnych recenzji mam wysokie oczekiwania względem tej powieści. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDominiko, w takim razie przyjemnej lektury i obyś się nie zawiodła:)
UsuńPozdrawiam
Ja tak choruję na tę książkę. Wszystkie recenzje Śląskich Blogerów skutecznie rozbudziły mój apetyt:).
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze! Musisz ją przeczytać:) Jestem przekonana, że przypadnie ci do gustu i również docenisz ten znakomity debiut:)
UsuńPozdrawiam
Bardzo, ale to bardzo spodobała mi się ta książka! Jestem pod wielkim wrażeniem, jak debiut może być tak rewelacyjny. I sama autorka jest bardzo sympatyczną osobą :) Czekam z niecierpliwością, aż uda się wydać tom drugi, bo również i ja jestem zaciekawiona tą tajemniczością głównej bohaterki. Również zakończenie było mrożące...
OdpowiedzUsuńAneto, zgadzam się z Tobą:) Poznałaś autorkę? Ja niestety nie mogłam już być w niedzielę na targach i bliskie spotkanie przeszło mi koło nosa;( Ja również czekam na drugi tom:) Pozdrawiam ciepło
UsuńNa spotkaniu nie byłam, bo nie miałam jak. A autorkę poznałam na... Facebook'u. ;)
UsuńMi również się spodobała :)
OdpowiedzUsuńOlu, gdzie ty mi uciekłaś na Targach? Zniknęłaś w pewnym momencie, nawet nie wiem kiedy.
UsuńAleż kusicie! Już dwie inne dziewczyny nakręciły mnie na tą książkę, a Ty tylko dołożyłaś swoją cegiełkę :) Muszę przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńMartuś, w sumie to się cieszę, bo to naprawdę dobra powieść:) Warto ją przeczytać:)
UsuńPozdrawiam
rzeczywiscie pokusa staje się coraz mocniejsza :) bardzo chetnie bym przeczytała ta ksiązke...ech a miałam na zime zrobic sobie przerwe ha ha ha:) no nic jestem uzalezniona :)
OdpowiedzUsuńPaulinko jaką przerwę?? Chcesz nas opuścić? Szkoda, że nie było cię na targach w Katowicach;(
UsuńJa pierwsze słyszę o tej książce, ale jestem już przekonana i zdecydowana ją przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńJoanno, ja wcześniej też nie miałam pojęcia o jej istnieniu. Dobrze, że Śląscy Blogerzy czuwają i podsuwają takie kąski:)
UsuńByłam bardzo pozytywnie zaskoczona tą powieścią i skoro debiut jest tak udany, to kolejne książki powinny być wręcz mistrzowskie :)
OdpowiedzUsuńMam książkę na liście do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńO kurcze, ale chwalicie, a ja jak zawsze jestem do tyłu i nic o takich świetnych książkach nie wiem :( Muszę coś z tym zrobić, a najlepiej przeczytać ;)
OdpowiedzUsuń